Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Namawiali nas na dzieci, a teraz nie chcą pomagać

Polecane posty

Gość gość
12:41 widocznie jestes ta babcia ktora zalozyla temat ;) jako podszyw ;) Gratuluje . Nie lubilabym takiej babci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo nieprzyjemne baby tu siedza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak już ktoś napisał prawda leży gdzieś pośrodku. Z tego co pisze autorka wynika, że matka sama zaproponowała pomoc przy dzieciach. Więc nie możecie zarzucać autorce, że wymaga od matki zajmowania się dziećmi. Skoro ktoś mi mówi słuchaj pomogę ci w tym i tamtym to liczę, że to zrobi a jeśli nawet zmienił zdanie to niech mi o tym wprost powie. To będę wiedziała co dalej robić. Autorce proponuję spokojną i rzeczową rozmowę z matką czy ta w ogóle zamierza jej pomóc czy nie. Niech mama zajmie stanowisko a autorka dostosuje. Wynajmie nianie czy zrezygnuje z pracy... Zaś co do rocznicy ślubu to przyznam trochę nie fajnie mama postąpiła na ten JEDEN wieczór mogłaby się poświęcić. Bo jak mniemam mówimy tu o dwóch różnych sytuacjach - permanentną opieką a jednodniową sytuacją. Osobiście uważam, że takie zachowanie mamy jest niedopuszczalne. Jeśli nie chce zajmować się dziećmi ma do tego święte prawo ale powinna rzeczowo z córką porozmawiać i ustalić zasady kiedy córka może odwiedzić ją z dziećmi kiedy ewentualnie może je zostawić pod opieką babci a nie strzelać fochy jak nastolatka. Córka nie wie jakie jest stanowisko matki i stąd ten zgrzyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:49 racja , wszystko zalezy od podejscia i sytuacji a tutaj pisza osoby ktore wogole nie powinny sie wypowiadać bo bzdury pisza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:32 a od kiedy mozna korzystać z neta i kafe bedac w wiezieniu co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś I chwała ci,bo biedne dzieci by były takie świrnięte jak ich mamusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu matka z zagranicy, Temat budzi dużo kontrowersji ale wiadomo ze prawda jest pośrodku rozumiem potrzebę autorki ale sorry to się nazywa dorosłe życie. Ja będąc na "wygnaniu"(na własne życzenie) nie mogę liczyć na nikogo oprócz siebie i męża przerobilam wszystko. Najpierw ją byłam ma macierzyńskim potem mój mąż przez.pół roku został w domu z córką przez kolejny rok mieliśmy opiekunki potem przedszkole a za rok czeka nas szkoła i znowu tak musimy się zorganizować żeby zawsze ktoś mógł odebrać i zawieść córkę do szkoły. Pracujemy na różne zmiany mało się widzimy ale nie proszę nikogo o pomoc o nie musze znosić czyichś fochow. Wiem ze jeszcze kilka lat i córka będzie bardziej samodzielna i wtedy będziemy mogli bardziej pomyśleć o sobie to wszystko jest kwestią wyborów ale jeśli ktoś świadomie decyduje się na dziecko to trzeba na rzesach stanąć klaskac uszami żeby zapewnić mu opiekę a nie liczyć na to ze mama pomoże bo mama ma swoje życie swoje sprawy albo poprostu chce odpocząć w ciszy i nie można nikogo za to winić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Widzę, że temat bardzo się rozwinął i opinie są różne :) jeszcze raz tłumacZę, ze dzieci nie zostały zrobione pod wpływem mamy. To była moja i męża świadoma decyzja :) mama jednak przed tem cały czas powtarzała, ze chce mieć wnuki, żebyśmy się brali do roboty, ze ona będzie z nimi spędzać caly swój wolny czas, a jak.wroce do pracy to.się nimi.zajmie, bo nie wyobraża sobie zebym oddala je do.żłobka czy obcej kobiecie pod opieke. Dzieci sie urodzily i wszystko sie Zmieniło... podczas pobytow u niej widze, ze jest rozdrazniona, ze picie im sie wyleje czy ze placza na zmiane i jest głośno. Zobaczyła, ze to ciezka praca siedzieć z dziecmi. Nie jest tak, zze ja jade siedziec tam z komputerem. Jest i czas na kawe i nawet ciasto jej.wczoraj upieklam, ale godzine faktycznie chcialam popracować. Nie dało się, bo od razu wyrzuty, ze sie nimi.nie zajmuje. Co do powrotu do pracy to ona gada ze mam namawiac mojego tate zeby sie wiecej.nimi zajmowal, a on nie chce. On z kolei gada ze przecież ona mi obiecywala taka pomoc, przy calej rodzinie na spotkaniach, ze sa świadkowie więc niech sie wywiaze skoro tyle klepala, a on nie klepal. On