Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Facet nie przyjeżdża po mnie, przesadzam?

Polecane posty

Gość gość

Mój facet ma samochód. Po pracy dodatkowo dorabia sobie sprzedając rzeczy i dowodach je do ludzi w okolicach. Czasem podróż w obie strony zajmuje mu 3/4h. Ja auta nie mam. Przez to, że pracuje w takiej, a nie innej firmie, mam utrudniony dojazd do pracy na busa musiałabym czekać godzinę. Przez co jeżdżę taksówką z kolezanka zrzucamy sie po polowie...on po mnie nie przyjeżdża. Przez pol roku nie prosilam go o to, gdy w koncu poprosilam ze wzgl na koszty to jak stwierdził: może to robić o ile akurat nie zadzwoni klient i nie będzie musiał jechać do niego. Tylko może, gdyby chciał ustalić godzinę na taką, by podjechać po mnie a następnie jechać do klienta. Co więcej po była, która mieszkała blisko niego przyjeżdżał codziennie. Czy ja przesadzam? Czy on mnie zwyczajnie nie szanuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to dziwne, że miałby po Ciebie przyjeżdżać. Tamto to praca, to co innego. Nie jest też jego winą, że wybrałaś sobie firmę do której nie możesz dojechać i że nie masz auta. Rozumiem gdyby czasem przyjeżdżał... i tak właśnie Ci obiecał. Dziwne, że po byłą jeździł, ale o wiele łatwiej i taniej jest podwozić kogoś kawałek niż daleko. Moim zdaniem bardzo, ale to bardzo, grubo przesadzasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sam bez problemu prosi mnie o wszystko. W miarę możliwości pomagam mu. Ostatnio byłam na rozmowie na uczelni bardzo ważnej. Był w domu również nie zaproponował przyjazdu po mnie. Tluklam się do domu taxi. Innym razem odwiedziłam rodzinę w innym mieście nie bylo mnie 2 tyg. Jechałam pociągiem, zapytał czy sobie poradzę z powrotem bo mu się nie opłaca wyjeżdżać po mnie. Wróciłam sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko że my obecnie mieszkamy razem. Była jego pracowała niedaleko mojej obecnej pracy. Dosłownie w budynku obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosi Cię o wszystko to znaczy dokładnie o co? Szczerze to ja Cię nie rozumiem. Na taksówki Cię stać a na auto nie? Poszłaś do pracy do której nie masz jak dojechać? Nie radzisz sobie używając normalnej komunikacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze napisz to jeszcze raz a tak zeby mozna bylo zrozumiec, dobra? Bo w koncu nie wiem o co chodzi z dojazdami, byla i odlegloscia. Moglabys to tak opisac jasno, skladnie i klarownie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem bardzo mocno przesadzasz i sądząc po opisie prezentujesz się jak osoba skrajnie roszczeniowa, z którą nie ma sensu budować żadnego związku. Ale jedno Cię usprawiedliwia - skoro byłej księżniczce dawał sobie włazić na głowę, to faktycznie jesteś traktowana gorzej od poprzedniczki. No ale po prostu może zrozumiał, że takie relacje nie mają sensu i że z osobami o takich oczekiwaniach nie ma co się wiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zlikwidowali busa i teraz muszę czekać prawie godzinę. Nie kalkuluje mi sie to. Tak jak pisałam przez pół roku nie prosiłam go o to. Radziłam sobie sama. Zastanawia mnie czemu po nią jedzil codziennie, 5 min dalej, a po mnie zwyczajnie nie chce. Mam wrażenie może mylne że nie mogę na nim polegać. Wiele par funkcjonuje tak jak my i partner przyjeżdża po partnera. Mi zostaje taxi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postawę rozszczeniowa? Pół roku nie prosiłam go o przyjazd. Ja w sumie o nic go nie proszę , zwykle od niego slysze ze cos mu trzeba, sprzątam, gotuje, po pracy robię obiad, mimo ze on jest w domu, jemu jedzenie na kolejny dzień do pracy. Nie płacę ogromnych pieniędzy za taxi bo zawsze jadę z kimś. Ale zarabiam dużo mniej niż on. A przyjazd po mnie to ok 15/ 20 min.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elaura
Dziwny macie związek. Nie znam takich osób ktore przyjeżdżałyby po partnera po pracy ani takich które gotują obiad po pracy choć partner jest w domu. To tak na serio czy prowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie on jest jakiś nie teges, co to za problem przyjechać? Przeciez do paliwa sie mozesz dorzucić, jemu chyba szkoda cennego czasu na ciebie... Mam teraz drugiego faceta i zarówno on, jak poprzedni, przyjeżdżali do mnie albo po mnie bardzo często, mimo ze mieszkam w dużym mieście, gdzie mam dobry dojazd do domu. Moj aktualny nie ma swojego auta, tylko sluzbowy czasami, ale często przyjeżdżal wieczorem komunikacja miejska, żebym nie musiała sama wracać! Wiec ja, za przeproszeniem, k***a nie rozumiem, co to za problem ruszyć tylek z domu. Przeciez gdybyś ty miała samochód, to po niego byś podjechala :o rozumiem, gdyby tramwaj jezdzil co 10 min; ale jak masz tak rzadko autobus, to on nie woli podjechac, żebyście dluzej sie mogli widzieć? Co to za "związek"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×