mój ojciec zazdrości ludziom wczasów, ma kasę na to, a nie jedzie.Gdzie logika?!

Przepraszam, może to nieładnie s*rać we własne gniazdo, ale mój wujek i ojciec tacy są. Mają odpicowane domy, już naprawdę nic więcej nowego nie da się tam upchnąć, nic nowego kupić, jest na tip top, ciągle remonty itd. Kasa na wczasy spokojnie jest. Ale jakoś nie jeżdżą, a mi i mężowi zazdroszczą więc zapytałam tatę czy może chcieliby z nami pojechać, w ramach prezentu za pomoc w organizacji wesela, na wycieczkę za granicę i w góry polskie lub nad morze - do wyboru. Ojciec niby chciał a potem się wymigał, że jednak jemu jest w domu dobrze. Nie dość, że sam ma pieniądze bo już nie dają ani mi ani bratu od lat, to jeszcze od nas prezentu nie chce, a zazdrościć to pierwszy: "a, ludzie jeżdżą, a człowiek nic nie widział w życiu"/ Powiedzcie mi skąð to się bierze?

Z wiecznej chęci narzekania. Tacy to nawet jak będą srali kasą, mieli urodę Brada Pitta, końskie zdrowie, będą żyli jak pączki w maśle to i tak znajdą powód do narzekań. Podsumowując: nie ma co dyskutować.

No właśnie mój tata niestety taki jest! Wiecznie ma za mało, a prawda jest taka że niejeden modli się na klęczkach by mieć to, co ma on! Potrafi tylko jęczeć na bogatszych od siebie, że mają, że jeżdżą, a prawda jest taka że od kiedy ja i brat sami się utrzymujemy, to on jest prawie taki sam "bogacz" jak ci, z których się nabijał! A nigdzie nie jedzie. Proponowaliśmy wczasy zagraniczne, dowóz na miejsce, ciepło, słoneczko, plaża. Żali się co roku że nie widział morza (tak, ma 55 lat I NIGDY nie widział morza, nawet polskiego) a jak przyszło co do czego to odmówili nam na tydzień przed bukowaniem biletów bo ojciec jednak "nie zostawi domu, źle się czuje w dalekich podrózach".