Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu ludzie, których rodzice bardzo cisnęli z nauką i jakie były tego skutk

Polecane posty

Gość gość

i? Np. ja tak miałem, że matka to mi notorycznie truła dupę o przerażających konsekwencjach złych ocen i nieuctwa, chociaż byłem jednym z lepszych uczniów w bardzo dobrej szkole to już od podstawówki słyszałem, że czeka mnie los menela, i że powinienem wiedzieć już co chcę robić w życiu(na etapie podstawówki), efektem była odwrotność tego co chcieli osiągnąć, nabrałem przez to p*dolenie kompletnej niechęci i awersji do obowiązków szkolnych, oraz przekonania, że z niczym nie dam sobie rady, więc strach się za to zabierać. Efektem było nieuctwo przez lata, totalna olewka i nie dopuszczanie do siebie myśli o obowiązkach, które wywoływały ból emocjonalny. Do teraz czuję jak na myśl o odpowiedzialności odpalają mi się ośrodki ucieczki, wycofania w mózgu i nie jestem w stanie z tym walczyć. Przechodziłem z klasy do klasy, zdałem maturę i licencjat tylko dzięki zdolnościom i dosyć dobrej pamięci, która zawsze mi coś podpowiadała na egzaminach, na tyle by zdać. Dotychczas jednak odczuwam ten lęk, mimo, że odporność psychiczna rośnie u mnie z wiekiem to jak słyszę o obowiązkach, idę do pracy, robię coś na uczelnię to jest to zawsze okupione wielkim cierpieniem, bo mój mózg drze się wręcz bym tego nie robił, uciekał, unikał i sprawia mi niemal namacalny ból psychiczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja podobnie moi na dodatek byli bardzo konserwatywni, religijni a teraz mam obrzydzenie do religii, kościoła, wręcz nienawidze koscola i kleru ze szkołą było tak samo, zdawałam jak ty bo mialam dobrą pamięc, nie uczylam sie tylko zapamiętywałam i jakos zdawałam na 3-4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pani 19:05, a też odpala ci się taki hamulec, wręcz skrętka z cierpienia psychicznego, gdy wiesz, że czeka cię jakiś złożony obowiązek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice też bardzo religijni i dużo ode mnie wymagali i cisnęli z nauką a jakie są skutki? Nadal kocham Boga I Kościół i studiuję medycynę. Baj frajerzy! Ps. wyprzedzając komentarze, że jak to katoliczka może się tak wyrażać a może, bo stwierdzam fakt a nie obrażam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam dokladnie to samo Rodzice wmawiali mi juz w podstawowce, ze bede sprzatczka bo nie mialam samych piatek, choc bylam jedna z najlepszych uczennic w klasie. Poszlam do dorego liceum, nie bylam jedna z najlepszych uczennic, ale tez nie najgorsza, raczej przecietna. Ale wlasnie odbilo sie to na moich studiach. Gdy zdarzylo mi sie oblac kolokiwum, to sie zalamywalam. Uwazalam sie za idiotke, ktora jest nic nie warta. ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też cisnęli, no i się uczyłam, nie bez przesady ale trochę, żeby móc mieć to gadanie w du/pie. Ale nie gadali mi takich rzeczy. Poza tym nie zwalaj swoich obecnych problemów na wychowanie, bo owszem, one mogą częściowo mieć tam źródło, ale na tym polega dojrzewanie, że człowiek zaczyna myśleć samodzielnie, a co za tym idzie przestaje widzieć siebie jako dziecko, któremu ktoś zrobił krzywdę, tylko jako świadomy, decydujący za siebie byt. To, że wymaganie odpowiedzialności, praca itd wywołują u Ciebie chęć ucieczki to tylko Twoja wyobraźnia. Czy to nie jest proste? To tylko siedzi w głowie, dlaczego wybierasz trzymać się tych ograniczeń i oddawać się tym dziecinnym myślom, zamiast uświadomić sobie, że to przeszłość i nie ma wpływu na TERAZ? Sam napisałeś, że to przez przeszłość. Czyli przez coś co było. A teraz nie jest. A zatem opierasz swoje lęki i uprzedzenia na niczym. One teraz nie mają powodu, dopóki sobie tego nie uświadomisz, nie uwolnisz się od nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychodelirium, w wieku szkolnym rozrasta się mózg, sieć synaps, uwarunkowania, które już zawsze będą wpływać na życie w przyszłości i osoba dorosła nie ma na to najmniejszego wpływu, więc tak. Zwalam to wszystko z czystym sumieniem na rodziców. To tak, jakby powiedzieć: to twoja wina, że pamiętasz drogę do domu z centrum miasta, w którym mieszkałaś 10 lat, jesteś dorosła, więc to, że nie możesz tego wymazać i zapomnieć tej drogi to wina twojego lenistwa. Spróbuj zapomnieć, jak się liczy do 20, albo zmusić kogoś do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój stary ciągle mi o tym truł. A skutki tego są odwrotne od zamierzonych - strasznie obrzydził mi naukę i nawet na studia nie poszłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałem to samo i Górno to dało. Studia jakieś tam