Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nienawidzę swojej pracy niedobrze mi na samą myśl

Polecane posty

Gość gość

Nie będę się wgłębiała gdzie pracuję, ale jest to praca biurowa. Upadła firma w moim dość małym mieście i straciłam poprzednią pracę, pracę w której naprawdę dobrze mi się pracowało. Czułam, że mam tam swoje miejsce, ludzie w porządku. Niedługo po utracie poprzedniej pracy udało mi się znaleźć nową, uznałam, ze to cud bo u nas jest okropne bezrobocie, sporo ludzi wyjechało do innych miast lub zagranicę, wyjeżdża cały czas, sporo znajomych również wyjechało. Teraz myślę, że to przekleństwo :/. Jak czasem czytam tematy na kafe, że praca jest taka super, że sie człowiek rozwija, poznaje nowych ludzi i tak dalej... no aż sie we mnie złość wzbiera. Sama praca nie należy do złych, wykonuję swoje obowiązki, ale chodzi o środowisko :/. Trafiłam w prawdziwe gniazdo żmij. Pracują tu prawie same baby, co lepsze nie starsze tylko takie w przedziale 30-40 mniej więcej(ja mam 29, jest jeszcze jedna rok młodsza ode mnie). Nienawidzę ich z całego serca. Jestem osobą raczej skrytą, momentami wręcz boję się odezwać bo co tylko powiem od razu jest użyte przeciw mnie, dosłownie śmieją się z tego co powiem, uważają to za bzdury bo tylko one mają rację "najswojszą", gdy musiały mi trochę pomagać na początku, objaśnić conieco to też zawsze podchodziły do tego z pogardą dla mnie i z takim pobłażaniem. W biurze jest spora rotacja, wiem, że z mojego miejsca wcześniej zwolniły się dwie kobiety, w trakcie mojej pracy też kilka odeszło. Przez nie wpadam w kompleksy, czuję się gorsza, w pracy staram sie skupić wyłącznie na swoich obowiązkach a jak mam chwilę przerwy to chce mi się płakać bo czasem uciekam nawet do toalety, żeby tylko z nimi nie przebywać(nie mam swojego gabinetu). Jestem w patowej sytuacji, szukałam już pracy gdzie indziej i nic nie ma, chyba, ze w sklepie na kasie. Albo się zwolnię, albo będę tam pracowała i w końcu zwariuję albo strzelę sobie w łeb... mogę sie tylko tutaj wygadać. Jak biorę L4 na dziecko bo złapie jakąś infekcję to jestem najszcześliwsza, bo nie muszę tam iśc. To chore wiem. Pracuję tu ledwo 2 lata a czuję się psychicznym wrakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracuję w handlu. nie wiem co gorsze Żmije współpracownice czy klienci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję bardzo. .taka praca to najgorsze co może być..wszystko przynosi się do domu nerwy i stres.. musisz czegoś szukać i być cierpliwa..przytulam. .będzie dobrze..a żmija dogaduj i dogryzaj.. albo zostaniesz z nimi i będziesz taka sama albo zniszcZą cię psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, miałam takie same odczucia w swojej pracy, teraz jestem na zwolneniu lekarskim bo za miesiąc rodzę. W pracy przepracowałam będąc w ciąży 4 pierwsze miechy ciąży i i tak uważam że to za długo. To był niepotrzeny stres. Widzisz z pracą tak jest - jak się ją ma, często ma się jej dosyć, ale jak się jej z kolei nie ma to jest trochę smutno. Ja np. nudzę si ę w domu i czekam już na synka... A na kafe to wszystkie gloryfikują pracę a prawda jest taka że wiele z nich ryczy w poduszkę, chętnie by się zamieniły z kimś kto przynajmniej parę miesięcy może być w domu. Nie słuchaj tego gadania... tutaj każda Ci napisze, że ma super pracę. A prawda jest zuepłnie inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za tyle życzliwych mi odpowiedzi, nie spodziewałam się tego. Dzisiaj właśnie mam jeszcze L4 a jutro czeka mnie powrót do pracy... i znowu tylko oczekiwanie na weekend. Poza tym mam naprawdę udane życie, kochanego męża, któremu już nie chcę truć o swojej beznadziejnej pracy bo swoje cierpliwie wysłuchał, super synka tylko ta praca mi doskwiera, tam się czuję dosłownie jak nikt. Nie ma szans abym znalazła tutaj inną pracę bo jest kolosalne bezrobocie i jedyne co to można szukać w usługach, sklepach itp. dlatego tak trwam w tym co mam, ale wiele bym oddała aby nie musieć tu przebywać. Najgorsze jest to, ze ja mam taki charakter, ze nie umiem im odpyskować a jak spróbuję sieczymś odgryźć to one się tylko śmieją i uznają, ze gadam od rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że to trudne, ale należałoby je na siebie nawzajem napuścić. Moim zdaniem znalazły sobie kozła ofiarnego. Wszystkie przeciwko Tobie. Gdyby ktoś je ze sobą skłócił, skupiły by się na czym innym. Ale atmosfera będzie paskudna tak czy siak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sęk