Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wkurzaja mnie koledzy meza

Polecane posty

Gość gość

Moj maz jest bardzo towarzyski i trzyma znajomosci sprzed lat (do dzis okolo 10 kolegow). Problem w tym, ze od paru lat mieszkamy w innym miescie i gdy jego kumple przyjezdzaja to zostaja nawet do tygodnia. Przeszkadza mi to, bo ogolnie sa bardzo glosni, chodza po knajpach i wracaja do domu w srodku nocy i robia halas. W ciagu dnia gdy chca zeby ich obslugiwac, czyli zeby ugotowac obiad itp. Mam tego dosc. POwiedzialam mezowi a on, ze przesadzam. Wasi mezowie tez wam zwalaja kolegow na glowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba żartujesz. Marne prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIe rozumiem, dlaczego prowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo nie ma takich idiotek? Bo normalni ludzie pracują, a nie malenżują tygodniami? Bo mężowie szanują swoje rodziny, żony i nie robią z domu przytułka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie ktorzy pracuja maja tez urlop...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on nie melanzuje tygodniami... tego nie napisalam. Gdy wychodza to pt i sob, ale mimo wszystko siedza w domu i mi to przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, ludzie maja urlop ale to raz na jakis czas wiec od czasu do czasu jak popija to chyba nic wielkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To masakra. Współczuję. Współczuję zwłaszcza jeśli są głośno i przeklinają. I myślą że to takie męskie. Ja dostawalam szału. Nie znoszę hałasu i nie przywykłam do słuchania bluzgów. Teraz mam ciszę i spokój i slucham tego na co mam ochotę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz tez ma kilku kolegow, ktorzy przyjezdzaja. Wtedy ja deleguje dzieci do babci i jade z kolezankami na babski wypad. Lubie kolegow męża ale to czas dla nich i niech sobie chodza, pija. Ja wtedy spedzam czas po swojemu i kazdy zadowolony. Jeszcze jakby mi maz powiedzial, ze mam im gotowac to zabiłabym go śmiechem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to nie byłby jakiś tragiczny problem jakby 10 razy do roku (załóżmy że każdy osobno przyjedzie) ktoś do mnie na kilka dni wpadał. Ale mój mąż szybko się nauczył że jeśli zaprasza gości na własną rękę, to ja go z nimi zostawiam po prostu, nie problem żebym pojechała na jedną noc do mamy z małym. Raz tylko odmówiłam stanowczo, mieszkanie nieogarnięte po remoncie, jeszcze poprawki, wyszedł z nimi na miasto. Raz jak uprzedził chwilę przed i byłam wkurzona to pojechałam do mamy, tyle że bez dziecka... Ale jak uzgadniamy że zapraszamy wspólnych znajomych, to przygotowujemy razem- on solidarnie ze mną sprząta i gotuje, i nie jest to coś co trzeba z nim uzgadniać. Jak do mnie zagląda na wieczór koleżanka, to skoczy mi w razie potrzeby do sklepu, ogarnie w czasie jej wizyty małego żebyśmy mogły pogadać. Rozmawiałaś w ogóle z mężem? Nie będę pisać że przesadza z zapraszaniem kolegów- kwestia upodobań, ale nie wierzę też że nagle teraz zaczął, zapewne tak było odkąd mieszkaliście razem. Rozumiem jakieś konkretne powody do sprzeciwu- jak np. konieczność odespania ciężkiej pracy, chore dziecko... ale o niczym takim nie piszesz. Wystarczy normalna uwaga żeby postarali się być ciszej kiedy późno wracają. A co do obsługi- z jakiej racji? Obsługiwać możesz swoich gości, ewentualnie wspólnych, jeżeli mąż bez uzgodnienia z Tobą kogoś zaprasza to czemu masz się tym martwić? Zakładam że pracujesz też normalnie jak mąż, niech męża proszą o podanie obiadu i czysty ręcznik...