Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Judyta2016

Faceci, dlaczego doceniają co mają jak to tracą?

Polecane posty

Gość Judyta2016

Nie rozumiem podejścia, może mi ktoś wyjaśnić dlaczego tak się dzieje? Od dwóch lat mąż traktował mnie jak tanią siłę roboczą. Miał nerwicę bo stracił pracę i siedział w domu kompletnie nic nie robią, ani nie szukając innego zajęcia. Na mojej głowie był dom, zakupy i cała reszta. On całe dnie przed kompem lub spał. Do tego dzienne awantury o byle g****o. W końcu dostał pracę. I tu wcale problemy się nie kończą. Zabsorbował się nią całkowicie a mnie dalej nie zauważał, dalej nic nie pomagał, dalej czasu nie spędzał. Od kilku miesięcy ostrzegałam, błagałam, prosiłam i zero. Miał to gdzieś, nie docierało jak mówiłam, że niszczy to co do niego czułam. Nagle kiedy już miałam dość i chciałam odejść WIELKIE BUM. dotarło do niego co mówiłam kilka miesięcy, skacze koło mnie, nawet sobie i mi śniadania robi, a wcześniej jak mu nie podałam to biedak nie jadł cały dzień. Nagle tuli, pomaga, robi remont (a wcześniej nawet nie przykręcił wieszaka bo ma alergię na kurz). I ja nie rozumiem o co chodzi. Cieszę się ze zmiany, ale raz nie wiem czy nie trochę za późno bo to uczucie jakim go darzyłam przez te kłótnie, awantury i olewanie mnie minęło. Dalej go kocham, ale kiedyś bym za niego w ogień skoczyła. No i zastanawiam się czy to tylko na pokaz, czy tak można się zmienić w przeciągu jednego dnia? Nie chcę znowu mu uwierzyć, a potem się zawieść. Jestem kłębkiem nerwów przez to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czemu ale powiem ci że nie ciesz się tą zmianą.... tez to przechodziłam w dwóch związkach ze facet się obudził z letargu, ja szczesliwa że może w końcu zrozumiał....ale.....po krótkim czasie znowu wszytsko wracało do punktu wyjścia.... Jak jest zle trzeba to definitywnie konczyc, nic się tu nie zmieni na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapamiętaj, że faceci NIGDY nie "doceniają tego , co mają" i nigdy nie będą doceniali. on teraz ma pietra, dlatego zachowuje się przewrotnie, ale jak znajdzie nową dziurę, wróci do dawnych zachowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jestes pewna ze maz miał tylko nerwice? moze ma chad ,to co opisujesz to typowe zachowanie chad-owca poczytaj o tym,być może maż bardzo cię kocha i nie potrafił inaczej ,sama jestem chadowcem i wiem jak trudno ze mną żyć ,i jak mnie samej z tym trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I mam dla ciebie autorko radę na przyszłość. Bo ja już tez się tego musiałam nauczyć. Naucz się być egoistką, nie nadskakuj facetowi, olewaj, mów wprost ze ci cos nie pasuje, nie dbaj o niego jak mamusia....wtedy dopiero facet chodzi jak w zegarku. tez byłam taka dobra jak ty, jak matka teresa...gdy on wracał do domu , już miał gorący obiadek na stole, herbatke jak poprosił....chciał zebym go drapała po plecach to to robiłam posłusznie a w duchu zastanawiałam się czy nie powinno być na odwrót? I tez odeszłam, spakowałam się to wiesz co się działo??? facet oszalał, kwiaty codziennie i te sprawy. Nie wybaczyłam, wypaliłam się, było za pożno. Czułam się wykorzystana przez niego. Nie wierz w jego zmianę, to tylko pozory żeby cie znowu udobr***ać.wspomnisz moje słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdego darmowego lub prawie darmowego pracownika jak chce odejść trzeba pogłaskać. Wtedy zostanie i nadal będzie tyral.