Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój chłopak chce wyjechać na drugi koniec świata...

Polecane posty

Gość gość

Dzień dobry :) Mam na imię Karolina, mam 23 lata, mój chłopak 27. Wszystko się układało - do teraz, kiedy on dostał propozycję kontynuowania studiów doktoranckich w Stanach. Nie wiem, co mam robić, w głowie mam totalny mętlik. Nie chcę powielać historii jego rodziców - jego ojciec również wyjechał na stypendium, jego mama rzuciła wszystko, całe życie siedzi w domu i jest na utrzymaniu męża. Nie potępiam tego, ale wiem, że to nie dla mnie. Co mam zrobić? Rzucić studia? Mam tu wszystko - stypendium naukowe, koło naukowe, tutaj chciałabym zrobić doktorat, nie chcę porzucać swoich planów. Jestem na 4. roku, został mi jeszcze rok. A potem studia doktoranckie - nie mam przecież pewności, że zrobiłabym je tam. Tutaj mam pewną pracę - tam nie mam nic. Prosić go, żeby został? Jego ojciec nalega... A i wiem, że dla mojego M. kariera naukowa jest bardzo ważna. Co mam robić? Był ktoś z Was może w takiej sytuacji? Kocham go i nie chcę go stracić, ale z drugiej strony nie chcę też stracić... samej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@gośćwkość On czeka, co mu powiem na ten temat. Powiedział, że chciałby usłyszeć moją opinię. Ale jak mogę mu powiedzieć, że ma nie lecieć? Jego ojciec by mnie chyba znienawidził (a mamy dobre relacje i zależy mi, żeby je podtrzymać, zwłaszcza że ojciec jest dla mojego M. wielkim autorytetem - w sumie nie tylko dla niego, ale ogólnie jest szanowany i ludzie liczą się z jego opinią - jak ja mogę się nie liczyć? Na dodatek jestem jego studentką.) Mam jedyną opcję - ojciec mojego chłopaka powiedział, że mogę postarać się o zaliczanie roku w trybie eksternistycznym i przylecieć tylko na egzaminy. On byłby moim opiekunem na takim toku studiów. Tylko nie wiem, czy dam radę, czy to dobry pomysł, czy nie. W sumie rzadko bywam na zajęciach (mój kierunek to taka pamięciówka, wszystko jest w książkach), ale za to zdaję egzaminy w przedterminach, regularnie np. od marca. A tu musiałabym albo ciągle latać, albo zdawać wszystko w czerwcu. A jak nie podołam? W ogóle co ja tam będę robić? Język znam, ale nie znam ludzi, nie chcę pracować póki nie skończę studiów. Siedziałabym tam w domu i się uczyła, a resztę czasu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@gośćwkość On powiedział, że czeka na OPINIĘ, a nie na decyzję. I czeka na to, żebym powiedziała mu, czy ja ewentualnie wyjadę, czy nie. Poprosiłam go, żeby dał mi czas do namysłu. A teraz nie wiem, co mu powiedzieć. Rozmawiałam z jego ojcem - prosił mnie, żebym nie mówiła mu kategorycznego nie. PS talerzu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jedz. I tak się w końcu rozstaniecie nie ma sensu marnować sobie życia dla faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowiek się uczy przez całe życie (a przynajmniej powinien) ;) Jego tato (mam nadzieję, że niedługo mój teść, tak liczę, że jak skończę studia... :D ) jest władny nawet "przykręcić" nam finanse ;) Jest moim promotorem (nie po znajomości, najpierw zostałam jego seminarzystką, a dopiero potem poznałam mojego M.), miałam robić u niego aplikację, jest pracodawcą mojego chłopaka, formalnie moim również (choć faktycznie niewiele tam robię, tylko się uczę). Więc jeżeli będzie chciał, to z dnia na dzień zostaniemy bez środków do życia... "nasze" mieszkanie i samochód mojego chłopaka też jest jego. To dobry człowiek, ale bywa apodyktyczny i nie jest koncyliacyjny. Lubi