Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Coś jest ze mną nie takJestem matką ale nie potrafię żyć tak jak normalni ludzie

Polecane posty

Gość gość

Jest tutaj modne i w dobrym tonie pisać teksty w stylu "nie usiedzę w domu bo to dla mnie męka, ciągnie mnie do ludzi, do pracy zawodowej, do wyjść, do spotkań" a ja mam odwrotnie. Ludzie, wyjścia z domu mnie okropnie męczą. I to nie jest zmęczenie na zasadzie nudy. Nie. To jest czyste zmęczenie psychofizyczne nie wiem zupełnie czym spowodowane. Obecnie nie pracuję. Mam męża. Zajmuje się dzieckiem. Wcześniej pracowałam 4 lata w jednym miejscu ale wtedy nie miałam dziecka i wyglądało to tak że dawałam radę bo ci ludzie z pracy owszem wyczerpywali mnie ale pracowałam po 7 godzin tylko i jak wracałam to potem siedziałam już tylko w domu i nie chciałam ale i nie musiałam nikogo widzieć więc regenerowałam przez reszte dnia zabraną mi energię. Byłam na tyle wyciszona że nawet potrafił sie znaleźć czas na jakieś wyjście ze znajomymi w weekend. Teraz jednak jest zupełnie inaczej, nie pracuję ale jest dziecko i mąż który rzucił prace i pracuje w domu i w ten sposób on sie stał niczym drugie dziecko. Dobija mnie jego stała obecność. Do czego ja właściwie zmierzam. Otóż nie starcza mi sił na wychodzenie z domu i spotykanie sie z dalszą rodziną czy znajomymi bo zauważyłam że mnie to okropnie męczy. Ciągle ktoś do mnie dzwoni abym przyjechała z dzieckiem na kilka dni, a to matka, a to przyjaciółka a to kuzynka, a mnie te propozycje doprowadzają do szału, bo one wszystkie mają dzieci w domu mega aktywne o wiele bardziej żywotne od mojego dziecka a i tak mają siłe i chęci na jakieś spotkania. Nie wiem jak one to czują bo ja nie mam absolutnie ani takiej chęci ani siły. Zauważyłam że jestem ostatnio bardzo rozdrażniona jak nie moge sie wykręcić od jakiegoś spotkania. Robie sie wręcz agresywna w środku. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Dziś rodzice zabrali mnie nad jezioro z dzieckiem, było tam pełno ludzi. A mnie od tego zgiełku i słońca dosłownie łeb rozbolał. Jak mnie odwieźli do domu to dosłownie nie byłam sobą, totalnie otępiała starałam sie wykonywać w domu wieczorne czynności ale czułam sie jakbym była jakimś zombie i padłam o 21 wieczorem razem z dzieckiem, a przecież nie wykonywałam przez cały dzień żadnej pracy fizycznej. Normalny człowiek tak właśnie wypoczywa i wraca wypoczęty, a ja sie czułam jak po robocie w kamieniołomach. I tak jest zawsze. Największym koszmarem są takie okresy jak nazbiera sie jakichś świąt, urodzin czy tego typu uroczystości jednym ciągiem tak że nie ma możliwości sie z tego wykręcić bo ktoś sie obrazi. Np. kiedyś były święta i tak pierwszy dzień świąt u jednej rodziny, drugi dzień świąt u drugiej a trzeci dzień koleżanka zaprosiła z ktorą sie tak dawno nie widziałam i tyle razy odwoływałam spotkania że nie wypadało odwoływac po raz kolejny i wyglądało to tak że w jeden dzień wieczorem byłam zmęczona po całodziennym siedzeniu u kogoś, w drugi dzień byłam już bardzo zmęczona, a w trzeci dzień już dosłownie płakałam ze zmęczenia i zaczynałam mieć objawy choroby co skończyło sie faktycznie chorobą wtedy po tych wszystkich spędach. Zaczynam być zrozpaczona że tak reaguję. Dopiero po latach dotarło do mnie że jestem rasowym introwertykiem regeneruję się tylko w ciszy a ludzie zamiast dodawać to zabierają mi siłe do życia, tak reaguję. Niestety moja rodzina odbiera to inaczej. Dla nich to ja kiszę się w domu, jestem biedna, że nie spędzam całych dni poza domem, pewnie nie mam z kim sie spotykać więc trzeba mi organizować czas, dzwonić i pytać co słychać. A mnie to wykańcza i doprowadza do szału. Nie mogę jednak im powiedzieć "to wy mnie męczycie" bo albo nie uwierzą i dalej będą robić swoje albo sie poobrażają na amen. Dziś jak wracałam to marzyłam byleby wrócić do domu i żeby mieć święty spokój ale już padało pytanie "a może jutro przyjedziesz". Myślałam że sobie w łeb palnę tym bardziej że mąż sobie wymyślił w poniedziałek wyjazd do Zakopanego. Jak mu odmówię to będzie kłótnia, awantura, bo jak on sobie coś wymyśli to mam jechać choćby nie wiem jak nie miała ochoty. Czasami mam ochote sobie okręć sznur wokół szyi z kamieniem i skoczyć z mostu tak jestem załamana swoim stanem i niezrozumieniem czemu sobie nie radzę tak bardzo z rzeczami które dla wszystkich są fajne, normalne. 