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro ci przeszkadza to zrób coś z tym. Po pierwsze ustal z mężem zasady w waszym domu, na zasadzie - gość jak ryba po 3 dniach śmierdzi. Są hotele, pensjonaty - chętnie się spotkasz, ale niech nocują gdzie indziej. No i niech sam ich obsługuje, chyba mu rączek nie urwało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zgadzam sie z 20.51. Maz Twoj jest niepelnosprawny, jezdzi na wozku czy ma inne ograniczenia fizyczne? Bo jak bozia raczki, nozki, mozdzek i wzrok mu dala to niech skacze przy gosciach, a Ty standardowo zajmuj sie soba i dzieckiem i sprzataj tyle co zawsze, zas obsluge zostaw mezowi...moze wowczas sam zobaczy ze to nie jest takie fajne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oni jak przyjezdzaja to w grupkach 2-3 osobowych, przykladowo przyjada w czwartek, to wtedy maz po pracy ich odbiera albo sami przyjezdzaja do naszego mieszkania i wtedy sa takkk bardzo zmeczeni, ze siedza w mieszkaniu. No tak, ale ¨zmeczenie¨im nie przeszkdza, zeby siedziec do poznej nocy i gadac. Pozniej taki piatek, maz konczy prace okolo 16-17 a oni zamiast wyjsc to caly dzien na playstation siedza cwoki jedne. Wtedy kolo 18h wychodza na miasto i potrafia wrocic o 5 rano. Nastepnie sobota oczywiscie zmeczeni i spia do 13h. Moglabym tak pisac****isac. Co mnie wkurzylo to ostatnio jak byl jego kumpel, juz od rana sugerowalam, ze ladna pogoda warto wyjsc na miasto a on oczywiscie play station tylko, no i szykowalam sobie jedzenie do pracy bo szlam na 2 zmiane a on do mnie, ze mam on duzo nie bedzie jadl a ja :O, mysle sobie kurde przeciez tobie nawet nie mam zamiaru szykowac. Od tamtej pory powiedzialam mezowi niech sobie na zakupy zapierdzielaja i gotuja albo niech ida na gotowe. Jeszcze jeden jego kumepl byl taki, gdy na sniadanie nie bylo roznych rodzajow platkow i jeczal z tego powodu, mialam ochote mu w pysk strzelic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jego znajomi nie przeklinaja :) gdy przyjada nie zabieraja kosmetykow i musze im dawac szampon, zel itp, jeden z nich do mnie, ze mam mu dac krem bo ma sucha skore haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20;59 ja mu to mowie za kazdym razem... teraz w sumie jak o tym mysle to jego rodzice niedlugo przyjada z nimi to wgl tragedia, trzeba z nimi siedziec 24 na dobe, obslugiwac i zabawiac. Moze ja jestem aspoleczna, ale naprawde nie znosze gdy ktos zostaje wiecej niz 2/3 dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ale czy ty musisz ich obsługiwać? Ja bym w zyciu sobie na takie cos nie pozwolila. Robisz to co na codzien bez zadnego skakania kolo nich. Meza koledzy to niech ich obsługuje. Czy ja dobrze zrozumialam, ze oni zostaja u was a twoj maz idzie do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak oni zostaja u nas, gdy maz idzie do pracy. Ja pracuje na 3/4 etatu. Gdy szykuje sobie obiad, to oni zagladaja w garnki, albo mowia, ze duzo mam nie szykowac dla nich..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie musisz dawać szamponu, kremu, nie musisz szykować jedzenia. Robisz to bo najwyraźniej masz taki nawyk. Ktoś rzuci głupią uwagą żebyś dla niego nie szykowała? Powiedz od razu "a nie, to dla mnie do pracy, X wam coś ugotuje albo zamówi", najlepiej głośno przy mężu. Mówi że nie ma szamponu? To informujesz- "ta drogeria za rogiem jest otwarta do 20:00". Po prostu naucz męża że to on się swoimi goścmi zajmuje. Macie ciasno w domu, goście siedzą w salonie grając te dwa dni w Play Station? Mąż też do nich jeździ czy robi za darmowy hotel? I nie problem jasno postawić warunki- goście ok, ale nie dłużej właśnie niż na te 2-3 dni jak sama piszesz, a poza tym mąż się angażuje również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz do nich jezdzi, ale wtedy na 2-3 dni na krotko, czasem nawet na jedna noc albo idzie nawet do hotelu. Maz byl taki od poczatku, zawsze koledzy byli dla niego wazni, mialam wrazenie, ze najwazniejsi. Co do szamponu to powiedzialam, ze ma mojego nie tykac i moich produktow