Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mój kot jest chory

Polecane posty

Gość gość

ma biegunkę i wymioty do weta więcej nie idę; to są yebane konowały, które w ogóle leczyć nie potrafią. Nadają się tylko do składania kości. W temacie interny mają tylko jedną propozycję: antybiotyk i steryd. I tak było z każdym kotem i każdym weterynarzem. Dali jej Cerrenię i antybiotyk przez 5 dni. Oczywiście Cerrenia przestała działać, kot dalej rzyga. Wydałem tylko kasę, którą miałem na cały miesiąc jedzenia dla siebie i chuj! Kot jak był chory tak jest. I pewnie umrze z czasem z wycieńczenia. Nie mam już pieniędzy na jeżdżenie do innych weterynarzy, kroplówki, szukanie po omacku, że a nuż inny antybiotyk pomoże. Weterynarze tylko do wyciągania kasy są dobrzy. Bo to, pożal się Boże, każdy głupi bez 5letnich studiów mógłby ordynować. "Nie wiem co jest, a co tam dam antybiotyk, a nuż pomoże i kot wyleczony, a kasa się zgadza". I to jest prawda o weterynaryjnej internie. Poprzedni kot 3 miesiące tak był "leczony". Niezliczeni specjaliści, najlepsi w Polsce w swoich dziedzinach, codzienne wizyty, 7 tysięcy w plecy, a kot i tak umarł. I nawet nie byli w stanie stwierdzić przyczyny w sekcji... I tylko żal patrzeć jak bidula niknie w oczach i się męczy :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam takie same przemyślenia badań narobią, przynajmniej u mnie, każde jedno droższe niz u człowieka a i tak ten sam antybiotyk i ten sam steryd ładują krew, wydzielina, siku, prześwietlenie i parę stówek wpadnie, a potem da się ampułkę i jeszcze za sam zastrzyk (usługę, nie środek) 15 zł k****, 15 zł za naciągnięcie strzykawki i iniekcję! sama juz robię sobie za darmo, żadna filozofia domięśniowy czy podskórny zrobić tylko zwierzaka szkoda najbardziej, czlowiek się stara, kasę wywala, której ledwo na siebie starcza i nic z tego współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie przez dwa tygodnie trzymali kota na kroplówkach na siłę przy życiu, mimo że prosiłam o uśpienie. Każda kroplówka 80 zł, kotu krwawa wydzielina leciała z nosa, w końcu umarł z głodu... :/ Dla weterynarzy liczy się ich kasa, a nie dobro zwierzaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie o tym mówię; wizyta 25 zł, iniekcja 5, lek ileś tam (choć to akurat złotówki były) Ale jak zaproponowałem, że niech mi lek sprzedadzą i sam zrobię (zastrzyk podskórny to żadna filozofia; poprzedniemu kotu robiłem, także kroplówki, bo w końcu się zlitowali i co drugi dzień pozwalali przyjeżdżać) to oczywiście, że absolutnie nie, że to oni są lekarzami itp. No oczywiście, że są, w końcu za każdym razem 3-5 dych w kasie więcej. Swoją drogą, przez te 5 dni za każdym razem była inna opłata, pomiędzy 25 i 49 zł, mimo, że podawano tylko 0,2 ml antybiotyku, tego samego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo wiesz, tu badanie inne, np. przyłoży stetoskop i niby serca posłucha, a drugim razem obejrzy dziąsła a trzecim uszy i opłata inna jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćZ
Żal tego Twojego kociaka, ratuj go jakoś albo daj uśpić by się nie męczył. Mój kot gdy wymiotował i miał biegunkę to miał chore nerki. Przez tydzień dostawał zastrzyki i wyszedł z tego . Obejmij go palcami na wysokości tylnych łap za kręgosłup tak jakbyś chciała złączyć palce pod jego brzuszkiem i spróbuj nie za mocno ponaciskać. Jeśli zacznie miauczeć bo poczuje ból to mogą być nerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój nieboszczyk kot też był leczony nie tak jak trzeba przez męczyzwierzy nieuków z prowincji. Dopiero wizyta w Gliwickiej Klinice Weterynaryjnej postawiła go na nogi i darowaliśmy mu dwa lata dobrego życia. Miał niewydolność nerek, co było też skutkiem niewiedzy i niewłaściwego leczenia