W poniedziałek z czystej, wrodzonej ciekawości zadzwoniłem w sprawie pracy

Zarobki 4-5k brutto/miech, ale praca ciężka. 7 dni w tygodniu, jeżdżenie po całym mieście i p********ie się z nieważne czym, żadna akwizycja, umowa o pracę po trzech miesiącach. Wymóg -prawo jazdy i chęć do pracy. :D Jeszcze tego samego dnia poszedłem na rozmowę, facet nie pytał o wykształcenie, cv, rozmowa wyglądała jak przy piwku z kolegami. Co robisz, jak się czujesz,*****asz coś? :D bla bla. :) W każdym razie, dziś zadzwonił i mógłbym mieć tą prace. :) Wyglądam mniej niż normalnie Smakoszu, nie spałem od dwóch tygodni i to widać, w dodatku bywam opryskliwy i w**********y i gdyby nie to, że wole zarabiać trochę mniej - męcząc się przy tym jeszcze mniej to przyjąłbym tą prace. Tutaj nasuwa się pytanie. Próbowałeś kiedyś rozejrzeć się za jakimś zajęciem, czy tylko jęczysz na kafe jacy wszyscy, z twoim ojcem na czele są dla ciebie niedobrzy?