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faceci to dziwne stwory nie doceniają dobrych kobiet. Niby każdy z nich chce taką mieć ale jak już ma to jej po czasie nie szanuje. Moja mama tez taka dobra kobieta a ma gehennę z ojcem. Nie wolno się dawac wykorzystywać, dajesz tyle ile facet ci daje, nigdy więcej. Musi być równowaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To często nasza wina że tak jest bo ignorujecie faceta. Gdy idziesz na badanie do ginekologa i intymność masz z ginekologiem mąż na poczekalni lub za parawanem albo w domu bo się go wstydzicie zacofanie. To samo z porodem a takie przeżycia łączą związek gdy jest zawsze przy nas ! Do tego korzyść że mamy świadka którego nie może wyprostować lekarz bo narusza prawo. Raz chciał wyprosić odeszlam razem z mężem od zboczeńca bo tacy tylko wypraszają. Nie ma w związki żadnych tajemnic mąż mi czy ja mężowi mam prawo zaglądać do komórki laptopa itp... Jesteśmy razem to intymność ja i mąż a nie ja i ginekolog czy inni! Do tego czy w swej wielości za jaką się macie powiedzieliśmy mężowi jakieś miłe słowa no ładnie wyglądasz kochanie? Nie przechodzą takie słowa wam przez gardło. Najlepiej narzekać na męża i ignorować go! Gdy zostawi to wtedy na niego winę zaleci a same jesteście nie lepsze! Ja nie pracowałam gdy urodzilismy pierwsze dziecko po dwóch latach drugie obie planowane. Do tego jedyna nieszkodliwe antykoncepcja to kalendarzyk i prezerwatywa bo reszta szkodzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:27 wszytsko dobrze z główka? jak dla mnie kwalifikujesz się do psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judyta2016
No właśnie ja tak robiłam, że nadskakiwałam, spełniałam każdą prośbę, wstawałam przed pracą wcześniej by mu śniadanko zrobić. Po pracy zakupy, obiad i zabawianie wiecznie załamanego męża. Teraz zaczęłam być zołzą, olewać, wymagać i grozić że jak mu się nie podoba może odejśc to nagle wielka odmiana. Kochać mnie kocha, zawsze to czułam, ale nie zmieniało to faktu, że znalazł sobie przy mnie sposób na wygodne życie. Miał doła bo przy mnie mógł go mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydawała wcześniej żeby mu śniadanko zrobić..... trzeba było mu zrobić coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam dokładnie taka sama jak ty moja droga, nie tedy droga do serca mężczyzny niestety. Pamietam jak mi kolezanka otwarła oczy, mówiła wyjdz gdzies wieczorem żeby on się pomarwtił, pokaż ze nie jest twoim całym swiatem, nie usługuj mu , rób tyle ile on robi. Zaczełam tak robić i facet był w szoku, zaczał srać w majatki ze strachu....no ale u mnie było już za póxno, za bardzo mnie rozczarował, nie chciałam go już. jeśli ktoś cie nie odecenia to moim zdaniem szkoda marnować dla kogos takiego swój czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judyta2016
Też się boję, ze się wypaliłam już. Tak długo go ostrzegałam. On nawet jak siedziałam i po nocach pisałam z przyjacielem nie był zazdrosny. Nic. Teraz nagle odmiana. Chce iść na terapię małżeńską. Ma to sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:27 Jak czytam Twoje wypociny to staje się dla mnie zrozumiałe dlaczego Twój mąż jest obecny przy wszelkich wizytach. Osoba niespełna rozumu musi mieć opiekuna przy wszelkich formalnościach. Założę się, ze najczęściej jednak towarzyszy Ci podczas wizyty u psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:27 Jak czytam Twoje wypociny to staje się dla mnie zrozumiałe dlaczego Twój mąż jest obecny przy wszelkich wizytach. Osoba niespełna rozumu musi mieć opiekuna przy wszelkich formalnościach. Założę się, ze najczęściej jednak towarzyszy Ci podczas wizyty u psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chce iść na terapię małżeńską. Ma to sens? X On chce iść, czy Ty? Jesli chcesz walczyć o to małżeństwo, to tak. O ile masz jeszcze siłe, żeby o to walczyć. Bo mi po dwóch latach już by się odechciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judyta2016
