Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Devastated

Brak dzieci, czy to koniec mojego małżeństwa.

Polecane posty

Gość Devastated

Jesteśmy z żoną małżeństwem od 8 lat. Zawsze tworzyliśmy wspaniałą zgraną parę, wszyscy brali nas za przykład idealnego związku. Pierwsze przeszkody i nieporozumienia zaczęły się pojawiać wraz z brakiem upragnionego dziecka, o które zaczęliśmy się starać 6 lat temu. W tym czasie u żony zdiagnozowano szereg dysfunkcji uniemożliwiających zajście w ciążę w sposób naturalny. Miała laparoskopie, usuwanie endometriozy. Przeszliśmy 3 próby IVF. Przy drugiej próbie udało się zajść w ciążę lecz niestety zarodek przestał sie rozwijać ok 10 tygodnia od włożenia i skończyło się na poronieniu. Do tego za każdym razem ciągłe uczucie strachu, oczekiwanie, niepewność i załamanie po niepowodzeniu. Były okresy że było nam bardzo ciężko, ale staraliśmy się przejść przez to razem. Nieco później przyszedł taki okres gdy pojawiły się kolejne okoliczności stresogenne w naszym życiu. Wszystko co się wydarzyło zadziałało na mnie jak bomba z opóźnionym zapłonem, której efektem była moja depresja. Z pomocą leków i psychoterapii udało mi się stanąć na nogi w miarę szybko (ok 6 mcy). Nie mniej jednak od dłuższego czasu nasz związek nie wygląda juz tak jak dawniej. Co prawda raz jest lepiej a raz gorzej ale stopniowo zaczęliśmy się od siebie oddalać. Moja zona wciąż powtarza, ze zawiodła się na mnie, ze została sama z problemami i nie mogła na mnie liczyć gdy mnie potrzebowała, bo ja w tym czasie chorowałem na depresje. Często o tym mi przypomina przy okazji kłótni, sprzeczki. Również jej stan psychiczny wciąż się pogarsza wraz z upływem czasu, nie radzi sobie z faktem nie posiadania wymarzonego dziecka. I w tym przypadku powiedzenie "czas leczy rany" kompletnie sie nie sprawdza. Często ma wybuchy złości podczas których mówi wiele przykrych rzeczy pod moim adresem raniąc mnie przy tym bardzo. Robi mi ogromne awantury o zupełnie błahe, nieistotne sprawy, jakby to była kwestia życia lub śmierci. Gdy mówi, ze potrzebuje więcej przestrzeni, to próbuję dać jej tę przestrzeń, odsunąć się na bok, nie wchodzić w drogę, trzymać się na uboczu. Wówczas słyszę zarzut, że mi na niej nie zależy, ze się nie staram, ze się oddalam. Z kolei gdy się zbliżam chce być przy niej, dla niej to mówi, ze ją osaczam i sprawiam ze się dusi. Stawia pod znakiem zapytania naszą przyszłość, mówiąc że często myśli o rozstaniu skoro nie możemy mieć razem dzieci. Nie potrafię się odnaleźć w jej logice. Czuję się czasami jakbym był potrzebny tylko do tego żeby ona (nie my) mogła mieć dziecko, że ja jestem tylko dodatkiem. Kocham ją ponad wszystko i ożeniłbym się z nią ponownie nawet gdybym wiedział, ze nie będziemy mogli mieć dzieci (i ona o tym wie), bo jestem z nią dla niej. Dziecko miało być uwieńczeniem naszego związku. Jednakże ona nie potrafi zrozumieć mojego punktu widzenia, tak jakby dla niej brak dziecka oznaczał automatycznie rozstanie. Bo po co być wtedy razem? Ostatnio zarzuciła mi, ze tak zwyczajnie przeszedłem do porządku dziennego nad faktem naszej niemożności posiadania dzieci, że przychodzi mi to łatwością (co nie jest prawdą). Ja ten cały smutek, żal, złość próbuję ukryć gdzieś głęboko. Nie na tyle bym o nim zapomniał, bo on wciąż się sączy, ale chociaż na tyle bym mógł żyć i cieszyć się tym co mam. A wszystko to dlatego, ze powiedziałem ze pomimo naszych