Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy ktoś jeszcze ma denerwującą matkę? jak dobrze że daleko mieszkam

Polecane posty

Gość gość

stary gruby upierdliwiec, upasła się do 100 kg i mi mówi że jestem za chuda, kiedyś ważyłam tyle że miałam prawie rozmiar L a ta się cieszyła. Zawsze stawia przede mną paczkę ciastek i wpycha, zachęca. Teraz jestem w ciąży to codziennie do mnie wypisuje, ma pier...dolca na punkcie małych dzieci i cieszę się że mieszkam 400 km od niej bo by mi ciągle to dziecko wydzierała i wpier...alała się w jego wychowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja od roku ze swoją nie gadam :P Błogi spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poziom to ty masz, słownictwo jak z rynsztoka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo mnie zdenerwowała!!! normalnie nie używam takich słów, ale uwierz mi ona świętego by z równowagi wyprowadziła. Nie mam też poważania dla grubasów, którzy widząc swój stan, słabe wyniki badań i to że wyglądają jak wieprze, dalej jedzą po 4 ciastka dziennie i walą do wszystkiego tłuszcz, a z zazdrości że ja jestem szczupła próbuje mnie utuczyć i wbijać mi że jestem za chuda. Za chuda??? ku...wa ważę 55 kg przy wzroście 168 cm ja już słuszna jestem a gdzie tam za chuda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem facetem ale moje też jest bardzo denerwująca. Nigdy jej nic nie pasuje, cokolwiek bym dobrze zrobił, to zawsze coś. Chodzi i jęczy że nikt jej nie pomaga, a co do czego to nie potrafi docenić pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak z nią mieszkałam to bardzo ciężko było utrzymać linię. Moja mtka je bez opamiętania, mam wrażenie że zagryza swojego pier..dolca jedzeniem...ma problemy ze sobą. Jak z nią mieszkałam, to byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów, aż nie chcę tego pamiętać. Na załączonym obrazku zresztą widać, do czego doprowadza mnie jej pisanie smsów do mnie, ten ciągły kontakt którego szuka. Najpierw wyjechałam do innego miasta na studia, wszędzie mnie dopadnie. Teraz jestem 400 km od niej a ta ciągle wypisuje do mnie, interesuje się nie swoimi sprawami, wypytuje mnie o sprawy które dobrze wie że mnie irytują i drażnią. Dobrze to wie. Ale i tak pyta. Najbardziej nie znosże tego że nawet szans nie da mi żebym sama się kiedyś odzewała, codziennie jest sms "a jak mija dzień?" srak mija. teraz ma podnietę i znosi jajo wielkości jej samej, bo rodzę na dniach i ta się nad tym faktem spuszcza. Wiecie co, ona chce tu przyjechac na pare dni "pomóc". Mam nadzieję że nie będzie mi to potrzebne. Pozwoliłybyście takiej matce co wszystko wie lepoej? Ona straszy że pewnie będę obolała i z niczym nie dam rady więc ona chce przyjechać... to zły POMYSŁ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja ukrywała pobyt w szpitalu (serio, wymyśliła jakieś szkolenie czy coś) jak wróciła to normalnie sprzątała w domu itp tylko po to by po kilku dnia wygarnąć niewdzięczność i zmuszanie jej do pracy :O Generalnie większość rzeczy robiła tylko po to by móc wypomnieć. A jak się coś robiło to dzień później "Ty nigdy nic nie robisz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka NIGDY mi nic nie mówi, jak coś jest źle w rodzinie to ukrywa to przede mną, po fakcie dowiedziałam się ze leżała 3 dni w szpitalu albo że babcia była operowana. Matka zasłania się tym że "nie chcieliśmy byś się martwiła". ŻE CO?!!!! to brak szacunku dorosłego dziecka nie informować o NICZYM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mówi zależnie jak jej palma odbije. Swoje zdrowie ukrywa, bo jak się okazuje guzy piersi u matki to dorosłej córki nie powinny obchodzić (sic!) . Ale potrafi do ciężko chorej na serce osoby zadzwonić z jakimś rykiem bo coś tam się stało. Guzik to wtedy tego staruszka tak naprawde powinno obchodzić, ma swoje problemy, każde nerwy to ryzyko kolejnego zawału - nie, trzeba podzwonic i z rykiem się pożalić. Rozmowa z nią polegała na tym, że ona się wygaduje, a jak ja miałam problem - w d***e to miała bo ma ciekawsze zajęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×