No właśnie mi też się odechciało walczyć. Ja chciałam już dawno, on chodził do psycholog i chciałam byśmy kiedyś poszli razem tam. On twierdził, że chodzi ze swoimi problemami, nie rozumiał, że my mamy jakieś poważne problemy wspólne. W ogóle nie zauważał ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zauważał ich? I teraz wielce się ocknął i przypomniał sobie, że ma żone? Nie znam Cię, ani Twoje męża, nie wiem jak wyglądało wcześniej Wasze małżeństwo. Mogę tylko napisać, że mi by się już nie chciało, ile można walczyć, kiedy ktoś nas nie zauważa? Zastanów się nad tym poważnie, może separacja i terapia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marietta12
Jestem w takiej samej sytuacji jak Ty. Byłam szaleńczo w nim zakochana. Był zupełnie innym człowiekiem niż jest teraz. Myślałam, ze takiego faceta to ze swieczką szukać. Od dwóch lat mieszkamy razem i właściwie od tego czasu zaczął się proces wypalania. Teraz po tylu klotniach, obelgach z jego strony, upokorzeniach mnie, czuje, ze już nie kocham go tak jak kiedyś. Kiedyś skoczylabym za nim w ogien, dziś już nie. Wiele razy go szantazowalam, ze odejdę. Nawet kilka razy się spakowalam i udawalam, ze się wyprowadzam. Wtedy jeszcze robiło to na nim jakieś wrażenie bo zaraz starał mi się przypodobać i nadskakiwac. Jednak po kilku takich moich nieudanych prowokacjach, przestał w nie wierzyć. Teraz nawet jak mówię, ze się wyprowadze to nie robi to na nim żadnego wrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest wiele racji w żalu dopiero po stracie. U obu płci i nie tylko w kwestii związku. Ulubione spodnie nabiorą chwały jak się rozejdą całkowicie, po śmierci ludzie błogosławieją we wspomnieniach. To uniwersalna reguła i dobra metoda działania. Reguła zaangażowania jest przecież wykorzystywana w marketingu. Jak już jesteś na kolejnym etapie, wkładasz wysiłek w osiągnięcie czegoś to bardziej to doceniasz i niechętnie rezygnujesz. Inaczej traktujesz sukienkę z lumpeksu za złotówkę, inaczej sukienę za 700 zł. Ludzie to nie przedmioty, ale emocje i mechanizmy sterujące naszym działaniem są podobne. Ja nigdy nie byłam taką stereotypową idealną kandydatką na żonę. Jestem egoistką z narcystycznymi zapędami, w dodatku samotnikiem. Nie podzielę się więc tym, jak to tyram dla faceta, bo jak mi się nie chce sprzątać to nie sprzątam, nie lubię gotować, więc z tym też nie przesadzam. Mąż też pierze, prasuje, sprząta, robi zakupy itd. bo ma ręce, jest dorosły, więc nie widzę powodu,by go wyręczać. Razem ogarniamy ten codzienny kołowrotek. Wie też, że jak zechce odejść to droga wolna i nie będę go zatrzymywać. Mamy dziecko, oboje pracujemy, kochamy się, ale taką mam naturę i już. Nigdy nie narzekałam na brak powodzenia i chociaż niejedna znajomość kończyła się szybko, to po rozstaniu właśnie się odzywali ci wszyscy byli niedoszli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:41- mysle, ze masz sporo racji, popieram :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judyta2016
Raczej może nie tyle całkiem nie zauważał, co nie słuchał. Serwował mi huśtawkę nastroi. Najpierw awantura, a po 10 minutach jemu mijało i przychodził się tulić. A potem obojętność bo zawsze miał coś ważniejszego na komputerze, jakieś wojny czy coś. Spałam zawsze sama, on wchodził do łózka o 5tej, a ja o 6tej wstaję. Więc tylko mnie obudził godzinę wcześniej i nie mogłam już spać. I tak dwa lata. A teraz taka odmiana, że nawet dziś miałam śniadanie do łóżka. Nie chcę tego przekreślać bo kochałam go jak głupia, za mocno wręcz. Uchyliłabym mu nieba. A teraz po prostu jestem cholernie zmęczona tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×