Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kto ma rację?

Polecane posty

Gość gość

Zakładam tutaj temat, ponieważ wydaje mi się, że można tu spotkać osoby zdrowo myślące, nie tylko hejterow. W skrócie. Jestem z moim facetem 3 lata, układa nam się dobrze, kochamy się itd. Raczej nigdy nie mieszkaliśmy w jednym miescie, mój facet zmieniał miejsce zamieszkania w związku z pracą, przez około 4 miesiące mieszkaliśmy razem, teraz znowu dzieli nas 160 km. Widzimy się, co dwa, trzy tygodnie. Może jestem niepoważna i dziecinna, ale boli mnie fakt, iż tak to wygląda, bardzo tęsknię. Mój facet nie chce wydawać pieniędzy na wynajem, zbiera na budowę domu lub kupno mieszkania. Ma już sporą kwotę odłożoną, proponowałam, że przyjmiemy pomoc od moich rodziców, on tego nie chce, jest honorowy i mówi, że sam zarobi. Tylko ciekawe kiedy, ile czasu jeszcze upłynie. Ja jestem po studiach, obecnie nie mam pracy, musiałam się zwolnić z powodu wyzysku, pracy ponad normę itd. W ogóle czuję, że źle wybrałam studia i zamierzam zmienić zawód, czyli kontynuować naukę i dorywczo pracować. W miejscowości, w której mieszkam jest bardzo ciężko, zostają same sklepy i prace dla mężczyzn. Już tracę nadzieję, że coś tu znajdę. Próbowałam wysyłać CV do miasta faceta i do stolicy odległej od tego miasta o godzinę, ale albo nie ma odzewu, albo chce żebym była następnego dnia rano na rozmowie, a ja nie jestem za każdym razem w stanie dojechać, no i chodzi tu też o pieniądze. Myślałam, że wynajmiemy coś razem z facetem, ale on nie chce, bo nie mam pracy i boi się, że będzie mnie utrzymywał. Chciałabym na miejscu szukać pracy. Mam swoje oszczędności,więc tak by nie było, poza tym myślałam, że pomoc jest czymś naturalnym w związkach, zwłaszcza gdy druga strona zarabia sporo więcej niż ja bym była w stanie zarabiać teraz. Proszę nie myślcie, że jestem materialistką, czy że jestem roszczeniowa,bo ja naprawdę marzę o tym, żeby pracować i niedługo zwariuję bez pracy, siedząc w tej mojej pipidowie. Wczoraj się poklocilismy, bo powiedziałam, że oczekuję zaręczyn po takim czasie, że źle mi w takim układzie, że zasługuje na coś więcej. Padły ostre słowa. Nie wiem, może przesadziłam. Ale czuję, że popadam w depresję. Tak mi przykro dziewczyny. Czy nie mam szans na normalny związek, jeśli nie jestem w stanie zarobić np tych 5 tysięcy? Mam siedzieć na d***e u siebie i pogrążać się w depresji? A może sama powinnam wynająć pokój, iść do szkoły/ na kurs, który sobie wybrałam i pracować dorywczo? Nie wiem, czy dam radę się sama utrzymać, ale u mnie w mieście mam zerowe szanse. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Że cię porostu nie chce. Normalny facet by chciał mieć koło siebie ukochaną, razem zjedzą, spędza czas,pokochają się a tu widzę że mu na rękę że jesteś daleko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań kobieto wciskać się na siłę! Honoru i godności nie masz? Podejdź do tego z dystansem, skoro teraz mówił że cię nie będzie utrzymywał a co dopiero po ślubie? Może mamusia go nabuntowala? Jakie masz relacje z nią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zajmij sie swoja kobieta przykurczu, odwal sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jego matka mnie nie lubi, ale on ma z nią złe relacje i ona nie ma na niego wpływu. Wydaje mi się że trochę przesadziłam podczas tej kłótni, ale mam teraz ciężki okres, nieudane studia, brak pracy z problemy w domu rodzinnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zakasac