problemów i doświadczeń wciąż uważam, że możemy być szczęśliwą parą, robić wspólnie rzeczy które sprawiają nam radość, tworzyć udany związek jak to miało miejsce wcześniej. Ona niestety uważa, że już nigdy nic nie będzie takie dawniej między nami... Jakiś czas temu cała ta tama, za którą próbowałem ukrywać swoje emocje pękła i wszystko wylało się na zewnątrz... Dlatego jest mi tak potwornie trudno to sobie poukładać, dlatego właśnie postanowiłem o tym napisać tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety może być to wina lekarzy którzy robią zawsze standardowo! !! Każdy przypadek powinien być leczony indywidualnie po bardzo dokładnych wynikach i badaniach przy których powinieneś być obecny nawet krocza. Chyba nie jesteście zacofani by żona się ciebie wstydził przy badaniu pochwy lub chwała cię za parawan!!??? Gdy jest świadek zawsze dokłada się lekarz nie olewa pacjenta. A pacjent ma Prawo do obecności osoby bliskiej nawet w szpitalu przy badaniu czy zabiegu ust 2008 r art 21 Prawo Pacjenta! !! Często endometrioze gdy pacjentka nie jest po menopauzie się nie usuwa tak orzekł nasz ginekolog gdzie mąż jest przy każdym badaniu krocza wspierał porody. Wiec nie wiadomo czy nie popełniono błędu dlatego jest ważna obecność przy CAŁYM BADANIU CZY ZABIEGU OSOBY BLISKIEJ. I nie wiadomo czy nie popełniono innych błędów! ! Wiele schorzeń można leczyć np.u O.Bonifratów i nawet unika się operacji! !Dlatego podstawa obecność partnera który zadaje również pytania i interesuje się żoną! !!Pyta czy można bez inwazyjnie leczyć dane schorzenie! !! Lecz polki są w większości zacofane i wstydzą się męża przy badaniu czy zabiegu a intymność mają z ginekologiem ciemnota! Lekarz nie może wypróbuj bo decyduje pacjent o obecności. Gdy wyprasza narusza prawo i może płacić odszkodowanie pacjentce. Wypraszają ginekolodzy tylko zboczeni lub mający coś do ukrycia i nie chcą świadka! !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyle dzieci jest w domach dziecka adoptuj jedno a nie zgrywacie zadufane w sobie malzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona powinna udać się na terapię aby poradzić sobie ze stratą, być może nawet z tym, że nigdy nie urodzi dziecka. Może powinieneś się przed nią otworzyć, podzielić się swoim smutkiem i pokazać, że Ty tez cierpisz. Z jej strony może to tak wyglądać, że Tobie nie zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale masz piekielnicę ,ja bym z nią nie wytrzymała ,jak może oskarżać kogokolwiek o to że nie ma dziecka,odgrywać się na Tobie,tak wygląda miłość kobiety tak? maż celem dla dziecka a jak nie to po co on ,żenujące ,niech adoptuje i się uspokoi,albo leczy głowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakbyście mieli dziecko to dopiero byś z taką babą płakał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Devastated
Gość nr1 Nie mam kompletnie pojęcia o czym piszesz i skąd te wnioski. Twój post zupełnie minął się z prawdą i celem, dla którego napisałem to co napisałem. Ja chcę ratować swoje małżeństwo i to jest dla mnie priorytet nr1, o tym jest ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja zona wciąż powtarza, ze zawiodła się na mnie, ze została sama z problemami i nie mogła na mnie liczyć gdy mnie potrzebowała, bo ja w tym czasie chorowałem na depresje. V Bardzo nieczyste zagranie, czy Ty ją obwiniasz, że nie możecie mieć dzieci? Wiesz, chyba sam sobie odpisałeś w poście, jesteś