Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marmolade

wpływ ojca na związki

Polecane posty

Gość marmolade

Czytałam przed chwilą artykuł o tym, że kobiety których ojcowie nie angażowali się w wychowanie córek, w późniejszych relacjach z meżczyznami są bardziej rozwiązłe i otwarte, a te których ojcowie byli związani emocjonalnie z córkami tworzą w przyszłości bardziej stabilne relacje parterskie. Jakoś nie zdziwiły mnie wyniki tych badań, sama chyba zaliczam się do tej grupy "ryzykownych" i zawsze miałam wrazenie, że tylko przez oddanie siebie mężczyźnie, będę dla niego atrakcyjna. Oczywiście nie było to dobre myślenie, ale pokutowało przez lata związków, notabene często trudnych. Wychodząc za mąż z rozsądku przestałam liczyć na miłość jak z bajki, mam dzieci, dom i czasem wydaje mi się że jestem szczęśliwa. A mój tata o dziwo jest teraz jedynym facetem z którym mogę porozmawiać o wszystkim. Gdzie tu logika. Jak to było u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bylo tak, ze przeszlam konwersje na kobiety, zatem szczesliwie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe czy nikt nie ma nic do powiedzenia czy już za późno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No u mnie nie bylo ojca. Tzn. odszedl. Wcozraj zdalam sobie sprawe, ze nie moglo mnie spotkac wieksze szczescie niz jego odejscie (a przez lata uwazalam sie za taka, która ma gorzej, bo bez ojca jest...) Moj ojciec jest mi znany jedynie z akt sadowych i komorniczych. Tam o nim pisza, ze to alkoholik, ze ma inne dzieci, ktorymi slabo sie interesuje. Chyba 2 jeszcze...Piszą też, ze zyje w wolnych związkach, nie pracuje, nie można sciagnac z niego dlugow... Ja: wczesnie rozpoczelam wspolzycie i zawsze wydawalo mi sie, ze trzeba mezczyzne przy sobie utrzymac za wszelką cenę, ze trzeba mu siebie dac, zorbic wszystko, by był. Nie mam slubu, zyje od lat w owlnym związku, jest z niego dziecko, ktore mialam wczesniej (20r.z).. Mezczyzn traktuje z dystansem. Nigdy nie wierzylam zadnemu mezczyznie, nigdy tez sie nie rozczarowalam...dlatego. Mezczyzni dla mnie to klamcy. Nie, zaden mnie nie oklamal, ale powiem, że dla mnie tym pierwszym mezczyzną, ktorego nie bylo bol moj ojciec i tyle o nim zlego slyszalam w dziecisntwie, od zawsze, ze nigdy nie zmienilam swojego zdania i mialam takie niemalze od urodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×