rękawy i do roboty! Myślałas że jak studia zrobisz to dostaniesz ciepłą posadke?ndo Biedronki idź do pracy albo do hotelu kelnerka, pokojówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dostałam pracę, ale nie wytrzymałam w niej, bo robiłam 240 godzin w miesiącu, to była praca zmianowa, noce przez cały tydzień ciągiem, bez dnia odpoczynku. Pisalam, że bardzo chce iść do pracy, że strasznie mi teraz źle, chce zmienić zawód, bo błędnie wybrałam studia - żeby kiedyś w życiu mieć lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony to dobrze ze facet mysli powaznie o przyszlosci chce miec dom wlasny mieszkanie itd. Facet noe potrzebuje stalego kontaktu z dziewczyna az tak jak my.Ale to niesie ze soba ryzyko ze moze jakas inna pojawic sie na horyzoncie.Ja bym miala swoja godnosc nie chce sie oswiadczac to noe wyjechalabym do wiekszego miasta znalazla prace pokoj i miala go gdzies jesli mu zalezy to bedzie sie staral a jak nie to szkoda zachodu bo i tak sie kiedys to rozsypie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że on nie traktuje Cię poważnie. Gdyby tak było nigdy nie bałby się, że będzie Cię musiał utrzymywać, bo wiedziałby, że to chwilowa sytuacja, że nie masz pracy - a tak, to szkoda mu " tracić " kasy nawet przez tę chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co studiowalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Technologię żywności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Facet nie traktuje cie powaznie i pewnie faktycznie zbiera na mieszkanie ale nie planuje tam mieszkać z tobą, jestes etapem przejsciowym az trafi na właścia kobietę dla siebie. No w hooj "dobrze wam sie układa i i się kochacie" :D 2. Jesteś dorosła, dlaczego liczysz na szarpane i pomoc w utzrymaniu, tym bardziej, że facet nie wykazuje inicjatywy i wprost ci odmawia? Wynajęcie miejsca w dwuoosobowym pokoju w warszawie znajdziesz i za 300 zł w jakiejs spelunie na obrzeżach, bylejaką pracę na początek tez znajdziesz jak sie zepniesz. Jak nie masz przyszłości tam gdzie mieszkasz to spinaj poslady i bierz się za siebie a licz na prowadzenie za rękę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie liczę na utrzymanie i prowadzenie za rękę, myślałam tylko, że po to ludzie wchodzą w związki, żeby sobie pomagać. On może na mnie liczyć, jak był bezrobotny pozyczalam mu pieniądze. Pożyczał nawet ostatnio ode mnie sporą kwotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj facet pracuje za granica, mimo to CHCIAL wynajac wspolnie mieszkanie i oplaca swoja czesc nawet wtedy gdy go nie ma. Bo w tym miescie mam studia i szanse na prace. On mógłby mieszkac wszedzie. I dla niego to jest radocha, ze wraca DO NAS i sam mowil, ze cieszy sie i dzieki temu spokojniej mu sie pracuje, ze po stancjach nie muszę sie platac, tylko bezpiecznie siedze w mieszkanku. Po niecalym roku zwiazku tak wyszlo. I wydaje mi sie, ze tak postepuje facet ktory kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważacie, że gdyby uważał mnie za właściwą dla siebie kobietę, to oswiadczylby mi się, nawet gdybym była bezrobotna i chwilowo bez dochodu? Czuję się teraz malo warta, mam nadzieję, że ten zły okres kiedyś minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,oswiadczylby ci sie nawet jakbys stracila noge albo i dwie.Widac jestes dobra tylko do pozyczania kasy i do lozka od czasu do czasu tez nie zawsze co dwa trzy tyg. Jak cisnienie jest duze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu 13:34 