Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćopl

Dziewczyny też macie opory przed kontaktem ze koleżankami sprzed lat?

Polecane posty

Gość gośćopl

Jestem teraz tydzień z dzieckiem u rodziców, nudzimy się jak mopsy, to bardzo mała mieścina...No mogłabym odnowić kontakty ze starymi koleżankami, ktoś tu jeszcze został, tylko mam opory...Chyba mam też uraz, bo jakieś 2 lata temu jedna koleżanka właśnie z rodzinnej mieściny, że tak powiem dowaliła mi za niewinność, nigdy z czymś takim wcześniej się nie spotkałam. Nie bardzo mam chęć na spotkania po latach, bo obawiam się że to będzie wypytywanka o moje życie, podteksty, nie wiem jakie one teraz są, ludzie często z wiekiem gorzknieją, jestem ostatnio i tak zestresowana i nie chce jeszcze tym się stresować... Też tak macie, czy coś ze mną nie tak? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak mam ale ja ogólnie mam problem z utrzymywaniem kontaktów nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mhhh powiem szczerze, że to zależy od osoby. Wiem, że są koleżanki z którymi bym się chętnie umówiła, ale są też takie, przed spotkaniem z którymi mam właśnie opór i zastanawiam się czemu one chcą się spotkać. Jakiś czas temu miałam okazję po latach spotkać "przyjaciółkę" z lat szczenięcych, z którą drogi się rozeszły w czasie studiów. Jak zaczęła wspominać tamte laty, kiedy ona była "gwiazdą" (a przynajmniej przy mnie), kiedy ona chłopaków podrywała, a za mną uganiali się pryszczaci brzydale to już wiedziałam kogo ona potrzebuje: koleżanki, która będzie jej popychadłem, na której tle ona będzie błyszczeć. No to się zdziwiła, bo dawno wyrosłam i brzydkim kaczątkiem już nie jestem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też mam opory przed odgrzebywaniem starych kontaktów...jutro np.przychodzi do mnie koleżanka po 2 latach niewidzenia się (u obydwu z nas zaszly wielkie zmiany) i wiem ze bedzie jedna wielka wypytywanka. Wiem ze zazdroszczą mi mojego meża, tyle to słyszałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:30 oj czuję to samo. Moja koelżanka wręcz 2 lata temu jawnie mi powiedziała że zazdrości mi np. tego gdzie mieszkam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:30 miałam taką koleżankę. Zaczęła się oddalać, kiedy poznałam super faceta i zakochaliśmy się w sobie na zabój. Nie mogła znieść, że jak to, taka jej przydooopaska, tzw. właśnie brzydkie kaczątko, koleżanka bez powodzenia u facetów nagle ma kogoś lepszego niż ona kiedykolwiek. Od razu miała ból i w ten sposób już jest po przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
Ano właśnie...ja już jakiś czas temu przestałam tracić czas na wymuszone spotkania, więc mam obiekcie...Jednej z koleżanek z którą bym mogła się spotkać mąż zmarł na raka rok temu, wiem że jej bardzo ciężko choćby finansowo, więc obawiam się że będzie mocno narzekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
U mnie niestety sprawdza się ta teoria żeby nie reaktywować na nowo relacji, które umarły śmiercią naturalną. Trochę próbowałam w zeszłym roku to i to były niewypały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubie i po paru nieudanych probach nie podtrzymuje. Kiedys bylysmy sobie bliskie ale teraz jestesmy juz innymi osobami i czesto przy przypadkowym spotkaniu nie mamy ze soba za bardzo o czym rozmawiac. Nie lubie wscibstwa i wypytywania o sprawy,ktore jej nie dotycza a sa woda na mlyn dla niej i innych "znajomych".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
No ja też jestem specyficzna...teraz ludzie tak odmiennie żyją, po 30 to już większość ludzi mają ustabilizowane to życie, ugruntowane poglądy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka nie miała faceta i była zazdrosna gdy poznałam M.Obgadywała go ,mówiła że jest za wysoki,że jej sie nie podoba,ogólnie wyśmiewała sie z niego.Jakież było jej zaskoczenie gdy po 12 miesiącach powiedziałam jej że za 4 miesiące bierzemy ślub!Była w szoku,zrobiła sie oschła,niemiła,powiedziała "bo ty chcesz sie ustawić skoro on ma swój domek i nie narzeka na brak kasy".Zamurowało mnie.Na ślub przyszła,a na weselu była tylko 2 godziny,sama.Minęło 5 lat i nie mamy stałego kontaktu.Tylko życzenia zna różne okazje.Ona nadal panna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
Powiem wam tak, ja jestem w stanie zrozumieć kogoś, że np. nie radzi sobie z zazdrością, to są emocje, nad tym mało kto potrafi zapanować i tego się specjalnie nie robi i robi się mu np. przykro, jak się dowiaduje że ktoś np wychodzi za mąż..No ale mówić komuś, że ktoś chce się ustawić, bo wychodzi za mąż, to już jest celowa podłość...tego już nie toleruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatnio przyjechalam z mezem w rodzinne strony odwiedzic moja mame (na dzien Matki) w czasie wizyty wybralismy sie z mezem na krotki spacer i po dordze spotkalam dawna znajoma. Jej reakcja na moj widok byla dziwna. Spojrzala na moj brzuch (jestem w 7miesiacu ciazy) zrobila sie czerwona na twarzy i przeszla nawet bez "czesc". W domu spytalam mame o co jej moglo chodzic,kiedys bardzo sie lubilysmy,a rodzicielka oswiecila mnie,ze "ludzie gadaja" ze dziewczyna jest bezplodna ,osiem lat po slubie ,nadal bez dziecka ...nigdy mnie to nie interesowalo,uwazalam ,ze to jej sprawa. Chcialam zamienic chociaz pare slow a tu zonk. Tak jak ktos napisal,minelo tyle lat,Jestesmy juz innymi ludzmi ze swoim bagazem doswiadczen i nowym kregiem ludzi wokol nas...jedyne co laczy z taka znajoma to wspominanie przeszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko ludzie z którymi mam kontakt po dziś dzień wiedzą co się u mnie dzieje. Innym z którym kontakt uległ zerwaniu nie mam zamiaru mówić o swoim życiu bo na to nie zasługują, chociaż pewnie by byli ciekawi ale ja nie po to sie będę z kimś widzieć żeby czyjąś ciekawość zaspokajać. Ktoś pewnie by sie też chciał pochwalić swoim życiem ale ja nie mam ochoty sie dowiadywać co u kogoś takiego się dzieje. Wiem co kulało wcześniej w tych przyjaźniach, że się rozpadły i nie potrzebuje mi od nowa przez to przechodzić. Czasami były to jawne przewinienia jak wywołanie awantury i gadanie chorych rzeczy a czasami subtelne takie jak dawanie czegoś przykrego do zrozumienia między wierszami poprzez wypowiedziane słowa lub pewne zachowania, nie było to takie mocno odczuwalne, na tyle by się jawnie obrazić, ale w dłuższej perspektywie kiedy to sie robiło powtarzalne, robiła się z tego toksyczna znajomość . Nie mam ochoty nikogo widzieć, z nikim gadać ani być przesłuchiwana ze swojej sytuacji życiowej, dlatego mam mocną alergię na wszelkie przypadkowe nawet spotkania. Staram się minimalizować takie sytuacje tak jak to tylko jest możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
gosc 22:18, akurat to jest zachowanie, które jestem w stanie zrozumieć, jak pisałam wyżej, to są emocje, a w takim przypadku to z własnego doświadczenia wiem, jak to działa na człowieka, jak nie może zajść w ciążę...co innego jakby ci coś chamskiego nagadała...mi raz się zdarzyła też głupia reakcja, aż mi przed samą sobą było głupio, jak zobaczyłam sąsiadkę w ciąży, a ja nie mogłam zajść, no taka straszna zazdrość mnie złapała, tak złość, nie pamiętam czy kiedyś aż taka...no ale ja nikomu nie gadałam żeby dogryźć, wręcz zawsze dobre słowo kobiecie w ciąży powiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
gość 22:25, chyba mam podobnie ;) Konkretnie to w sytuacji którą opisuje, nie chodzi mi o przyjaźnie, to były takie koleżeństwo powiedzmy szkolne i sąsiedzkie, no ale z odległych czasów szkoły podstawowej... Ja też nie jestem typem osoby, która pitoli o pogodzie, ciężko mi się rozmawia z kimś, z kim bardzo dawno nie rozmawiałam, a poczuję zero zrozumienia i zupełnie inny światopogląd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
Apropos przyjaźni to coś mi się przypomniało...mam taką teraz to bym powiedziała daleką znajomą, którą znam od przedszkola, było koleżeństwo, przyjaźń...jak miałyśmy ok.25 lat, czyli po studiach powoli zaczęło się psuć, ona poszła w korpo, ja zupełnie inna droga, zaczął pojawiać się brak zrozumienia, coraz większa rywalizacja, zachowywanie pozorów i spotkanie w sumie nie wiem po co...Ostatnio unikam spotkań, ona od czasu do czasu próbuje, nie widziałyśmy się 2 lata...Ja nie czuję potrzeby, a nią nie wiem co kieruje, kompletnie dwa światy teraz jesteśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćopl
Chciałam dopisać, że właśnie nie odzywam się do niej, bo już za stara jestem na udawanie, na stratę czasu na spotkania na które nie mam chęci...Absolutnie niczego jej nie zazdroszczę, wręcz odwrotnie zupełnie jej wyborów nie rozumiem...więc nie zawsze jest tak, że jak ktoś się przestaje odzywać, to znaczy że zazdrości ;), mi się zdarza urywać znajomość, jak nie czuję że tak powiem nici porozumienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja zerwalam taka znajomość z dawno przyjaciółką. Były sms co kilka tyg, taki standard co u mnie itp, ale zawsze na zasadzie powiedz co u ciebie, wyciąganie szczegółów wrecz natarczywe sms. Z drugiej strony ona sie zareczyla i nawet mi nie powiedziała, uznałam ze ona pisze by sie dowiadywać co u mnie i później obgadywac, dodajac coś od siebie. Ja przestałam jej odpisywac i mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak dodam jeszcze do tego co napisałam 22 :25 zgadzam sie ze stwierdzeniem że ludzie z wiekiem gorzknieją, bo z wiekiem sama taka się stałam i widzę u innych może nie u wszystkich ale widzę różne posunięcie tego zjawiska. Chociaż to gorzknienie to można różnorako nazywać. Dla mnie to po prostu zwiększenie uprzedzeń i rezerwy wobec ludzi oraz zanik naiwności takiej młodzieńczej, utrata potrzeby takich szerokich kontaktów międzyludzkich. Choć z drugiej strony ta naiwność miała też jakieś piękno w sobie, bo była czystą niczym nie skalaną otwartością wobec nowopoznanej osoby ale też i kończyła się często po latach upadkiem na beton, ale z wiekiem już sie człowiekowi nie chce czuć już tego bólu, bo jest nim troche zmęczony. Oczywiście te osoby z którymi sie znajomość zerwała mogą mieć swój punkt widzenia wobec mojej osoby, w końcu tez byłam młoda i głupia i popełniałam pewne błędy, ale z wiekiem już ich nie popełniam. Są osoby które dojrzały podobnie jak ja i nabrały więcej pokory zachowania koło 30-stki, a są osoby które chyba nigdy się nie zmienią i jak miały swoje demony w sobie czy głupote to tak mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:04 zgadzam się z Tobą. Mi też trochę żal tej naiwnej "ufności", łatwości nawiązywania znajomości, którą kiedyś miałam. Miałam tak do kobiet w czasie studiów. Teraz bliżej mi już do 30tki niż 20tki i szczerze mówiąc, widzę że nie tylko nie mam ochoty odgrzebywać starych znajomości, ale też dawno się złapałam na tym, że nie mam ochoty poznawać nikogo nowego. Przykre ale nie ufam kobietom straszliwie. To tak dopiero od 4 lat. Zmieniłam diametralnie na ich temat zdanie. Dlaczego? Ano dlatego że wcześniej byłam oddaną, czekającą przyjaciółką, a aż 3 bliskie mi kobiety zaczęły mnie unikać ... jedna mi wprost powiedziała, co bardzo bolało: "słuchaj, dla mni jest jasne że skoro wyprowadzasz się z facetem do innego miasta to dla mnie nasza przyjazn jest skonczona. oczekuję spotkań a teraz ich mało będzie, to koniec przyaźni". Druga przestała się odzywać na wieść o ślubie (akurat sypał jej się związek) a trzecia jak wyszła za mąż to uznała, że zamknie się teraz tylko na swojego faceta , nie miała czasu sie spotkać ani razu przez pół