Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

szczerze czy pomagałybyście rodzicom którzy źle traktują waszego partnera,męża

Polecane posty

Gość gość

Bo z tego co tu czytuje się na kafe to wasi mężowie nie mają oporów by pomagać mamusi mimo że ta was średnio traktuje. Dla przykładu gdyby mój ojciec dawał mojemu mżeowi odczuć że go nie lubi albo jakoś mu przytykał niby to żartem to prędziuchno słyszałby mój odzew i prędko by mnie nie zobaczył. Natomiast niektórzy faceci to jakby mieli rozdwojenie jaźni, znam przypadek że żona jednego dostała depresji poporodowej którą zaostrzyło zachowanie teściowej a synek jakby nigdy nic po dwóch tygodniach pojechał pomagać mamusi z zakupami. Ja tego nie rozumiem ale może są tu osoby które mają skrupuły wobec takich rodziców nawet jak wam rodzic związek rozwala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w ogóle nie rozumiem takich facetów Piii***z*deczek którzy nie umieją otworzyć gęby gdy mamusia swoją za ostro otwiera. Znam takich kilka osób i wiekszosc z nich wychowała sie w domu gdzie matka wiodła prym a ojciec był pod pantoflem, albo tam gdzie sama matka była a ojca brak. nie mowie że zawsze tak jest ale jest tendencja że im bardziej zredukowana rola i znaczenie ojca w rodzinie, tym bardizej synek jest piz**dowaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo psioczycie na meżów że latają do mamusi a same latacie do mamusi tylkoz e swojej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z autorką mam podobnie nikt z mojej rodziny nie powie nic na mojego męża bo wiedzą że zaraz bym zareagowała i nie dla tego że jest aniołem ......teściowa non stop robi podteksty mężowi a ze to za długo za często na zakupy jeżdżę i tego typu ogólnie zawsze ma coś do skrytykow ania a mąż twierdzi ze ma swój wiek i tyle... .I tak jest u większości koleżanek ze stoją za mężem murem a mężowie różnie bywa.Jedna mam taką koleżankę ze matka po zieciu jeździ a ona nic a mąż naprawdę spoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:00 ja nie bronie mężowi jeżdżenia do swojej mamy bo też do swojej jeżdżę a wiadomo ze mama jest mama ale skoro przeżyli pod jednym dachem tyle lat to chyba mają więcej tematów do rozmowy niż o mnie .. .....ja akurat mojemu raz schowałam dyktafon gdy jechał do mamusi to się dowiedziałam , mąż nic na mnie nie mówił nawet próbował mnie bronić ale nie poradnie jak dzieciak w przedszkolu a wystarczyło by raz powiedzieć mamo to jest moja zona i proszę żebyś o niej nie mówiła w ten sposób a jeśli nie odniesie skutku to jak by zaczynała gadać to nic mamo na mnie Już czas i dowidzenia . ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:39 mój mąż również broni mnie bardzo nieporadnie. Właściwie widać z jakim trudem przychodzi mu powiedzenie czegokolwiek matce. Ona teraz jest ok ale na początku chciała mnie wyeliminować. Widziała, że się przejmuję, więc wykorzystywała to, robiąc mi różne przytyki. Mój już teraz mąż, gdyby się nie ogarnął to by tym męzem nie został, bo miałam już serdecznie dość jego matki której nie umiał ustawić. Teraz już będzie ze dwa lata jak ją ustawił dosadnie, mówiąc jej że nie ma wstępu do nas do domu za to jak mnie traktuje. Nagadał jej też do słuchu, ale czekałam na to bardzo długo. Teraz matka chodzi jak w zegarku bo sie boi że nie będzie miała dobrych kontaktów ani z synem (który oddalił się od niej po jej akcjach) ani z wnukami. Teściowa teraz wchodzi mi w tyłek odkąd jestem w ciąży. Bardzo mi to trąci fałszem i nie ufam w jej cudowną przemianę. U drugiej synowej wtrącała się do dziecka, nawet na USG się wepchała a potem zrobiła synowej aferę że "jest nieodpowiedzialna i mogła jej wnusia uśmiercić" - tylko dlatego, że synowa rodziła 14 h. czy to od synowej zależne ile rodziła? I że lekarz zdecydował że cesarka niepotrzebna? Moim zdaniem teściowa jest chora psychicznie przynajmniej w jakimś stopniu. U mnie nie ma wstępu i dobrze. Choć próbowała mnie obmacywać po brzuchu i próbowała wciskać imiona dla