Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Truje dziecko i męża zdaniem teściowej.

Polecane posty

Gość gość
oj dobra, sam dojeżdza,czyli wychowałaś na samodzielne dziecko, to się łapiesz, to teraz też wyczyn, witaj Kafeterian Women superhero:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zarządziłam dzisiaj kaszę na obiad, jestem biznesłumen już? Łoj, chyba jeszcze nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestańcie, kierowniczki antyziemniak, no nie moge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
buahaha, to się dowiedziałam że kobieta która nie umie gotować i sprząta jej gosposia to niemota życiowa chociażby np. ma miliony na koncie do których doszła sama, ot rozumowanie pustych garkotłuków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ja zarządziłam dzisiaj kaszę na obiad, jestem biznesłumen już? Łoj, chyba jeszcze nie..." No już prawie, ale musisz jeszcze jakąś surówkę samodzielnie wydziergać, albo poleć schematem i dawaj słynną już pastę słynną mega pracochłonną pastęz awokado, wtedy to już na 100% się załapiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"buahaha, to się dowiedziałam że kobieta która nie umie gotować i sprząta jej gosposia to niemota życiowa chociażby np. ma miliony na koncie" Obudź sie już połowa dnia, a ty dalej śnisz o milionach na koncie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem kobieta pracujaca. Umiem gotowac, ale nie lubie. Lubie sprztaca, musze miec ogarniety dom ale nie lubie gotowac. I na co dzien nie chcialoby mi sie robic past, domowych wedlin d**ereli. Pracuje po 11 godzin na popoludnia. Czy przez to jestem lewa? Staram sie gotowac zdrowo, od czasu do czasu cos upieke, zrobie przetwory. Wedliny i sery kupuje. Czasem kupie surowke, ammy takie w sklepie. Chce miec cos od zycia. A jak mam wstac rano posprzatac bo wracam o 23, zrobic obiad, ciasto, paste na kolacje i isc do roboty to ja dziekuje. Nie jestem robotem. Lewy to moze byc ktos kto nie potrafi ugotowac ziemniakow a nie ktos kto nie lubi spedzac w kuchni polowy dnia na robieniu posilkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe u mnie bylo podobnie, ja słyszałam tylko komentarze, ze mój mąż schudl po ślubie, a on po prostu zaczal sie zdrowo odżywiać, nie jestem jakas fanka ekozycia, ale my nie slodzimy herbaty,nie polewamy ziemniaków tluszczem z patelni,nie zuzywamy tony majonezu,śmietany,kopy soli w potrawach, sam mój mąż mówi ze jak jest u swojej matki na obiedzie to jest mu zawsze tak ciężko na żołądku i caly dzień sie odbija,ale jej tego nie powie bo żeby jej nie bylo przykro,bo ona cale życie tak gotowala i jest bardzo dumna z tego ze tak świetnie gotuje:)tylko na starość jest coraz szersza i szersza. Ja juz kiedys powiedziałam mojemu mężowi,ze nie pozwolę mu się dorobić wielkiego brzucha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam ten watek i to dla mnie nie pojęte, czy dla Was naprawdę sztuka gotowania i sprzątania to wyznacznik, nie wiem..., dorosłości, zaradności itp., się zastanawiam co za kobiety mają takie opinie?! jakieś chyba prostaczki ze wsi z ograniczonym polem widzenia, no nie wiem...?