Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jestem ciężarem dla męża

Polecane posty

Gość gość
proponuję Ci poszukać jakiejs pracy może dorywcza, może dziecko do pilnowania - dorób kasy trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta nawiedzona od badania cipki z mezem znowu sie odzywa. Czy ty miedys skonczysz z tym. Tu nie ma takich j/e/b/ni/ętych,zrozum to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to zalezy czy mieszkasz w miescie,w centrum,na obrzezach,czy na wsi. Ja mieszkam na wielkim osiedlu,wszystko mam na miejscu. A jak gdzies indziej to po prostu tramwsjem albo autobusem i to nie jestvkompletnie zaden problem. U mnie w miescie pelno widac matek z wozkami w komunikacji miejskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam prawka,kupilismy dom na wsi. ostatnio jechałam z dzieckiem do szpitala-pociągiem, metrem,autobusem-sama bo maz właśnie złamał nogę... jak mieszkaliśmy w mieście to non stop smigalam z małym komunikacja. często wtedy odbieralam siostrzeniece z przedszkola z drugiego końca miasta-więc ja plus niemowlak plus 4latkam -da się autorko, tylko trzeba ruszyć za przeproszeniem doope. tobie się po prostu nie chce i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jaki to problem żeby jeździć autobusami i niskopodłogowymi tramwajami ???? Kobieto, są wózki, są chusty... Przestań marudzić, tylko zacznij jakoś funkcjonować. My nie mamy samochodu i z dziećmi wszędzie jeżdżę MPK (niemowlak w wózku, starsze w nosidełku "tula"). Sama z siebie robisz niedorajdę, bo to nie problem w wiele miejsc zabrać ze sobą niemowlaka NIE MAJĄC SAMOCHODU. Przynajmniej moim zdaniem. Przeanalizuj co jesteś w stanie robić bez pomocy męża i się zacznij stosować do tego. Mąż będzie z Ciebie dumny i Ty lepiej się poczujesz. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie takie madre. Dobrze autorka robi. Niech wyrecza sie mezem. Od tego on jest. Wy takie niezaleznie a chlopy was wykorzystuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W związku nie chodzi o wyreczanie się a o wspieranie-coś Ci się chyba pomyliło! autorko ogarnij się zanim dojdzie w waszym związku do kryzysu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wszystkie takie madre. Dobrze autorka robi. Niech wyrecza sie mezem. Od tego on jest. Wy takie niezaleznie a chlopy was wykorzystuja. " I wy się dziwicie że coraz więcej facetów ma na was wy...bane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Norma. Moja szwagierka ma tak samo. Ona ma robotę 2 minuty od domu piechotą. Maz 7km dalej w miescie on zabiera dzieci 9msc i 2,5roku do żłobka o 7.15. Zabiera ich 16.30. W domu sa kolo 17. Smutne to zwłaszcza dla dzieci. A mogla wziac roczny macierzyński. Nie chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja szwagierka ma racje, po co ma zapylac z dziecmi gdy ma prace blizej i nie jest po drodze. To nieekonomiczne, ale ty jej zazdroscisz, bo pewnie twoj maz to typowy polski bankomat a nie maz, partner i ojciec. O kochanku nie wspomne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes zalezna od meza nie praujesz , nie masz prawka i zdecydowalas sie na 2 dziecko , tylko c**e nastawiac to umiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam twojego meza mój by taki dobry nie był .......ja mieszkam na wiosce i nie wyobrażam sobie siebie bez prawa jazdy .Tez nie należę do osób które czują się za kierownicą jak ryba w wodzie ale przełamał am się i jeżdżę. A co do tego ze karmisz piersią to zawsze możesz odciągnąć pokarm i iść na przedstawienie itp.mlodszemu dziecku będzie miło jak mama przyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proponuję Ci poszukać jakiejs pracy może dorywcza, może dziecko do pilnowania - dorób kasy trochę x a ty masz coś z głową? co ma piernik do wiatraka? autorka nie szuka pracy! nie zali sie na brak kasy. sama ma dwoje dzieci i jeszcze bedzie szukać trzeciego do pilnowania, stuknij sie w głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie możesz tramwajem/autobusem jechać? Jakoś inne matki jeżdżą z wózkami komunikacja i sobie radzą. Teraz dużo jest już niskopodlogowych, a nawet jak nie, to zawsze się znajdzie ktos, kto pomoże wózek wciągnąć. Rób tak dalej, a za kilka miesięcy będziesz płakać, że rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy mój syn miał pół roku, to złamałam sobie rękę. Nie mogłam prowadzić, wszędzie musiałam jeździć komunikacją z wózkiem i ręką w gipsie. Tylko raz zdarzyło się, że ktos odmówił mi pomocy przy wsiadaniu do autobusu, ludzie często bez mówienia sami z siebie oferowali pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz męża szczesciarza ze szef pozwala mu wyjść z pracy żeby z wam pojechać do lekarza....w dzisiejszych czasach bardzo rzadki przypadek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie mam prawka. I naprawdę nie każdy nadaje się do prowadzenia samochodu. Pewnie, wszystko można po kilku latach opanować- zazwyczaj, ale nawet jeśli, co przez te kilka lat? Stanowić zagrożenie na drodze? Ale przy postawie autorki ręce opadają. Mój mąż mnie woził jak akurat miał wolne, ale niejednokrotnie na wizyty kontrolne u specjalistów jeździłam komunikacją miejską, z przesiadkami, do przedszkola to samo bo dość daleko mały się dostał. W wyjątkowych przypadkach, jak moja czy małego wizyta na SOR, taksówka. Zakupy mniejsze w sklepie osiedlowym przy okazji spaceru, duże mąż robił sam, potem jak się pojawiła opcja to przez internet. Jeździłam wszędzie gdzie trzeba. Nie robię z siebie jakiejś sieroty. Autorko, w ogóle wsiadałaś z wózkiem/nosidełkiem do autobusu? Czy tak na zapas demonizujesz? Bo ja jeździłam tak stale i naprawdę może 15-20% przejazdów było męczących z powodu tłoku albo musiałam upominać się o miejsce kiedy już wózka nie mieliśmy, na co dzień żadnych problemów nie ma. I skoro możecie podjechać czy podejść do przedszkola, czemu nie odbierasz synka? Poza tym owszem, to kłopotliwe kiedy dziecko nie zje z butelki, ale to kwestia max. do pół roku, do czasu aż będzie miał rozszerzoną dietę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problemem nie jest brak prawka- to tylko twoje usprawiedliwienie. Brakuje ci samodzielności i jesteś po prostu leniwa. Przecież niektóre kobiety samotnie wychowują dzieci a przy tym pracują i dają sobie radę. Jak musi być przykro twojemu starszemu dziecku że na przedstawienia chodzi tylko tata... Zresztą jak można tak siedzieć w domu na uwięzi, nie mieć żadnych ambicji i jeszcze wieszać się tak na kimś? Nie masz godności? Swojego męża to po rękach powinnaś całować, mój by sie tak na pewno nie dał ale już lepsze to niż takie ciepłe kluchy.. Weź się w garść kobieto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twoj maz nie zanego zycia nic, tylko sluzy swej zonce a ona p***y nie ruszy i sama nie pojedzie. Kurwa busem z*********j a nie hrabina czeka a z autem sie ja zawiezie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no przeciez to normalne:) ja tez siedziałam w domu prałam, gotowałam itp, nie miałam prawka to maz woził, na macierzynskim zrobiłam prawko i teraz sama jezdze, wiadome ze jak masz małe dziecko przy cycu tojeste sie troche uziemionym. Dlatego zrób męzusiwi dobry obiadek, masazykDDDDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie mam prawa jazdy mam dwoje dzieci i jestem samotna matka i pracuję i i sobie nie wyobrażam życia takiego jak autorka:) Karmiłam piersią jedno i drugie po dwa lata, wózkiem robiłam tyle kilometrów po mieście z jednym i drugim, jeździłam nawet w odwiedziny autobusami i pociągami, woziłam w foteliku na rowerze i robiliśmy wycieczki rowerowe gdy syn był młodszy. Masakra musisz coś zacząć robić zacząć żyć, bo ty popadasz w depresję, mąż się ścieka i słusznie, zrobiłaś się leniwa nie chce ci się, do tego dzika i stronisz od ludzi, od spraw masz lęki może warto iść do psychologa? A może zima tak na Ciebie podziałała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka Przeczytałam wszystko co napisaliście i macie rację. Za bardzo wisze na mężu, powinnam wziąć się za siebie i zacząć normalnie funkcjonować. Odebrałam dziś syna z przedszkola, sprawdziąłm rozkład jazdy autobusu na przyszły tydzień, aaa i, i wybieram się z młodym na przedstawienie starszaka. Macie rację, że to niepowazne z mojej strony. Wiem, jestem niesamodzielna i niezaradna, ale unikam jakoś z natury wszelkich sytuacji, typu- wsiadam z wózkiem, a ktoś krzywo spojrzy, nie zrobi mi miejsca, albo burknie, gdzie się z tym wózkiem pcham do autobusu. Albo że będzie tak załadowany, ze nie wsiądziemy. No najwyżej wezmę taksówkę. I od dzis dość wiszenia na mężu. A i jeszcze jedn- nie jestem leniwa. Dbam o dom, sprzątam, gotuję, wszystko co jest związane z opieką nad dzieckiem tez spada na mnie. Biorę się za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie :-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko na kolana i ssij palke mezowi, heheh a tak na serio twoj maz jak sie w****i to nich chcie kopmie w doope, i ciekawe cozrobisz wtedy. Zginiesz, ty jestes jak trzecie dziecko a nie zona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam męża, ani dzieci, ale się wypowiem. Mam prawo jazdy, zrobiłam w wieku 18 lat. Zaczęłam jeździć - dwie stłuczki, dwa mandaty - razem 600 zł. Teraz unikam jeżdżenia samochodem, jeżdżę tylko wtedy, gdy muszę. Mimo, że te mandaty dały mi do myślenia i teraz jeżdżę już lepiej to i tak bardzo mnie to stresuje. Nie wiem, czy praktyka tu wiele zmieni - po prostu nie mam tej łatwości kierowania samochodem, jaką ma np mój facet - czyli wsiadasz i na luzie jedziesz. Gdy musiałam dojechać do pracy, to wybierała autobus, albo facet mnie podwozil/przyjezdzal, gdy akurat miał czas. Poza tym jeżdżę autobusem, latem chętnie rowerem. Może komus się to wydaje głupie - mieć prawo, samochód w domu i nie jeździć - ale ja naprawdę lepiej się czuję na rowerze, wtedy wcale się nie stresuje. Nie każdy się do tego nadaje. Niemniej gdybym musiała to bym wsiadła i jechała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak będziesz często jeździć autobusem to przestaniesz się tym w ogóle stresować. Pamiętam moje komunikacyjne początki. Bałam się strasznie. Zdarzało się, że specjalnie wracałam pieszo, bo widziałam dużo ludzi w tramwaju. Nie mam jakoś daleko, 5 km. A potem to się zrobiło powszechne. I. powiem szczerze że bardzo lubię te nasze jazdy. Nie mamy samochodu i nieraz Jak ktoś wspolczuje to ja jemu też współczuję bo dla mnie takie wycieczki to frajda. Tyle, że u nas tramwaje są tylko niskopodlogowe i wsiadam na ostatniej stacji, więc tramwaj jeszcze pusty. Za to jak wracam z centrum to już nieraz ścisk jest. Teraz corka ma 4 lata, obydwie uwielbiamy te nasze wycieczki, taka przygoda nawet jak się tylko po zakupy jedzie. Wydajesz mi się fajną dziewczyną tak poza tym :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×