mnie, traktuje prawie jak swoje dziecko, ale na pewno dobro syna jest dla niego najważniejsze. Jeżeli uzna wyjazd za jedyne "dobro" i jedyną słuszną opcję, to będzie ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet gdyby mi nie płacił (spokojnie mogę utrzymać się ze stypendiów), to i tak jest taką osobą, że lepiej z nim nie zadzierać ;) Z jednej strony to kochany 60-letni pan, z drugiej taki twardy biznesmen. No i przede wszystkim jest bardzo "wychowawczy" i ma profesorski ton. Chciałabym u niego robić aplikację. Miałabym idealne warunki - dobre zarobki, elastyczny czas pracy, niezwalanie brudnej roboty, czas na studia doktoranckie. To jest ważne, bo u kogoś innego miałabym dużo gorzej. Wyjazd mojego M. trwałby 2 lata. Jego tato mówi, że szybko zleci... On sam był w jego wieku na stypendium w Niemczech. No właśnie, ale w Niemczech, rzut kamieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciążę? :D Żeby przekreslic sobie studia, prace i wszystko. Nie, dziecko po 30stce (mojej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolejne bananowe bachory co mają wszystko od rodziców. Gardze takimi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie wiesz, co piszesz. Nie jestem bananowym bachorem. Moj ojciec jest alkoholikiem. Wiec najpierw pomysl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedź. Ja tak wyjechałam do Holandii, w międzyczasie związek się rozpadł ale otworzyły mi się oczy... :) teraz się kształcę w dobrym zawodzie, mam cudownego męża i dobrą pracę. Taka szansa czasami się trafia raz w życiu, więc szalej ;) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech on jedzie, a ty zostan i rob swoje,te 2 lata szybko minie bo jak ktos kocha to poczeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zi
Przerabiałam podobną sytuację... Wyjechał za karierą,męczył się w PL... Po kilku miesiącach życia na odległość,wszystko się rozleciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem ciut starsza od Ciebie i etap zakladania zwiazku (dzis malzenstwa) mam za soba. Chce Ci otworzyc oczy, bo dziś Ty nie widzisz tego, czego kiedys nie widzialam ja. Jesli mielibyscie sie tozstac, to wyjazd jest bez sensu, ale ja nie o tym, zalozmy, ze sie kochacie i bedziecie razem dlugo. Czy nie czujesz ze oni Cie omotali? Na poczatku to zawsze jest pod przykrywką dobra i opiekunczosci. Ale zobacz, mieszkanie, praca, studia, wszystko, co wazne w Twoim zyciu opiera sie na jego rodzinie. To bardzo niebezpieczne, bo tracisz niezaleznosc. Nie widzisz tego, ale powoli wyrugowuja Cie z elasnego zycia. To tak jest na poczatku, potrm zaczna mniej Cie dopuszczac do waznych spraw i decyzji, az w koncu zostaniesz mila dziewczyna, madrs i z wlasnym zdaniem, ale totalnie od nch zalezna. A takich sie nie szanuje. Tzn szanuje w sensie, ze dba, ale nie uwaza sie za partnera. Tak jak profesor na uczelni szanuje sprzątaczki ale nie sa w jego lidze. A z Twoich postow bije strach i poploch w stosunku do ojca chlopaka, juz sie dalas wmanewrowac. Nawet Teoj chlopak pewnie do konca nie jest swiadomy, ze wchodzi ci na glowe, ale ojciec to stary lis i hcce dla synka jak najlepiej, czyli zdominowana zonka w domu, a synio bedzie mogl poszalec, jak mu juz mlodziencza milosc minie. Pomijajac kwestie finansowe, zaczniesz gubic siebie. Sama sie zlapiesz na tym, ze oddajesz inicjatywę. Brzmi niedorzecznie? Tez tak myślałam. Ale w pore otworzylam oczy, wiesz kiedy? Jak na jakims spotkaniu towarzyskim u nas w domu moj wtedy jeszcze narzeczony wyjal ksiazke, pokazal