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam żadnej łajzy co nie umie obrać ziekniaka która ma miliony na koncie .Znam bardzo bogate babki, ale one są akurat bardzo ogarnięte w wielu dziedzinach, nie sprzątają, nie gotują, bo nie mają czasu, ale świetnie to potrafią robić, bo to pracowite i bardzo inteligentne osoby, wieć obieranie ziemniaka ich intelektualnie nie przerosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o kurcze nie gotuje,robi to mąż,ale ze mnie niemota :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ja jestem kobieta pracujaca. Umiem gotowac, ale nie lubie. Lubie sprztaca, musze miec ogarniety dom ale nie lubie gotowac. I na co dzien nie chcialoby mi sie robic past, domowych wedlin d**ereli. Pracuje po 11 godzin na popoludnia. Czy przez to jestem lewa? Staram sie gotowac zdrowo, od czasu do czasu cos upieke, zrobie przetwory. Wedliny i sery kupuje. Czasem kupie surowke, ammy takie w sklepie. Chce miec cos od zycia. A jak mam wstac rano posprzatac bo wracam o 23, zrobic obiad, ciasto, paste na kolacje i isc do roboty to ja dziekuje. Nie jestem robotem. Lewy to moze byc ktos kto nie potrafi ugotowac ziemniakow a nie ktos kto nie lubi spedzac w kuchni polowy dnia na robieniu posilkow." No i ok, nikt nie musi robić czegoś czego nie lubi, ale chyba nie uważasz,że taka opisana tutaj autorka robi coś mega skomplikowanego, bo robi coś własnie bardzo codziennego, banalnego wręcz, o to chodzi,ż eniektóre tutaj wypisują o tym co napisałą autorka jakby to był jakiś wyczyn, a nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to nie chodzi w tym wątku,ża każda ma być drugą Geslerką, tylko o to,że nie ma nic skomplikowanego w tym co autorka opisała, obojętnie czy wykonasz to samodzielnie czy ktoś iny to zbogi, nic nadzwyczajnego, ot po prostu proza życia, a kto to robi w domu jest nieistotne, mozę to robić nawet pani do gotowania, ale to dalej nie zachwyca i rangi nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.53---tak, w pewnym sensie umiejętność gotowania to JEST wyznacznik dorosłości, tak samo jak umiejętność pisania, czytania czy liczenia. Nie wyobrażam sobie żeby dorosły człowiek (nieważne kobieta czy mężczyzna) nie potrafił gotować choćby kilku podstawowych dań. Nawet jeśli jest profesorem neurologii czy prezesem Orlenu to tę umiejętność powinien mieć, nie musi z niej korzystać ale umieć powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokładnie o to chodzi, dorosłość to samodzielnosc a jak samodzielna mozę być osoba któa się totalnie nie ogarnia w codzienności, no chyba,że jest typem szlonego naukowca i robi karierę, ale to sa tylko wyjątki potwierdzająca regułę, anie norma.Zazwyczaj osoby zaradne, samodzielne dobrze zorganizowane osiągają sykcesy na innych polach, te intelektualistki antyzimniak życie przerasta na wielu płaszczyznach, tak jesy niestety realia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chętnie bym zjadła u Ciebie obiad :) Albo kolację ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet jany temat jak na poziom kafe, można się pośmiac i pogadać w miarę normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fajne masz menu za to tesciowka juz nie bardzo,miej to w du... i zyj tak jak Ci sie podoba,zwlaszcza,ze twoja dieta jest bardzo zdrowa i urozmaicona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebuś grzmociuś
Was to trzeba porządnie wygrzmocic wtedy to i sprzatniecie i ugotujecie co lubi partner! A mamuskami się nie przejmujcie, najważniejsze grzmocenie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sebix wygrał :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko masz durną teściową, albo po prostu zazdrosną teściową. Jest zła, że naprawiłaś to co ona zepsuła (sylwetka męża) ale się do tego nigdy nie przyzna. Mają z twoją szwagierką obie kompleksy i poczuły by się lepiej gdybyś utyła. Może się boją przy tobie jeść te swoje