Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy są tu osoby, od których odwróciły się koleżanki jak wam się zaczęło powodzić

Polecane posty

Gość gość

Ja niestety tak miałam...jednej przeszkadzało, że mam super narzeczonego którego kocham ze wzajemnością (ona nie kocha swojego partnera, jest z nim ... właściwie nie wiem dlaczego), a drugiej że powodzi się nam finansowo. Mam takie wrażenie, że ta druga koleżanka nie chce się już ze mną spotykać, bo ma problemy finansowe, a jak patrzy na nas to czuje się zakompleksiona... a czy to moja wina, że mój mąż tyle zarobi? Jak go poznałam to nie zarabiał żadnych kokosów, nawet na to nie spojrzałam... A nawet wolałam by zarabiał normalnie, bo tak właśnie czułam że jak będzie zamożny to zaraz pokończą się moje znajomości... tak tez się stało. Dodam, że niczym się nie chwalę, nie mówię o pieniądzach, nie wchodzę na takie tematy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nawet wolałam by zarabiał normalnie, bo tak właśnie czułam że jak będzie zamożny to zaraz pokończą się moje znajomości... x Chyba żartujesz? Przecież to, że sie skonczyły to tylko świadczy o jakości tych "przyjaźni", które i tak by się prędzej czy później zerwały bo jak nie pieniądze to coś innego by was poróżniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Często jak kobieta zakłada rodzinę, to większość znajomości idzie w odstawkę. Dysproporcje w zamożności wsród koleżanek jeszcze dodatkowo zwiększają prawdopodobieństwo zerwania znajomości. Tak się po prostu dzieje. Zawiść, zwłaszcza wśród kobiet, jest powszechna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam identyczną koleżankę co ty, tylko jeszcze chodzimy do szkoły średniej. Też się od niej koleżanki odwróciły odkąd jej rodzice zaczęli więcej zarabiać. A dziewczyna jest świetna, nigdy sie nie chwali, zawsze pomoże. Takie jest już życie autorko, większości ludzi będzie przeszkadzać to, że masz fajne życie. Ja mam mało, jasne, że koleżance zazdroszczę, ale jest to taka zdrowa zazdrość. Cieszę się jej szczęściem. Jak widzisz, istnieją takie osoby jak ja, po prostu uważnie dopieraj znajomych. Być może będzie ci łatwiej znaleźć przyjaciół wśród zamożnych ludzi, tam sie o pieniądze czepiać nie będą. Jedynie faceta zawsze kobiety zazdroszczą, bo mało która ma fajnie w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No może masz rację, ale ogólnie od kiedy pamiętam to wolałam by mieć męża, który nie będzie jakoś super zarabiał, bo wiedziałam, czym to pachnie. Samotnością. Moja ciocia ma takiego męża, to nie mają prawie żadnych znajomych którzy nie byliby równie bogaci jak oni. We wsi nikt ich nie lubi, bo "bogacze" i pewnie zaraz że "złodzieje". Do tego wiem jak ludzie w Polsce reagują na bogatszych od siebie, tutaj najlepiej by każdy w tym bagienku siedział a jak ktoś się wychyla to dalej by go za nogi by się zanadto nie wynurzył. "Wszyscy razem bidę klepać" to dewiza Polaków... Ja o tym wiedziałam, poza tym łapałam swoich rodziców na tym, że sami nie lubili bogatego wujka, bo im zazdrościli... po takich doświadczeniach uznałam, że prościej między ludźmi będzie mi jak będę mieć partnera o normalnych zarobkach a nie z kokosami. Los uczynił inaczej. Pewnie większość kobiet by się cieszyła, ja się nie cieszę, peiniądze nie są dla mnie aż takie ważne, nie mam problemu żyć skromnie, a pieniądze to tylko odbierają zwykłych znajomych i przysparzają lizusów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje koleżanki odwiedziły nas kiedyś w naszym mieszkaniu. Jedna jak mnie odwiedziła to miała minę, jakby ktoś jej odebrał smak życia. Boli ją, że jest ładny widok z mieszkania na całe miasto, boli ją standard (ona musiała przeprowadzić się z Krakowa do małego miasta bo gdzie indziej nie było ją stać na kupno mieszkania, ceny są kilka razy wyższe w