Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Millenia 1990

Czuję się niespełniona

Polecane posty

Gość Millenia 1990

Witam Muszę się wyżalić. Mam 26 lat, zaraz 27. Zaczęłam pracę niestety dość późno (młoda, niezdecydowana, szukała swojego miejsca, aż w końcu znalazła i po ciężkiej nauce stwierdziła, że nie da rady za niską pensją z taką odpowiedzialnością - pielęgniarka, ale nvm). Chodzi o to, że czuję żal. Okropny żal. 90% znajomych już ma po dziecku, 50% znajomych nawet dwójkę, a u mnie to wygląda tak, że mama mnie wspiera, że jak by się (jak to nazywa pieszczotliwie) przychówek trafił to by pomogła z radością. Wiem, że mam w niej oparcie, a za to z drugiej strony od mojego narzeczonego (związek 6 letni) ciągle gadanie znajdź pracę (mam), kup/wynajmij mieszkanie (mam, nawet dom i 2h działek, ale w innym woj.), kupcie samochód (ja i mój luby nie chcemy bo primo nie ma gdzie parkować, sekundo szkoda kasy wyrzucać skoro na nasze potrzeby tramwajem wszędzie się dojedzie). Z mojego narzecoznego robią nieodpowiedzialnego młodzianina i trują mu dupę, że jakiekolwiek dzieci = wypisanie (delikatnie rzecz ujmując) z rodziny. Oni mówią, że nie poczuwają się jeszcze do roli dziadków (matka 50 lat, ojciec 49) tylko, że ja mam 26, a mój luby 24 (zaraz 25 w lipcu). Wiem, że ich sposónb myślenia jest prawidłowy, ale chyba zbyt wyidealizowany na te czasy. Dziecka przed ślubem NIET (spoko chociaż mi to wisi czy ślub jest czy nie.) proponowłam cywilny, albo skromny kościelny - NIET. Ma byćdla całej rodziny. U mojego lubego jest hmmm... 50 osób. U mnie jak bym miała zapraszać całą rodzinę 40+ (u ojca była 7mka rodzeństwa). Koszty są ogromne, nikt nie pomoże, nikt się nie dorzuci a dla jednodniowej imprezy i ja i mój narzeczony uważamy, że to za duże koszta i nie zwraca się. Ja o tym doskonale wiem, ale on uważa to jeszcze za odległe plany na które ma czas... Już mi się płakać chce bo jak byliśmy ze sobą w 2gim roku związku mieliśmy plany (skończyć studia, praca, jakiekolwiek mieszkanko i damy sobie radę bo on też chciał potomka), a teraz on mówi (albo raczej wmówiono mu), że czuje się jeszcze dzieckiem. Moja zazdrość nie bierze się z tego "bo koleżanki mają" tylko dlatego, że oni są konkretni, a ja na tym polu jestem sama. Totalnie. Chciałam się odgrodzić od rodziców mojego to by może się ogarnął, ale koniec końców wybór był taki, że albo dalej mieszkamy na odległość (nie dałabym psychicznie rady tak dalej następne 2 lata) i pracujemy w swoich miejscowościach i odkładamy, albo mieszkanko, małe razem. Wybrałam wspólnie z nim po pół roku płaczu bo już nie mogłam znieść tego stanu rozłąki, ale jego rodzice oczywiście znaleźli ofertę życia. Mieszkanie za 500 zł z opłatami w centrum łodzi 21 km od nich... I zamiast się cieszyć wspólnym zamieszkaniem ja 350km od siebie, prawie pod jego domem obserwowałam jak on zamiast cieszyć się byciem ze mną, "tęskni" za domem rodzinnym. Tak. On jets odpowiedzialny, jest zaradny i piekielnie inteligentny, ale mam wrażenie, że traktuje mnie jak coś co zawsze z nim będzie i ignoruje moje uczucia (mysli, ze wszstko mu wybaczę). Wczesniej opisywalam tutaj jak wymyslili z feriami, ze on sobie na tydzien pojdziecie z rodzicami w gory co mi oznajmil pierwszego dnia przyjazdu do wspolnego mieszkania w drodze do jego rodziców tekstem "odpoczniemy od siebie :) ". Tydzień temu podrywał mnie chłopak... byłam skłonna iść z nim na randkę do kina o mój już nie chce wychodzić nigdzie. Nie widzi problemu w siedzneiu od 10 do 2 w nocy przed laptopem po operacji oka, ale widzi problem w pojechaniu do kina na 2h film na wielkim ekranie (musi ruszać okiem, zeby prowadzić "rehabilitację" więc na większym ekranie bardziej wskazane). Jednak w ostatnim momencie wycofałam się zastanawiając co robię. Przecież ja go kocham. Jestem zagubiona, czuję się niepotrzebna i traktowana jak piąte koło u wozu, a jednak nie potrafię zrezygnować bo kocham jego uśmiech i radość kiedy coś mu się uda. Uff... wyżaliłam się okrutnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyno sama sie traktujesz jak dziecko przeczytaj swój post