naszego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dopowiem jeszcze a propos porodu jej drugiej synowej, że teściowa jest z tych co wszystkie rozumy pojadła, jej rodzina jest najlepsza i najzdolniejsza (wielokrotnie urządzała przy mnie festiwal chwalenia się osiągami swoimi, swoich dzieci, swoich ś.p.rodziców co było strasznie próżne i sugerowało że ja jestem niby gorszego sortu bo ze wsi i rodzice bez studiów, choć ja studia skonczyłam dzienne). Teściowa uważa że porody naturalne to zło, chciała zlinczowac synową za to że rodziła naturalnie ("mogliscie usmiercic mojego wnusia!!!) ale głownie psy wieszała na synowej, ciekawe czemu nie na synku który był przy porodzie i razem z żoną zdecydowali jak żona będzie rodzić i gdzie. Hipokryzja. czyli tylko synowa winna, synuś jest kryształowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko ja też jak słyszę że ktoś cokolwiek mówi nie tak o moim mężu to reaguje od razu(co teraz już się nie musi zdarzać bo nikt nic złego nie mowi o nim, ale kiedyś na początku zaim moja mama go dobrze poznała to miała jakieś jedno "ale" i mi jojczyła że mój mąż nie chodzi do kościoła prawie wcale i inne pierdoły narzekała, pamietam jak agresywnie zareagowałam i nakrzyczałam na nią w obronie mojego faceta).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo każdy facet ma coś z mamisynka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:54 dokładnie... tak jakby podświadomie bali się sprzeciwić matce gdy ta coś jojczy na ich dziewczynę a potem żonę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:54 racja a do tego jeśli syn nie będzie reagował zdecydowanie to mamuśka dalej będzie mieszać i powoli niszczyć małżeństwo bo myśli ze tym zrobi na złość synowej a gdyby tak mieszala córce to zawsze ma jakiś hamulec żeby nie przesadzić żeby nie daj Boże mąż nie kopnął w d**e jej córeczce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:28 święta racja, niestety. inaczej traktują związki córek a inaczej synków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam taką sytuację w sobotę moja teściowa wpadła do naszego domu z pretensjami, awanturowała sie , że ja izoluje wnuczke od niej, że przeze mnie dziecko będzie miało jednych dziadków, że przeze mnie itd.itd twoja zona to , twoja zona tamto/ a mąż nic tylko słuchał, w poniedziałek wziął kosiarkę i obkosił im 3000m trawki jak teście byli w pracy. chyba w nagrodę za dobre zachowanie w sobote, kolejna szpilka wbita we mnie zbliżająca mnie i męża do rozstania. dochodzę do wniosku ,że lepiej być samą niż z taką pizdą. ps. też zawsze obstawałam za mężem, nie do pomyślenia aby któreś z moich rodziców wogóle ważyło się wtrącać w nasze życie, od razu pokazałabym , że nie mają prawa, faceci nie widzą problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomoc bym pomogła w końcu to rodzice ale nie dałabym im narzekać na męża a jeśli zdarzyło by mu się zrobić coś okropnego ze mieli by powód to tez bym wysłuchał raz i wystarczy a nie ze przez 10 lat wysłuchiwać ze coś tam kiedyś źle zrobil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:39 Wiesz moze to dobry sposob by cos usłyszeć na siebie ale to co zrobiłaś wkładając mężowi dyktafon kiedy jechał do rodziców to zachowałaś się jak cuchnący gebels.Jesli faktycznie tam mowili o tobie zle to sądzę ze mieli rację.Nikt kto cos dobrego sobą prezentuje nie wpadłby na taki pomysł. Gdybym była na miejscu twojego męża to miałabyś wybór albo sama idziesz do sądu i zakładasz rozwód albo od razu wynocha do swojej matki a ja resztę załatwiam.To się w pale nie miesci mieszkac z taką pod jednym dachem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od dyktafonu:może to faktycznie nie czyste zagranie ale zrobiłam to tylko jeden jedyny raz bo po prostu chciałam wiedzieć co takiego się dzieje u teściów ze gdy wraca jest inny o wszystko się czepia krytykuje itp....zawsze tak było przez ok 3 dni po wizycie u tesciow.Teraz wiem o co chodzi zabrałam nie czysto raz teściowe robią to cały czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosta odpowiedź- nie, nie pomagałabym. Nie mają obowiązku kochać mojego męża, rozumiem gdyby burzyli się jeśliby on odnosiłby się do mnie źle czy w jakiś sposób mnie krzywdził. Ale mają go szanować jako członka rodziny. A przede wszystkim, tą sprawę jasno postawiłam na początku związku, nie toleruję żadnego "obgadywania" mojego męża ze mną. Nie poskarżę się nigdy mamie czy siostrze na to że coś jest nie tak między nami, że się pokłóciliśmy, to nasze sprawy, i mój mąż ma prawo do prywatności, ja też. Nieraz próbowali coś ze mnie wyciągać, rzucać jakieś uwagi, zadawać głupie pytania- ale sorry, dla mnie nawet pytania ile mąż zarobi na konkretnej pracy jest nietaktowne skoro wstydzą się to pytanie zadać jemu. Były czasem takie sytuacje że przyjeżdżaliśmy razem, a kiedy mąż na chwilę wyszedł i zostaliśmy we dwie, mama próbowała coś ze mnie wyciągnąć. Kończyło się to nieodmiennie moim wołaniem "kochanie, możesz podejść? rodzice chcieli o czymś porozmawiać" , i szybko minęły takie akcje. Że nieraz obgadują nas, nasze życie, nasz związek- za to dam głowę (i ja nieraz o nich rozmawiam z mężem), ale ja nie dam się w to wciągnąć i nie biorę w tym udziału. Parę razy też doszło do tego że stawiałam sytuację jasno- albo akceptują NAS jako rodzinę, albo nie, nie ma tak że ja mogę przyjechać, dziecko też a mąż będzie się źle u nich czuł. Przez jakiś czas tylko rodzice (piszę głównie o mamie, ale tata nieraz się jej poddawał), przyjeżdżali do nas, nie my do nich, tylko w obecności męża, bo trochę spuszczali z tonu kiedy nie byli u siebie. Dogadaliśmy się w końcu. A co do teściowej... cóż, ona jest na tyle wrażliwa na stosunki z dziećmi że jeśli ma jakieś "ale" do mnie to ze mną rozmawia wprost, zanim poruszy ten temat z moim mężem, właśnie dlatego żeby on nie poczuł się urażony że mama wtrąca się w jakieś nasze, małżeńskie sprawy, bo właściwie i ona i mąż są przeczuleni na tym punkcie. Teściowa uważa, i słusznie, że między nami dwiema jest większy dystans, mniej emocji niż między nią a jej synem, więc łatwiej nam będzie porozmawiać. Nie ma takiej sytuacji że ona od męża próbuje coś na mój temat wyciągać albo mnie krytykuje, i chyba w ogóle lepiej jej swobodnie wygadać się ze mną niż z nim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wymyśliłaś przypadek z d**y bo takie drastyczne przypadki bezpośrednich przytyków się zdarzają tylko w relacji teściowa wobec synowej i zaznaczam że tylko czasami się to zdarza, nie w większości, lecz w mniejszości. Praktycznie nie ma takiej akcji w relacji teść/zięć. Ja np. wiem że mój ojciec nie lubi mojego męża i mój mąż o tym wie, ale mój ojciec na co dzień głośno tego nie mówi, jakąś tam formułe poprawności politycznej zachowuje. Nie znam za bardzo przypadków gdzie by teść bezpośrednio do zięcia fikał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
02:15 szkoda ze faceci toksycznych o zazdrosny matek nie zawsze myślą jak Ty. Znam przypadek ze koleżanka wpadła w depresję przez teściowa a mężus i tak jeździł matce kupować choinkę, zawieźć gdzieś. .. U mnie też jest rąk ze gdyby mojego męża źle traktowali to bym tam nie jeździła natomiast był czas ze mój mąż jeździł do swej matki sam bo uważał ze to ze ona mnie nieciekawie traktuje należy oddzielić od tego ze on ją "powinien" odwiedzać raz na dwa tyg. Nie wiem właśnie czy to ściema i on raczej czuł chęć do widywania się z taką osobą czy naprawdę czuł powinność. Nie zapomnę jednak jak przykro mi było jak się dowiedziałam ze dwa dni po tym jak wreszcie ustawił matkę ze nie ma prawa do mnie rzucać aluzji i dolowac mnie, napisał do niej smsa "co tam u mamy?" ... nie wyobrażam sobie analogiczne sytuacji z mojej strony bo gdy moja matka czymś kiedyś w moim życiu przegiela to sama musiała zabiegać o kontakt. A ten najpierw swoją niby opieprzyl (swoją drogą zrobiła wtedy straszna cierpietnice z siebie w rodzinie, próbowała buntować synowa i syna innego przeciwko mnie, udawała nawet atak