Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość synowatesciowej

Nie wpuscilam tesciowej do domu i jutro chyba

Polecane posty

Gość synowatesciowej

zrobię to samo... Nie jest to kolejny temat o okropnej teściowej bo ogólnie rzecz biorąc moja teściowa to spoko babka. Od początku mnie akceptowała, otwarcie mówiła, że mnie lubi itd. Zawsze była w stosunku do mnie w porządku, ja też ją od zawsze traktuje z szacunkiem bo w końcu to matka mojego meża. Ale do rzeczy. Wybudowaliśmy z meżem dom 9 km od miejscowości w której mieszka teściowa. Mieszkamy tu już rok, pół roku temu urodził się nasz syn i teściowie chyba oszaleli. Przyjeżdżają do nas dzień w dzień. Chyba na palcach jednej ręki mogę policzyć dni w których ich nie było. Nie sa to długie wizyty - około godziny ale mam już dość. Nawet nie chce mi się z nimi już rozmawiać bo o czym można codziennie gadać. Nawet z własną mamą rozmawiam rzadziej. Teściowei mają drugą wnuczkę ale daleko i rzadko się widują i chyba dlatego chcą nacieszyć się naszym synem. Ja staram się to zrozumieć i na prawdę nie chcę im ograniczać kontaktów z wnukiem ale mnie już szlag jasny trafia jak widzę, że przyjeżdzają. Czasem już nawet staram sie wychodzić z Małym na spacer w porze w której mają przyjechać żeby tylko się z nimi minąć. Dziś już nie wpuściłam ich do domu i chociaż wiem, że to głupie to mi ulżyło. :( Nie oczekuję porady bo wiem, ze żeby zakończyć te codzienne odwiedziny to powinnam im powiedzieć wprost a tego nie zrobię. Wiem, ze bedzie im przykro...tylko z drugiej strony czemu ja mam się codziennie wkurzać i udawać we własnym domu że mnie nei ma...to też jest chore... Tak tylko chciałam się wygadać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to lobuzy jedne z nich, przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już tesciowa
Autorko, razem z mężem powinniscie ustalić granicę i to że by ustalali z wami odwiedziny,ale na Boga! Nie codziennie! Wiesz mi będzie coraz gorzej, dziecko rośnie i nie uda się chowanie w domu. Stanowczość i konsekwencja! Czasami tak trzeba. Wam chyba też należy się spokój tak? Jestem teściową zaznaczam ale tą normalną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już tesciowa
Autorko, razem z mężem powinniscie ustalić granicę i to że by ustalali z wami odwiedziny,ale na Boga! Nie codziennie! Wiesz mi będzie coraz gorzej, dziecko rośnie i nie uda się chowanie w domu. Stanowczość i konsekwencja! Czasami tak trzeba. Wam chyba też należy się spokój tak? Jestem teściową zaznaczam ale tą normalną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję. Nie lepiej żeby wpadli raz w tygodniu na parę godzin, niz każdego dnia na krótko? Dziwni ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem mąż powinien delikatnie porozmawiać z rodzicami i wytlumaczyc ze codzienne wizyty sa zbyt czeste, ze czujesz sie zobowiazana do codziennego sprzatania chociazby, do pozostania w domu. Ze sie cieszycie, ze tak kochaja wnuka ale zeby nie zapominali ze wy tez tam mieszkacie i potrzebujecie spokoju. Mysle ze tesciowie w tej calej euforii nie zdaja sobie sprawy ze stali sie natarczywi. Jak nie bedziesz ich wpuszczac to kiedys sie zorientuja i dopiero obraza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na twoim miejscu bym to ich zainteresowanie przekuła na własną korzyść, czyli jak wiadomo przy małym dziecku człowiek nie zawsze może wyjść z domu coś załatwić, nie zawsze ma możliwość zrobić coś w domu. To ja bym często zawoziła dziecko teściom tak np. na 3 godziny żeby sie nim opiekowali, żeby się jemu otoczenie zmieniło na inne niż tylko dom, a sama wróciłabym i zalatwiała swoje sprawy. Człowiek ma co dziennie w chuj załawień i roboty w domu. Moje dziecko kiedyś spało i sie potrafiło zająć byle czym to nie było tragedii ale teraz to sie zmieniło. Mój ma 3 latka i rzadko sie zdarza żeby sie sam sobą bez problemu zajął, trzeba mu teraz organizować czas od rana do nocy i powiem ci że jest bardzo ciężko i odczuwam mega ulge jak mąż je zawiezie do swoich rodziców, bo wreszcie mogę coś zrobić w domu, wyjść do miasta coś załatwić, czy