czy odkładacie pieniądze na przyszłość waszych dzieci?

żeby np. kiedyś kupić im mieszkanie,albo dołożyć do zakupu,albo wyprawić wesele czy na studia,itp?

nie, sam będzie sobie musiał zarobić na swoje potrzeby, ja też sama musiałam wszystko osiągnąć nikt mi nie pomógł, to nie jest jakaś forma zemsty czy coś w żadnym wypadku, po prostu chcę żeby wyrósł na samodzielnego i niezależnego człowieka

biezace wydatki wszystko pochalaniaja, mamy 10tys na czarna godzine. Z reszta takie pieniadze za np. 10lat moga byc nic nie warte.

tak tylko żeby zarobić na mieszkanie potrzebne są lata pracy, po 20 tce raczej dziecko nie będzie miało kasy by je kupić,albo przecież samo nie wyprawi sobie wesela jeśli będzie żenić się np. zaraz po studiach

My odkładamy, ale jeszcze nie wiem na jaki konkretnie cel. Zależy jak się potoczy życie, jakie będą plany moich dzieci, bo są jeszcze małe. Tak jak osoba wyżej nie chcę dawać dzieciakom gotowców, ale jeżeli będą miały sensowne zamierzenia- no nie wiem, studia w innym mieście czy założenie firmy to chcę mieć jakieś środki, aby pomóc na starcie. Moi rodzice takich możliwości nie mieli, o co oczywiście nie mam pretensji, czasy były inne.

Tak odkladam. Dostalam na start od rodzicow i czuje sie w obowiazku taki start zapewnic synowi. Co innego jakbym musiala ciulac na biezaco dla siebie ale teraz moge sie skupic na odkladaniu dla niego. Teraz mamy w planach kupic druga nieruchomośc zeby zaczela zarabiac na siebie i z czasem mozna bylo ja przeznaczyć dla dziecka.

Wesele to jakiś bezsensowny wymysł. Wywalać 10 tysięcy dla jednej nocy zabawy to poroniony pomysł. Jeśli będzie chciał wesela sam będzie musiał odłożyć na nie kasę. Jesli chodzi o studia to pomogę finansowo jak najbardziej pod warunkiem, ze będzie to przyszłościowy kierunek nie jakieś kulturoznawstwo czy jakaś filozofia.

Tak. Kupiliśmy z mężem mieszkanie, które teraz wynajmujemy. W przyszłości planujemy kupić drugie. Mamy dwójkę dzieci i chcę, by każde dostało coś na start. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie to, że my sami dostaliśmy dużo od naszych rodziców. Jakoś nie wyrośliśmy przez to na nieudaczników i osoby niesamodzielne i nieporadne życiowo. Samodzielności i niezależności można uczyć na wiele sposobów i robi się to od najmłodszych lat, począwszy od prozaicznych rzeczy. Nie jestem na każde skininie moich dzieci, nie podbiegam z krzykiem, gdy się przewrócą, pokazuję im świat, pozwalam dokonywać wyborów- na miarę oczywiście ich wieku. Tym, że dostaną mieszkanie lub jego równowartość nie przekreślę lat wychowania. Oczywiście wiem, że nie każdy ma takie możliwości jak ja i nie potępiam, jeżeli kogoś nie stać.

Kasy nie odkładamY bo budujemy się i wsYstko idzie na ten cel. Ale kupiliśmy kiedyś duża działkę i kiedyś podzielimy i damy każdemu dziecku. Wydaje się ze za kilka lat cena powinna być spora.

Nie. Mamy ogólne oszczędności, jak się świat nie zawali to stancję na studiach opłacimy spokojnie z obecnych zarobków, ale poza tym wydajemy na siebie. Bo kiedy niby mamy korzystać z własnej pracy, z własnych zarobków? Na "emeryturze" jak już zdrowie nie pozwala na połowę przyjemności a i ta emerytura jest groszowa? Czy może w ogóle?