Te cholerne chude ramiona...

Ogólnie to nie jestem osobą chudą, nawet nie czuję się zbytnio szczupła, zaś moim problemem jest cholernie nieproporcjonalna figura. Mam 22 lata, wzrost 163. W biodrach mam 93, w talii 73, pod cyckami... 74, w cyckach 86. Spodnie noszę zazwyczaj 36-38, stanik 70B. Ogólnie to na brzuchu i pod stanikiem mi się robią fałdki, ostatnio przytyłam w kolanach i mnie wkurza tłuszcz nad kolanami. Ale za to moje ramiona są jak patyki, czuć wszystkie kości! Ja już nie wiem... Chciałabym jakoś wyrównać te proporcje, bo to wygląda... Śmiesznie? Latem nigdy nie noszę bluzek na ramiączkach i z zazdrością patrzę na inne dziewczyny z ładnymi ramionami. Nie chcę wyglądać jak kulturysta, po prostu nie mogę patrzeć na moje chude, bezkształtne ramiona. Możliwe, że to od tego, że jestem nieumięśniona i mam "flaki" zamiast mięśni, ale jako mistrzyni zagrożeń z powodu opuszczonych godzin WF-u chyba nie mam się co dziwić... W szkole nigdy nie lubiłam sportu, byłam strasznym leniem. Teraz patrząc na siebie zrozumiałam swój błąd, nienawidzę swoich ramion! Na górze za mało, na dole za dużo... Kurde, poszłabym na siłownię, ale ledwo co starcza mi na życie, obecnie szukam pracy i nie mogę sobie pozwolić na przyjemności. Ma ktoś jakiś pomysł co z tym zrobić? Jakieś ćwiczenia w domu?