Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy zostawić śmiertelnie chorego?!

Polecane posty

Gość gość

Witam mam straszny problem i nie wiem co mam robić... Zastanawiam się czy odejść od mojego chorego chłopaka... Historia zaczyna się tak że 2lata temu wyjechalam z nim do Anglii wszystko było dobrze, wspólne mieszkanie, praca do czasu jak pozwoliłam z siebie zrobić kure domową, powoli zaczynałam mieć tego dość, ciągle nakazy, brak szacunku lecz jak to na obczyźnie strach przed zmianami był więc trwałam w tym dalej nieszczęśliwa rok temu mój chłopak zachorował na raka mózgu, lekarze dali mu max rok życia więc postanowiłam zacisnac zęby i zostać z nim i się nim opiekować, myślałam że może ta choroba nas zjednoczy lecz jest jeszcze gorzej... Staram się, dbam o niego pomagam mu w codziennych czynnościach i w zamian mam zero szacunku i zrozumienia że mi też jest ciężko, że mogę być zmęczona. Jego rodzina zbytnio się nie interesuje chociaż bliska ciotka mieszka w tym samym mieście co my za to moja wysyła witaminy, wyszukuje różnych niekonwencjonalnych leków kupuje tracąc niemałe pieniądze po czym mój chłopak nie bierze nic mimo próśb, rozumiem że się załamał ale jest sprawnyna tyle by cchociaż brać, całymi dniami leży w łóżku nic nie robiąc i mówiąc że on chce żyć... Nie mam od niego szacunku, najlepiej dla niego by było jakbym z nim tak wegetowala lecz jestem na to za młoda bo mam 24 lata moja rodzina widząc jak on mnie traktuje i w jakim stanie psychicznym jestem, że nie słucha moich rad, wydania z domu radzi mi a wręcz "grozi" że jeżeli sama od niego nie odejdę to mi w tym pomogą że jeżeli on chce resztę swego życia marnować to niech nie marnuje mojego bo inaczej by było jakby on był ze mną w tej chorobie i byśmy się wspierali nawzajem a nie ze on mimo takiej choroby pije, pali mając takie wsparcie i mimo raka zdrowie ponieważ glejaka jest takim rakiem że szybko człowiek staje sięrrośliną a on żyje po roku normalnie ma tylko lekko sparalizowana lewa stronę ciała i wydaje mi się że miałby duże szanse żyć więcej niż dali mu lekarze gdyby się szanowal. Ja już nie mam na to siły i zdrowia psychicznego, chciałabym żyć, wyszalec się, założyć rodzinę w tym przypadku jestem tego pozbawiona... Pomocy, w większej mierze chce odejść ale jest cień wątpliwości, nie wiem co robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miłość:-) jakby mój miał raka na pewno bym chciała się wyszaleć ,mhm.no ale u was chyba nie ma miłości nie było,jak nie kochacie się idz do diabła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz na dyskotekę szastać dupą to się wyszalejesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że same Twoje wątpliwości są w jakimś sensie świadectwem Twojego człowieczeństwa ( w przeciwieństwie do tych powyżej). I ważne żebyś go nie zatraciła. To nie jest prosta i łatwa decyzja. Możesz jej żałować. Myślę , że odpowiedzi powinnaś szukać w sercu. Niezależnie od tego co zdecydujesz jednak, to będzie Twoja decyzja i masz do niej całkowite prawo. Czy to sie komuś podoba czy nie. Bądź sobą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerost tresci nad forma
rozumiem że się załamał >>>nie rozumiesz i nie zrozumiesz bo nie da się będąc tu gdzi ety jesteś.ja na jego miejscu zdecydowałbym sie na eutanazję dla wszystkich byloby najlepsze wyjscie, zwłaszcza dla niego. ty i tak odejdziesz potrzebujes ztylko utwierdzenia cie w tym co chcesz zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na sobie dokonaj eutanazji kretynko tak będzie lepiej dla swiata mniej przygłupa jednego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
póki był zdolny do zaspakajania twoich potrzeb to przymykałaś oko na to że cię traktuje jak kupę, bo miałaś "stabilizację"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerost tresci nad forma
a wiesz ze byl czas gry rozważałEM :D nie każdy gdy jest widmo bycia niepełnosprawnym chce żyć, pozwól ludziom decydować o swoim własnym losie napisałem co wg MNIE byłoby najlepsze dla wszystkich. ona odejdzie, jemu sie pogorszy bo emocje w chorobie nie pomagaj, juz jest sparalizówany wiec wyzdrowiec raczej nie wyzdrowieje wiec co moze zrobic innego ? łykac czarodziejskie ziola od ciotki i modlic sie do jezusa z nadzieja ze zdarzy sie cos co sie od czasu lazarza nie zdarzylo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitititiriti
Najlepiej pójdź na rozmowę dla psychologa. Jeśli mozesz pogadaj z owym mężczyzną na teemat tego, ż jako kobieta cuzjesz się źle i że chcesz odejść jeśli bedzie Ciebie traktował źle. Ze z chęcią byś mu towarzyszyła w umieraniu, ale nie w takim trybie, że Ciebie wykorzystuje i pomiata. A poza tym to co opisałaś brzmi jak klasyczne dążenie do śmierci. Nie uratujesz go. Możesz uratować siebie i odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ciągle nakazy, brak szacunku lecz jak to na obczyźnie strach przed zmianami był więc trwałam w tym dalej nieszczęśliwa" X to chyba mówi wszystko. znałam młodą babeczkę, która trwała do śmierci przy swoim podłym, poniżającym ją i ciężko chorym mężu. po prostu robiła jako darmowa pielęgniarka. w końcu zrobił jej tę przysługę i zmarł. X podli ludzie zawsze będą podli, zdrowi czy chorzy. mnie trochę zdrowie przeczołgało i wiem, że to uczy pokory wobec życia. jeśli ktoś mimo choroby jej nie nabył, to niech spada na drzewo. gdy się nie szanuje bliskich w takich chwilach, to zostaje się samemu - proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerost tresci nad forma
podli ludzie zawsze będą podli, zdrowi czy chorzy.>>niekoniecznie, może przestać być podły ten który był i zacząc ten który nie był. nie ma reguły ludzie w chorobie czasami zachowują się dziwnie. a tej pańience jakos ta wredota nie przeszkadzala zanim byl chory a jak zachorowal to nagle problem wielkiej wagi bo jest taki sam jak byl tylko chory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoj chlopak jest w trudnej sytuacji. Ale Ty rowniez masz bardzo ciezko. Znacie się 2 lata, jesteście para a nie małżeństwem. Teoretycznie nie masz wobec niego obowiązków. Zwłaszcza że ma rodzinę. Rozumiem ze dylemat jest natury etycznej. Serce i rozum podpowiada by uciekać. ... zastanów się co by musiało się stać byś mogła odejść? I spróbuj to jakoś ułożyć. Moim zdaniem to rodzina powinna się nim zająć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przysiegalas mu ze w zdrowiu i chprobie wiec jak chcesz. Jesli nie kochasz to nie ma to sensu a jesli kochasz to bądź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośvilp
To ze jest chory nie pozwala mu na nieszanowanie Ciebie! Ty tez zyjesz i nie powinien Cie ponizac. Jesli psulo sir miedzy wami juz wczesniej i nie odchodzisz bo on choruje to ja bym zastanowila sie mocno nad swoim zyciem bo mam prawo do szczescia i szacunku. A on nie docenia Ciebie. Poza tym sam siebie nie szanuje skoro pije i pali zamiast sie leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a tej pańience jakos ta wredota nie przeszkadzala zanim byl chory a jak zachorowal to nagle problem wielkiej wagi bo jest taki sam jak byl tylko chory. " X czytaj ze zrozumieniem - przeszkadzała, tylko pewnie liczyła, że się zmieni, jak większość naiwnych kobiet. koleś ma zapewne jakąś rodzinę, niech oni się nim zajmują, zupełnie nie rozumiem, dlaczego ma to robić osoba, którą traktował ŹLE i jej rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a podjął leczenie czy nie ma żadnych szans?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bierze chemioterapie i tylko to zero zdrowej diety, zdrowego trybu życia mimo moich i mojej rodziny próśb, całymi dniami siedzi w domu twierdząc że nie ma siły na to by co 2-3dni wyjść na spacer a jak byliśmy w Polsce to miał siłę by pić a nawet iść na balety z kumplami... Chodzi też o to że zastrasza mnie tym że jak go zostawię to sobie coś zrobi, ciągle tylko slysze że chce żyć ale jego czyny mówią co innego, nie życzę mu śmierci ale przy takiej chorobie prędzej czy później to nadejdzie a ja boję się że w wieku 30 lat zostane sama bez przyszłości i z depresją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m ądralIa
ty sie ratuj, miej prace, nie pozwol sie zepchnac na margines (jesli jestes ta kura domowa, jak pisalas).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na glejaka podobno dobry jest DCA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w takich sprawach Maryja radzi aby w kilku słowach opisać na kartce i z imieniem jego i prośbą o ratunek i zanieść do wybranego przez siebie kościoła gdy nie ma mszy , tam dyskretnie wsunąć pod stopy figury Najświętszej Maryi. To jej pomysł więc na pewno jest skuteczny .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostaw go to nie jest twój mąż !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×