jakiejs dalszej znajomej i zaczal ta ksiazke zachwalac, ze super, spodoba Ci sie i opowiadac o niej. A ja ksiazke pierwszy raz na oczy widzialam, nic mi nie mowil. Wolal z obca osoba sie podzielic czyms takim, ja bylam juz do podrzednych spraw. A dodam, ze skonczylam dwa kierunki studiow (oba scisle) i niby taka madra jestem, a tez dalam sie zlapac. Ale obudzilam sie, to najwazniejsze. Nie zgub siebie Jestes wartosciowa i madra, nie pozwol, zebys ktoregis dnia, patrzac w lustro, nie zobaczyla NIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jakim charakterze miałabyś ewentualnie z nim jechać? też na studia czy jako jego osobista sprzątaczka, praczka i kucharka? i kto miałby ewentualnie twój pobyt tam sponsorować? jego tatuś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tatuś również będzie sponsorował twoje latanie tam i z powrotem na egzaminy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie gotuje i nie sprzatam, chyba ze za siebie :) Jadamy na miescie, moj duzo robi. Ojciec ma swira na punkcie szacunku do kobiet, syna tez tego nauczyl On swoja zone (mame mojego chlopaka) trzyma pod kloszem, ale jednoczesnie (rzuca sie to w oczy) bardzo szanuje i widac, ze kocha....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie! a co będzie jak M pozna inną? zostaniesz bez kasy, bez pracy i bez "teścia" co wszystko na uczelni załatwia - i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja - w przeciwienstwie do zony taty mojego M. - bede tam pracowac. Normalnie, na umowie o prace. Nie zamierzam byc utrzymanka. A to nie jest latwa i przyjemna praca. Zreszta moj chlopak jest na takich samych warunkach. Generalnie wszyscy sa na garnuszku jego taty :D moj chlopak, jego mama, jego siostra. Z tej grupy ja akurat najmniej, bo mam stypendium ktore nie jest od niego zalezne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On nie zalatwia mi wszystkiego na uczelni ;) Nie raz siedze po nocach (mam 2 kierunki) i sie ucze. Naprawde nie jestem idiotka :) gdybym byla typowa utrzymanka, to "tesc" pierwszy by mnie przegonil :) Jestem takim troche pracoholikiem-kujonem ;) Co do mojego M. Dlaczego mielibysmy sie rozstac? Nie wyobrazam sobie zwiazku z nikim innym. Naprawde sobie nie wuobrazam. Finansowo - i owszem. Mam podpisana umowe z jego tata, to jest dobre miejsce pracy, wpis w cv u niego wyglada naprawde dobrze. Chodzilam tez na inne staze, na studiach doktoranckich bede sie starac o stypendium, teraz cale swoje stypendium i czesc wyplaty odkladam, mam odlozone juz sporo. W kwestiach finansowych w ogole sie nie martwie. Wiem, ze prace znajde spokojnie, a nawet bez pracy moglabym sie spokojnie utrzumac przez co najmniej 2 lata. Poza tym skad pomysl, ze sie rozejdziemy? Nie rozeszlismy sie przez 2 lata, dlaczego mamy sie rozejsc teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co moge teraz zrobic jak nie sie edukowac? No powiedz mi, co? Mam aplikacje przed soba, mam z niej zrezygnowac i gdzie pracowac? W sklepie, w barze, w knajpie, w kiblu? Wtedy cale zycie bede zarabiac po 1500 zl. Po aplikacji mam uprawnienia do wykonywania zawodu. Mam sie wyprowadzic od wlasnego chlopaka i wynajmowac mieszkanie? Tak dla zasady? Ale po co? On jest dobrym partnerem. Nigdy nie myslalam ze bede miec lepszego. Jest mlody, a nie zyje jak inni mlodzi chlopacy. Uczy sie, pracuje, pije max 3 lampki wina, nie wychodzi na noc, sprzata, szanuje mnie. Nie mam takich problemow jak kolezanki ze swoimi chlopakami. Nie lubi imprez i nie lubi imprezowych dziewczyn. Nie