Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mamy pracujace w zawodzie sprzedawcy

Polecane posty

Gość gość

Jak sobie radzicie ze stresem? Ja wcześniej pracowałam w sklepie odzieżowym, było nawet spoko. Jednak po likwidacji zatrudniłam się w markecie. Pracuje 3 lata i już nie wyrabiam nerwowo ! Klienci czepiają się dosłownie o wszystko, do wszystkiego dorabiają swoje teorie, chodza na skargi i dodaja od siebie niestworzone rzeczy w myśl zasada "klient ma zawsze racje, klient nasz Pan". wiadomo, kierownictwo niby pyta, co się stało sprzedawcow, ale w finale zawsze słyszymy, ze klient nie wiadomo jaki by był, to zostawia swoje pieniądze w sklepie i jada po premiach pracowników. U nas niektórzy klienci pozwalają sobie na wszystko. Az czasem szlag trafia, niektórzy potrafią wręcz uwlaczac godność sprzedawcy, człowiek chce się odezwac, ale ... boi się skargi. Normalnie czuje się jak jakiś smiec, nieuk, człowiek drugiej kategorii. Zamiast się uodpornić, w końcu szmat czasu tam pracuje, w nocy sni mi się praca, mam bole w klatce piersiowej. Nie tylko ja, ale każdy się cieszy, jak idzie do domu, często klniemy pod nosem. Do tego dochodzą tez popaprane relacje miedzy personelem. Bralam jakies tabletki uspokajające, ale nic nie daly. Na razie nie mogę zmienić pracy, mam male dziecko, a tylko tu ida na reke ze zmianami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tutaj same kierowniki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale o co ci klienci się niby czepiają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja od roku pracuje w markecie. Tylko ja zajmuje sie wykladaniem towaru. Obecnie pracuje na chłodniach i wykladam nabial. Czasami przykro jak ktos cos powie ale staram sie nie brac sobie tych uwag do serca. Mam fajne kolezanki w pracy i w sumie chetnie tam chodzę:) no i elastyczny grafik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, nie biore uwag do serca, bo nie warto, zwłaszcza, ze to obcy. Chodzi mi glownie o to, ze klient za przeproszeniem może ci nasrac na leb, a Ty masz może potulnie przepraszać za to ze żyjesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do tego tak nie podchodze. Jak ktos jest dla mnie niemily i ma pretensje to tez odwarkne:) klient to nie jest swieta krowa. Jak pojdzie na skarge ... trudno. Wiem ze nikt mnie za to nie zwolni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Klient nasz pan. Szkoda tylko że co drugi to cham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne masz autorki kierownictwo. Kto jak kto ale oni najlepiej powinni wiedzieć jacy zs klienci. Roszczeniowi itp. Po lbie zawsze dostanie Bogu ducha winna kasjerka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy zesterowane społeczeństwo, frustratom najłatwiej wyżyć się w sklepie, niestety. Ja zawsze mówię, przykro mi że pan, pani ma gorszy dzień, ale proszę się na mnie nie wyżywać . wtedy zazwyczaj klientowi robi się głupio i przeprasza .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nigdy nie przepraszaj"- słowa mojej szefowej. Wysłuchaj, kiwaj głową ze zrozumieniem i tyle.Nie pracowałam w markecie, ale też miałam bezpośredni kontakt z klientami. Dużo rzeczy wysluchiwalam. Winy mojej w tym żadnej nie było, a oni swoje, jakbym ja tam była właścicielką. Ale takie "nigdy nie przepraszaj" było najlepszym, co mi szefowa mogła powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dam Ci przykład niedpowiedniego zachowania kasjerki.Wchodzę dzisiaj do Rossmana o16.58 widzę,że jest otwarte do 17.Pani stoi w drzwiach i mówi,że zamykamy o 17.Poszłam po maszynkę wychodziłam punkt 17.Mogłaby mi zwrócić uwagę po 17.Zdążyłam zmieściłam się w czasie.Jestem w następnym sklepie wyciągam kartę na punkty Pani kasjerka rozmawia z inną kasjerką zapominając o moich punktach,gdy poprosiłam o odbicie karty mówi,że za poźno,ponieważ skasowała. Zaznaczam pracowałam w tym zawodzie 10 lat w dużych marketach na wszystkich możliwych stanowiskach związanych z obsługą klienta.Spotkałam się jedynie z niezadowoleniem klientów z ceny produktu ,jakości.Nikt mnie nigdy nie obraził ani nie ubliżył.Wydaje mi się,że nie lubisz tej pracy.Może swoją osobowością złym podejściem do klienta ich zniechęcasz.Może wyczuwają twoją wrogość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam swój sklep od 18 lat. od kilku lat już w nim nie sprzedaje ale pracownicę mi się nigdy nie skarzyly ze ktoś je źle traktuje. to co prawda mały sklep-coś w typie żabki.Nie wiem gdzie Ty pracujesz ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracuje juz kilka lat w tym zawodzie, duza galeria handlowa, nie punkt spożywczy. Lubie ta prace, przede wszystkim nie traktuje klientow "byle ich obsluzyc". Barszo czesto klienci przychodza kilka dni po zakupach i dziekuja za doradzctwo, ,przechodzac obok sklepu czesto wchodza, tylko po to aby powiedziec dzien dobry. Kiedys Pani przyniosla ciasteczka wlasnej roboty w podziekowaniu za obsluge, kiedy indziej byl telefon, ze ktos bardzo dziekuje za doradzctwo. Staram sie obsłużyć klientow tak, jak sama chcialabym byc obsluzona. Klienci do nas wracają. Sa i tacy oczywiscie, ktorzy potrafia byc niemili, ale tych na palcach u rak policze. Autorko zycze lepszego podejścia do klientow, oni odwdziecza sie tym samym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość z 20.08 pracowałaś w marketach 10 lat i wchodzisz do sklepu na 2 minuty przed zamknięciem?? i to 2 minuty wg Twojego zegarka, sklepowy może już wybił godzinę zamknięcia. i co pewnie jeszcze wciskasz nogę w zamykane drzwi i się cieszysz "uff zdążyłam!". każdy chce kiedyś skończyć pracę i iść do domu. tacy pierd*lnięci klienci to opóźniają, dziewczyny na sali się denerwują, że ktoś się jeszcze plącze. i wtedy nawet uśmiechnięty klient powoduje stres, bo jedną nogą jesteś już za progiem. a najgorsi są klienci, którzy robią sobie spacery po sali już po zamknięciu sklepu, bo przecież weszli jeszcze w godzinach otwarcia. to nic, że światła przygaszone, pracownik zaprasza do kasy, trzeba jeszcze się ponamyślać, powędrować niespiesznie, przecież klient już jest po pracy. ludzie w sklepie, szczególnie większym, zmieniają się w buców. jakby biały pan przyjechał z plikiem dolarów na zakupy do murzyńskiej wioski. trzeba do perfekcji opanować wewnętrzne wywracanie oczami, na socjalu wyrzygiwać z siebie żal do koleżanek, a po pracy odreagowywać w jakiś przyjemny sposób, a jak każdą robotę można ją polubić, lub chociaż nie zwariować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
klienci myślą, że naszym całym życiem jest sklep i oni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×