jeszcze raz-jest dużo momentów, w których opisujesz, że rodzina sie na coś nie zgadza-na slub cywilny a to na cos innego odpowiedz na pytanie-co w zwiazku z tym ze nie zgadza? dorosłe osoby nie podporzadkowuja sie woli otoczeniu, nie pytaja o pozwolenie otoczenia- dzieci tak robia sami przyjmujecie postawe dziecka wobec rodziców,przyszłych tesciów przykład z twojej sytuacji- myslimy o slubie cywilnym w malym gronie, rodzina mowi ze sie ,,nie zgadza" i wy przyjmujeci to jako zakaz dlaczego? dorosli ludzie organizuja slub sami nie pytajac sie otoczenia czy tak ma byc czy tak-robicie zaproszenia, zaklepujecie termin, odkładacie na to wydarzenie i tyle-jak chcecie skromnie to bedzie skromnie-sama mialam cywilny na 30 osób, rodzina tez sie burzyła, ale słowa ,,niezgadzam sie" nie odbierałam w kategoriach -ze mam zakaz czegos robic- ale w kategoriach-ok tej i tej osobie sie nie podoba mój pomysł trudno, jak nie chce nie musiprzychodzic wszyscy zaproszeni sie zjawili oczywiscie, na boku mowili ze im sie nie podoba, ze malo osób ze krótko- no ale jak chcesz zyc po swojemu to zyj a dalej odnosnie swoich planów prokreacyjnych-dlazego rozmawiasz o tym z tesciami rodzicami-co to znaczy ze tesciowie nie chca byc dziadkami?co im do tego?po co sieich pytasz o zdanie w temacie?! w zyciu sie nie pytałam o to ani nie dyskutowałam ze swoimi a ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno otwórz pizę i wszystko będzie szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mój luby 24 no i wszystko w temacie, też bym ja miejscu rodziców odradzała śluby , dzieci w tym wieku.to jesezcze młody chłopak, faceci znacznie póżńiej czują potrzebę stabilizacji. Moze ktoś około 30 będzie chciał tego co ty, ale mało który 24 latem myśłi i ślubie i pieluchach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Millenia 1990
Źle mnie zrozumiano. Ja jestem gotowa na wszystko, akceptuje zdanie innych i liczę się z nimi, ale też potrafię działać na własną rękę i jestem osobom konkretną. Biało, albo czarno. Ale teraz po prostu głupieję bo coś co było między nami dawno ustalone, we dwoje, mieliśmy plany i się ich trzymaliśmy, ale się okazało że mój narzeczony jest uzależniony od tego co powie mu mama i tata. Mnie się w ogóle nie słucha bo lepiej polegać na rodzicach wg. niego i dlatego jest mi okropnie smutno, a to czy facet jets gotowy w wieku 24-25 lat. Proszę was. Jak to jest, że w wieku 21 lat był zdecydowany, a pół roku później nagle mu się odwidziało i woli siedzieć w domu u rodziców zamiast w mieszkaniu ze swoją przyszłą żoną. Wiem, że oni mu coś nagadali, do czegoś przkeonali i zmusili tak jak wtedy kiedy się przyznał, że jak miałam jelitówkę to myśleli, że jestem w ciąży (no bo wymiotowałam ledwo żywa -.-) i mu powiedzieli, że nie chcą być dziadkami i jak coś zmajstruje to widocznie jest an tyle dorosły, że już nie potrzebuje pomocy rodziców. A z tego co widzę to oni cały czas liczą na pomoc jego. Obserwuj babcię czy się nie zadławiła, obserwuj dziadka czy się dobrze czuje, jak nie idziesz spać o 22 to zerkaj do dziadków, będziesz jako kierowca na grillu/urodzinach/imieninach i bóg wie co jeszcze (średnio co 2 tygodnie), zajmij się psem bo jedziemy tam czy tam, skoś trawę, podlej kwiatki, zerwij czereśnie bo zaraz predobrzeją, masz zjeść z dziadkami (ja i on + dziadki, jedno z otępieniem, drugie niemowa po udarach) a oni nie bo tak, bo jego żona, a przyszla tesciowa jest wielce na diecie, a on gotował obiad więc MY mamy zjesc. To brzmi jak bajka, ale z mojego punktu widzenia jak horror. Kij z tego, że mają w domu jeszcze młodszego byczka lat 17, zaraz 18 który kompletnie nic nie robi i ma wywalone. Lepiej się steruje tym starszym wychowanym w sumie przez dziadków przez dobre 8 lat jego życia, a teraz wielcy rodzice. Jestem na nich zła bo wymuszają na nim każdą decyzję, a ja się w ogóle nie liczę, a pozwalam na to tylko dlatego, że jestem z biedniejszej rodziny i mimo,że mam wszystko co potrzebne do stworzenia rodziny i normalnego bytu to jednak mam za dużo empatii i godzę się z tym stanem rzeczy bo kocham tego dużego dzieciaka. Dlatego płakać