po to, żeby ONA mogła mieć dziecko. Czy ona chodzi na terapię? Bo przykro mi to napisać, ale bez dobrego terapeuty Wam się nie uda. Dla niej najważniejsze jest dziecko, nie małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ona też ma depresję? Niektórym kobietom odbija, brzydko mówiąc, jak orientują się, że nie mogą mieć dzieci. Weź po uwagę, że ona może już zostać taka jaka jest teraz i może się okazać, że będziesz musiał odejść. Od niej wsparcia i miłości nie dostaniesz skoro nawet Twoja poważna choroba jej nie ruszyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chora psychicznie wariatka z wścieklizną macicy, najlepiej rozwiedź się i naprawdę poszukaj normalnej kobiety. Poza tym rozwala mnie takie coś: najpierw takie szmaty od 16 roku życia biorą hormony, żeby się wygodnie pieprzyć, a potem wielkie halo bo po 10 latach nie może zajść w ciążę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jak już tu inne osoby pisały, ona powinna udać się na terapię jak najszybciej. Możecie wybrać się wspólnie na terapię małżeńską, terapeuta pomoże jej spojrzeć inaczej na waszą sytuację. Rzeczywiście wygląda to tak, jakby Ciebie potrzebowała tylko do zajścia w ciążę. Jednak możliwe że jej zachowanie to jest tylko reakcja na stres i żal związany ze stratą marzeń o pełnej rodzinie ,czyli mężu i dziecku/dzieciach. Większość ludzi tal ma, że jak coś nie wychodzi to obwiniaja o to najbliższych. Dlatego potrzebna terapia i madry terapeuta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Devastated
Dziękuje za wszystkie wypowiedzi. Oczywiście myślimy o adopcji, ale w tym przypadku nie wiem czy ja jestem na to gotowy. Czy juz teraz gdy wszystko jest wciąż takie świeże. Jeszcze nie do końca pogodzilem się z faktem, ze nigdy nie zobacze żony z ciążowym brzuszkiem. Myślę, ze to jest temat na zupełnie odrębną dyskusje. W tej chwili najważniejsze jest dla mnie aby odzyskac moją żonę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Traktuje Cię jak spermodawcę. Pewne hormony sprawiają, że kobieta zaczyna myśleć jak locha - chce tylko rozpłodu. Chcesz być dodatkiem do życia? Ja bym ją rzuciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tej chwili najważniejsze jest dla mnie aby odzyskac moją żonę X Powtarzam pytanie, czy ona chodzi na terapię? Czy ona widzi w sobie problem, nie mam na mysli niemożności posiadania dzieci, ale jej stan psychiczny? Czy ona zdaje sobie z tego problem? Nie odzyskasz żony, dopóki ona nie zacznie się leczyć u psychiatry. Na tą chwilę ona widzi Ciebie jako dawcę spermy, aby mogła zostać matką, wybacz bezpośredniość, ale niestety tak to wygląda. Usiądź z nią i szczerze porozmawiaj, powiedz co Cię boli, wyrzuć z siebie cały żal, niech ona zrobi to samo. I zastanówcie się, czy chcecie/czy jesteście jeszcze w stanie ratować to małżeństwo. Jeśli tak, to TERAPIA małżeńska i osobna dla niej, ona nie może obwiniać Ciebie o to wszystko, bo w momencie Twojej cięzkiej choroby, ona równiez nie okazała Ci wsparcia. A mimo to, bez jej pomocy, potrafiłeś stanąć na nogi i mysleć trzeźwo. Czeka Was naprawdę ciężka praca nad tym małżeństwem, zastanówcie się, czy macie na to siłę. Bo nawet jesli postaracie się o adopcję, to wybacz, ale z tak złym stanem psychicznym Twojej żony, nie dostaniecie dziecka, najpierw nauczcie się żyć w dwójkę. I dopiero wtedy, kiedy dostrzeżecie jak cudowne jest życie razem, możecie starać się o dziecko wasze, bądź adoptowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno. To jest wasz egzamin, skoro nie radzicie sobie wspólnie teraz, z takim problemem, to jak chcecie poradzić sobie z wychowaniem dziecka? Jeśli przejdziecie przez to, to poradzicie sobie w życiu ze wszystkim, ale musicie rozmawiać, szczerze. Rozmawiać, nie krzyczeć, nie obrażać, ROZMAWIAĆ, bo rozmowa między dwojgiem ludzi, to klucz do sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Devastated