śmieci itp, dlatego teściowa tobie umniejsza, zamiast zająć się do porządku swoim zdrowiem xx gość dziś i tobie podobne. Przecież autorka ma wszędzie blisko i pracuje na jedną zmianę, więc ma czas na pieczenie schabów w piekarniku. Ma super, że nie musi dojeżdżać do pracy i ma przedszkole pod nosem, tego zawsze można pozazdrościć. To bardzo dużo ułatwia. Kaszy, czy ryżu nie obierasz jak ziemniaków, więc masz zaoszczędzone kilka minut na sałatkę. Indyk się szybko dusi, a marynatę jak ktoś zauważył wcześniej robi się dzień wcześniej wieczorem. Obiad gotowy w 15 minut. To nie gołąbki, czy kluski z mięsem. Głupi makaron na mielonym z sosem pomidorowym masz góra 20 minut. xx Gość 12:50 i tobie podobne. Jak się pracuje do 17stej to niestety tego czasu jest mniej na gotowanie. Właściwie jest się w domu o 18 jeśli się dojeżdża (pół biedy jak jest auto, gorzej z pociągiem, czy busem) i robi zakupy po drodze. Wtedy nie ma w domu obiadu, a jest obiadokolacja, chyba że kobiecie się chce i ma siłę pod wieczór gotować obiad na następny dzień, a wiemy, że nie każdy taki obiad jest smaczny jeśli chodzi o odgrzanie. xxxx Tak więc wszystko zależy od ilości czasu jakim dysponujemy. Ja pracuję na 3 zmiany i znajduję ten czas. Autorce należy się szacun nie za organizację czasu, ale za to, że się jej chce trochę w jedzeniu kombinować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a twój maz nic nie robi w domu ? Wszytko ty robisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O nie zgodzę się że makaron z sosem pomidorowym to 20 min. 20 min to robi się sam makaron (zanim woda się zagotuje), a trzeba go pilnować (nie lubię aldente tylko + 4-5 minut), pomidory suszone trzeba zblendowac z pomidorami z puszki, podpichcic dla smaku z 20 minut, parmezan zetrzeć pozmywac ten syf.... to jest dobre 30-40min.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, dziewczyny ale ja się absolutnie nie uważam za znwacę, ani za dietetyczkę, ani też restrykcyjnie ekologiczna nie jestem,. Dobrze napisałyście, to nie jest żaden wyczyn, przecież coś musimy jeść.Raczej nie bedę codziennie latała z dzieckiekm do restauracji a potem mąż też sam , no bez przesady.W sobotę, czy w niedzielę owszem wychodzimy do naszych ulubionych miejsć na obiad, czasem z meżem na kolacje, no tak raczej jak wszyscy, ale w tygodniu gotuję, szybciej zrobię to wszystko sama, niż bym miała chodzić szukać i kupować gotowce, obok mam super produkty pod nosem. Gotowanie nie jes też moją pasją, wolę iść na fitnes, na siłownię, pojeżdzić rowerem, pobiegać, co często robię a w zasadzie wspólnie robimy, pojechać w ciekawe miejsce, iść do kina, teatru na wystawę, nie żyję kuchnią i gotowaniem, ale nawet gdybym się tym pasjonowałą to przecież to nic złego, nie przesadzajmy.Pasja jak każda inna.Tylko tego nie czuję jakoś specjalnie, bardziej przejmuję sie aerobami i kardio.Praca też mnie jakoś nie pochłanie bez reszty, owszem lubię swoją pracę, ale nie jestem pracocholiczką, jestem taką zwyczajną babą co ma dziecko, meża i pracuje, jak miliony innych, nikim kto zasłyguje na takie traktowanie ze strony teściowej. Chodzi bardziej o te awantury, to są uwierzcie dzikie kłótnie z krzykiem jakbym kogoś faktycznie uśmiercić chciała.Do nich nie jeżdzę już za często, bo są tylko wiecznie aluzje, przytyki i złośliwości.Teściowa chyba mi na złość kusi meza smakołykami , które kiedyś uwielbiał, ale teraz już jada sporadycznie, typu boczek, karkówka, golonka, tort czekoladowy, frytki, pyzy z mięsem, to sa u nich dania