takim Kraku czy Wawie, a że i tak z mężem zamierzają głównie żyć z jego spadku, to taniej im było w małym mieście się ulokować - niestety do pracy żadne z nich się na kwapi natomiast zazdrościć to są pierwsi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W Krakowie kupiłam taniej mieszkanie od dewelopera niz w Bielsku, haha tak wiec różnie z tym bywa, ja bym w tak zanieczyszczonym mieście nie chciała wychowywać dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jedynie faceta zawsze kobiety zazdroszczą, bo mało która ma fajnie w związku." no niestety tego to mi straszliwie zazdroszczą. Już kasa to pal licho, ale najbardziej je boli, że pokochał mnie człowiek o świetnym wykształceniu, niebanalnych zainteresowaniach i urodzie, jaka trafia do prawie każdej kobiety. Mówię Ci, że przez to straciłam koleżanki. Widać tyle były warte. Ale smutne to bo ja żyłam w przeświadczeniu, że to są prawdziwe przyjaźnie, przez jakieś 8-10 lat! To jest kawał czasu, bagaż wspólnych doświadczeń, więc bardzo jest mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:20 nie mówię, że mieszkam w Krakowie, podałam tylko taki przykład bo przecież nie będę podawać wszystkich swoich danych i szczegółów z życia. Mieszkam w dużym polskim mieście, nieważne jakim. Ale mieszkania są tu droższe niż na prowincji i tego niestety nie da się przeskoczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja ciocia ma takiego męża, to nie mają prawie żadnych znajomych którzy nie byliby równie bogaci jak oni. We wsi nikt ich nie lubi, bo "bogacze" i pewnie zaraz że "złodzieje". x No... tak ale znajomi mogą i tak odejść z setek różnych powodów, poza tym znajomi na chleb i rachunki im nie dadzą. Wiem, że pieniądze to nie najważniejsza sprawa, dla mnie zresztą w pierwszej kolejności jest zdrowie i rodzina ale jednak lepiej się żyje, ze świadomością, że nie musisz się martwić o to, za co przeżyjesz do końca miesiąca albo stresować w przypadku niespodziewanych wydatków. Musisz pogodzić się z tym, że ludzie zawsze dobierają się w grupy na podstawie jakiejś wspólnej cechy, np. małżeństwa statystycznie raczej rzadziej "zadają" się z singlami, bezdzietni z dzieciatymi itp. i w przypadku pieniędzy też nie ma wyjątków. Ode mnie też się poodwracali niektórzy lecz mówi się trudno, znalazłam innych znajomych, których nie razi mój sposób na życie i wcale nie są gorsi od tych dawnych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:09 jest powszechna ..ale są wyjątki. Nie jestem ideałem, nie będę z siebie robiła cudu, ale jedno uczciwie mogę przyznać: one owszem odwróciły się ode mnie, pewnie przez zawiść bo przez co? Piszę czasem do nich, one odpisują po kilku dniach albo wcale...więc dałam sobie siana. Same od siebie nie piszą wcale. Zupełnie inaczej niż jak byłam sama i średnio miałam pieniążki nawet na kawę na mieście. Natomiast z jedną z tych koleżanek ja przyjaźniłam się przez cały okres studiów, ona dziewczyna z bogatego domu, miała co chwilę drogie ciuchy, kosmetyki i miała na wszystko. Nie było dla niej miejsca, w które nie stać byłoby ją pojechać, nie musiała tak jak ja wtedy, rozliczać się czy może kupić kawę na mieście czy jednak nie, bo jutro nie będzie na chleb. Na jej tle wyglądałam jak dziewczyna która średnio ma kasę nawet na ciuch z sieciówki... A ja tak miałam i mimo to przyjaźniłam się z nią, cieszyłam się że ona ma lepiej, ktoś powinien...nigdy nie dałam jej odczuć że mam ją za banana, rozpieszczone dziecko, bo zwyczajnie nie zazroszczę ludziom pieniędzy. Jest mi tym bardziej przykro, że mi przez 5 lat nie przeszkadzało, że ona jest bogata a ja nie. A jak mi się poprawiło, a wręcz przebiliśmy z mężem jej sytuację i mamy jeszcze lepiej niż ona - to zaczęła mnie unikać. Przykre, bo wychodzi na to, że ona się ze mną kolegowała by mieć taką biedaczkę obok i