Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MiłośćNieWybiera

Kochamy się, a jednak...

Polecane posty

Gość MiłośćNieWybiera

Pół roku temu, na pewnym portalu internetowym (randkowo-erotycznym) poznałam faceta. Cel naszej znajomości był jasny. Ja tkwiłam w nieszczęśliwym, bardzo męczącym związku, a on także wolny nie był. Oboje potrzebowaliśmy odskoczni. On jest w związku od 5 lat ze starszą o 8 lat kobietą. Początki ich znajomości to także łóżko, a gówniarzowi podobało się sypianie z "mamuśką". Ona na co dzień pracuje za granicą. Ma dzieci (18 i 16lat) i musi zapewnić im wszystko, bo rozpieszczone dzieciory bez mamusi nie potrafią nic. Jej system pracy wygląda tak, że 2 miesiące jest tutaj i 2 na obczyźnie. My z internetowych pogawędek szybko przeskoczyliśmy na smsy, bo dzięki temu mogliśmy mieć ten kontakt częstszy. On oczywiście kontaktował się ze mną tylko jak był w pracy gdy ona była tu, a ja po kilku tygodniach smsowania z nim zakończyłam ten mój fikcyjny związek i legalnie mogłam romansować. Nasze rozmowy szybko z tematu "seks" przeszły na temat "życie". Po miesiącu codziennych rozmów czuliśmy jakbyśmy znali się od zawsze. Mimo, że nigdy się nie widzieliśmy, siedzieliśmy sobie w głowach, a w naszych smsach juz snuliśmy wspólną przyszłość. Po dwóch miesiącach, gdy przyszedł czas jej wyjazdu, postanowiliśmy się spotkać. Przyjechał. Dzieli nas 200km. Spędziliśmy cudowny dzień, później upojną noc i kolejny ekscytujący dzień. Oczywiście kontakt się nie urwał, umówiliśmy się, że teraz moja kolej na przyjazd. Po tygodniu przyjechałam na 3dni i znowu było z***biście. Te spotkania tylko potwierdzały to, że znamy się od zawsze. Po kilku dniach zrobiłam mu niespodziankę i niespodziewanie znowu przyjechałam. Ucieszył się jak dziecko. I tak minęły dwa miesiące, z których ok. półtora spędziliśmy faktycznie razem. Zakochaliśmy się w sobie. Przedstawił mnie swoim rodzicom, niby jako koleżankę, ale już wczesniej im o mnie wspominał, a oni głupi też nie są. Poza tym gdy tylko przyjeżdżałam to znikał na cale dnie i noce. Stąd bardzo chcieli mnie poznać. Zaczęliśmy planować wspólne wyjazdy, żeby mógł się wyrwać ze swojej mieściny i móc ją zostawić bez wpadania na siebie w osiedlowym sklepie. Ja jestem z dużego miasta, załatwiłam mu pracę, mieszkanie, już wszystko było dograne... Sielanka się skończyła gdy nadszedł jej powrót. Obiecywał, że będziemy razem, że zakończy tamten związek, ale tak się nie stało. Dalej się spotykamy. Dalej zaprasza mnie do domu rodziców, wymyka się do nich pod byle pretekstem gdy tylko przyjadę, ale nie potrafi jej zostawić, choć zapewnia mnie że mimo niełatwej sytuacji (jest z nią i myśli o mnie) i tak jest spokojny i wie, że będziemy razem. Gdy jego mama podczas rozmowy o dzieciach zasugerowała że najwyższy czas już chyba w jego przypadku, on spojrzał na mnie i powiedział, że"chyba tak, prawda?", a ja mimo obecności jego mamy powiedziałam, żeby najpierw matkę dla tych dzieci znalazł. Oni nie lubią jego partnerki. Problemem nie jest to, ze jest starsza, tylko to że na co dzień jej nie ma, ona dzieci rodzić już nie chce. W moim odczuciu powinna liczyć się z tym, że wzięcie sobie młodszego o tyle partnera w wieku szczeniackim niesie za sobą ryzyko. Kiedyś nie myślał o życiu poważnie. Teraz sam chciałby mieć rodzinę (podczas rozmów odpowiada mu "to se znajdź młodszą jak chcesz"), poza tym jeżeli jest dwa miesiące sam to chyba jest normalne, że potrzebuje bliskości, seksu, rozmowy, przytulenia... On twierdzi, ze nie potrafi jej zostawić, bo nie chce sprawic jej przykrości i nie chce jej zranić. Twierdzi, ze ogólnie jest dobrą kobietą i nie zasługuje na to. Były mąż ją bił, zdradzał, a on na pewnym etapie zycia obiecał ze sie nią zaopiekuje. Czy taka walka jest do wygrania? Nie potrafię bez niego żyć. Jestem atrakcyjną kobietą, w ostatnim czasie mam bardzo duże powodzenie wśród mężczyzn, ale nie chce się z nikim umawiać, bo boję się że może z tego wyjść coś więcej, a jego wtedy całkiem odtrącę (wiem, powinnam tak). Ja jestem daleko i nie bardzo mogę działać... On chce, żebym jeszcze chwilę na niego poczekała, ale nie potrafi określić ile ta chwila ma trwać. Wiem, ze jej nie kocha i że ich związek wisi na włosku, ale on decyzji o odejściu nie podejmie (tak czuje), to ona musiałaby go na kopach wywalić, a wyjściem awaryjnym tez nie chcę być ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie wychodze z domu od pół roku, bo boje się że skrzywdzę przypadkowo poznanych ludzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz o sobie, że jesteś atrakcyjną kobietą i masz powodzenie, ponadto jesteś z innego miasta, daleko od siebie mieszkacie, odwiedzasz go, poznajesz jego rodziców ...etc. - kobieto, jaka atrakcyjna kobieta będzie uganiała się za zajętym facetem z internetu? Dziwi mnie fakt, że skorzystałaś z portalu internetowego, uwiodłaś faceta, który jest zajęty, i jeszcze wmawiasz sobie, że świat się na tym facecie kończy. Twoja "atrakcja" przeraża :D Jak dla mnie budowanie na czyimś nieszczęściu czegokolwiek, jest zbyt chwiejne, żeby na to się skusić. Ty postąpisz jak zechcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak , tak. wmawiaj sobie. gdyby bylo mu zle to by od niej odszedl.szukal odskoczni i znalazl. ty sie wkrecilas a on dalej chce miec tylko odskocznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niekoniecznie,czasem coś się czuje do dwóch osób jednocześnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Były mąż ją bił, zdradzał, a on na pewnym etapie zycia obiecał ze sie nią zaopiekuje X Z***biście się nią opiekuje, zdradzając ją z Tobą. Jak widzisz w gadce jest dobry, ale czyny w parze nie idą. Już bym mu nie zaufała, jego obietnice są g****o warte. Męcz się dalej, jak tak bardzo kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×