skończyłem bo nie dałem rady na fizyce. I co z tego, że próbowałem skończyć trudne studia jak nie wyszło i musiałem przenieść się na tzw gotowanie na gazie. Nie wszyscy muszą mieć skończone studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychodelirium od razu widać, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Błędne schematy myślowe zasiane w dzieciństwie tkwią w nas przez całe życie. I będą tkwić dopóki nie zaczniemy z nimi pracować. A żeby zacząć z nimi pracować to albo trzeba mieć dość znaczną wiedzę z zakresu psychologii/psychoanalizy albo udać się do dobrego psychoterapeuty. Ale to nie jest takie hop siup. Niektórzy latami próbują wyleczyć się z różnych lęków, fobii czy nerwic. I sama świadomość nie wystarczy. To tylko pierwszy krok do zmian, które mogą nastąpić, ale wcale nie muszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"w wieku szkolnym rozrasta się mózg, sieć synaps, uwarunkowania, które już zawsze będą wpływać na życie w przyszłości i osoba dorosła nie ma na to najmniejszego wpływu" Tak, wszyscy wielcy tego świata z pewnością mieli takie właśnie myślenie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:51 To jest tak ciężkie do przepracowania, że prawie niemożliwe, to jest taki automatyzm, jak np. wtedy, gdy ktoś ci zada pytanie ile jest dwa razy dwa, od razu w twoim mózgu odpali się odpowiedź, odruchowo. I weź spróbuj się tego oduczyć jakąkolwiek psychoterapią. Większość psychoterapii to miesiące, lata czasu, który okazuje się stracony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychodelirium, nie ma już o czymś dyskutować. Posłużyłaś się nietrafną anegdotą tak niewyczerpującą i nieobalającą argumentacji adwersarza, którego wypowiedź zacytowałaś(oczywiście częściowo, by uniknąć polemiki z pozostałymi fragmentami) jest poniżej wszelkiej krytyki. Tym możesz oszukać gimnazjalistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież nie napisałam, że to można załatwić od tak, to nie jest pstryknięcie tylko proces, ale ważne żeby na początek zdać sobie sprawę z sytuacji i zacząć pracę nad nieuleganiem temu, co wyuczone. Uważam, że psychoterapia to nie jest jedyne rozwiązanie, przynajmiej nie dla wszystkich, czasem wystarczy wola i chęć rozwinięcia postrzegania no i odpowiednie materiały. Czasem trzeba się po prostu mocno sobą zainteresować przy pomocy odpowiednich narzędzi, żeby się "wyleczyć".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra Psychodelirium to pokaż mi proces, który oduczy kogoś niektórych automatycznych umiejętności tłuczonych w dzieciństwie setki razy, jak liczenie do dwudziestu. No pokaż cokolwiek, oprócz fizycznego uszkodzenia mózgu. G****O da się zrobić nawet latami psychoterapii i taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu nie mam czasu żeby dokładnie odpisywać, ale proszę bardzo póki jestem: "To tak, jakby powiedzieć: to twoja wina, że pamiętasz drogę do domu z centrum miasta, w którym mieszkałaś 10 lat, jesteś dorosła, więc to, że nie możesz tego wymazać i zapomnieć tej drogi to wina twojego lenistwa. Spróbuj zapomnieć, jak się liczy do 20, albo zmusić kogoś do tego." Kto mówi o zapominaniu? to oczywiste że nie da się zapomnieć, nie da się niektórych rzeczy do końca odrzucić, pewne tendencje zawsze będą, ważne żeby sobie uświadomić, że to nie one Tobą rządzą, i zarazem dac im przyzwolenie na istnienie a jednocześnie rozumieć je i pracować z nimi. To nie ma być walka, trzeba się traktować z cierpliwością, mieć świadomość tego, co się z nami dzieje, dlaczego, to jest początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odkąd pamiętam, uczyłam się pilnie, choć z roku na rok coraz bardziej mi się nie chciało (młodzieńczy bunt, niezrozumienie danego tematu, itd., itp.). Przez 6 lat szkoły podstawowej 5 lat byłam przewodniczącą klasy, a raz startowałam nawet na przewodniczącą szkoły. Ale wtedy chodziło mi o zaimpononowanie pewnemu chłopakowi, niż o branie odpowiedzialności za całą szkołę. Dotarło to do mnie dopiero po fakcie i Bogu dziękowałam, że mnie nie wybrano. Wracając do tematu. Moja mama bardzo dbała o to, bym przykładała się do nauki. Przepytywała mnie, pomagała mi w lekcjach. Nauczyciele byli ze mnie dumni, a inni uczniowie z zazdrością obserwowali moje dokonania na arenie szkolnej i pozaszkolnej. No, ale w gimnazjum nadszedł czas buntu. Doszły, do tego, przedmioty, które były dla mnie głupie i niezrozumiałe. Było mnóstwo "papci", głupich odzywek i równie głupich znajomości. I tak było do końca mojej dalszej edukacji. Ale jestem, poniekąd, szczęśliwa, że rodzice wspierali mnie w nauce. A jak "cisnęli", to w dobrej wier

