Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mucia09

bardzo prosze o pomoc ;c

Polecane posty

Gość mucia09

Witam. Potrzebuje pomocy. Jestem po dwóch nie udanych związkach. Teraz jestem z Patrykiem. Po miesiacu zostaliśmy para i jestesmy razem juz 3 miesiace. Mam problem ze nie wiem co dokładnie czuje. Zaczne od poczatku. Gdy go poznałam to spodobal mi sie. Ale nie ze z wygladu. Tylko z tego jaki jest, charakter itp. Chciałam sie z nim widywac coraz czesciej. Czułam to zauroczenie mocne, zakochanie. I po 2 tygodniach wyznal mi ze sie zakochal. I nagle cos pekło we mnie. Nie umialam mu powiedziec tego samego bo nie czulam tego. Załamałam sie. Do tego doszedl mój ojciec. Powiedzial mi ze jestem nikim, ze nie bede miec nigdy szczescia w zyciu. I stracilam poczucie jakichkolwiek emocji. Nie wiedzialam czy jestem szczesliwa czy nie. Śmiałam sie ale nie czulam tego. I najgorsze ze do Patryka tez tak mialam. Mój umysl podpowiadal mi zostaw go przeciez go nie kochasz itp. Ale intuicja mowila zostań, bedzie dobrze, wyjde z tego. I tak sie stało. Wrócilo wszystko do normy. Zostalismy para poniewaz przez chwile to czulam. Ale nie skonczylo sie. Zaczely sie watpliwosci i glupie pytania. ,,Jesli sie nie usmiechasz na kazde wspomnienie, zdjecie mysl o nim to czy go kochasz,, ,,Jesli przed spotkaniem nie odczuwasz motylków i nie skacze jak głupia to czy to jest to,, ,,Czy jesli z nim pisze to nie robie tego z przymusu,, Itp. Tego jest miliony w mojej glowie. Mój umysl bardzo porownuje ten zwiazek do poprzednich. Gdzie tak bylo. A teraz jest inaczej. Cos mnie ciagnie aby jechac do niego, przytulic, pocałowac, gdy sie kłocimy to nie umiem dlugo byc zla, jak gramy razem w gry to czesto daje mu wygrywac a jak przegram to nie jestem zla, zalezy mi, lubie robic mu niespodzianki, spedzac z nim czas, uwielbiam zasypiac z nim. Czyli niby wszystko jest okej. Ale ja mam do wszystkiego watpliwosci. Boje sie ze to mnie zniszczy i strace go. A tego bardzo nie chce. Zawsze mowie o nim Miś, Kochanie itp, do znajomych i rodziny ciagle o nim mowie. Ostatnio zauwazylam ze ma takie ladne oczy i usmiech. Pociaga mnie bardzo. Zaczynam sie lekko nawet do niego upodabniac. Ale boje sie tego ze nigdy we mnie nie trafi to ze na pewno go kocham. Zawsze bylo tak ze pare tygodni i juz wiedzialam ze to milosc. Ale w sumie szybko sie rozpadalo. Może faktycznie musi jakis czas minąc. Czy na prawde trzeba czuc nie wiadomo jak mocne zauroczenie? Po czym moge poznać ze nie udaje tego co czuje teraz? Prosze pomozcie mi bo ja jestem malo doswiadczona jeszcze ;-;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Milosc to bzdury, jest zauroczenie a potem powodzenie zwiazku zalezy od dobrania sie pod wzgledem charakteru, wzajemnego szacunku, checi bycia dobrym dla kogos itd. Jesli czujesz sie przy nim dobrze, ufasz mu to wez nie mysl o glupotach bo milosc romanse jak na filmach to nie jest prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli naprawde kochasz to poprostu to wiesz i czujesz. nie masz takich watpliwosci jakie opisujesz. to ze potrzebujesz i lubisz jego fizyczna bliskosc to jeszcze nie oznacza milosci. moze Ci sie wydawac, ze to milosc bo bardzo jej chcesz. czasem jak jestesmy zdesperowani to wmowimy sobie, ze to 'cos' jest miloscia. tez mialam kiedys takie rozterki, a potem jak nadeszla ta prawdziwa milosc wszelki watpliwosci przestaly istniec. nie udajesz wtedy gdy jest to dla Ciebie naturalne, spontaniczne, gdy sprawia Ci niesamowita radosc i czujesz ze sposoby na wyrazanie tej milosci sie wyczerpuja, bo nie da sie jej wyrazic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:37 ja tak mam, a on mnie odrzucił, a potem ja jego - ze strachu. chociaż w jego oczach widziałam to samo uczucie, miękły mi kolana, serce podchodziło do gardła, wszystko drżało. do tej pory okropnie cierpię. i co, jest to nieprawdziwa miłość? prawdziwa, ale oboje jesteśmy tchórzami. miłość istnieje, ale nie jest dla tchórzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co jeżeli ja go kocham, a on mnie, ale oboje jesteśmy głuptasami, tchórzami i uciekinierami? gdyby to było tylko zauroczenie, to między nami układałoby się już dawno. a tak to oboje jesteśmy mistrzami wymyślania pretekstów, byle tylko uciec przed oczywistością. zaprzeczeniem miłości jest strach, manifestowany czasem jako tzw. nienawiść. i tak, to prawda. jak kochasz, to nie masz żadnych wątpliwości co do swoich własnych uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
owszem, milosc nie jest dla tchorzy. mysle, ze trzeba do niej dojrzec. byc na nia gotowym. uciekanie oznacza bark gotowosci poprostu. gotowosc natomiast moze ale nie musi miec nic wspolnego z wiekiem. czasem przychodzi z wiekiem a czasem wcale. ale jesli sie chce to przyjdzie. potrzeba tylko wlasciwej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×