w tym, że one dla siebie też są wredne, a zdrugiej strony często udają jak to się "kochaja" są krzykliwe, kłótliwe, chociaż przyznają sobie rację a raczej mają jedne poglądy na wszystko i wielu to chyba pasuje, że tak "walczą" między sobą to jest specyficzne środowisko nawet nie umiem tego opisać bo wcześniej się z takimi ludźmi nie stykałam, powiedziałabym, że to wyścig szczurów, tyle, ze bez konkretnego celu bo nie ma o co, wyłącznie dla wątpliwej rozrywki. Typowe silne charaktery, które by się pozagryzały najchętniej. Ja się staram trzymać z boku jak najbardziej. To jest strasznie frustrujące wiedzieć, ze nie ma wśród wspólpracowników życzliwości, wzajemnej pomocy, tylko jeden drugiemu próbuje udowodnić, ze jest głupszy. Napuścić? ale jak? Nie mam nawet pomysłu na coś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, miałam taką atmosferę (to ja od tego L4 ciążowego). U mnie byłam wrogiem publicznym numer 1 już od pierwszego dnia, gdyż płacono mi więcej niż reszcie (osoba posługująca się językiem obcym i mająca studia językowe dostawała tam na starcie więcej, one wykonywały tę samą pracę ale po polsku, dostawały mniej mimo że pracowały na cały etat a ja na cztery piąte (4 dni w tygodniu a nie 5). Nie wiem dlaczego ale ta dziwadło księgowa im wychlapała kto ile zarabia, a to powinno być poufne. Nienawidziły mnie! A najbardziej ta, której się sypał związek. Tam były same singielki pod 30tkę, jedna miała faceta ale ten ją źle traktował. A ja nie dość że przyszłam młodsza o 4 lata, już zamężna, to jeszcze więcej zarabiałam. Nienawidziły mnie jak wściekłe s...uki. świnię miałam często podkładaną. To było najgorsze miejsce pracy w moim życiu, a spróbowałam już kilku. Bagno! Oczywiście nie wracam tam po macierzyńskim, złożę wypowiedzenie. Szkoda zdrowia psychicznego. Do dyrektorki skarżyłam się, bo to był już mobbing, ale dyrektorka coś tam powiedziała a potem było po staremu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam, że były tam ze dwie fajne dziewczyny, ale niestety w innym dziale, więc tylko na przerrwach mogłam z nimi pogadać. Jak widać brak faceta, mniejsze zarobki to nie dla wszystkich był powód by mnie nie znosić bo ja mam coś czego one nie mają. No i jeszcze w moim dziale była jedna taka co na początku była spoko wobec mnie, ale zob aczyłam że trzyma z tamtą co mi świnię podkładała i zauważyłam że jest pod jej silnym wpływem. Koniec końców stawała po stronie tamtej. A tamta na którą nie wytrzymałam i doniosłam do dyrekcji że psuje atmosferę w pracy i wygarnia mi zarobki (oraz żeby szefowa zrobiła coś z tym że każdy o kązdym zna poufne szczegóły bo to nie powinno tak być w księgowości że wszystko się wszystkim chlapie językiem) to miała mega silny charakter, babsztyl wredny, dużo klął, taki nie do zayebania, taka typowa lumpiara z charakteru, zniszczy każdego kto jest bardziej miękki i wrażliwy. strasza była, rozwrzeszczana prostaczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaut
To ja, autorka tematu, dopisałam, zeby nie było wątpliwości. To co piszesz brzmi dla mnie dośc znajomo, współczuję ci takich doświadczeń. U mnie donoszenie, plotkowanie o sobie wzajemnie gdy innej nie ma jest na porządku dziennym, jak tego słucham to włos mi się na głowie jeży, a jak widzę potem, że plotkary zachowują się jak gdyby nigdy nic... nie ma szans na żaną pomoc, czasem się boję, że gdzieś się pomylę, coś mi nie wyjdzie i one tylko to wykorzystają. W moim dziale jest kilka takich kobiet i jesteśmy w jednym pomieszczeniu, więcej pisała nie będę bo jakoś mam obawy. I trafiłam tutaj na krzykliwe, takie można powiedzieć prostackie babska. Zarabiamy tyle samo więc tego się nie czepiają, ale wiem, ze mają problemy w życiu osobistym (słucham) ja mam życie rodzinne bardzo uporządkowane. To jest najgorsze, że jak ktoś ma taki charakterlżejszy jak ja to ma kompletnie przewalone w takiej sytuacji, nie umiem się przed nimi bronić, ja się wręcz ich boję (nie, nie mam fobii społecznej) jak się czasem wypłakuję mężowi to czuję się jak mała dziewczynka, która sobie nie radzi z koleżankami, tyle, ze nie w szkole(w której nigdy nie miałam takich problemów) a w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:18 też się wyżalałam męzowi...pewnie już chwilami miał dość tych jęków...mówi się, że facet jest zawsze dumny z pracującej żony, a szczerze mówiąc to on chyba nawet bardziej się cieszy teraz, kiedy jestem przed porodem na L4, na nic nie narzekam, nie płaczę mu codzień, nie dołuję siebie i jego...mam ten komfort że tu gdzie mieszkam jest wiele miejsc pracy, do których mogę spróbować rozesłać CV. Fakt, niewiele miejsc pewnie mnie od razu przyjęłoby, ale przynajmniej nie jest tak że miejsce w którym byłam do teraz, jest jedynym do którego mogę wrócić. Powiedz mi, czy naprawdę nie ma innego miejsca, w którym mogłabyś spróbować? Tylko to jedno miejsce w całej miejscowości Twojej? Reszta to sklepy, naprawdę? A to jakieś małe miasteczko, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaut
Mam podobnie, mój mąż mi wiele razy mówił, żebym zrezygnowała i nawet nie pracowała. Mam wykształcenie językowe, ale język specyficzny i mogłabym pracować jedynie przez internet (tak jak robię to teraz) ale to pojedyncze zlecenia, niepewne i mało z tego jest zysku, grosze. To nie jest małe miasteczko tylko miasto, ale nie ma praktycznie żadnych firm wszystkie poupadały, jest mnóstwo supermarketów i sklepów. Urzędy są, wielokrotnie próbowałam tam się dostać już po studiach aż do teraz, ale zawsze jestem odsyłana z kwitkiem, dostanie się tam graniczy z cudem i dużymi plecamijednocześnie, samo to, że dostałam tą pracę robi wielkie wow na ludziach bo naprawdę dostałam ją przypadkiem, wiem, ze wiele osób by chciało być na moim miejscu, ale nie wiedzą jakie tu jest piekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie z yakiej roboty zwolnilam. Rok wytrzymalam. Jedne babsko zyc mi nie dawalo. To co przeszlam to sama sobie sie dziwie ze pracowalam tam rok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie generalizujcie ze w każdej pracy jest źle bo nawet autorce pierwsza praca się podobała. Ja kiedyś też pracowałam aż 1 miesiąc i sama odeszła jak widziałam jaki tam jest syf i gniazdo zmij.... ale wtedy nie miałam dzieci wiec.... było mi łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo Wam współczuje, mam koleżanke która jest w takiej sytuacji- aktualnie jest na ciążowym l4 a po macierzyńskim też nie wraca do swojej pracy mimo że ją lubi bo pracuje z taką suką, że się nie da.... to jest naprawdę tragedia trafic w robocie na takich ludzi i musieć z nimi siedzieć codziennie przez pół dnia...jak kara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:32 dlatego ja właśnie ze swojej pracy po macierzyńskim od razu odchodzę. Przez właśnie jedną mendę, no może ze dwie. Bo jedna drugą na mnie napuszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrób sobie dziecko i idz na L4.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja kiedyś zalatwilam sprawe prosto z mostu,moje miejsce w pracy bylo takie ze wiedzialo sie o toznyvh sytuacjach,komu sie nie uklada,kto ma zle itp wiec jak jakas do mnie sie czepiala to odrazu wyjezdzalam zeby sie odczepila itp i zacznalm.jechac po niej ze jest swinia chamka i np nagadala na inna tu podałam imie np Krysia i cos z zycia pani Krysi,Krysia oczywiscie robila oczy i odrazu sie czepiala do tej co gnebila mnie,i juz 2 poklocone,i zobaczyły ze ze mna nie ma zartow i odrazu wale prosto z mostu,przestaly sie czepiac,co innego gadac za plecami a co innego prosto w twarz,nie kazdy ma odwage dyskutować. ..i tak mam spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta praca wykończy Cię psychicznie ale po macierzyńskim ocenisz, czy siedzenie w domu nie jest jeszcze gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam mobbing w pracy od "koleżanek" wiem co to znaczny,pomoglo mi wtedy maksymalne skupienie się na pracy,po roku mialam najlepsze wyniki,szefowa zaszla w ciążę i zrobiła mnie swoja następczynią.co zrobiły moje "koleżanki"? Tak się zdenerwowaly,ze az 4 się zwolnily,oczywiście te największe k..... Dobralam swoj zespół i teraz kocham moja pracę,szefowa wraca za 6 mc to pracy i wiem ze nic się nie zmieni, ale jak sobie przypomnę czas kiedy pracowalam z tymi zmijami to plakac się chce.tez czesto bralam wtedy L 4, bo po pierwsze naprawdę siadalo mi zdrowie a po 2 nie chcialam ogladac tych zmij.kobiety powinny sie wspierać,a nie zwalczac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to jest, widza, ze jesteś podatna, zrobily sobie z Ciebie ofiare. Skup się na pracy nie na koleżankach. jak się czepiają, nie zwracaj uwagi, ucinaj takie gadki i nie pokazuj, ze się przejmujesz, bo to na takie osoby działa jak pozywka. Handlu nie polecam-sama pracuje w markecie i nie dość, ze ploty jak stad do Warszawy miedzy pracownikami, kierownictwo się czepia, obserwuje, to jeszcze klienci... Masakra do kwadratu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×