Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość otworzmioczy

idę na oślep...

Polecane posty

Gość otworzmioczy

Witam, mam na imie Marta mam 33 lata, 6 lat temu stanelam na slubnym kobiercu,po roku znajomosci. Obecnie "zona" i mama dwojki wspanialych dzieci 5 i 3 latka. Pisze tu na forum, bo musze sie wygadac,moze doradzic - wsrod osob mnie otaczajacych wstyd mi mowic o problemach osobistych. A wiec wszystko zaczelo sie kiedy bylam w drugiej ciazy, maz zaczal traktowac mnie w inny sposob. A to slyszalam ciagle ze to prze ze mnie, a to tamto, ze cale zlo ktore jego dotyka to moja wina. Kiedy pod koniec ciazy, mialam czesto skurcze i musialam wiecej odpoczywac - ciagle pretensje ze polozylam sie, ze to, ze tamto, ze jego znajoma to wode wyciagala ze studni w 9 m-cu i zyje. Nadmienie ze w tym czasie musialam zajac sie niespelna 2 letnim synkiem, sprzatac, gotowac, prac, prasowac itp.itd. W chwili obecnej pracuje, dzieciaczki chodza do przedszkola, a moj maz coraz bardziej czuje sie panem i wladca, ubliza mi, zero szacunku, wszelkie decyzje podejmuje sam np.sprzedaz auta, nie moge byc chora, zle sie czuc bo przeciez mam obowiazki a on musi pracowac (pracuje srednio po 14h dziennie), a wszystko na mojej glowie. Sytuacja z wczoraj, imieniny tescia, mezulek oczywiscie pol soboty w pracy, mnie od 3 dni napierdziela zab, po wizycie okazalo sie ze mam st.zapalny i nic poki co nie da sie zrobic, wiec sie mecze na prochach przeciwbolowych, ale do sedna wpada 14:26 i z ryjem ze nie wyszykowani jeszcze ze na ktora on pojedzie, i k...a i k...a i takie tam, w koncu dzieci w bek, ze one nie chca jechac wiec drze sie na dzieci, idzie wziasc prysznic ja staram sie dzieci wyszykowac, one placza ze nie chca, mowie mu ze nie dam rady jechac ze strasznie mnie boli do tego goraczkuje, a onn znow sie drze szkoda mi dzieci biore szybki prysznic ubieram sie jedziemy...nie oddzywamy sie, dzis takze ciche dni. Coraz czesciej mysle aby sie rozstac, ale gdzies we mnie tkwi lek, poprostu najnormalniej w zyciu boje sie :( nigdy od niego nie uslyszalam milego slowa, ze cos dzieki mnie i dzieciom ma lepiej, odnosze wrazenie ze traktuje mnie jak wroga, oczywiscie ja tez nie jestem aniolkiem, bronie sie i nieraz powiem kilka slow za duzo, ale ile mozna zniesc takiego upokarzania. Co robić?starać się o ten niby zwiazek, czy starac nauczyc sie zyc bez niego?Pomozcie prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość szarik
gumowce Haribo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka szarika
albo gummi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym się rozstała,to nie ma sensu, on Cie nie szanuje,nie kocha,najgorszy typ faceta..choleryk co sie ciągle czepia i krzyczy..nie wspiera,i tak właściwie jesteś sama lepiej będzie Tobie i dzieciom żyć w spokoju. Czego sie boisz? ja to bym sie bała,że taki ojciec zniszczy dzieciom psychikę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podaj powód dlaczego żona napisałaś "żona" a na końcu piszesz, że to związek , ... to ma znaczenie jeśli chcesz dobrej rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciężko zyć z takim charakterem pod jednym dachem.wiem cos o tym . ja znalazlam sbie pocieszenie i odskocznie . nie , nie romans ale coś innego co.polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość szarik
miski Haribo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu napisałam "żona" bo nie czuje sie jak prawdziwa zona :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×