Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ciekawa jestem opinii osób mieszkających z rodzicami

Polecane posty

Gość gość

Jestem od 4 lat mężatką, mamy dziecko 1,5 roku. Mieszkamy w jednym domu z moimi teściami. Mieszkania mamy odrębne, inne wejścia, mamy swoje gospodarstwa domowe, każdy żyje na własny rachunek. Ale jak to po sąsiedzku wszystko widać, kiedy wyjeżdżamy, kiedy wracamy. Wyjeżdżając na zakupy zawsze pytamy czy im czegoś nie trzeba kupić, załatwić. Wyjeżdżając do moich rodziców, znajomych, na dłuższy wypad informujemy ich zdawkowo, że wrócimy późnym popołudniem, wieczorem, bądź dopiero jutro. Nie chcemy aby się martwili i nie nękali nas w tej sytuacji telefonami. Oni robią podobnie, zawsze wiemy gdzie i z kim przebywają aczkolwiek bez szczegółów. W czasie ostatniego weekendu odwiedziła mnie moja koleżanka, która namówiła mnie na bliską wyprawę na wieś do jej babci. Mąż o tym wiedział, ale przed wyjazdem poinformowałam teściową gdzie się udaję i w przybliżeniu godzinę powrotu. Koleżanka popatrzyła na mnie jak na niedorozwiniętą i stwierdziła, że w klasztorach zakonnice mają więcej swobody. Ja też mam swobodę, mogę iść, jechać gdzie chcę, ale dobrze jest poinformować bliskich dokąd się udaję, tajemnicą wszak to nie jest. W moim rodzinnym domu też podobne zasady obowiązywały, rodzice chcieli wiedzieć dokąd idę, z kim , kiedy i czym wrócę. A jak jest u Was? Jak reagujecie na wyjście Waszych dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama to sama mi zawsze mówiła gdzie idzie. Co to za tajemnica gdzie człowiek idzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na blogu Segrity jest fajny tekst na ten temat. Tak właśnie uważam i postępuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu mówiło się, że należy się "opowiadać" - dokąd i z kim się idzie. Na wypadek wypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mieszkamy 3 km od teściów 10 od mojej mamy. Często jesteśmy w kontakcie i mówimy sobie co dzisiaj robimy czy ktoś przychodzi lub ze idziemy w gości. Wg mnie to kwestia wychowania jak moje dziecko bedzie dorosłe tez mam nadzieje ze moe zrobi ze swoich planów tajemnicy ... Po co tak jest fajnie to zwykły ludzki odruch dzielenia sie z bliskimi swoim zyciem noe widze w tym nic złego/ dziwnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem podbudowana tym, że myślicie podobnie, Tu nie chodzi o kontrolę dorosłych dzieci, ale o informację dorosłych dzieci gdzie i z kim idą aby rodzice nie martwili się i mogli spać spokojnie. Ale i my śpimy spokojniej wiedząc, że nasi rodzice wybrali się na krótką wyprawę i noc spędzą poza domem. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie to normalne, mieszkacie razem to powinniście wiedzieć czy wszystko ok, czy coś sie mogło stać. Dla mnie to przejaw nie kontroli a troski i zdrowego rozsądku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli mąż/żona wie, to informowanie rodziców/teściów jest najdoskonalej zbędne. Masz potrzebę opowiadania się - twoja sprawa. Ja nie mam. Cenię sobie prywatność i nie widzę żadnego powodu, żeby informować ani rodziców ani teściów o swoich poczynaniach, gdzie idę, z kim i po co. Mąż wie, reszta nie musi, nie mam 12 lat żeby tolerować wydzwanianie z pytaniem o której wrócę, nie mam najmniejszego zamiaru spowiadać się, że zagadałam się z koleżanką i wrócę godzinę później. Nie widzę sensu żeby nakręcać cudze fobie, bo uważam to za szkodliwe (ciągłe snucie projekcji o wypadkach jest chore ). Moja matka miała tak histeryczne podejście - nie informując jej oduczyłam ją od niespania i czekania na powrót. Przeżyła i nie zadręcza mnie wizjami jak z horrorów. Dzwonię jak wyjeżdżam gdzieś daleko, i