Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dzieci kościoła

Polecane posty

Gość gość

Zauważyłam, że dzieci rodzin bardzo kościelnych, wręcz fanatycznych, żyjących wg przykazań i chodzących do kościoła z każdą pierdołą, są takie jakieś życiowo zacofane? Mówię o takich ludziach, którzy całe życie tylko kościół, Bóg, dzieci Maryi, Oazy i te sprawy. Łączą oni się w pary, prowadzą bardzo ograniczone życie i tak tez swoje dzieci wychowują. Ubierają się w stare znoszone ubrania, dziecko tak samo, zazwyczaj fryzura od garnka, dziwny mają wyraz twarzy, z higieną na bakier i nie potrafią nawiązać kontaktu z innymi dziećmi. Nie mam nic do ludzi wierzących ale jak dla mnie wyrządzają oni temu dziecku krzywdę, bo potem są one odrzucane przez inne, takie osamotnione, wyrastają na następnych fanatyków religijnych i tak w kółko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo widzisz Autorko, gdy ktoś naprawdę uwierzy w Boga, ma większy dystans do wielu spraw, nie potrzebne mu nie wiadomo jakie ciuchy itp. Czy wyrządzają krzywdę, że uczą dzieci, że w życiu nie to co zewnętrzne jest najważniejsze? Czy dzieci koniecznie muszą chodzić do fryzjera i może jeszcze stylisty, nosić nowe ciuchy z sieciówek itp? Czego uczymy dzieci przez takie podejście? A swoje dzieci radzę nauczyć szacunku dla inności, dystansu do siebie, a nie pogardy do innych, jaką Ty wykazujesz. I co Ty możesz wiedzieć o czyjejś higienie? :D Wąchasz ich, czy jak? Gdyby rodzice uczyli swoje dzieci szacunku do innych i poświęcali im swój czas, a nie swoje laptopy i smartfony, to nikt by nie cierpiał z powodu "fryzury od garnka". Bo to nie z nimi jest problem, ale z otoczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A które to przykazania tak ograniczają? :) Nie kradnij, nie cudzołóż, czy może nie zabijaj? A może czcij ojca swego i matkę swoją? Oj, jakie ograniczenia, przecież tak fajnie jest kraść, zabijać, zdradzać i gardzić rodzicami. Biedni, ograniczeni ludzie, nie moga kraść... Ojoj, jaka krzywda te 10 przykazań. Kobieto, jakie ograniczenia? Ty nie masz żadnych? Nie narzucasz sobie żadnych barier, nie masz zasad, serio? Zyjesz bez absolutnie żadnych hamulców? Uszanuj, że kazdy ma własne. Autorko, tak Cię drażnią ludzie religijni, ale w sumie sama nie wiesz o czym piszesz. Skąd Ty wiesz kto o co się modli i z jaką sprawą chodzi do kościoła? Zwierzają Ci się z tego, to jacyś bliscy znajomi, którym obrabiasz dupę, bo żyją inaczej niż Ty? Skąd wiesz jak to jest z czyjąś higieną? A może chodzi o brak tipsów i farby na włosach, bo może to jest dla Ciebie higiena? Rzeczywiście, straszne, że ktoś jest naturalny, fuj, przecież wszyscy powinni mieć tapetę, tipsy i skrapiać się Chanel 5 . Dziwny wyraz twarzy, tzn jaki? Na Twój widok jest ten wyraz twarzy, czy tak ogólnie? Wyciągasz jakieś daleko idące wnioski, dośpiewujesz sobie piosenki do rzeczywistości, byle wszystko nagiąć do własnego światopoglądu. Niech sobie każdy żyje jak chce, kto chce niech chodzi do kościoła, kto nie chce niech nie chodzi, a Ty nie bądź taka do przodu, bo wcale taka super nie jesteś, zwłaszcza z tym lekceważącym stosunkiem do innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam znajomą, wychowana właśnie w ten sposob, całe dzieciństwo spędziła w kościele, jak zaczęła dorastać, nie umiała oddzielić życia duchowego od normalnego. Nie dbała o wlosy, ciągle chodziła w tłustych, ubran a byle jak, koszulki przepocone noszone kilka dno, okropny trądzik na całym ciele, nie leczyła tego, rozdrapane strupy... Przyszedł moment, kiedy wszyscy wokół maja dzieci, mężów, a ona? Cake życie uczepiona sutanny, nie potrafi znaleźć chłopaka, siedzi i płacze, bo tu ślub tam slub, a ona ciągle bez chłopaka. Powiedzialam jej, ze mu o siebie zadbać, wyjść do ludzi, pozna nowych poza kościołem tez toczy