móc poczuć się od niej lepszą. Teraz nie może się już tak czuć tym bardizej, że w miłości też jej się nie układa, a mi tak. W ogóle żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Często jak kobieta zakłada rodzinę, to większość znajomości idzie w odstawkę. Dysproporcje w zamożności wsród koleżanek jeszcze dodatkowo zwiększają prawdopodobieństwo zerwania znajomości. x Mądre słowa, ja bym jeszcze dodała, że po zakończeniu szkoły i rozpoczęciu samodzielnego życia czy życia rodzinnego po prostu często zmieniają się priorytety, poszukujemy czegoś innego w przyjaźni niż wcześniej i osoby, które wybrały inny od nas styl życia po prostu nie będą już tak dobrze rozumieć nas a my ich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:42 no niby tak, ale wiesz, jedna z tych moich koleżanek ma takie same priorytety, też teraz ma małe dziecko, skupia się póki co na jego wychowaniu tak jak ja na swojego. Obydwie jesteśmy mężatkami, ja wyszłam za mąż dwa lata po niej. Mimo tych podobieństw, podobnych problemów i sytuacji życiowej ona i tak mnie odrzuciła. Zatem jaki może być inny powód jak tylko ten, że oni nie mają za bardzo za co gdzieś pojechać, nie mogą żyć bez lęku o to, czy wystarczy do pierwszego, a nas stać i ona to widzi... no tylko taki powód jestem w stanie sobie teraz wyłuskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
eee tammm... nie mozna sie tak negatywnie nastawiac do ludzi. To ze raz czy dwa razy trafilyscie na falszywca ktory tylko czekal az wam sie noga powinie, to jeszcze nie powod zeby tracic wiare w ludzi. Ja najblizsze kolezanki poznalam jeszcze w liceum (teraz mamy po 33lata), nasze losy potoczyly sie zupelnie roznie ale nigdy nie mialam w sobie jakichs niezdrowych uczuc. Jesli ktoras dostala super prace to raczej byla we mnie taka pozytywna zazdrosci i szczerze sie cieszylam. Mysle ze w druga strone jest podobnie. Kiedys dwie kumpele stwierdzily ze chcialyby trafic na takiego faceta jak moj maz, bo rzeczywiscie super z niego czlowiek. Ale zadnych negatywnych emocji nie odczuwam z ich strony, baaa odwiedzamy sie, dzwonimy, piszemy, choc z niektorymi dzieli mnie po 1000km, a widze je czesciej niz rodzine oddalona o 30km.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja "przyjaźń" jeszcze z czasów studenckich, rozpadła się z powodu niechęci jaką darzą się nawzajem mój mąż oraz przyjaciółka i jej mąż. Mamy dzieci w tym samym wieku, teoretycznie wspólne tematy, ale ta mocna niechęć jest nie do przeskoczenia. Teoretycznie mogłybyśmy się spotykać we dwie, ale te spotkania były sztuczne i niezręcznie. Nie sprawiały nam radości jak kiedyś, więc relacje się mocno rozluźniły. Czasem do siebie dzwonimy, ale to raczej na święta i urodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:27 ale napisałam ci przeceiż że ja nie miałam problemu z kasą koleżanki a ta z moją ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam przyjacilke z która znalaysmy się ponad 20 lat. Jak dostala dobra prace to jej autentycznie odbilo , zaczely się przytyki w stylu " Nie stać Cie na to ( perfumy za 500zl) " albo " Ja kupuje spodnie w USA bo w pl to same dziadostwo, bieliznę mam KALVIN KLEIN a ty na targu kupujesz hahahaha. Wiec podziekowalam jej za "wspolprace" a ona zaczela ropowiadac, ze jej zazdrocze i dlatego urwalam kontakt. Wiec zadzonilam do niej i jej powiedziałam co o niej mysle. Koniec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie nie koleżanki, a szwagierki. A teraz najlepsze: z powodu...kilku wygranych w konkursach dla mam! Wielokrotnie mówiłam, że biorę udział w takich akcjach, że jeśli nie dajesz sobie szansy, to nie wygrywasz, etc. A te najpierw z przekąsem pytały, co wygrałam, a teraz obraza boska nie wiadomo na co...chyba na los i swoje lenistwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×