dojadę na miejsce. Wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, Wasze relacje z rodzicami to rozsądne relacje, dobrze byłoby, aby wszyscy rodzice wpoili to swoim dzieciom. Jestem 22 letnią studentką, uczę się i pracuję, mam chłopaka, pewnie niedługo wyprowadzę się od rodziców. Dopóki jednak jeszcze z nimi mieszkam nie traktuję domu jak hotelu. Jestem mieszkanką tej społeczności i dłuższe nieobecności sprawiają, że rodzice się martwią. Nic nie stoi na przeszkodzie powiedzieć np. rodzicom - idę z koleżankami do baru, powinnam wrócić ok 23, ale jak powrót opóźnia się dać znak - bawimy się świetnie, szkoda wychodzić, wszystko ok, wrócę taryfą. Rodzice spokojni, a mnie sumienie nie dręczy, że oni zasnąć nie mogą bo nie wiedzą gdzie córka jest. I właśnie takie postepowanie świadczy o tym, że mamy dorosłe, odpowiedzialne dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja już nie mieszkam ,a i tak dzwonię i mówie że jade tam i tam z tym i tą ,w razie W i tak wpajam swojemu dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w zyciu bym sie nie spowiadala tesciowej dokad ide nawet jakby mieszkala na tej samej kanapie co ja :D Na szczescie jestem dorosla, prowadze wlasny dom z dala od tesciow i nikt ode mnie takich spowiedzi nie wymaga. A ty autorko chyba sama przed soba probojesz sie tlumaczyc czemu tak robisz... prawda jest taka ze mieszkasz u nich to musisz przyjac ich zasady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam, że w tak bliskim układzie w jakim żyjecie jest zupełnie naturalne wspomnieć, że gdzieś się wyjeżdża. Ja mieszkam osobno, ale kiedy gdzieś jadę to również jedni i drudzy rodzice wiedzą, nie wiem co to za tajemnica. Nie ma to nic wspólnego z niewolą czy wścibstwem. Zawsze może się coś wydarzyć - no nie wiem, spłonie moje mieszkanie albo będzie włamanie i nikt miałby nic nie wiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Uważam, że w tak bliskim układzie w jakim żyjecie jest zupełnie naturalne wspomnieć, że gdzieś się wyjeżdża. Ja mieszkam osobno, ale kiedy gdzieś jadę to również jedni i drudzy rodzice wiedzą, nie wiem co to za tajemnica. Nie ma to nic wspólnego z niewolą czy wścibstwem. Zawsze może się coś wydarzyć - no nie wiem, spłonie moje mieszkanie albo będzie włamanie i nikt miałby nic nie wiedzieć? xxxx skoro mieszkacie osobno, a wlamanie by sie zdarzylo,to jakim cudem mieli by to wiedziec?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli mąż/żona wie, to informowanie rodziców/teściów jest najdoskonalej zbędne. Masz potrzebę opowiadania się - twoja sprawa. Ja nie mam. Cenię sobie prywatność i nie widzę żadnego powodu, żeby informować ani rodziców ani teściów o swoich poczynaniach, gdzie idę, z kim.... xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Owszem, mąż wie, ale już o 6 rano wybył do pracy, pracuje, jest spokojny Teściom się nie opowiadam, jedynie ich uprzedzam i informuję, że wyjeżdżam na cały dzień, pół dnia - to chyba różnica? Też cenię sobie prywatność, dlatego nie tłumaczę się dlaczego tam się udaję - mówię krótko, jadę do M z Ewą, wrócę ok 18. Moi teściowie też nam się nie tłumaczą, tylko informują, Jedziemy na imieniny koleżanki do O..., wrócimy ok 23. Kilka minut przed czasem dostajemy wiadomość, zabawa w toku, zanocujemy w hotelu, spokojnej nocy. Nie tłumaczą się przed nami, tak jak my się nie tłumaczymy, ale ich i chyba nasze zachowanie powoduje, że mamy mniej stresów, jest nam łatwiej dostosować się do rodzinnego sąsiedztwa. Nie bombardujemy się telefonami, nie przeszkadzamy sobie w zabawie , nie interesujemy się gdzie i z kim się bawimy, ważne, że jesteśmy bezpieczni - przynajmniej w oczach naszych bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życzliwi, kochajacy sie ludzie ( a taka powinna byc rodzina) troszcza sie o siebie wzajemnie. Mieszkam osobno, ale tez informuję rodzinę, co sie u mnie dzieje, dokąd idę, to normalne, nie chcę,zeby ktos sie o mnie niepokoił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa o 23:18- wyobraź sobie, że zdarzył nam się pewien wypadek, a my byliśmy na zagranicznych wakacjach. I po prostu rodzice doglądali mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.28 jesli mieszkaja blisko to co innego.moi musieliby jechac 800km:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja, autorka Dodam, że do rodziny męża zostałam przyjęta życzliwie, chociaż teściowie nie znali mnie z bliższych relacji. To ja wprowadziłam zasady, że INFORMUJEMY się o nieobecnościach w domu, dotyczy to też sąsiadów, czyli moich teściów, wcześniej kontakt z synem przez komórkę, zazwyczaj w szatni tkwiła.Sąsiedzi mieszkający obok też opowiadają się przed dłuższą nieobecnością wręczając teściom klucze od mieszkań i prosząc o dozór. Teściowie nie ingerują w nasze małżeńsko - rodzicielskie relacje, nie mam wrażenia, aby nad nami parasol ochronny otworzyli. Tacy zwykli ludzie, nadal pracujący zawodowo, a ja żadnych pretensji do nich nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jeszcze raz ja, autorka, Dziękuję wszystkim za te popierające mnie i te odwodzące od moich poczynań posty. Spokojnie przemyślę. Tak byłam wychowana w domu rodzinnym i tak stosowałam te zasady w naszym krótkim [4 lata] stażu małżeńskim. Z teściami kontakty mam bardzo dobre, choć dzieli nas wiele, szczególnie wyznanie religijne, ale to nie przeszkadza w naszych codziennych relacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to jest najważniejsze, nie ma jednej recepty na życie. Każdy ma inne podejście i jednym coś nie przeszkadza, a innym bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja uważam że to normalne. Zwłaszcza że to nie teściowie tego od Ciebie oczekują/wymagają, a sama to wdrożyłaś żeby być spokojna. Bo jak poinformujesz że nie będzie Cię przez dwa dni, to jeśli zauważą u was jakiś ruch, hałas to będą wiedzieli że coś złego się dzieje. Moi teściowie mieszkają dwa domy dalej, kiedy wyjeżdżamy na dłużej (chociażby weekend, nie mówię o wieczornym wypadzie) to mówimy im o tym. Wiedzą że w razie czego trzeba zareagować, że wtedy nie będziemy pod ręką gdyby potrzebowali pomocy. Mam też starszego sąsiada któremu czasem pomagamy, mąż skosi trawę, podrzucimy go na zakupy jak jedziemy po nasze, on wie że może dzwonić do nas gdyby coś się działo. Kiedy wyjeżdżamy też uprzedzam jego (czasem też jego córkę jeśli na dłużej) że nas nie będzie. A przecież to właściwie zupełnie obcy człowiek... Jeśli się jakoś współżyje z ludźmi to nie można udawać że mieszka się na pustyni. To tak jakbym mężowi nie mówiła że wychodzę z koleżanką i wrócę około północy. Mieszkając w domu też mówiłam gdzie będę i o której wrócę, informowałam kiedy się miałam spóźnić, podobne zasady miałam kiedy mieszkałam tam potem chwilowo z dzieckiem w czasie remontu mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko nie przejmuj się głupim tekstem kolezanki ktora nie wie o co chodzi. moze u nich panują zasady ze jakiekolwiek informowanie to to samo co kontrola i despotyzm. ty zyjesz w normalnych relacjach i o dziwo jako kiedna z niewielu tutaj masz poprawne stosunki z tesciami. to mi isę podoba ze zyjesz z nimi i nie narzekasz i nie jestes roszczeniowa. zwyczaj informowania mieszkancow gdzie idziemy tez mi się podoba, u nas tak było i uwazam to za normalne ot poprostu ludzka rzecz, to tez przejaw szacunku do drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×