dziękuję za ten wpis. Właśnie tego potrzebowałam. Myślałam, że mam jakieś nieuzasadnione żale, ale widzę, że trochę mam rację. On mówi że mam szukać pracy koło niego, pewnie gdybym znalazła to by się zgodził na wynajem. Wysyłam CV, ale niestety jak mówiłam studia były nietrafione, ofert pracy jest mało i odzew jest zerowy. Jeśli chodzi o oferty pracy spoza zawodu to odzew jest, ale jak pisalam dojazd ode mnie tam wynosi 4 godziny. Łatwiej byłoby mi szukać na miejscu. On mieszka w mieszkaniu opłacany przez pracodawcę, z kilkoma kolegami. Gdybym nawet chciała to wstyd mi tam siedzieć w tygodniu, poza tym oni mają swoje nawyki, i mam już tego dosyć, za wiele rzeczy mnie denerwuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co Ci da ten pierścionek? Zmieni fakt, ze facet nie planuje z Toba mieszkac i zyc? Pierscionek to pusta deklaracja, a czlowieka poznaje się po czynach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wcale nie pisze tego ze zlosliwosci tylko to tak wlasnie wyglada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu 13:44, właśnie zarzuciłam mu to ostatnie i nie wiem, czy nie przesadziłam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu 13:45, nie chodzi mi już tak bardzo o ten pierścionek (chociaż od początku wiedział, że tego oczekuję), tylko o to, że chcę żebyśmy wspólnie żyli, bo mnie dobija taki związek, rozłąka, tęsknota. A zaręczyny i ślub - on cały czas mówi, że tego chce, ale jakoś nie widać nic poza tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przesadzilas on nie zachowuje sie jak ktos kto kocha itd. Pieniadze to nie wszystko a skoro dla noego to wszystko to niech sie z nimi ozeni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydajesz sie byc rozsadna madra dziewczyna.Powiem ci cos znam kilka kobiet ktore byly w podobnej sytuacji i wiesz co zadna z nich nie jest szczesliwa.Ba jednej facet powiedzial ze jak bedzie dziecko to bedzr slub itd zdecydowala sie na dziecko i co ? I nic on dalej sie jej nie oswiadczyl i kazal jej sie dokladac z macierzynskiego do czynszu... porazka ten twoj chlopak tez mi na takiego wyglada wiec kopnij go w tylek im szybciej tym lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie przesadzasz. Gdy swojego poznalam, bylam na ostatnim roku studiow a on pracowal za granica. Widzielismy sie bardzo rzadko przez ten rok ale on szybko powiedzial ze albo on wraca do Polski i razem zamieszkamy albo ja mam sie przeprowadzic do niego. I tak przez dlugi czas on mnie utrzymywal az znalazlam prace. Mamy razem dzieci i wspolny dom, ktory on kupil, ale oboje jestesmy wlascicielami. Co do slubu od samego poczatku on znal moje poglady a ja jego- nie chcielismy. Wiec powiem tak- gdyby muzalezalo, tak naprawde, duzo by zrobil aby miec cie przy sobie, a przynajmniej aby ci pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Myślałam, że mam jakieś nieuzasadnione żale, ale widzę, że trochę mam rację" No moim zdaniem troche masz. Bo widzę jak sie zachowuje facet ktoremu zalezy. Gdzie ja nawet nie wymagalam takiego oplacania. Co wiecej, mam dostep do calej kasy i jestem wspolwlascicielem jego konta. A tez jestesmy 3lata razem. I tu nie chodzi o to, ze zacieram raczki jaka to jestem sprytna czy sie przechwalam, bo tu chyba nie ma czym. Jak sie z kims planuje przyszlosc to tak jest. Bo gdyby mi nie ufal i mial mnie gdzies zadnej z tych rzeczy by nie proponowal. Nie chce byc przykra i wywyzszac sie, po prostu pisze jak moze wygladac kilkuletni związek bez slubow, dzieci etc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vipera_479
