Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Maz podcina mi skrzydla jak to zwalczyc

Polecane posty

Gość gość

Jestem mezatka od 10 lat, poswiecilam sie wychowaniu dziecka i prowadzeniu domu. W międzyczasie skonczylam dwa kierunki studiów. Teraz gdy dziecko poszlo do szkoly, usamodzielnilo sie chcialabym pojsc do pracy, bo po to studiowalam. Wyjść do ludzi, ubrac sie, odpocząć od domu bo tylko w czterech ścianach. Pracy w mojej miejscowości jak na lekarstwo wiec klaniaja sie dojazdy, ok 30 min w jedną stronę. I tu wielki problem bo długo nie będzie mnie w domu. Nikt nie patrzy na to, ze tyle lat poswiecilam. Codzienne awantury bo powiedziałam ze nie ustapie. Maz zawsze podcina mi skrzydla. Chce wziac udzial w czyms bo i tak mam czas wolny to po co, ze niepotrzebne. Byl czas, ze chcialam do partii politycznej, to po co. Do wspolnoty w kosciele to po co. Bo najlepiej abym byla w domu i tylko robila co on chce. Jak wychodzic to z nim. Gdyby mogl wsadzilby mnie do swojej pracy aby razem, a ja sie dusze jego osoba. Za duzo go wszędzie. Mam dosc wszystko neguje, powtarza, ze sobie nie poradze, ze trzeba mna sie opiekowac. Uwielbiam teatr, kulturę to tez ciagle komentarze, ze to strata czasu... A ja chce sie rozwijac, dbac o swoje wnetrze. Czasami mysle, ze chcialbym byc sama aby samej decydowac, bez niczyjego wnikania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mu to samo stanowczo. Jak niw zadziala to terapia rodzinna. A jak sie nie uspokoi to sie rozwiedz. Mowie serio. Po ci ktos z mentalnoscia wladcy niewolnika? Maz powinien wspierac twoj rozwoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale bzdury słabe prowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zagroz mu rozwodem to sie ogarnie chlop. Boi sie pewnie, ze zrozumiesz jak wartosciowa kobieta jestes, ze moze kogos poznasz(a skoro tak mysli to wie ze jest zwylym burakiem bo gdyby czul ze jest kochajacym mezem to nie bylby zaqzdrosny) to co on robi to toksyzne zachowanie. IOdz do pracy, bnedziewsz szczesliwsza i spelniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niewazne czy prowo. Jest wiele takich ukladow zwlaszcza w Polsce. Moze komus pomoze ten watek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego prowo? Absulotnie, taka mam sytuacje i szukam porady. Jak mowie mu wprost ze tyle lat poswiecilam, ze mam prawo byc szczesliwa, dziecko wyrosnie a ja co? Zostanę bez doswiadczenia, to on sie zachowuje jak gluchy. Wie, ze pójdę do pracy, bo widzi jakie mam cisnienie na to i ze to dla mnie priorytet, ale obawiam sie, niestety odbedzie sie to kosztem malzenstwa. Wole jednak chyba rozstanie jesli bedzie taka konieczność, bo meczy mnie ten czlowiek. A siedzac w domu wcale nie jestem szczesliwa, szczerze mam dosz patrzenia na to samo. Czuje że aktualnie tkwie w martwym punkcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego prowo? Absulotnie, taka mam sytuacje i szukam porady. Jak mowie mu wprost ze tyle lat poswiecilam, ze mam prawo byc szczesliwa, dziecko wyrosnie a ja co? Zostanę bez doswiadczenia, to on sie zachowuje jak gluchy. Wie, ze pójdę do pracy, bo widzi jakie mam cisnienie na to i ze to dla mnie priorytet, ale obawiam sie, niestety odbedzie sie to kosztem malzenstwa. Wole jednak chyba rozstanie jesli bedzie taka konieczność, bo meczy mnie ten czlowiek. A siedzac w domu wcale nie jestem szczesliwa, szczerze mam dosz patrzenia na to samo. Czuje że aktualnie tkwie w martwym punkcie. Gdy próbuję mu tlumaczyc, przedstawiając argumenty, zwala wine na mnie, obarcza ze niszcze rodzine, ze postepuje lekkomyslnie itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam bardzo podobna sytuacje. Bylismy na terapii, ale koniec koncow i tak wracalo do tego, co bylo przed terapia. On jest idealny, a ja mam problemy i musze sie zmienic tak, zeby jasnie pan byl zadowolony bo jak nie, to robi awanture i wymysla diagnozy psychiatryczne dla mnie. Mam szczerze dosc i mysle o rozwodzie. Ps. zagrozilam rozwodem kilka razy, to tylko wydarl sie, ze zostane z niczym i ze jestem psychiczna. Z takim typem nie idzie sie dogadac. Zycze Ci, autorko, powodzenia. U mnie nic na mojego nie dziala, a probowalam roznych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie musisz mu sie tlumaczyc -- to jest blad z twojej strony bo zachowujesz sie jak dziecko pytajace rodzica o zgode. Jestes dorosla, sama decydujesz o swoim zyciu wiec komunikujesz my ze zdecydowalas isc do pracy i chcesz przedyskutowac podzial obiowiazkow. Ale nie twoja decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, i