Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Straciłam serce do naszego mieszkania.... ktoś tak miał

Polecane posty

Gość gość

Tak jak w temacie. Kupiliśmy je 2 lata temu. Wcześniej marzyłam o nim bardzo, na początku nie mogłam się nacieszyć, że nasze własne, że jest spore, że takie jak zawsze chciałam. A teraz sama nie wiem, zaczynam go nie lubić, szkoda mi wkładać w nie pieniądze by cokolwiek do niego kupić, okolica mnie drażnić i marzy mi się inne. Tzn takie samo jak to tylko inna okolica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ja tak mam. Dom za miastem. Na początku non stop sprzątałam, kupowałam zmieniałam różne rzeczy. a to doniczka a to świecznik itp. potem zaczęłam myśleć o że nie chcę tu mieszkać, namawiać męża na przeprowadzkę i tak już dłuższy czas wszystko tu robię z obowiązku, nic mnie nie cieszy. urządziłam córce pokój -ikea bo w razie co można przenieść i wszędzie będzie pasowało. na coś do domu szkoda mi kasy i tak mi się nie podoba, chęć wyniesienia się stąd (na co realnie nie ma szans) przesłania mi wszystko. wiem co czujesz. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mam. Mieszkamy w obecnym 9 lat i na razie zadnych widokow na zmiane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak miałam ale po paru latach nawet okna mi się nie chciało umyć moja mama przyjeżdzala i mi śmieci wynosila bo mi sie nawet tego chcialo zrobic.Teraz mieszkam za granicą .Więc jak przyjeżdżam do Polski to ciesze się jak gwizdek ze jestem w swoim mieszkaniu chociaż mam w nim porządek to i tak sprzątam co mogę to poprzestawiam meble nie kupuje juz tam nic bo nie ma po co ale cieszę że mam to własne M stare bo stare w bloku ale moje i zawsze mogę tutaj wrócić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marynara
Moja sytuacja. Mieszkamy tu 4 lata, to moje mieszkanie. Kiedyś marzyłam o tym, że jak skończę 18lat to przyjdę tu mieszkać...teraz po 4latach mam dość otoczenia, tego mieszkania i sąsiada z góry i babki od wspólnoty. Chyba poodkładamy, sprzedam mieszkanie i wybudujemy sobie mały domek 100mkw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety, okolica i otoczenie sa nakwazniejsze. Czesto ludzie zapominaja o tum kupujac mieszkanie w betonowej płycie na ogromnym osiedlu, z sąsiadami których lepiej nawet nie opisywać. W druga strone jest tak samo wpierw marzenie domek za.miastem.cisza spokój, a później wkurzenie na dojazd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam w mieszkaniu rodziców. Tu się wychowałam, byliśmy wszyscy razem i tu umierali moi rodzice. Kocham te mieszkanie, okolice i mam super sąsiadów. Większość znam od zawsze. Trzymala bym te mieszkanie rękami i nogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to ja odwrotnie jak osoba wyżej. Mieszkanie u rodziców w którym sie wychowałam, to niby 4p blok na sporym osiedlu, sąsiedzi okropni. Plotkarze zawistnicy iblokersi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co sprawiło, że stracilyscie serce do tego wymarzonego kąta? Ja tak miałam z mieszkaniem-całe życie w domku, a jak wyszłam za maz to kupiliśmy m3 w bloku. na początku zachwyt bo nasze,bo ciepło, bo trawy nie trzeba kosic. Ale po urodzeniu dziecka zaczęło mi brakować własnego podwórka... kupiliśmy dom i... po 4 miesiącach już miałam dość z uwagi na psychopatow sąsiadów. jedyne co mnie pociesza-mamy już kupca na dom i na wiosnę przyszłego roku będę mieszkać obok przyjaciółki :) Z dala od tych czubow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo w psiochach macie .ludzie mieszkają kątem u tesciow i na działkach a wy wybrzydzacie :o do tego jedno pipsko powyżej jest tak leniwe że matka jej śmieci wyrzucala :o kopnąć w dupska takie idiotki :o skĄd takie p***y się biorą :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja z 9:13 do gościa z 9:18 to mam się cieszyć domem, bo ludzie są bezdomni czy mieszkają kątem u rodziców? A myślisz ze mi ten dom z nieba spadł? Nie,to prawie 20lat pracy męża i 15 lat mojej pracy.dlatego nie ma być on meczarnia tylko azylem do którego wracam po pracy. A nie kara, bo za płotem mieszka psychol co mi gwarka zastrzelił