serca ) a potem on do niej smsik jak y nigdy nic co tam u mamy. Bo miał wyrzuty sumienia ze WRESZCIE pokazał matce jak ma nie traktować jego kobiety???? Dodam że wychowany był bez ojca czyli matka w domu była guru. Od dłuższego czasu terax teściowa jest dla mnie sztucznie miła . Wiem dlaczego i na pewno nie z sympatii ani cudownego uzdrowienia. Boi się o kontakty z synem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo mimo wszystko nawrt jak ja odwiedzał sam to czuła jakiś kwas bo normalne to to nie jest że on do moich rodziców jeździ nawet i na tydzień ze mną i czuje się tam akceptowany a ja byłam u niego przez namyśle zwalczana jako konkurencja. Obsadzila go sobie w roli partnera, nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady . Bo sceny zazdrości w jej wykonaniu i jakieś rzucanie aluzji że żadna jej synowi nie dorasta do pięt i ze on jest "jej ukochanym mężczyzna" albo pytania przy mnie rzucając się mu na szyję przy mnie jak dzierlatka na randce "jesteś jeszcze choć trochę mój? " i wycalowywanie go po policzkach to tylko wierzchołek góry lodowej. Były przecież przytyki do mnie i przykre teksty niby yo na żarty, było stawianie syna w sytuacji wyboru z kim spędzi święta jak jeszcze byliśmy narzeczonymi. Nie wiem ja tego nie potrafię zapomnieć i nigdy też nie zrozumiem jak w takich sytuacjach można mieć jeszcze poczucie ze coś jestem takiemu rodzicowi winien. Chyba kopa w d..pe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Winien sie jest te lata , ktore rodzic spedzil nad wycieraniem ci tylka i nosa.. A nie sytuacje z przewrazliwiona dziewczyna ,ktora nigdy nie zrozumie,ze dla matki to jest syn, a nie partner ! Wieszanie sie na szyi icalowanie po policzkach NIE MA podtekstu seksualnego! To tylko twoje wyobrazenie, bo ty jestes jego seksualnym partnerem. Proponuje kopnac w du/pe mamunie, te idealna istote co wychowala takie dziewuszysko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Im częsciej czytam kafeterie i rózne,rózniste tematy o tesciowych to choć samej mi do niej barrrdzo daleko wiem jedno że nigdy ,przenigdy synowa nie będzie dla mnie rodziną.Czytając te wpisy jestem przekonana że baby są bardzo wredne i bardzo podłe.Ja nie umiem tak udawać, a widzę że to jest normą u kobiet. Więc nie będe zabawiać się we wróżkę ,która z synowych będzie dla mnie przyjazna tylko będę z góry je traktować,na zimno. Nikt mnie nie wystraszy brakiem kontaktów z synem,to jego życie a o wnukach nie wspomnę bo wystarczająco dużo czułosci oddałam swoim dzieciom i nie mam parcia na cudze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:04 bardzo dziwne i osobliwe jest dla mnie to że ty i tobie podobne widzicie w tych opisach niektórych tesciowych jakaś winę synowych. W czym one winnw ze tesciowa im przytyka albo chce zwalczac? Lecz się babo. Tak jak mówię, kto nie przeżył to nie zrozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to też bardzo dziwne że wszystkie jednym chórem śpiewacie.Ja też miałam teściową ,nie była kimś o kim można się wypowiadać w superlatywach ale ponieważ byłam osobą wysoce samodzielną i nie wyciągałam dłoni o żadną pomoc to pani tesciowa też nie miała powodu na mnie narzekać bądz zle o mnie mówić. Nie znam przypadku by bez powodu przyszła tesciowa do mieszkania syna i atakowała synową.Prawda jest jak pupa i każda z was ma swoją. Z tym zwalczaniem to nie przesadzaj,bo wiele młodych kobiet ma sporo za kołnierzem i żadna nie widzi w tym swojej winy. Drogie synowe,brak wam taktu,to coś z czym człowiek się rodzi. Nie potraficie rozmawiać,jedyne co wam sprytnie wychodzi to pyskowanie albo obmawianie za plecami.Ja tam uznaję rozmowe w cztery oczy a nie posuwanie pierdól i srrranie we własne gniazdo na forach.Tak zachowują się osoby nie mające szczerych chęci do dobrych relacji,a wasze dobre relacje to robienie sobie z rodziców przysłowiowe dywany. Jestem tesciową ale mam zięciów,jeden z nich ma cech kobiece,bo lubi baje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×