choćby po prostu usłyszeć własne myśli. Chciałabym mieć takich szczerze zafascynowanych dzieckiem dziadków bo moi rodzice są tacy neutralni, teściowie tak samo, niby mili, niby sie cieszą ale nie wychylają sie sami od siebie z pomocą, przez co ja sie wstydze ich prosić aby mi posiedzieli sami z dzieckiem ot tak po prostu bez powodu. Proszę o pomoc tylko w sytuacjach absolutnie wyjątkowych typu. wesele, pogrzeb, ważna moja wizyta u lekarza podczas gdy męża nie ma czyli takie coś sie zdarza 3 razy do roku może. Czasemi mi nawet troche smutno z tego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak zrobiłam. Teściowa chyba raz próbowała mnie odwiedzić bez zapowiedzenia i po prostu nie otworzyłam (muszę przyznać że jest to o tyle łatwe, że mieszkam na trzecim piętrze i mam domofon, więc wystarczy nie odbierać żeby wyglądało na to że mnie w domu nie ma). Łatwo czy nie, ale w ten sposób nauczyłam kilka osób że mnie się uprzedza o zamiarze odwiedzin. A gdy ktoś uprzedza, to już łatwo zniechęcić tę osobę, odradzić, jeśli termin nie odpowiada. :) Powodzenia! P.S. Tyle w oderwaniu od faktu że mam cudowną teściową i wspaniałych znajomych. No ale to że nie lubię niezapowiedzianych odwiedzin też jest faktem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowatesciowej
Tez bym wolala zeby wpadli raz na kilka godzin niz codziennie na troche. ;/ nawet ja z checia sama bym do nich pojechala tak chociaz raz na trzy, cztery dni i by bylo ok. oni chyba zdaja sobie sprawe ze troche mnie to wkurza bo kiedys tesciowa pol zartem pol serio powiedziala cos w stylu, ze moze ja sie wkurzam ze oni sa tak codziennie ale ona bardzo chce zobaczyc malego i nie może wytrzymać - ja nic nie odpowiedzialam mialam nadzieje ze moje milczenie da jej do myslenia i ze sie zorientuje i jednaK troche odpuszcza ale gdzie tam....wciaz to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość synowatesciowej
Czasem zostawiamy malego z nimi i np ostatnio jak jechaliśmy na duze zakupy to zostali z malym 3godziny to nastepnego dnia i tak przyjechali... gdybym wiedziala ze to tak bedzie wygladac to nigdy w zyciu nie zdecydgowalabym sie na to zeby mieszkać tak blisko. Chociaz sama soe dziwie ze im sie chce codziennie te 10 km jechac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miałam to samo, teście dzień w dzien przychodzili, wpadali tak znienacka, że np. byliśmy po obiedzie, pierdzielnik w kuchni. że pampers na podlodze bo dziecko przewijalam i nie wyniosłam od razu do kosza, albo pokarm odciągałam, albo z plamą na tyłku szłam do łazienki itp, itd. teście poprostu wchodzili do domu, czasem nawet nie wiedziałam , że siedzą nad spiącym dzieckiem w sypialni. doszło do tego , że było to dla mnie na tyle nie komfortowe, że zaczęłam chodzić nadąsana jak przychodzili, albo coś im odpyskiwalam od niechcenia, bo tak mi humor psuło i płaczące non stop dziecko i oni !! zauważyli , zaczęłam byc dla nich nie miła, bo niby dlaczego mam być miła skoro oni są nie wporzadku, bez kultury i nachalni. poobrażali się, nie odzywają sie do mnie, do dziecka przyjdą raz na tydzien. ale tak mi zaszli za skore , że nie są juz dla mnie mile widziani w moim domu. w najgorszym momencie, po porodzie, po szyciu zwalali mi się na głowe i tak przez prawie pół roku. mieszkamy od siebie kilometr. rozmawiałam z tesciową ale ona nic nie zrozumiała, jak się odgniewamy to znów zacznie przychodzić codziennie. ogólnie jestem w trakcie przemyslenia wyprowadzki dalej od rodziny męża, tescie byli u dziecka ostatnio przejazdem na piec minut. i bardzo dobrze, co za bydło!