praca z "biedną sierotką"

Witam, Czy tylko ja mam w pracy koleżanki które: - Mówią, wręcz jęczą jak to im nic nie wychodzi w pracy, " że tu się pomyliłam, tutaj coś źle wpisałam, o boże, tego nie dam rady zrobić, nie wiem jak to ogarnę, no masakra, ale ciężko i tak jęczą pół dnia, żeby na koniec z wielkim uśmiechem powiedzieć że dały radę? I po tych jękach spazmach lecą do szefa z tekstem jakie z******te są bo mimo, że było taaak ciężko to ogarnęły na czas wszystko ? - Gadają o żarciu, o tym ile co ma kcal, jakie wartości i co najlepiej zjeść na obiad ? Najlepiej to kurczaczek z ryżem i warzywkami ? I do tego zielona herbatka ? A wieczorkiem bieg przez park ? - Robią z siebie biedne kruszynki ? Ojej, Marcelko, nie przejmuj się wszystko będzie dobrze i usmiech typu "taa jasne...spadaj na drzewo nie mam czasu wysłuchiwac twoich problemów bo moje są ważniejsze" - Słodkie miniki do szefa ...masakra - I ciągły fałszywy uśmiech... No dobra, ja po prostu nie nawidze tej pracy i tych lali