Ekonomia po humanie to dobry pomysł?

Hej, w tym roku pisałam maturę, wyników oczywiście jeszcze nie ma, ale zaczęłam myśleć nad tym na co składać papiery (wierzę, że zdane). Sprawa ma się tak, że spędziłam 3 lata w klasie humnaistycznej, historii nigdy nie lubiłam jako takiej, jedynie coś związanego z Polską w okresach wojennych, polski ok - uwielbiam czytać, pisać też - mam własne zdanie o wszystkim, język też nieźle wchodził. Problem tkwi w tym, że ciągnie mnie do studiów ekonomicznych, ale i prawniczych. Z matmy nigdy nie byłam orłem, jak się okazało w tym roku - na własne życzenie, bo jak do niej przysiadłam i serio zaczęłam się uczyć, to zaczęła mi ona nawet sprawiać przyjemność i co wiecej, wychodzić. Co do prawa - lubię takie tematy, ale przeraża mnie ilość przyjmowanych osób, absolwentów i rynek pracy raczej w czarnych barwach. Dlatego mam pytanie: czy jest szansa, żeby osoba po podstawowej matmie, poradziła sobie na ekonomii? Chciałabym się też nauczyć czegoś nowego i poszerzyć swoje horyzonty. Dodam tylko, że jestem osobą ambitną i potrafię siąść na tyłku i się spiąć ;) Startowalibyście raczej na ekonomię, czy prawo? Pytam też dlatego, że nie mogę złożyć na niewiadomo jaką ilość kierunków - wiadomo, wszystko kosztuje, a ja chciałabym się uczyć wszystkiego, jak tylko przeglądam oferty ;)

A, i jeszcze lubiłam w liceum fizykę, bo interesowały mnie tematy, a mieliśmy super nauczyciela, który kiedyś wykładał na uniwerku :)

jak twoi rodzice nie maja znajomości to możesz zdawać na co chcesz - i tak nie dostaniesz żadnej pracy