nieudaczników, którzy kastrowali kota i powtarzające się biegunki i wymioty uznali za alergię, problemy trawienne, żadnych badań laboratoryjnych, tragedia, mamy XXI wiek, a niektórzy leczą metodą zgaduj zgadula,a za każdą wizytę 100 zł. W Gliwicach postawili kota na nogi, udało się go uratować, ale miał tak zniszczone nerki, że tylko dwa lata żył, miał wszystkie możliwe badania, profesjonalnie i tanio, usunięto prawą nerkę, kiedy zrobiła się martwa i go truła. Z jedną żył jeszcze ponad rok, chociaż nie była w pełni sprawna. Otrzymał fachową pomoc i naprawdę szkoda kasy na byle jakich dziadów z prowincji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko badania laboratoryjne, poziom kreatyniny i mocznika może potwierdzić lub wykluczyć chorobę nerek, ewentualnie USG żeby sprawdzić w jakim są stanie. Niestety często wymawiają, że kot coś zjadł i się struł, kłopoty z trawieniem, wciskają ciemnotę na wszelkie możliwe sposoby. Pełno jest dziadowskich gabinetów żerujących na naszej miłości do zwierząt i wyciągających pieniądze za leczenie bez efektów. Wciskają drogie karmy lecznicze, a zwierzę umiera i nawet nie wiesz na co. Każdy powinien mieć to urządzenie do badań laboratoryjnych, a nie leczyć w ciemno. Poza tym koty często mają problemy z nerkami i najpierw to sprawdzić, a potem szukać dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie no, bez przesady morfologia rozszerzona to było pierwsze badanie. Kota, mimo że starszawa (ma 14 lat) ma zdrowe; kreatynina w normie, nieznacznie podwyższony mocznik. No a potem, skoro nerki wykluczone, zaczęło się jechanie standardem, czyli Cerrenia objawowo na wymioty i antybiotyk na ślepo, że a nuż infekcja bakteryjna przewodu pokarmowego... Wymioty ustały, ale powróciły 3 dni temu, jak lek objawowy przestał działać, a biegunka nasiliła się ponownie wczoraj po zakończeniu cyklu antybiotyku. Niestety musi dziewczyna sama sobie z tym poradzić, bo ja już nie mam ani kasy, ani wiary w weterynaryjną internistykę I żeby nie było, to nie prowincjonalny gabinet, a warszawska spora klinika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne, to ja już nie wiem, co powiedzieć. Myślałam, że to jakiś wiejski ubogi gabinet, bo ja z tego typu leczeniem, że nikt nic nie wie, spotkałam się u mnie na prowincji. Jestem ze wsi, na Śląsku i mnie klinika w dużym mieście nie zawiodła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaraz, zaraz. sa tez weterynarze ktorzy kochaja swoja prace i sa beznadziejni. matka chodzila raz do konowalow i mase kasy zostawila. pozniej poszla do innych i tam juz zastrzyk kosztowal tylko 10 zl + leki i za sama wizyte tez 10 zl 500% mniej.. i kota świetnie leczyli! mial raka i tamci chcieli go uspac juz i nie wiesdzieli jak leczyc inni chcieli go leczyc wiedzieli jak i kot zyl jescze 3 lata, a tamci dawali mu max trzy tygodnie!!! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to pięknie; dziś w nocy zwymiotowała żółcią chyba; taka żółta woda :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba jednak pojadę do konowałów znowu. Wiem, że to bez sensu, ale nie mam serca patrzeć jak się biedula chora męczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobij go !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie koniecznie musisz iść z kotem do dobrego weta i to jak najszybciej. Ja z moim chodzę do http://weterynarz-szczecin.info/ , nigdy mnie nie zawiedli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w*********j z mojego tematu spamerze!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musiałaś trafić na bardzo złego weterynarza, szczerze współczuję. :( Ja z moją kotką chodzę do http://wetfranciszek.pl/ , nigdy mnie nie oszukał, zawsze udawało się pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×