Dzięki wielkie kochani. Chciałbym się odnieść tylko do jednej rzeczy. Nie napisałem nigdzie, ze ona mnie nie wspierała gdy ja chorowalem, wręcz przeciwnie. Otrzymałem od niej dużo wsparcia i to właśnie żona otworzyła mi oczy, ze mam depresję i muszę się z niej leczyć. Za to jej jestem bardzo wdzięczny. Gdyby nie to, być może wyladowalbym w psychiatryku bo byłem juz w bardzo mrocznym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylam u kilku lekarzy. Wszyscy powiedzieli ze jestem nieplodna i ze natychmiast mam zaczac starania (wtedy 27 lat). Ze mam brac klomifen i jakies jeszcze leki. A jesli to nic nie da to laparoskopia bo mialam na kazdym jajniku po kilkanascie cyst. I podobno nie da sie tego wyleczyc. W wieku 31 lat odstawilam yasmin bo maz mnie zmusil on chce dzieci. Za jakis rok wpadlam bez leczenia (tylko dla zdrowia tran i wit.d mleko sojowe zamiast zwyklego). Mialam estradiol jak u staruszki. I teraz sie klocimy bo ja nie chce tego dziecka. Nie chcialam sie leczyc nawet do lekarza nie poszlam. Takze sytuacja jest odwrotna. Mam depresje i nie przepisali mi lekow bo mam byc inkubatorem i sie meczyc. Codziennie placze i leze w lozku. A nawet zaniedbuje higiene nie jem. Nie chce byc matka. Ja sie do tego nie nadaje. Nie powinnam w ogole byc kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.34 to ja. Dodam ze natura jest okrutna. Ci ktorzy tak pragna nie moga miec latami a ci co nie chca wpadaja. Mnie oklamali lekarze. Bylo nam cudownie razem. Wakacje bez balastu, wyjazdy gdzie chcemy, dobrze sie czulam. A le co jakis czas znow leczylam depresje bo to wraca. Bylam leczona w szpitalu psychiatrycznym. W ciazy bralam czasem hydroxyzyne. Nie wiedzac. Myslalam ze jeszcze poronie. Nie mowcie na nia ze locha z instynktem. Moze ona chce dla meza. Zeby ja kochal jako kobiete matke. zeby nie odszedl przez jej nieplodnosc. Moj maz powiedzial ze kupimy sobie kota albo psa. Psa nie chce bo uwiazanie. Dziecko tym bardziej. Planujcie wakacje i korzystajcie z zycia poki nie zaszla. Bo potem juz koniec wszystkiego. Moze miec tez depresje ciazowa bo te co cierpialy wczesniej na depresje/zmienne nastroje miga miec to w ciazy. Mysle ze obydwoje powinniscie leczyc depresje. Gin powiedzial ze stres blokuje czesto zajscie w ciaze jak sie tego pragnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojejciu. A ja tak bardo nie chcę dzieci! Od zawsze. Mam 37 lat, udane małżeństwo. Z mężem kochamy się jak dwa wariaty a każdy moment spędzony razem to radość i tak już od 12 lat.Szkoda że żona tak tobie życie zatruwa.Ja bym chyba męża zostawiła gdyby mi tak jajniki na mózg siadły żebym się powstrzymać nie mogla przed pluciem jadem. Nie po to jest się jest razem żeby się nawzajem ranić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Devastated
No właśnie tak było w naszym związku/małżeństwie do tej pory. Każda chwila spedzona razem to było jak dar niebios.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×