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie planowałam grubej polemiki, napisałam to żeby wzbudzić do wyjścia ze schematycznego myślenia, a te zjadliwe głosy krytyki świadczą tylko o tym, że coś Was w tym ugodziło, może to, że pisałam o zwalaniu winy - no cóż, z pewnej perspektywy tak to wygląda chociaż trudno to czasem przed sobą przyznać. A o wielkich tego świata napisałam, bo mi się tak skojarzyło, że jakby każdy dawał się tłamsić swoim doświadczeniom, to nikty by nie odnosił sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(DOKOŃCZENIE, 20:23) wierze. Owszem, moi rodzice i nauczyciele byli przyzwyczajeni do tego, że trzymam wysoki poziom i w kulturze osobistej, i w nauce, stąd też zdarzało się, że przymykali oko na jakieś tam niedociągnięcia. Jeśli mam być szczera, to byłam z siebie nawet dumna, że nikt nie musi stać nade mną i nawoływać do nauki. Sama się do niej garnęłam. No, ale, jak pisałam we wcześniejszej odpowiedzi, im człek robił się starszy, tym bardziej mu odbijało. Byłam zagrożona z kilku przedmiotów, groziła mi powtórka klasy. Nauczyciele byli w szoku, że z innych przedmiotów idę, jak burza, a są i takie, które mogły doprowadzić cały rok nauki do ruiny. Były rozmowy, nawet i propozycja rozmowy z pedagogiem. Ojej, teraz mam te obrazy przed oczami. Nie jestem wściekła na rodziców, bo nie mam o co. Chcieli dla mnie dobrze, i ja to wiem. Wielu uważa mnie do dziś za perfekcjonistkę, wspominając dziecięce czasy szkolne. Uśmiecham się serdecznie, bo przecież "to se ne vrati". Ale, myślę, miałam szczęście i wsparcie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam jeden obowiązek - uczyć się. NIC w domu nie musiałam robić, ale do nauki mnie gonili i wstyd mi było kiedy coś mi nie szło. Najgorzej były w szkole podstawowej - bo miałam duże problemy z koncentracją (niezdiagnozowane ADHD). Byli również religijni i tak do 13 roku życia gonili mnie do kościoła. Skutek tego taki, że robię doktorat, a przez wszystkie etapy szkoły przechodziłam bez problemu. Nie trzeba mnie było w ogóle pilnować w okresie nastoletnim. Tylko do kościoła dalej nie chodzę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo to wina toksycznych rodziców, bo czyja? Oczywiście, można próbować zmienić pewne rzeczy (ale nawet część psychologów twierdzi, że np. nerwicy nie da się do końca wyleczyć, można ją złagodzić) ale osoba, która nie dostała akceptacji i poczucia bezpieczeństwa od rodziców ani nie zasiali w niej zdrowego poczucia własnej wartości, zawsze miała pod górkę w życiu. Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość gosc

Mam to samo sprawdziany mam co tydzień więc zero odpoczynku i uczę się w tygodniu i weekendy więc nie mam czasu dla siebie a potem mnie pyta jak czegoś nie umiem dostaje szału że przecież się uczę i ,,nic" nie umiem i że ją rzekomo oszukuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×