mi się chce jak daje mi wszlekie dowody że mnie kocha i chce ze mną być i stworzyć rodzinę, ale jak tlyko jego rodzice tupną to wszystko rozlatuje się jak domek z kart z prostego powodu - on pozwala sobie kupować wszystko przez nich, mmieszkanie, talerze, różne przyrządy agd rtv, 3 tygodnie nie prasował z wymówką, że wszytskiego nie wyprałam (nie da się wszystkiego na raz jak gorąc, upał a on się poci niemiłosiernie) i zalegała sterta niewyprasowanych rzeczy. Umowa była prosta, on ogarnia kurze, sprząta i prasuje, a ja gotuję, myję, piorę i robię zakupy. Przetrzymał pranie 3 tygodnie po czym po operacji zawiózł wszystko do domu rodziców i babcia mu wyprasowała. Mój boże kogo ja kocham..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno postaw sprawę jasno, przywołaj gościa do pionu i wóz albo przewóz. To banalne, ale Twój zegar biologiczny tyka. Jak się rozstaniecie za 3 lata, to będziesz miała pozamiatane. Na dziecko dla Ciebie jest czas jeszcze przez kilka lat, ale już w zasadzie powinnaś być w związku z kimś, z kim będziesz mogła je mieć. Ten facet ma jeszcze z biologicznego punktu widzenia mnóstwo czasu i dlatego ma wyje...ne na Wasze wcześniejsze ustalenia. Ja bym mu dała jasno do zrozumienia, że albo się ogarnie albo do widzenia. Nie marnuj życia. Obudzisz się z ręką w nocniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz jakies chore spostrzeganie rzeczywistosci, jestes zła na przyszłych tesciów?!na swojego faceta powinnas byc zła , który jest na tyle niedojrzały ze tobie obiecuje slub i ustatkowanie a jak przychodzi co do czego to chwyta sie mamusiowej spódniczki i zyje z rodzicami jak nastolatek to twoj facet jest niedojrzały i nie potrafi sie odciac od rodziców i usmodzielnic nie wina tesciów a niedojrzałego faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się, teściowie nie mają nic do rzeczy. To on nie chce dorosnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On jets odpowiedzialny, jest zaradny i piekielnie inteligentny, X Żartujesz sobie, prawda? To było z ironią? Gdzie on niby jest odpowiedzialny, zaradny i inteligentny jak się mamusinej spódnicy trzyma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w którym momencie jest odpowiedzialny? nie zeniac sie z toba, nie potrafiac powiedziec rodzicom swojego zdania czy niechcac z toba zamieszkac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry, autorko, ale gadasz jak potłuczona. On Ci daje dowody miłości, zarzeka się, że Cię kocha, Ty go strasznie niby kochasz, a prawda jest taka, że Wasz związek to fikcja. Ten Twój facet nie dorósł do samodzielnego podejmowania decyzji, jest uzależniony od rodziców, nie odciął pępowiny i póki tego nie zrobi nawet nie myśl o dzieciach, bo będzie tylko gorzej. Co powinnaś zrobić? Przede wszystkim skończ go tłumaczyć! Natychmiast! On nie jest bezwolnym cielęciem, które musi latać za mamusią, to dorosły chłop, który powinien umieć sam podejmować decyzje, a tego nie robi. Zacznij od niego tego wymagać. I jednocześnie skończ obwiniać za wszystko jego rodziców. Bo gdyby on nie pozwalał sobą manipulować to oni mogliby gadać, a niczego by nie osiągnęli. Ta cała sytuacja to wyłącznie jego wina. Dorośli ludzie decydują SAMI o takich kwestiach jak mieszkanie, ślub, dzieci i nie pytają rodziców o zgodę. Twój facet widać dorosły nie jest... Najlepszym rozwiązaniem byłoby rozstanie na jakiś czas, w celu przemyślenia sobie wszystkiego, ale widząc Twoją desperację pewnie nie będziesz tego umiała zrobić, a szkoda. Co innego możesz zrobić? Zacznij od dziś egzekwować od niego realizację wcześniejszych obietnic, oraz zażądaj odcięcia się od rodziców. Niestety nie wiadomo, ale ile to pomysł realny... Inna sprawa: gdyby mi facet powiedział, że jedzie na ferie z rodzicami to bardzo poważnie przemyślałabym dalsze bycie razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mamisynek a to znaczy że będziesz miała przechlapane i lepiej wymixuj się już teraz i zacznij z nowym facetem a nie dzieckiem bo on jeszcze długo nie do rośnie a ty tylko stracisz kilka lat życia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×