tez. Wtedy maz powiedzial, ze oni cyt: nie maja duzo wlosow i beda mogli wziac jego szampon. Gdy graja w playstation to zalezy, gdy jest brzydka pogoda ( a maz wtedy w pracy) to oni graja albo siedza na necie na portalach randkowych. Mi sie wydaje, ze to w tym problem, oni nie maja nawet stalej dziewczyny, mimo ze maja okolo 30tki. Gdyby mieli dziewczyne/zone nie robiliby takich wypadow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dodam, ze maz chce aby ja tez uczestniczyla w ich wyjsciach a ja sie pytam a po co? macie swoje tematy o pracy, samochodach i dziewczynach, bo tamci ciagle szukaja badz zaliczaja. Czulabym sie tam jak 5 te kolo u wozu. Co innego usiasc przy obiedzie a co innego lazic po knajpach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to znaczy, że wymagają żeby ich obsługiwać? Jakbyś nie chciała im gotować to byś nie gotowała. Sama się na to godzisz, wystarczyłoby powiedzieć mężowi, że nie zgadzasz się na nocleg kolegów w domu i tyle. Co to, nie ma hoteli? W życiu się z taką sytuacją nie spotkałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak ci mówią, żebyś dużo nie szykowała dla nich to przecież możesz stanowczo powiedzieć, że wcale dla nich nie szykujesz tylko dla siebie. Masz prawo ich wyprosić z domu, bo dom to nie akademik, a ta sytuacja rodem ze studenckiego życia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedzialam mezowi, zeby poszli do hotelu ibis buget jest tani... a on, ze nie pojda bo po co maja placic i beda spac u nas. To sa faceci kolo 30 nie maja kobiety/zony, zyja jak kawalerzy, wiec nie mysla jak glowa rodziny. Chca sie bawic, zaliczac nowe dziewczyny. Maz mowi, ze musze zaakceptowac jego kolegow, tylko, z eja nie akcpetuje tego, ze ktos mi sie krzata pod nogami, zaglada do lodowki, halasuje itp. Mamy jeszcze taki problem, ze gdy ktos wpisuje kod do budynku w mieszkaniu dzwoni dzwonek. Dlatego gdy wracaja po nocy, budzi mnie to i nie moge pozniej spac. Nie jest to wroca, oni po nocy biora prysznic, smieja sie, komentuja, trzaskaja drzwiami. Ja latwo sie denerwuje i kiedys na nich nakrzyczalam i wtedy maz powiedzial, ze musial sie za mnie wstydzic :/ Mi sie wydaje, ze maz teskni za studenckim zyciem. Ja teraz jestem w ciazy i jeszcze bardziej mnie to denerwuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, twoj maz musi zrozumiec ze to sie skonczy gdy urodzi sie niemowlaczek, juz dzis zapowiadaj mu ze jrsli cokolwiek wybudzi bobasa to maz na wstac i pol nocy bujac zeby usnal. Po prostu go obudzisz i wcisniesz mu dzidzie w rece, ja tak zapowiadam swojemu bo on notorycznie nie wylacza dzwieku w telefonie a ma takich kumpli co im sie zachciewa nawet w tygodniu dzwonic czy pisac w nocy, a ja cierpie nie tylko na bezsennosc ale tez na przypadlosc plytkiego snu i dla mnie kazda chwila noca jest cenna gdy spie, a jak mnie to wybudza to cierpie strasznie, czasem juz wcale nie zasypiam, a co dopiero jak bedzie bobas? Na twoim miejscu jesli kumple cie obudza to ty nie miej skrupulow aby wstac, polazic, pohalasowac no bo przeciez cie wybudzili, po prostu tluc sie po domu zeby uprzykrzyc im zasniecie a takze mezowi. Jak kuba bogu tak bog kubie :). Co za problem jak przyjada wskazac im polke w lodowce "gorna jest wasza, kupcie co chcecie i rzadzcie tym wg uznania, unikniemy sobie wzajemnego podjadania, a jak ktorys z was zje mi moj serek to nawet w nocy bedzie lecial go odkupic bo z kobieta w ciazy nie wkracza sie na wojenna sciezke" i okrasic to usmiechem acz lekka zgroza. W ogole mowisz "dogadajcie sie z moim M czy on wam cos ugotuje, czy wam pomoze, czy jecie na miescie, czy sami robicie, jak cos tu sa garnki, tu mozecie trzymac chleb, makaron tylko zmywac musicie na biezaco bo ja tez musze cos sobie czasrm upichcic a czasem nawet na kilka dni do pracy, wiec garnki