sie życie. Wpoili jej obrazek idealnej rodziny i chciała by księcia na białym koniu. Ja tez jestem w związku, ona sie pyta gdzie znalazlam chłopaka, ze jak to jest ze ona nie potrafi. O to mi chodzi. Uwazam, ze wiara wiara ale powinno sie to oddzielać od życia normalnego, nie mam nic do ludzi wierzacych ale żyjąc w takim celibacie cale dzieciństwo, ciezko im sie potem odnaleźć i nie sa szczęśliwi. Sama mi to przyznala, ze za długo zamykają sie w jednym pokoju z Bogiem. Nikt nie pokazywał jej, ze musi dbać o siebie. No a ja? Nie mam tipsow, włosów nie farbuje, maluje sobie tylko rzęsy, jestem normalna kobieta, ale wiem co to kobiecość i jak dotrzeć do mężczyzny, żebym mu sie podobała. Zał mi takich dzieci chowanych pod kloszem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, myślę, że to nie jest problem ani kościoła, ani religijności. Są rodziny bardzo religijne, chodzące często do kościoła, żyjące żywym Bogiem, a tam tego problemu, który Ty opisujesz nie ma. Kiedyś myślałam podobnie jak Ty, bo miałam koleżankę podobną do Twojej. Jednak gdy poznałam jej przebojową siostrę z zapędami na foto modelkę, zrozumiałam, że to nie jest kwestia wychowania w wierze, ale indywidualnych cech charakteru każdej z tych dziewczyn. Siostry wychowywane tak samo, a tak różne. Oczywiście nie wiem, jak wychowywano Twoją znajomą, być może wystąpił jakiś czynnik patologiczny, ale nie można obwiniać o to kościoła, ani wiary. Być może, gdyby Twoja znajoma dorastała w rodzinie ateistów, miałaby podobny problem i także była a społeczna na bakier z wieloma sprawami, z pominięciem jedynie zapędów religijnych? Może taką ma osobowość, a zachowanie jej rodziców po prostu tylko wzmocniło w niej te niepożądane cechy charakteru? Wychowanie to podstawa, ale jak to jest, że rodzeństwo bywa tak diametralnie różne? Osobiście mocno wierzę w Boga. Odkąd naprawdę uwierzyłam, a nawet nie tyle uwierzyłam co nabrałam pewności co do Jego istnienia, nabrałam większego dystansu do wielu spraw, a także swojego wyglądu, także to rozumiem u tych ludzi. Nie żebym się zapuszczała, ale mam dystans. Mam dzieci, w tym córkę, jednakże masz rację, że córkę trzeba nauczyć także kobiecości, dbania o siebie itd. Masz rację, że nie mozna tego pomijać, bo wtedy się krzywdzi dziecko, ale to niesprawiedliwe tak szufladkować, że "dzieci kościola" to takie, a takie. I u ateistów niekiedy nie uczy się dzieci akceptacji swojej płci, dbania o siebie itd. Jak wielu ojców nawala w tym zakresie, nie zappewnia swoich córek, że są pięknie, ile matek, wstydzi się przed córkami swojej własnej kobiecości, nie rozmawia o sprawach intymnych? To nie jest problem wiary, kościoła, ale tamtej konkretnej rodziny. W każdej grupie społecznej znajdziesz oszołomów. Równie dobrze ja mogłabym napisać, że np. rodzice ateiści krzywdzą dzieci, bo znam ateistów, których dzieci są stłamszone, niepewne siebie itd. W różnych rodzinach różnie jest, a jeszcze dochodzą do tego indywidualne predyspozycje i skłonności do jakiś zachowań. Te dwa pierwsze wpisy były moje. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwazam, ze wiara wiara ale powinno sie to oddzielać od życia normalnego, X No to zle uwazasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro wiara wiarą i powinno się ją oddzielać od dnia codziennego to po co brać ślub w kościele ? po co chrzcić dzieci ? - rozumiem że Ty tego nie robisz skoro wiary nie mieszasz w życie codzienne ? pewnie po śmierci też żadnej mszy tylko od razu na cmentarz komunalny? bo skoro wiary nie powinno się mieszać.....to bądź konsekwentna ja uważam że gdyby wiarę "mieszano" w każdą dziedzinę życia, żyłoby się znacznie lepiej ludziom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łowcaprowokacji
Przeczuwam g****oburzę, 4/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×