Z Twojego opisu wynika ze wcale nie jest tak super kochajaco. Nie wierze zeby facet ktory mysli o tobie powaznie tak sie zachowywal. Przeciez to co opisujesz to jakies kalkulacje a nie milosc. Powiem Ci na podstawie swojego zycia. Kilka lat temu postanowilam rzucic prace przed swietami BN i zupelnie zmienic branze (bylam zast managera w restauracji, a chcialam cos biurowego pn-pt, wolne weekendy itd). Na poczatku grudnia moj facet (z ktorym bylam rok) oswiadczyl mi sie, zaproponowal wspolne mieszkanie argumentujac to raz, ze bedziemy razem a mi bedzie latwiej. Pracy szukalam 3 mce, oczywiscie mialam swoje oszczednosci, placilismy czynsz na pol (uparlam sie) za jedzenie bardziej on. Temat kasy nie wyplynal nigdy, nie bylo takich kalkulacji jak u ciebie, wiadomo ze jak z kims jestes, to na dobre i na zle- czasem jest lepiej czasem gorzej. Teraz jestesmy juz 3 lata po slubie, dorobilismy sie domu i jakos pchamy wszystko do przodu :) Autorko, radze Ci sie dobrze zastanowic czy to jest facet na cale zycie. Nawet jesli jakos "wyprosisz" sobie te zareczyny i slub, to po slubie moze beda dzieci, moze nie bedziesz mogla wrocic do pracy i tylko on bedzie pracowal przez jakis czas. Odpowiedz sobie, czy wtedy bedziesz mogla na niego liczyc? Bo czasami jak czytam tutaj tematy typu maz wypomina mi kazdy grosz czy nie daje na chleb, to az sie wlos jezy na glowie. Nie odradzam Ci tego zwiazku bo to ty wiesz najlepiej jaki czlowiek jest z twojego chlopaka, ale zastanow sie dobrze bo szkoda pchac sie w jakies dziwne zwiazki, zwlaszcza jesli masz takie sygnaly. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję dziewczyny za Wasze opinie. Często mam myśli, że to wszystko moja wina, że przeze mnie nie możemy zamieszkać razem, ponieważ jestem bezrobotnym nieudacznikiem. Bo z pracy sama się zwolnilam, ale naprawdę nie dałam rady pracować bez dnia wolnego, na 1,5 etatu. On kiedyś mial o to pretensje, ale już mniejsza o to. Nie jestem przebojowa, ani pewna siebie, nigdy nie zrobię kariery, bo po prostu nie mam potrzebnych do tego cech charakteru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw sie nie musisz robic kariery zeby byc szczesliwa w zyciu. Z pracy dobrze ze zrezygnowalas szkoda zdrowia.Glowa do gory dziewczyno cale zycie przed toba!idzie wiosna zmien swoje zycie na lepsze;) pracy w warszawie jest pod dostatkiem pokoi do wynajecia tez,wiec nie patrz na tego chlopaka bo to jakis dran i szkoda na niego czasu! przytulam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko! Mój (teraz juz maz) chłopak oświadczył mi się, gdy byłam bez grosza przy duszy studentka! Po 2 miesiącach od zaręczyn wybajelismy kawalerke wspólnie bo CHCIELIŚMY RAZEM ŻYĆ. On pracował, J studiowalam dziennie i moje jedyne dochody to były stypendia z uczelni. Potem poszłam do pracy oczywiście. Zmieniliśmy mieszkanie, a jak odlozylismy trochę grosza to się pobralismy. Teraz mamy dziecko. I co, siedzę w domu dopóki nie pójdzie do przedszkola i teraz mąż jest jedynym zywicielem rodziny. Nie ma i nie było u nas nigdy podziału na MOJE i TWOJE pieniądze. Rodzina powinna żyć razem, razem prowadzić gospodarstwo domowe. A że często jest tak, ze mężczyzna więcej wkłada do budżetu to już się tego nie przeskoczy. Nie pieniądz powinien kierować naszym życiem i wyborami. Ale to, aby z żyć z kims, z kim jestesmy szczesliwi. Amen :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×