mowi, ze ona ucieka od roboty, ze ja to przerosło, ale skoro non stop klepala to niech teraz robi. Także z nimi raczej sie nie dogadam. On tez pomocny nie Jest, bo powiedzial ze jak mam dwa dni.szkolenia do pracy i dzieci musza z nimi na kilka gidzin zostać, to on w tym czasie znika. No ale on nic nie obiecywal mi, a matka ma.pretensje, ze on za malo sie angażuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Autorki Może ja czegoś tutaj nie rozumiem,mama chciała wnuki i rozumiem ze wyprodukowałaś dwójkę i oczekujesz obietnicy.Nie pomyślałaś że to za dużo na osobę w jej wieku? Fajnie się dzieci robi tylko trudniej zrozumieć tych którzy mają 2/3 zycia za sobą,skołatane nerwy,często też niedomagają na zdrowiu. Ty dzisiaj możesz komuś coś obiecać a jutro ię przewrocisz i złamiesz kręgosłup i co z obietnicą.Dokładnie jest tak babcią,dzisiaj jest dobrze a za miesic będzie mieć zapalenie stawów i okropny ból i problemy z obsługą siebie a nie jeszcze twoich dodatkowo dwojki dzieci. Nie pomyślałas że zanim miała szczere chęci ci pomoc organizm zastrajkował.Przeciez matka nie sied******awiarni,a to ze nie leży odłogiem nie znaczy żę jes na tyle silna nawet psychicznie by być przez 8 godz.z rozdartymi dzieciorami.Ogarnij się roszczeniowa córciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ale to niech powie jasno, ze sie nimi nie zajmie, a nie ze jak mowie jej ze szukam zlobka to ona na.to "absolutnie". A za kilka dni inny front :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie mama przeliczyła siły na zamiary i tyle. I co teraz? Pretensje do niej nic nie dadzą - może i obiecała, ale widocznie nie czuje się na siłach, nie ma podejścia, chęci, czasu, cierpliwości i co w tym dziwnego? Robienie z niej piastunki roku na siłę nic nie da. Moim zdaniem musisz nastawić się na znalezienie dobrego żłobka/ przedszkola / opiekunki i tyle. Nie ma tragedii, nie masz co mieć też pretensji do mamy - lepiej znaleźć inne rozwiązanie niż czekać aż wydarzy się nie daj Boże coś złego, bo mama nie radzi sobie z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju Autorko - fochasz się trochę tak jak małe dziecko. Zrozum ją - chciałaby się zająć, do obcych nie odda, nie ma kobita koncepcji ale widać, że nie ma wyjścia. Mówi Ci "absolutnie", ale wytłumacz jej, że nie masz wyjścia. Może mogłaby np. odbierać dziecko ze żłobka i np. nakarmić do Twojego powrotu - nie umorduje się przez godzinę/ dwie, a wkład miała będzie. Wilk syty i owca cała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem babcię,przemawia za nią uczucie do twoich dzieci ale jak ktos wyzej słusznie napisał że przeliczyć mozna sły na zamiary. Nie wiem czy chciałabyś siedziec kiedyś z dwójką wnuków? ja z doskoku ale b,czesto po 12 godz byłam ze swoją wnuczką,bardzo absorbującym dzieckiem.Powiem wam ze wyjęli mi życia dobre 10 lat,nie chcę wracać nawet myślami. Mam męza i były jeszcze młodsze dzieci choc dorosłe ale mieszkające z nami. Zostawałam z mała wnuczką,musiałam zrobić zakupy,ugotowac dla całej rodziny,ogarnąc dom,wiadomo/pranie,prasowanie,sprzątanie/ i praca w domu bo mam tzw.wolny zawód ale do tego siadałam nocą. Kiedy zabierałam się za gotowanie bo przeciez dziecko musi miec obiad o stosownej porze a to wymaga czasu,rodzina tez ,to jaśnie synowa dzwoniła o 10-11 do małej i pytała gdzie jest na spacerze albo czy juz była np.na placu zabaw.Druga babcia z wiochy dzwoniła o 12-tej i pytała mała czy już jest po obiedzie podczas gdy dziecko u niej bywało z racji odległ.400km. Ja nie wiedziałam w co rce włożyć,brakowało mi na wszystko doby a rodzinka wrociła każdy wrzucił do żołądka i odpoczywali bo byli w pracy. To trwało tyle lat że mąz tak się wkurzył bo widział że lecę z sił a on musi pracować bo praca o tez przyszłość w emeryturze,podupadłam na zdrowiu i postawił syna i synową mówic "moja żona ne jest wasza służącą i opiekunką waszego dziecka,zresztą już samodzielnego,a ty kobieto jesli chciałaś być matką to wez sie za robotę a jesli nie pasuje to zatrudnij sobie swoją matkę, bo moj dom to nie restauracja" O tej pory nie widzieliśmy się 3 lata mieszkając w tym samym mieście.Obrazili,bo odjęło się im od gęby jedzenie i tez pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×