pujka 0 Napisano Maj 30, 2016 Witam. Z góry uprzedzam, że jest to żałosna historia mojego związku z przypadku i jestem tego świadoma,ale teraz mam dziecko i sytuacja jest poważna. To będzie bardzo krotkie strzeszczenie, bo żeby opisac jego zachowanie nie starczylo by dnia. Znałam go wczesniej,cos nas do siebie zbliżyło i po okolo miesiacu spotkań poszlismy do łóżka,tak się złożyło, że od razu zaszłam w ciąże. On twierdził, że zrobił to specjalnie, bo marzył o dziecku. Zamiszkalismy razem u mnie, zrobilismy generalny remont. (mam mieszkanie po mamie). Gdy byłam w ciąży on miał jakieś chore jazdy, jest trudnym charakterem. (jego ojciec był chorobliwie zazdrosny o matke, potrafil ja uderzyć,rozbita rodzina on został z matką, a jego brat z ojcem,mozliwe,ze moj partner powiela wzorce). Przejde do sedna problemu. Z nim się nie da zyc, onjest po prostu niereformowalny. mamy teraz 3 miesięczną coreczkę,a juz tyle sie wydarzyło... on potrafi popsuć najszczesliwszą chwile, tak jakby robi wszystko,zebym byla smutna. czasem wstaje rano i zaczyna rzucać rzeczami,a za chwile podchodzi i chce sie przytulić po czym za 10 minut zaczyna mnie wyzywać od suk(to wszystko przy maleństwu). w moje 21 urodziny (bo tyle mam lat) była kłótnia poniewaz dowiedzialam się,ze spotkał się z jakąś gówniarą, to pod wpływem emocji napluł mi w twarz...zmienia zdanie co 5 minut,mowi,ze za miesiac wyjezdza za granice na nas pracowac, a za chwile,ze jeszcze miesiac i juz nigdy go nie zobacze. jego zachowanie to stek sprzeczności... jednego dnia przeprasza mnie za to,ze oddycha a drugiego wyzywa od szmat,ciągle sie nad sobą użala, moim zdaniem on jest chory psychicznie.(pali trawe,czasem coś gorszego) w przeszlosci rzucił się pod samochod i był tez w więzieniu 3 miesiące (niewinny),miał problemy z prawem,z ktorych wyciągnęła go mama. Mieszkamy u mnie a za wszystkie rachunki placi moja mama. On tak na prawde nie mazadnego konkretnego problemu,a zatruwa zycie każdego dnia sobie mi i dziecku, oraz mojej rodzinie i swojej. Często pluje mi pod nogi, okazuje nienawisc, a pozniej mowi,ze tal bardzo mnie kocha. Jednego dnia caluje mi nogi,a drugiego od rana gnębi i mowi na prawdę straszne rzeczy. Nie znałam go wczesniej,nie wiem co w nim siedzi. Był u psychiatry, ten kazał mu isc na odwyk od marihuany, bo stwoerdzil,ze widac po nim,zejest uzależniony.On oczywiscie twierdzi ze to bzdura. Brał lek Seronil,ale bral go w kratke,czase, pil alkohol i wkoncu przestał, Może to ma wpływ najego irracjonalne zachowanie? Jednego dnia kupuje mi złoty pierścionek, a drugiego nie chce ze mną byc wiecznie smutna mina,przy innych udaje wspaniałego ,a jak jestesmy sami to mnie gnębi psychicznie. Nie raz się rozstawalismy najakis czas,obiecywał ze to zmieni ale nic z tego..(ma 25 lat)wiec powinien juz troche ogarnac się życiowo,tymbardziej,ze nie ma zadnych kłopotów w tej chwili.. nie potrafie tego wszystkiego opisać, nie da się,ale juz zlapalam sie na tym,ze nie chce sie z nim kochac,ale jak go nie ma to tesknie za jego obecnoscia,dziecko przypomina mi o nim,te mieszkanie,ktore razem wyremontowalismy,a teraz wszystko runęło, codziennie jest piekło przez jego zmienne stany psychiczne. Czy myślicie,ze to się jeszcze może zmienic? Czy lepiej to zakonczyc,by dzidzius nie slszal tych ciągłych awantur? Czy poradzę sobie sama? Poradzcie.. Czy mieliście do czynienia z takimi kameleonami-malkontentami? :/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach