Mój facet... podskakuje.

Chcę się poradzić. Jestem przed trzydziestką, mój facet 6 lat młodszy. Znamy się od roku, od pół roku w związku. Niestety, od jakiegoś czasu zaczął... podskakiwac. Tylko tym słowem umiem to opisać. Czy to wina, że nie umiem trzymać go krótko? I jeśli tak, to jak to robić? Wywołuje sztuczne kłótnie. Zwala winę na mnie. Ciągle mówi, że jestem "niegrzeczna" chociaż nie umie wytłumaczyć co robię źle. Mówi, że jak będę nadal taka "niegrzeczna" to zrobi ze mną porządek. Czasami grozi (niby w żartach). Padają teksty "nie dyskutuj ze mną kobieto, ja tu rządzę". Zagradza mi drogę jak najebany w cztery dupy kibol, kiedy idziemy razem drogą. Puszy się jak kogut. Podnosi wskazujący palec na mnie i mówi często "uważaj lepiej". Wcześniej nie było takiego zachowania. Pytałam się czy ma jakieś problemy, gadałam z jego przyjacielem nawet, ale skomentował to tylko: "On już taki jest. Zastanów się czy chcesz być z chamem". Nie wiem co myśleć... z reguły mezczyzni się nie zmieniają prawda? Rzucić go?

rzuc go

nie ty jego teraz to on cię w końcu rzuci, kobieta 6 lat starsza to nie wróży związku na lata..

przecież to jest jakiś palant. Lepiej rzuć go czym prędzej, bo to się może źle skończyć

Kawal buca i tyle. Znacie sie rok, pol roku w zwiazku i koles ma takie jazdy? To co bedzie za kilka lat albo byloby po slubie? Ten facet ma cos z glowa. Autorko, znajdz sobie kogos normalnego, bo Twoj facet to zwykly cham.

Toz to cham jest i dzieciak. Zostaw go dla kogos normalnego. I zmien zamki w mieszkaniu.