Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Brak wsparcia, brak oparcia i brak motywacji

Polecane posty

Gość gość

Moje problemy zaczęły się dokładnie 5 lat temu. Obecnie mam 22 lata, ktoś może stanąć z boku i powiedzieć, że widzi atrakcyjną studentkę po obronie, która dostała się na 2 kierunki na magisterkę, stara się uczyć, pomagać i cieszy się z życia. Ale nie jest tak do końca. Jakieś 4 lat temu poznałam pierwszego chłopaka. Dla mnie to była miłość. Spotykaliśmy się pewien czas. Myślałam, że też jest zakochany, liczyłam na wyznanie z jego strony.. Po pewnym czasie bardzo się zepsuło. Wszystko trwało szybko. Zaczął bywać coraz rzadziej, stawał się czasem chamski i arogancki. Niestety ale mnie wystawił przez moją studniówką.. musiałam pójść sama bo 2 dni wcześniej stwierdził, że nie ma wcale ochoty ze mną iść. Rzuciłam więc, że skoro tak to ja nie mam ochoty się z nim dłużej widywać. Myślałam, że to go ruszy. Stało się inaczej. Padły bardzo bolesne słowa, przekleństwa. O mało nie doszło do uderzenia. Dla mnie to był cios i szok. I może z opisu to nie wygląda na aż taką ''tragedię' ale załamałam się bardzo. Potrzebowałam miłości, bliskości a kiedy myślałam, że to otrzymałam i kiedy się o to gorąco modliłam to wtedy wszystko mi zabrano. Potem kiedy się dowiedziałam, że on sobie z inną ułożył życie, zaręczył (niestety ale znajomi mi powiedzieli) to poczułam sie jeszcze gorzej. Wmawiałam sobie, że byłam dla niego tylko śmieciem nic nie znaczącym i tak już pozostało. Ciągle mam w głowie to, że ja nawet nie usłyszałam dziękuję za wiele rzeczy które zrobiłam i mu pomogłam a z inną zabiera na wczasy, kupuje drogie prezenty (pal to sześć- nie jestem materialistką ale to mnie tylko utwierdziło że na nic dobrego nie zasługuję). Niedawno pogorszyły się moje relacje z bratem, które i tak nigdy nie były dobre. Za nic (tak- za nic) też zostałam obrzucona obelgami od własnego brata, który cięgle mi czegoś zazdrościł. Do tej pory nic o mnie nie wie, odpowiada mi tylko na cześć. Nigdy nie dzwoni. Mam tylko jednego brata i też przez to wiele przepłakałam. W domu panuj***ardzo drętwa atmosfera. Ojciec często pije. Ja jestem przez to kłębkiem nerwów, spać nie mogę. Budzę się cala zgrzana. Nikt ze mną nie rozmawia o niczym. Każdy się izoluje. W dalszej rodzinie jest jeszcze gorzej bo ludzie potrafią sobie (matka do córki) życzyć najgorszej śmierci. Niedawno właśnie się broniłam (dokładnie wczoraj). Usłyszałam tylko że no fajnie. Nikt mnie nigdy nie przytulił, nie pogratulował, nie docenia tego jak się staram, jakie miałam oceny. Nic. Teraz nie mam siły- ciągle jestem zmęczona. Chciałabym sie uczyć czegoś, szukam pracy ale nie mam po prostu siły na nic. Bardzo brakuje mi chociaż jednej osoby, która okazałaby mi trochę zainteresowania i wsparcia. Mam znajomych ale są zajęci każdy sobą. Przyjaciółka spędza czas tylko z chłopakiem więc nie wiem czy mogę ją tak nawet nazywać. Wszystko spowodowało że nie mam kompletnie pewności siebie. Nie umiem się cieszyć chociaż i są jakieś fajne momenty. Na razie musze być w domu (jeszcze prawie 2 tyg.) bo skręconą kostkę. Nawet jak się wyprowadzę wiem że lepiej też nie będzie bo czy tak czy tak będę sama jak palec. Poradźcie jak sobie z tym dać radę? Wiem że są gorsze problemy ale ja nie umiem póki co sobie tego wyobrazić. Przepraszam za długość, i za może brak składu ale piszę to co w danej chwili czuję... A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja przepraszam ze nie przeczytalam ale nie dalam rady. Za dlugie i sie zlewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda, to znaczy że cały trud pisania na marne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Połowę tylko przeczytałem. Poznałaś w wieku 18 lat chłopaka i jak każda nastolatka oczekujesz że młody głupi chłoptaś (zakładam że rówieśnik) okaże się mężczyzną. Trzeba mieć swój rozum, w związki wchodzić gdy się dojrzeje i gdy partner będzie dojrzały, w przeciwnym wypadku zawsze będą nie tylko rozczarowania ale i krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Był starszy, miał wtedy 21 lat. Wiesz znam wiele osób które w tym wieku poznały swoje drugie połówki i do teraz są szczęśliwe, są małżeństwami. Ja tego nie oczekiwałam, byłam szczęśliwa, myślalam że on też. Jak nie to zrozumiałabym to tylko powiedziane w sposób normalny, nie w taki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem już co robić. Jako dziecko (może miałam 12 lat) myślałam o samobojstwie. Teraz znowu tak mam. Wszystko jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×