Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Broken123

Brak przyszlosci po rozstaniu :(

Polecane posty

Gość Broken123

Czesc wszystkim. Mam 36 lat i nigdy nie myslalem ze bede pisal cos takiego, wlasnie tutaj i przepraszam jesli kogos urazilem, ale myslalem ze te problemy mnie nigdy nie dosiegna :( Mam za soba 2 dlugie powazne nieudane zwiazki, owocem pierwszego jest moja dzisiaj 9 letnia coreczka, ktora mieszka z mama w Warszawie. Ja mieszkam w UK od 9 lat. 2,5 roku temu poznalem tutaj piekna i wspaniala dziewczyne, miala 21 lat, przyleciala tutaj sama do kolegi ktory ja bezczelnie wykorzystal, byla zagubiona, wystraszona, zostala sama jak palec kilka tysiecy km od domu. Bardzo zrobilo mi sie jej zal, postanowilem jej pomoc we wszystkim, nie dawala sobie rady tutaj, ciagle jakies problemy, a pozatym ze jest piekna to doceniali to rowniez jej managerowie probujac to wykorzystac poprzez swoje stanowisko. Pisalismy ze soba duzo, staralem sie jej pomagac we wszystkim. W koncu nadeszla pewna noc ze nie wytrzymala i napiasala mi ze nie moze juz tutaj byc, ale tez nie moze ze wstydu ze jej sie nie udalo, wrocic do Polski i najchetniej to zamierza sie powiesic u siebie w mieszkaniu. Gdy to przeczytalem tak bardzo zrobilo mi sie zal ze postanowilem pojechac do niej i zaproponowac jej aby za kilka dni zamieszkala ze mna. Zgodzila sie i po 2 tygodniach miala juz swoj pokoj u mmnie w mieszkaniu. Zaczelismy spedzac ze soba coraz wiecej czasu az zakochalismy sie w sobie, to byl najpieknieszy okres w moim zyciu, czulem ze naprawde jestem kochany i odwzajemnialem jej tym samym. W miedzyczasie odwiedzali nas tutaj jej rodzice, jej najblizsze przyjaciolki. My odwiedzalismy Polske zeby spotkac moja rodzine i jej ( w pl mieszkalismy tylko 35km do siebie). Przylecial tutaj rowniez jej 2 lata starszy brat, chial zaznac troche zycia poza granicami ojczyzny, wiec zamieszkal z nami, w trzecim pokoju. Wszystko bylo super,zakochalismy sie w sobie, zmienielismy mieszkanie, latalismy na wakacje, bylo pieknie, tak bardzo ja kochalem a ona mnie. Miala duze ambicje, nie chciala tutaj pracowac gdzies w fabryce lub podobnym, pozatym miala tam problemy bo jako to ze byla bardzo piekna kazdy z przelozonych widzial w niej obiekt seksualny. Pewnego dnia gdy ja odwozilem do pracy rozplakala sie, powiedziala mi o swoich problemach w pracy i ze juz nie chce tam isc. Nie zastanawialem sie tylko zawrocilem i postanowilem ze juz nigdy tam nie pojdzie. Postanowilsmy ze pojdzie tutaj do collegu na rok by podniesc swoje kwalifikacje. I tak tez sie stalo. Sonczyla szkole i zaczely sie sypac coraz lepsze oferty pracy. Oboje tesknilismy za Polska, obiecalismy sobie ze za rok wracamy, zamieszkamy u mnie, wyremontujemy mieszkanie i pobierzemy sie i wszystko bedzie pieknie. Moja rodzina juz zdazyla ja pokochac. Tak mijaly miesiace i jak to w kazdym zwiazku byly lepsze i gorsze dni, kochalismy sie i jednoczesnie klocil. Czasami bylo ostro, nie raz doszlo do rekoczynow, ale to z jej strony, dostalem po twarzy, ale nigdy przenigdy jej nie dotknalem w zlosci. Wkradla sie rowniez monotonia do naszego zwiazku, ona mloda 24 lata, potrzebowala sie pieknie ubrac i wychodzic gdzies, nie miala tutaj kolezanek, nikogo oprocz mnie i brata. Ja 36 lat, myslalem zeby tylko przecierpiec te rok na pracy i wrocic do razem do PL a tam to juz bedzie wszystko co potrzebujemy. W marcu tego roku polecielismy jeszcze raz na krotki wypad na Majorke, 5 dni. W kwietniu nie pracowala i szukala pracy tutaj i w PL. Dostala kilka dobrych ofert tutaj i jedna z PL. Postanowila ze chce sprobowac u siebie w PL. Bylem przeciwny teamu ale nie zabranialem jej niczego, chcailem zeby byla szczesliwa bo tak bardzo tesknila za domem. Postanowilismy ze wrici do Polski i bedzie pracowac a ja za rok dorobie troche kasy i tez wroce, otworze biznes i zamieszkamy u mnie razem, blisko swoich rodzin. Zaczela prace w 15maja, ja z wizja przyszlosci tyralem tutaj jak wol, po 14 godzin dziennie. Przylecialem w czerwcu na 4 dni do Polski, do rodziny, ona przyjechala do mnie, bylo cudownie, dla niej i dla mnie, nie zapomne nigdy tego weekendu, a ona rowniez dziekowala mi za wspanialy wspolny czas. Wrocilem do UK i ustalilismy ze w lipcu zrobie paszport dla jej ukochanego pieska ktorego jej kupilem na nasza rocznice zwiazku i ktorego bardzo kochala i przywioze jej do PL. Wszystko bylo pieknie, ale ta odleglosc, UK - PL. Pisanie i dzwonienie stalo sie rutyna. Coraz mniej wspolnych tematow, coraz mniej okazywania sobie uczuc. Pisalem do niej cieplo, dzwonilem, albo nie miala czasu rozmawiac albo mowila ozieble. Zaczalem sie martwic. Przyjechalem z pieskiem do PL. Przytulila mnie cieplo i zaczela dziekowac, zabrala psa do siebie bo musiala isc do pracy kolejnego dnia. Zrozumialem. Przez kolejne dni nie widzielismy sie, czekalem, pisalem, ona nie miala czasu bo praca. Pewnego dnia miala wolne i po moich blaganiach przyjechala do mnie. Znow spedzilismy swietny dzien z moja rodzina, za ktory rowniez mi dziekowala. Nastepnego dnia tj. poniedzialek ona wrzuca na snapchat zdjecie jakiegos kolegi ktory siedzi u niej w pokoju i bawi sie z pieskiem. Zalamalem sie, bo powiedziala mi ze w ten dzien jest akurat zmeczona po pracy i nie moze sie ze mna widziec. Tlumaczyla ze to jej manager z nowej pracy i musial przysc cos zalatwic, wiec powiedzialem ze wierze, ale zapalila mi sie czerwona lampka. Nie odzywalismy sie przez kilka dni, pomimo tego ze bylem tylko 2 tyg w PL. Wreszcie nadszel czas sie spotkac bo potrzebowalem moja walizke ktora jej pozyczylem. Pomimo tego ze jej rodzice chcieli abym wszedl do srodka, ona nie chciala. Pojechalismy do restauracji, tam ona super jakdyby nigdy nic, ja nawet nie mialem ochoty jesc. Pytajac o to zdjecie goscia na snapchat, powiedziala ze to tylko kolega ktory jej pomaga w nowej pracy, ale juz cos mna wstrzasnelo gdy zaczelismy o nim mowic, ten usmiech i blysk w jej w oczach, najgorsza rzecz jaka widzialem w zyciu. Odwiazem ja do domu, na pozegnanie zaczelismy rozmawiac, pytalem czy jest ktos w jez zyciu, powiedziala ze nie. Nie uklada nam sie, klotnie, do tego wszedl problem ktorego nie bylo przez 2,5roku, czyli moj wiek 36lat i moja coreczka w Warszawie. Bylem jeszcze przez kilka dni w PL po tym dniu. Pisalem zey sie spotkac, nie odpisywala. Dzwonilem, mowila ze nie ma czasu rozmawiac. Wrocilem do UK, wiedzialem ze juz wszystko skonczone gdy nagle ona wrzuca na fb zdjecia z managerem z pracy i pisze ze go kocha. To bylo tydzien temu, lzy doroslemu facetowi ciekly jak u dzieciaka, z kadzym dniem czuje sie coraz gorzej, a kazde jej nowe zdjecie z ty przelozonym to dla mnie jak najgorsza kara na swiecie. Kocham ja bardzo i nie moge bez nie zyc a tu taki cios w plecy. Wszytkie plany i marzenia legly w gruzach. Na koniec nazwala mnie sadysata, za ta wszystkie klotnie ktore mielismy, ja ja kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez niej, dzisiaj ma problem z alkoholem, bo tylko on usmierza moj bol, nie moge jesc, nie moge spac, nie moge pracowac, a kazda rozmow z jej bratem ukochanym przypoimina mi ja, czyli moje szczescie i moja niespelniona przyszlosc :((( Probowalem sie odciac. Nie pisze, nie dzwonie, chce zapomniec, bo ona teraaz tylko daje mi cierpienie, ale jak to zrobic. Chcialem pozbyc sie wsztstkich rzeczy jakie tutaj zostawila. Nie bylo to proste, bo z kazda rzecza przychodily wspomnienia, ale pozostal tutaj jeszcze jej brat, ktory uwaza mnie za swojego przyjaciela, ja tez go lubie, ale niestety cierpie gdy na niego patrze, jest do niej podobny i jest jej bratem. Nie wiemco mam robic, moze to dla Was smieszne, ale ja dzisiaj lezalem na podlodze i plakalem ja bobr ze zlamanym sercem, nie czulem juz lez na policzkach od kilku lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa333333
no chłopie... to Cie załatwiła... tak wygląda ból złamanego serca... większość kobiet to zna, faceci zwykle reagują inaczej, ale masz pecha i jesteś uczuciowy, no to dostałeś po d***e niestety, na ten ból nie ma lekarstwa, z czasem się zmniejsza, ale to długo trwa trzeba niestety jakoś sobie przetłumaczyć, że musisz żyć dalej, funkcjonować w miare normalnie, jeść, spać, pracować takie podstawowe zajęcia, ale w takim stanie duszy - ciężkie w realizacji dobrze jest znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby o niej nie myśleć, zajęcie dla rąk i głowy picie to nie jest dobre wyjście, obróci się przeciwko Tobie, robisz sobie krzywdę dobrze byłoby poszukac sobie dobrego towarzystwa albo ciekawego zajęcia, jakieś nowe hobby, szkoła, sport, cokolwiek, co zajmuje czas, ciało i myśli łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, ale jest to wykonalne i nie bój się płakać, to nic złego, swoje każdy musi wypłakać popłakać, wytrzeć nos i iść dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×