chce tego zniszczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale co z tego wynika? Mam zakladac, ze sie rozstaniemy? To moze od razu sie rozejsc? Po co byc ze soba skoro i tak sie rozejdziemy? Nie uznaje zwiazkow dla zabawy. A i M. nie jest wychowany tak zeby zmieniac bez przerwy dziewczyny. Jego rodzice wychowali ich tak, zeby szukali "porzadnych" partnerow. Siostra (21 lat) nigdy nie miala chlopaka. Wiem, bo mi mowila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co zadajesz tyle pytań?przeciez jak wlaczysz rozum,to oczywistym jest pilnowac wlasnej ścieżki.Chlopak jest,jutro go moze nie być. Tak to przynajmniej skonczysz edukację póki tatuś sprzyja hehe. Wyjedziesz,nie ulozy się,wracasz-ani studia u tatusia bo bedziesz be dziewczynka,ani pracy,ani faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Studia nie sa u tatusia... To panstowa uczelnia. I studia dzienne. Poprosze go, zeby nie jechal. Ja go kocham. Tu nie tylko rozum wchodzi w gre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiscie porządna partnerkę wybrał sobie wedle wychowania tatusia synek-corka alkoholika! Weż mnie nie rozsmieszaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tiaa,kieruj sie wyobrazeniem,nie rozumem to obydwoje zajedziecie do ..Wąchocka(sorry za porównanie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tatus tak wychował rodzinke,ze..matka uległa,nie pracuje,siedzi w domu-niesamodzielna. córka,lat 21 nigdy nie miała chłopaka,nie ma pojęcia o życiu. Syn zalezny od ojca. Ty wkrecona w to nadajesz tak samo-zamiast dbać o siebie,to dywagujesz.Milość jak jest szczera to i będzie,ale jak brak rozumu to ci juz go nikt nie da. Mloda,naiwna,głupiutka-pardon,tak to czuję po twoich postach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka sytuacja bylaby super dla baby bez ambicji. Nic by nie musiała, cieszylaby sie ze zlotej klatki. Ty przedstawilas sie jako wyksztalcona, ogarnieta dziewczyna, stad zaczelam c***isac o niexaleznosci i bys sie opanowala. Ale jestes tak w nich zapatrzona, tak ich bronisz ,ze zmieniam zdanie. Mimo wyksztalcenia jestes wygodna i za cene latwego zycia sprzedasz swoja suwerenność. Ja bym wolala te 1500 ale zupelnie swoje niz tysiące uzależnione od kogos. Laska panska na pstrym koniu jezdzi. Ja tez kiedys bylam zla, jak mi starsze kobiety mowily, by zawsze miec wyjscie, droge odwrotu, niezaleznosc. Przeciez MY to co innego niz wszyscy, milosc, jakiej swiat nie widzial. I choc dalej kochsm Go jak dzika, to po kilkunastu latach widze i rozumiem wiecej. Chcesz sluchac rad, sluchaj, nie to nie. Ja bym nie jechala na Twoim miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z kimś,kto jest na rocznym kontrakcie.Nie widzimy się z racji odległości.Zlecialo już ponad pół roku.Trwa tak,jak warunki na to pozwalają czyli telefon,net.Bez spinki. Ty USA nazywasz końcem swiata w tej dobie?Byłaś choc do tej pory w Wawie/Poznaniu/Wroclawiu czy Krk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie pije. I jego ojciec to rozumie, ze rodzicow sie nie wybiera. I wie, ze nie utrzymuje z rodzicami kontaktu. Rodzina M. jest dla mnie jedyna rodzina. Porzadna - ojcu chodzi o tryb zycia, o nauke, o wyksztalcenie, o zachowanie. Haha :) Mieszkam w jednym z wymienionych miast :) i bylam w kazdym z nich. Ale nie oszukuje sie. Nasze zycie nie wygladaloby tak jak teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wyjade. Ale powiem mu ze bardzo bym chciala, zeby zostal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×