z wiatrówki :( bo myślał ze to TAAAAKI duży szpak.A policja ma to w dooopie, bo każdy mógł się pomylić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle na terenie zabudowanym facet strzela?! A policja za to powinna mu mandat wlepic albo w ogole rozprawe mieć za narażenie życia sąsiadów. Naprawdę co za czubek. A właśnie, te domy zazwyczaj nie spadają z nieba tylko z ciężkiej pracy, co innego dostać mieszkanie czy dom i wybrzydzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wow, sąsiad z wiatrówką wymiata. Ja mam podobnego, który strzela do gołębi żeby nie zakładały gniazd pod jego dachem i do okolicznych psów kiedy jego suka ma cieczkę. :D Poza tym mieszkańcy domków to psychopatyczni kosiarze. Koszą tymi swoimi pierdzącymi kosiarkami 6 dni w tygodniu. Nie masz człowieku wytchnienia. Jak nie z prawa, to z lewa. Jak nie z lewa, to z naprzeciwka. Powinni se wykładziny imitujące trawę pokupować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiatrówka nie naraża życia sąsiadów. Ba, nawet psa nie zabije, co najwyżej ptaka. Bardziej niebezpieczne są pistolety do gwoździ i zszywek używane na okolicznych budowach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiadomo w sumie gdzie głośniej. W mieście masz niby odgłosy aut i komunikacji miejskiej, a pod miastem też w sumie aut jak mieszkasz przy przelotowej, plus te nieszczęsne kosiarki, które są dużo gorsze od tramwajów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój sąsiad ma dzieci które mają quada z silnikiem jak od kosiarki, więc kosiarkowe przyjemności nie omijają mnie nawet w niedzielę. Nie wspomnę już nawet o tym, że wkoło ktoś się buduje albo remontuje, więc hałas, walenie, wiercenie, odgłosy ciężarówek, betoniarek, gwizdy, krzyki itd. są codziennie. Tylko nocą jest cicho, ale tu z kolei wszystko zależy od dobrej woli okolicznych psów i kotów, które potrafią zapewnić nieprzespaną noc i wory pod oczyma niczym wielbłądzie jądra następnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu straciłam serce do mieszkania? -hmm blok 3 piętrowy na wsi, ok kilku tysięcy mieszkańców, 4 bloki obok siebie, - dojazd do miasta najbliższego trzeba dojechać 10 km, - żeby coś załatwić lekarz, większe zakupy czy czasem kupić jakąś pierdołę trzeba jechać do miasta, - dookoła mieszkańcy 80% emeryci, Mimo że maż dojeżdza do pracy 10 km a ja mam pracę na miejscu to ciągnie mnie do miasta i to bardzo, choć zawsze mieszkałam tu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnyście wiedzieć że chyba wszyscy tak mają. Każde otoczenie, wszyscy ludzie prędzej czy później zaczynają irytować... Kiedy się mieszka blisko ludzi to ich obecność, różne takie rutynowe sprawy i problemy i konflikty zaczynają męczyć, nawet takie drobiazgi typu że ktoś zawraca d**e o jakieś absurdalne pierdoły które sobie wymyślił albo inne że ktoś nie mówi dzień dobry czy coś w tym stylu. Z kolei jak sie wynosi człowiek do jakiejś dziczy to też jest irytująco bo wszędzie daleko, bo pustka, bo nic sie nie dzieje itd. Mój własny dom rodzinny w którym sie wychowałam to miewałam swoje wzloty i upadki mieszkając w nim. Myślę że każde otoczenie nawet miłe dla oka robi się okropne jak człowiek sie czuje zapomniany czy niekochany a każde nawet kiepskie można wspominać jak najcudowniejsze na świecie kiedy się jest np. zakochanym, darzonym szacunkiem i przyjaciółmi. Mając męża i dzieci to robi sie już troche inna rzeczywistość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiatrówka do iluś tam mocy nie wymaga pozwolenia i sąsiad taka właśnie pokazał policji-a ma na pewno więcej wiatrowek, ale policji powiedział ze ma tylko ta i policja mu wierzy bo brak dowodów ze ma inną. I sądzę ze kota czy małego psa też by tym zabił a dziecko jakby trafił w głowę lub oko to może zrobić krzywdę a nawet jak niefartownie trafi to zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi nie przeszkadzają ani kosiarki, ani psy, koty, czy piszczavce dzieci. jedynie sąsiad psychopata. jak mam puścić dziecko na podwórko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to mówią, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Ja