roku a mieszkała niedaleko (bylysmy przyjacilkami ze szkolnych lat jeszcze!) (a z tym jej ograniczeniem sie na faceta wyszło że to był błąd, spaliła wszystkie mosty bo misio najwazniejszy a spowszednieli teraz sobie i ona teraz szuka ze mną kontaktu - szczerze? średnio mam na to ochotę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właściwie ta moja dawna przyjaciółka to już się ze mną ponad rok nie widziała! chyba 2 lata stuknie. Jak była w mieście w ktorym teraz mieszkam, to się dowaidywałam o tym po fakcie. z jakich powodow bliżej mi nieznanych nie miała ochoty na kontakt. Dlaczego? nie wiem. nie wiem zupełnie o co jej chodzi, wiem tyle że wróciła na wieś, co poczytuje jako swoją klęskę, a prawda jest taka że wróciła tam na własne życzenie bo tak z mężem zdecydowali (urodziła dziecko i chciala miec matke do pomocy na miejscu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spojrzala na moj brzuch (jestem w 7miesiacu ciazy) zrobila sie czerwona na twarzy i przeszla nawet bez "czesc". W domu spytalam mame o co jej moglo chodzic,kiedys bardzo sie lubilysmy,a rodzicielka oswiecila mnie,ze "ludzie gadaja" ze dziewczyna jest bezplodna ,osiem lat po slubie ,nadal bez dziecka Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Oby ci ten twój bachor umarł szmato

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i niestety, jakkolwiek samochwalczo to dla niektorych z Was zabrzmi, to TAK, uważam, że mi zazdroszczą. Przedtem byłam "fajna", bo jak one, nie miałam faceta, miałam doły, byłam samotna, tak jak one na wycieczki jeździłam tylko pod gruszę, tak jak one nie miałam szczęścia do mężczyzn. Jak to się odmieniło, to od razu stałam się wrogiem. Coś Wam powiem, ja latami byłam sama albo z beznadziejnymi kolesiami przyszło mi mieć do czynienia. Albo leń, albo doopek. Teraz po latach jak trafiłam to od razu na superfaceta, którego wszystkie mi zazdroszczą. Jestem pewna, że mi zazdroszczą mojgo męża. Bo jest wyjątkowy, dużo lepiej wykształcony i postawiony niż ich drugie połówki, o nic nie musimy się martwić, stać nas na godne życie, a u nich jest cienko więc uznały, że spotkania ze mną i patrzenie na to, że mi się lepiej ułożyło to za dużo do przełknięcia dla "przyjaciółki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:07 tobie nawet nie ma co umrzec, bo jestes bezplodna, jałowa babo szmaciaro. nie wyzywaj ludzi bo za kare zginiesz w katuszach , los słucha i sie odwraca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:58 jestem Pielegniarka w niemczech i jest inaczej niż mówisz. Z wiekiem człowiek wytwarza mniej serotoniny dlatego u nas podajemy np cital na wychwyt serotoniny u seniorów . Polsce jeszcze tego nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:07 a ja jej zycze by urodził sie cały i zdrowy a tobie bezpłodnico zeby los w doope nakopał za te słowa. słusznie jesteś bezpłodna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem wam ze tez nie mam kontaktu z dawnymi kolezankami,z jedna sie widzialam po paru latach przerwy ,dokladnie rok temu.kiedys byla taka dobra, wiecie serce na dloni,a po tych latach to szok rozwiodzi sie z mezem,zdradzala go i potrafila tydzien do domu nie wracac bo imprezowala,no nie moglam uwierzyc w to ze tak sie zmienila.druga kolezanka to zupelna patologia,5 dzieci i kazde z innym tak wiec nie mam chyba sily sluchac o takich problemach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O0:09 wyzywasz gościa a sama to robisz. Uważasz że bezplodni są gorsi? Gdyby tobie się nie daj Boże coś takiego stało to tylko do piachu? Mądrzy ludzie nie reagują na troli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też życzę jej by poronila. Twoja matka pewnie mieszka na wsi i doope jej obgadujecie. Myślisz że dzieciak to coś czego się zazdrości? Buhahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×