2 lata temu zerwałam wieloletnią znajomość z jeszcze inną przyjaciółką gdyż męczyły mnie jej częste telefony i odwiedziny. Nie wiem już zupełnie co robić ze sobą. Wizyty u psychologów już zaliczałam ale oni nie wymyślą mi cudów a życie życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po co taki elaborat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie psycholog, a psychiatra. Nie wiem, co Ci się więcej doradzić, bo sama jestem osobą dość aspołeczną (nie lubię miejsc z tłumem ludzi, pracy z bezpośrednią interakcją z ludźmi etc.) ale okazjonalne spotkania z lubianymi przyjaciółmi czy lubianą częścią rodziny sprawiają mi przyjemność i bywa, że sama je inicjuję. I praca, gdzie mam do zrobienia swoje a kontakt z ludźmi mam niewielki (pracuję jako archiwistka) jest dla mnie jak najbardziej OK, lepsza nawet niż praca z domu (próbowałam), a tym bardziej niż brak pracy (też przerabiałam, z córką spędziłam prawie 2 lata w domu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o sobie. Też mnie męczy dłuższe towarzystwo innych osób, wolę 99% czas spędzać sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, jeszcze mam pytanie: czy masz w mieszkaniu miejsce dla siebie, nawet jeśli np. mąż pracuje a dziecko ma kolegów? Możesz wtedy zaszyć się w sypialni, włożyć zatyczki do uszu i mieć święty spokój, czy nie masz gdzie pójść i musisz to znosić czy chcesz czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja tez tak mam :) Dla mnie np. wyjscie na kawe z kolezanka to zadna przyjemnosc i minimalizuje takie sytuacje jak tylko moge. Jak pomysle, ze musze wyjsc np na jakas impreze czy spotkanie ze znajomymi to jestem zmęczona na sama mysl. Ludzie nie rozumieja, ze jak ktos jest introwertykiem to nie znaczy, ze jest nieszczesliwy w zyciu. Mam męża, ktory ma podobny charakter i nie potrzebnych mi jest do zycia sto tysiecy znajomych czy imprezowanie co weekend. Na mnie wiele osob sie poobrazalo i poucinalo kontakt, ale mam to gdzies :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś introwertykiem i to takim ekstremalnym. Jeśli tak było zawsze, to taki masz już charakter. No nie żyje się łatwo takim ludziom, bo wszędzie wymagane są jakieś interakcje, a jak masz dziecko, to w miarę jego wzrostu, będzie ich coraz więcej, a do pracy też pewnie kiedyś wrócisz. Może psycholog jest w stanie trochę pomóc, jesli Ci to przeszkadza w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka 00:25 niestety nie za bardzo, chyba jedynym takim miejscem jest ... kuchnia i tu czasami odpalam laptopa rano albo wieczór. Wcześniej miałam takie zadatki zachowań w sensie jak byłam dzieckiem czy młodą dziewczyną to nie męczyło mnie siedzenie w domu, ale też nie reagowałam tak na ludzi, potrafiłam sie cieszyć ze spotkań, może dlatego że poza nimi miałam bardzo dużo czasu na bycie ze sobą. Troszke sie zmieniło jak wyszłam za mąż ale nie jakoś bardzo. Natomiast odkąd jest dziecko to wpadłam w takie ekstremum totalne. Dodam jeszcze że moje dziecko też wcale nie jest jakimś urwisem, jest spokojnym, delikatnym dzieckiem, niemniej jednak wymaga uwagi jak to dziecko. Sama nie wiem czemu tu pisze. Chyba żeby sie wygadać. Miło że ktoś napisał że ma podobnie. to przynajmniej nie jestem sama. Nie potrafie po prostu pojąć czemu ja mam tak a inni zupełnie inaczej. Zazdroszczę po prostu tym wszystkim ludziom tej niespożytej energii i że to dla nich takie normalne, potrafią tak żyć aktywnie od rana do nocy cały czas w towarzystwie innych i nie przez kilka dni ale przez całe życie aż do starości dopóki ich poważna choroba nie powali na łóżko. Załamuje mnie to wszystko. Normalnie to po prostu zaciskam zęby ale dzisiaj autentycznie dopadł mnie jakiś kryzys. Już nie daje rady. Zaczynam wierzyć że ten introwertyzm to nie jakiś typ osobowości tylko jakaś nieprawidłowość w mózgu lub w organiźmie tylko jaka dokładnie to sie nie dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo,po latach walk i rozwodzie z bardzo towarzyskim mezem musialam cos zmienic..Poniewaz stracilam wszystko musialam nauczyc sie zyc od nowa A raczej udaje,nie mam wyjscia,bo znowu wszystko stracę Wiec pracuję z duza grupa roznych ludzi,mam znowu towarzyskiego faceta,bardzo energiczne dziecko Nie ma wyjscia,trzeba udawac i mina nadrabiac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko masz przekichane,nie da rady tu nic zmienic Bo niby co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic z tobą nie jest nie tak. Jest mnóstwo takich ludzi. też taka jestem, wręcz identyczna. Musisz znaleźć swój świat i w nim się zamknąć i nikogo do niego nie wpuszczać. Moim światem jest wstawanie 0 3 rano, gdy wszyscy śpią i jestem tylko ja, sam na sam ze sobą. Gdyby mi to ktoś odebrał, zwariowałabym i wylądowała w psychiatryku. Dodam, że żyję tak już 50 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i teraz okaze sie ze wszystkie tak mamy :) po prostu jestes domatorka a na brak sily moze zacznij lykac jakies witaminy ,miec chlopa w domu 24/7 wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrób sobie badania na candidę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Duzo osob tak ma Ale ped zycia nie pozwala na przyznanie sie do tego Trzeba udawac i zapierdalac dalej Takie czasy nastały..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mocny introwertyk I tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×