mieszkam w bloku po ojcu juz tyle lat. Jak byłam młodsza marzyłam o domku. Czym jestem starsza to chyba bardziej godze się z tym co mam. Czy mam serce do mieszkania, chyba tak chociaż różnie to bywa. Czasami chce mi się coś zrobić coś pozmieniać a czasami nie chce mi się wynieść przyslowiowych śmieci. Dużo chyba zależy od atmosfery panującej wśród nas. Moje małżeństwo do najlepszych nie należy. Córka juz ma własne życie, syn 16 lat, tez więcej go nie ma jak jest. Z mężem po latach niewiele mamy sobie do powiedzenia i chyba to wszystko tak na mnie działa ze coraz bardziej nie chce mi się starać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie wszystko ma plusy i minusy. Wychowałam się w bloku, następne naście tez tak spedziłam, ostatnir mieszkanie super, świetna zielona kameralna dzielnica, blisko i dobre połączenie z centrum, do pracy blisko, trzy parki pod nosem każdy jak nie z dużym to małym oczkiem, szkoła dziecka blisko i z dobrą opinią, sklepy, pizzeria, wszystko co się zamarzyło. Ale...mało kiejsc parkingowych, administracja widać bogata, bo kosili trawniki pod oknami trzy razy w tygodniu, a wieczorami najwiecej w okresie weekendu nocami i wieczorami włóczyła się młodzież i darła mordy pod oknami. Do tego sasiad nad nami ptaszki dokarmiał które srały mi na balkon a z jego zaśmieconego balkonu czesto spadały mi śmieci. To wszystko doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Do tego starsze panie filujące w oknach, co kto gdzie kiedy - to akutat było śmieszne, nie wadziło mi to, ale zaczeli zabierać tereny gdzie dzieci mogły pograć w piłkę czy zwyczajnie się pobawić bo trzeba kolejne kwiatki zasadzić to juz wiedziałam że trzeba uciekać, osiedle i tak było już bardzo eko, bardzo zielone o bardzo okwiecone, a dzieciom zabrano teren na boisko nawet tam gdzie nie było ono pod niczyimi oknami, ale starym babom wszystko przeszkadzało. Zapomniał wół jak cielęciem był, jak same miały dzieci. No u mieszkam w domku. Okolica cicha, spokojna, choć to miasto, dzielnica sypialniana to jak na wsi, dużo terenóe niezabudowanych, sąsiedzi uprawiają pole. Kosiarki? Co sobota. Grille, imprezy? Co weekend, sąsiedzi liczna rodzina przez to całe dnir na dworzu, zyją jakby byli sami, drą się, kłocą, jak swojego psa nie chcą wpuścić do domu to potrafi szczekać 3 godz pod rząd a oni go mają w dooopie, odsniezanie, koszenie samemu, pilnowanie pieca, do przystanku czy sklepu kilomet . Do pracy poltorej godz autobusem bo to na drugim koncu miasta. Ogrodek? No a jakze jest, do tego wszystko obesrane lub obszczany taras czy drzwi tarasowe l ub frontowe, przez kogo? Okoliczne koty. I teraz bedzie masa porad ze są preparaty odstraszajace a goowno prawda, bo no te koty nic nie działa. Zeby wyjsc na taras i usiasc to musze najpierw umyc fotel i stol, bo zadeptane i obszczane. Efekt taki ze jak widze te siesciuchy to rzucam w nie kamykami zeby je pogonic, a taras ogradzamy sobie siatką i to my bedziemy jak w zoo, zeby miec tam czysto. I takie sa plusy i minusy mieszkania lub domku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo w psiochach macie .ludzie mieszkają kątem u tesciow i na działkach a wy wybrzydzacie  do tego jedno pipsko powyżej jest tak leniwe że matka jej śmieci wyrzucala  kopnąć w dupska takie idiotki  skĄd takie p***y się biorą  Może stąd ze mogą sobie pozwolić na nudę bo mają swoje a nie wynajmują i zazdroszczą innym prawda tak ja ty s/u/c/z/e ,p/i/p/s/k/o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat stary ale totalnie nie kumam wywodów na temat otoczenia tj. ludzi, ja w ogóle nie zwracam uwagi na to co kto robi, sasiadów mam gdzieś, nic mi nie przeszkadza, kosiarki chodzą i co z tego?remontowali pół roku droge i co z tego? jak człowiek nie chce to nie zwraca uwagi i nie słyszy tych odgłosów, tak wiec w wiekszości sami stanowicie problem a nie otoczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko po prostu znudziło ci się to miejsce w którym mieszkasz wraz z jego otoczeniem, ale wszędzie tak jest. Wszystko jest fajne, na początku, bo nowe. To dotyczy też ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×