musza byc w gotowosci". Kochana asertywnosc to taki zdrowy i uzasadniony egoizm. Nie rob przy nich nic, wyznacz im granice czy zasady a jesli wlocza sie po nocach i halasuja w domu budzac cie, to tak jak juz pisalam, jak tylko sie poloza, ty zacznij sie krzatac i halasowac no bo juz cie na tyle wybudzili ze mozesz zrobic sobie prysznic (tego nigdy za duzo w ciazy nie jest :) ), nastaw wode na herbate tlukac szklankami czy chocby czajnikiem o kuchenke, koniecznie musisz miec czajnik z gwizdkiem tak zeby dosc dlugo gwizdal :P. No i w trakcie ich odwiedzin rob tylko cos kolo siebie, a mezowi zasugeruj zeby zrobil zakupy, pozmywal garnki czy odkurzyl bo przy tej ilosci ludzi szybciej sie brudzi, sama sprobuj spotkac sie z jakas kolezanka po pracy chociaz raz, a drugiego dnia polazic po galerii za jakims ciuchem lub celem rekonesansu co do rzeczy dzieciecych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja nie wierzę, że można tak się dać wrobić. Bardzo dobrze radzi Ci osoba z dziś , więcej asertywności i zdrowego egoizmu. Kolegów męża ustaw od razu po przyjściu, powiedz, że mają górną półkę w lodówce, że nie wyżerają Twoich rzeczy, powiedz gdzie mogą zrobić zakupy. Zapowiedz im, że nie zamierzasz im gotować ani po nich sprzątać, niech więc sobie ustalą czy jedzą na mieście czy gotują sami. A jakby mieli jakieś wątpliwości (i głupio by skomentowali) to odpowiedz, że nie jesteś niczyją sprzątaczką ani kucharką, więc albo się dostosowują, albo niech nocują w hotelu. Kolejna rzecz: ustaw sobie męża. Niestety Twój mąż chyba nie dorósł do małżeństwa i rodzicielstwa, skoro w głowie mu kawalerskie tygodniowe spotkania z kolegami. Ze mną by takie akcje nie przeszły, o nie. Tak więc po pierwsze wytłumacz mu dlaczego Ci te wizyty przeszkadzają, wynegocjuj na początek aby odbywały się one rzadziej i były krótsze. Zapowiedz też, że może zapomnieć o tych odwiedzinach jak pojawi się dziecko. Ale poza tym przede wszystkim działaj. - kolegów niech obsługuje mąż, Ty nie rób NIC. Gotujesz i sprzątasz po sobie, po nikim więcej. Prośby o ugotowanie ignoruj, śmiej się z nich lub rzeczowo wyjaśniaj kolegom, że też mają rączki więc niech sami sobie zrobią. - jak koledzy będą hałasować w nocy to Ty hałasuj z rana jak będą odsypiać;) A co:) - jak będą narzekać, że nie masz w domu czegoś do jedzenia podajesz namiar na sklep. I odsyłasz do hotelu, gdzie mają szwedzki stół, skoro im nie pasuje nocowanie u Was - mydło i szampon niech będą jedynymi kosmetykami które im udostępnisz, resztę pochowaj. Tak na złość - jak oni Tobie tak Ty im. - jak koledzy nie będą się wywiązywać z zasad to egzekwuj od męża naprawienie szkód, w końcu to jego goście. I niech on odczuwa jak najmocniej negatywne skutki ich wizyty. Jak nie posprzątają to zagoń męża, żeby po nich posprzątał/pozmywał. Jak wyjedzą obiad (i dla Ciebie braknie) to zagoń męża do zamówienia czegoś. Jak wyjedzą z lodówki to wyślij go na zakupy, aby uzupełnił braki z lodówki. W ogóle to myślę, że powinnaś z mężem porozmawiać i zaproponować taki układ: Ty nie narzekasz na kolegów, nie czepiasz, jesteś dla nich miła, ale on w zamian za to niech wprowadzi kilka zmian w tych spotkaniach. A zmiany będą na przykład takie: krótszy pobyt kolegów, koledzy po sobie sprzątają, sami sobie gotują, sami uzupełniają lodówkę, Ty ich nie obsługujesz. I jeśli coś będzie nie tak to mąż naprawia straty, tak abyś Ty nie była obciążona wszystkim. Myślę, że mąż na taki układ powinien się zgodzić. Zapowiadacie kolegom po przyjeździe co i jak, Ty jesteś miła (jak obiecałaś) i nic Cię nie interesuje, robisz wszystko tylko dla siebie:) A robotą w razie czego zawalony jest mąż. Szybko mu się tych spotkań odechce, albo szybko wyprostuje zwyczaje kolegów i każe im ogarniać się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×