Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego tak bardzo boli mnie jego ślub?!

Polecane posty

Gość gość

minęło już 4 lata. Właśnie 4 lata temu się rozstaliśmy. Potem on próbował, pisał do mnie kilka razy. Chyba chciał powrotu. Ja nie. To znaczy wtedy jeszcze go kochałam ale nie mogłam wrócić. Nie mogłam wrócić do człowieka, który mi wyrządził tyle krzywd. Okłamywał, chciał manipulować, nie spełniał złożonych obietnic. Ale to i tak tylko kropla w morzu tego, co robił. Przy rozstaniu mnie porównał do idiotek, c/p itd. Odeszłam bo cóż miałam zrobić? Żyć z człowiekiem, który za nic tak mówi? Który dodatkowo ma ''ciągoty'' do alkoholu (wtedy miał). Jakoś przebolałam, nawet nie płakałam, zacięłam się w sobie. Nie chciałam płakać i się męczyć chociaż było mi naprawdę ciężko! Teraz te 4 lata później ja na pewno wiele więcej widzę. Dojrzałam. On pewno też. Wtedy mieliśmy- ja 18 on 21. Teraz po wielu epizodach ja widzę i chcę obok siebie kogoś odpowiedzialnego, dobrego i kochającego. Kogoś kto będzie po prostu mnie szanować. Czekam na to cierpliwie, może się to kiedyś stanie. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego wiadomość o jego ślubie mnie tak przybiła? Nie interesuję się jego życiem, nawet nie wiedziałam, że kogoś ma. To po prostu usłyszałam. I troche boli. Boli, że dla kogoś innego jest dobry, że umie kochać i być w normalnym związku. Że ją nosi na rękach pewno. Oczywiście to wszystko moja wyobraźnia bo tego nie wiem ale z drugiej strony.. No jak się bierze ślub to chyba jest się bardzo szczęśliwym... Jakoś sobie to obracam w drugą stornę, że ja kiedyś też poznam wspaniałego i wartościowego człowieka. Że pójdę w pięknej białej sukni i też będę szczęśliwa, na pewno bardziej niż z nim! Tego też pewna nie jestem ale przynajmniej próbuję sobie to odwrócić i się nie męczyć tym. Powiecie, że jestem glupia, że szmat czasu. Ok- ja to wiem i sama się denerwuję na siebie za taką reakcję. Ale coś tam we mnie niedobrego siedzi i podpowiada, że mam się smucić.. Jak się pozbyć tego uczucia? A przede wszystkim jak nie rysować w głowie ich szczęścia? Ja nikomu nie życzę źle, nie o to chodzi. Ale nie potrzebuję do tego wszystkiego jeszcze ich szczęścia w swojej głowie! Proszę o pomoc życzliwych, o mądre porady. I przepraszam za długośc ale pisałam z głębi serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem sobie poszedl na piwo ze znajomymi a ty wypisujesz o "ciagatach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niech zdychaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie, ze po prostu boli Cie samo wyobrazenie, ze ktos inny mogl dac mu szczescie z wzajemnoscia. Ty nadal czekasz na milosc, utknelas w martwym punkcie, a on idzie do przodu. Boli sama swiadomosc, ze nie jestes juz calym jego swiatem, ktos inny jesli lepszy itd. Brzmi to cholerenie egoistycznie, ale tak troche to dziala. Wydaje mi sie, ze nie chodzi konkternie o jego, jako osobe, o zazdrosc, tylko po prostu o sam fakt, ze Ty jestes samotna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze- nie chodzi o to, że wyszedł kilka razy ze znajomymi na piwo tylko o to, że się upijał i to nie raz. Po drugie- nie jestem sama na tym forum i może ktoś też ma podobny problem bo ja na jakimkolwiek forum jestem po raz pierwszy. Zapewniam więc, że autorką podobnych tematów ja nie jestem. A co do tego to może masz rację, że bardziej chodzi o to że ja jestem sama. Myślisz, że jak się zwiążę to to przejdzie? Że wręcz będę się z tego śmiała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, ze tak. Kazdy potrzebuje bliskosci i uczucia, ze jest potrzebny. ;) Na pewno nie czujesz do niego nic, wiec nie zaglebiaj sie w te tematy i nie rozpamietuj, tego co bylo miedzy wami dobrze. Skup sie na krzywdach raczej, ktore Ci wyrzadzil i pomysl sobie - chcialabys byc na miejscu tej dziewczyny? Smucic Cie moze jedynie fakt, ze kolejna bedzie cierpic, bo ludzie nie zmieniaja sie az tak bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 raz widze ten temat Bajkopisarko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze :) niech już będzie, że to ja tutaj po raz enty wypisuję, bo cokolwiek powiem innego i tak będzie źle. Ale nie ważne już. Z jednej strony rzeczywiście nie chciałabym być na jej miejscu. Ale z drugiej... Skąd mam wiedzieć, czy on rzeczywiście nie przemyślał. Przestał się zachowywać jak g*nojek bo inaczej nie powiem, nie mogę. Wtedy właśnie tak było. Nawet po słyszałam od innych (wspólnych znajomych) jaki ma stosunek do ludzi. I to też trochę męczy, że dla kogoś innego chciał się zmienić a ja na to nie zasługiwałam, chociaż chciałam dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ten temat już był...weź przestań w końcu przeżywać. Sama przyznałaś, że byliście oboje młodzi (ty nadal jesteś), on od tego czasu mógł się ogarnąć i zakochać naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×