codzienne, wiecznie tona tłustego mięsa i ciasta. Ma dziką radośc jak mąż z grzeczności coś zje, potem mi gada,ze jadłby z apetytem normalne jedzenie, anie moje wynalazki, które są niesmaczne, ale sama ich nigdy nie je.One we dwie mnie nienawidzą, mają wręcz na moim punkcie obsesję.Jak byłam w ciązy to był już koszmar, gadały mi,ż edziecka nie donoiszę, że urodzi się chore, niepełnosprane, bo nie jem, bo jem głupoty , bo nie przytyłam, mleka nie bedę miała, poród trudny i wszelkie czarne wizje.Przestałam tam bywać do porodu.Po porodzie to samo, a to mleka za mało, a to dziecko chude, a to ma anamię, a to maz chory pewnie bo chudy taki i tak cały czas. Tego nie dam rady już znieść, szwagerka to już przechodzi samą siebie, ma 24 lata, siedzi w domu, nie studiuje, bo wiecznie coć , nie pracuje , mieszka tylko z teściową, tam nie am innego tematu jak jedzenie, one żyją jedzeniem.Wygladają strasznie problemy zdrowotne ciągle, ale nade mną się wręcz pastwią.Obojętnie gdzie jesteśmy w rodznie meża, to się do mnie dowalają, obojętnie za co, tak dla zasady.Ja cierpliwa jestem, ale już nie wytrzymam tego.Maż też jest zdania, ze to jest własnie granica , dalej tak nie będzie. Teściowa opowiada po ciotkach, babkach jaka to ja psychiczna jestem,ż etylko sałatę jem,ż edziecko wiecznie chore, co jest nieprawdą, ze maż się leczy bo też chory i tego typu kłamstwa. Moze to nie brzmi strasznie jak opisałam, ale uwierzcie na żywo to koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:25, to ty jak robisz makaron z sosem to najpierw gotujesz makaron, a potem dopiero bierzesz się za sos, że ci zajmuje to 40 minut? :D No bo fakt, makaron gotuje się 20 min, ale sos robię w tym czasie. Tzn. wstawiam makaron, a na drugim palniku na masełku podduszam cebulkę i pomidory, trzymam 10-15 minut na małym ogniu (w tym czasie sprawdzam makaron i trę ser), doprawiam, odcedzam makaron, polewam sosem i serem i gotowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój maż pomaga na ile moze, ale znacznie póżniej wraca do domu, dłuzej pracuje. Owszem w domu czy przy dziecku robię wiecej, gotuję, zakupy robię , przedszkole też, prasuję, piorę, maż bawi się po kolacji, czyta bajki, w sobotę pomaga sprzątać tak generalniej, czasem myje okna, odkurza, no tak normalnie bym powiedziała. Czasem ejszcze maż poracuje w domu, nie mamy sztywnego podziału, robi ten kto ma wtedy czas, możłiwosci, ale nikt nikogo nie wykorzystuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@16:38 - tak wszystko dzieje się równocześnie, ale uwielbiam redukcję sosu + znowu dolanie wody i znowu redukcja... wtedy sos nabiera super smaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co opisałaś to ewidentna zazdrość o córke, przy Tobie wypada znacznie gorzej, a to jak ktoś już zauważył zaboli kazdą matkę, wic Toboe dogryzają, abyś nie miała zadobrze.smutne to, ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, twoja teściowa i szwagierka są uzależnione od jedzenia, poważnie, to też może być uzależnienie! Jak każdy uzależniony nie mogą znieść tego że Twój mąż wyrwał się z tego koszmaru, na pewno też był współuzależniony póki z nimi mieszkał. Agresja, kłamstwa,manipulacja to wszystko typowe u osób uzależnionych. Poszukaj pomocy w jakiejś poradni uzależnień albo może u prywatnego terapeuty, dowiesz się jak z tymi osobami rozmawiać żeby nie być obiektem agresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10/10! wreszcie ktoś prawidłowo ocenił sytuację!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×