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze mówiąc, ok, rozumiem że wkurzające, ale też bym raczej "skorzystała". Jakby mi teściowa chciała zajmować się dzieckiem dzień w dzień po godzinie, w okresie niemowlęcym na dodatek, to bym ją po piętach całowała. Zwłaszcza w drugim półroczu, kiedy mały zrobił się mobilny a mąż często wyjeżdżał. Owszem, czasami ktoś został łaskawie żebym zrobiła zakupy czy poszła do lekarza, ale aż głupio było prosić bo nikt nie deklarował takiej pomocy. Naprawdę nie masz na co wykorzystać wolnej godziny? Idzie wiosna, możesz na spokojnie zająć się ogrodem, powiesić pranie czy poprasować, a drzemki dziecka wykorzystać na leniuchowanie. Już nie mówiąc o zwykłych wypadach na basen, zumbę czy co tam lubisz, czy choćby do biblioteki i na zakupy. A jak naprawdę nie możesz wytrzymać- trzeba z nimi szczerze pogadać i tyle. Najlepiej jak zrobi to mąż. Sama piszesz że mają dobre intencje, a skoro w żaden sposób nie komunikujesz że Tobie to przeszkadza, skąd mają wiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego podstawowa zasada w małzenstwie to: BIE BUDOWAC SIĘ BLISKO TESCIOwEJ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIE budowac się blisko tesciowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja bym ich wpuszczała do domu ale przestałabym ich wizyte traktować jako stan szczególny kiedy to sie skacze nad gościem i dotrzymuje mu towarzystwa, troszke bym zaczęła ich ignorować, chcą być codziennie to ja bym ich zaczęła też traktować codziennie, a więc niech by mnie zastali w stanie zajęcia czymś i nie przerywałabym tej czynności na ich przyjście czyli coś do picia bym postawiła na stole i niech sie cieszą dzieckiem ale zajmowałabym sie w tym czasie myciem naczyń, czy myciem okien albo mówiła wprost "przepraszam ale muszę coś dokończyć czy mogłabym was zostawić samych z dzieckiem?" i tak coraz częściej aż niech to sie stanie nagminne. To też można przekuć na swoją korzyść, bo ty możesz coś robić co i tak zrobić musisz, no bo przecież takie czynności wykonuje sie w tygodniu przede wszystkim, a dziecko w tym czasie nie będzie się nudzić, będzie mieć towarzystwo. Moja koleżanka co do swoich teściów to nie ma skrupułów, włączyła ich do swojej codzienności do opieki nad dzieckiem i przeszło to do jakiejś normy. Ja też bym tak zrobiła gdyby mi teście czy rodzice przychodzili tak często. No ale oni w ogóle nie przychodzą, w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tzn. przepraszam moja mama czasem zaglądała ale rzadko sie to zdarza i to raczej po to żeby ze mną pogadać, a z dzieckiem to tak przy okazji, a teściowa to raz na rok chyba. Jednak te wizyty nie są stricte pod wnuka i musze właśnie je traktować jako stan wyjątkowy czyli musze siedzieć na kanapie i prowadzić konwersacje. Jednak gdyby to było codziennością to na pewno bym nie siedziała na kanapie tylko przyjmowałabym bardziej postawe oczekującą pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pomyśl jeśli matki muszą wykorzystywać drzemkę dziecka do tego żeby w ogóle móc coś zrobić w domu to ty możesz wykorzystywać wizytę teściów żeby coś zrobić w domu a czas drzemki dziecka wtedy będziesz mogła wykorzystywać na czas w pełni dla siebie lub do wykonania prac mniej pilnych ale też zalegających. Moi teściowie prawie do mnie nie przychodzą bo mój teść to by chyba chciał żebym w czasie wizyty skakała wokół niego czyli podawała mu obiad z ciastem i dom żeby był elegancko wysprzątany zawsze, a ja ładnie ubrana, roześmiana i żartująca i nie wiadomo co jeszcze. Szkoda tylko że mojego męża to tak wychowali że nie ima się zbytnio do czynności domowych, tylko od święta jak złapie nastrój to strzeli pokazówę tak to nic. Miło że twoi teściowie przychodzą po prostu do wnuka i sie nie zniechęcają tym że mają niespełniane jakieś tam swoje wymagania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dwoch synów i po wielu wejsciach na kafeterie juz dzisiaj wiem ze nie bede zyła w przyjazni z żonami moich synów. Dlaczego? dlatego że kafeteria mnie wiele nauczyła,człowiek dobry to człowiek słaby. Nie wolno okazywać nikomu serca i dobroci,bo zawsze tesciowa bedzie tym złem koniecznym.Będzie cacy,jak będzie potrzebna,po załatwieniu tematu mają ja w d.....e. Nie będę ani zapraszać ani bywać z żadnej okazji.Wnuki to dzieci syna i to on z żoną mają obowiązek opieki,od niańczenia yeż są płatne opiekunki więc nie widzę problemu by mieli nie dawać sobie rady,ja tak żyłam i nikt mi nie pomagał,nie musze nikimu być za nic wdzięczna a juz na pewno nie będę usługiwac moim synom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×