tez bylo podcinanie skrzydel. Chcialam sie uczyc dodatkowych jezykow, bo lubie, to po co? Dodatkowe studia? Po co? Praca taka, w jakiej czulabym sie dobrze? Po co, skoro on ma lepsze pomysly i powinnam miec prace taka, jaka on mi wymyslil, chociaz jest zupelnie inna od tego, co chcialabym robic? Tez posiedzialam troche z dziecmi, wszystko bylo na mojej glowie wlacznie ze sprawami meza, no ale przeciez "nikt mi nie kazal", jak to sam powiedzial mimo, ze sam zaproponowal i zgodzil sie na taki uklad. Zero jakiejkolwiek wdziecznosci z jego strony, za to ja mam chyba sie do niego modlic. Szkoda gadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 21:54 o właśnie, znam to doskonale. U nas nie było terapii, tylko sam wymysla, ze mam objawy tego i tamtego. A mnie najbardziej przeraza i wytraca sposób, w jaki to mowi. Spokojny, opanowany, ze czasami zaczynalam w to wierzyć... Ale opanowałam to i chyba powoli widzi, ze przestaje to działać. A gdybym zaproponowała terapie wysmialby mnie. Gdy powiedziałam ze predzej sie rozwiode, też podsumował ze zostane z niczym eh... Dla mnie małżeństwo to największa porazka w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wierzę ci autorko, porozmawiaj z nim poważnie. Powiedz, że zależy ci na pracy, chcesz mieć jakieś pieniądze na własne wydatki. Dasz się zamknąć w domu, to już nie wyjdziesz z niego, a ostatecznie pogodzisz się z tym dla świętego spokoju. Walcz o swoje, póki masz siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja tez powiedzialam swojemu, ze przeciez umowilismy sie, ze ja posiedze z dzieckiem a jak podrosnie, to zajme sie soba. On robil kariere, kiedy ja bylam z dzieckiem i powiedzialam mu kilka lat temu, ze czas na to, zebym pomyslala o swojej i zebysmy podzielili sie obowiazkami. Niby sie zgodzil, ale w praktyce wyglada to tak, ze nadal wiekszosc wszystkiego jest na mojej glowie, a on i tak jojczy i narzeka na mnie. Jego praca jest wazniejsza od mojej. Dziecko zachoruje? Ja mam brac wolne, bo on nie moze. Zebranie w szkole? On nie moze, ja mam isc. Jak mu przypominam, ze mielismy sie dzielic, to sie denerwuje i sie na mnie drze. Jak go pytam, czy on zastawia sie czasami nad tym, ze moge przez zwalnianie sie z pracy byc zwolniona? Nie obchodzi go, znajde nowa. Jesli tak to ma wygladac, to juz wole byc sama. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam ten ból...A mój mi mówił, że do niczego się nie zdaję, że sobie z niczym nie poradzę itd, jak się poźniej okazywało nie miał racji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, moj tez wymysla. Tylko on nie jest juz taki spokojny. Wmawia mi rzeczy, ktorych nigdy nie powiedzialam ani nawet nie pomyslalam i sam w to wierzy. Nie idzie go przekonac, ze sobie zmyslil, bo on mnie zna i wie lepiej. Jest mistrzem w odwracaniu kota do gory ogonem. Na terapie zgodzil sie tylko dlatego, bo byl przekonany, ze terapeuci potwierdza o mnie to, co on nawymyslal. On nawet o terapeutach nie wyrazal sie zbyt dobrze argumentujac, ze go nie znaja ani z nami nie mieszkaja i nie wiedza, jaka jest sytuacja i jaka ja jestem. W klotniach wybiera sobie z terapii to, co dla niego jest wygodne, chociaz czesto jest wyrwane z kontekstu. No i zawsze to samo: mam go zaakceptowac takim, jaki jest, ale sama mam sie zmienic. Tez uwazam, ze moje malzenstwo to porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zakladajac ten temat myslalam ze jestem w beznadziejnej sytuacji, dziękuję, ze sie odezwalyscie jakos mi lzej na duchu. Nie poddam sie, ale patrzę, ze pokojowo nie da sie załatwić. Choc pewnie i tak na koniec ja zostane winna, ale mam to gdzies. Jak poslucham go jak jeczy, steka, narzeka to wszystkiego sie odechciewa. Jedynym wyjściem chyba ogluchnac na to i robic swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez slyszalam, ze sobie z niczym nie poradze a radze sobie swietnie. Jedyne, co mi potrzeba, to swiety spokoj i zero gderania. Wydawal sie na poczatku taki konkretny, stapajaco twardo nogami po ziemi, a z roku na rok jest coraz gorzej. O praktycznie kazdym ma cos zlego do powiedzenia i u kazdego widzi problem, tylko nie u siebie. Wg niego z nim wszystko jest ok, za to z innymi nie. A zwlaszcza ze mna. Rece opadaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to jestesmy dwie, bo wiekszosc postow jest moja. Plan mam taki, zeby poszukac lepszej pracy, odlozyc wiecej kasy i s*******ac z tego cyrku. Jeszcze troche przeboleje. Powodzenia, Autorko. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×