Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cloeff

mieszkanie z teściami

Polecane posty

Gość cloeff

Mieszkam grubo ponad rok z teściami i jestem wykończona psychicznie. Naprawdę czuję jakby ktoś mnie przecisnął przez wyżymaczkę. Relacje są poprawne, nigdy nie było żadnej awantury. Nie ma wielkiej przyjaźni , ale jest szacunek. Ale jest tez mnóstwo drobnostek, które przy wspólnym mieszkaniu zaczynają z czasem coraz bardziej uwierać. Myślę, że ich też. Ja czuję, że nie jest to mój dom. Wszyscy chodzą po całym domu, ja nie wchodzę do innych pokojów oprócz naszego bo czuję, że mi nie wypada. Mąż czasami idzie wieczorem pogadać do mamy, do brata - ja siedzę wtedy sama w pokoju. Wiadomo późna pora, oni czasem w piżamach- no nie wypada. Krępuję się jak zobaczę kogoś przelatującego z łazienki w bieliźnie i wiem, że ta osoba tez się krępuje. Z bratem męża bardzo mało rozmawiam, prawie w ogóle. I nie pokłóciliśmy się tylko tak po prostu. Ciężko jednak tak żyć pod jednym dachem. Do pewnych spraw i tematów nie jestem dopuszczana, to też chyba naturalne, ale jednak sprawia, że czuję się obco. Często słyszę jak rodzina męża jest razem to jest swoboda, śmieją się luźno żartują, a jak ja jestem z nimi to owszem jest miło , ale tak jakoś poprawnie i zachowawczo. Staram się pomagać w domu, ale ciągle się zastanawiam, czy nie robię za mało, martwię się kiedy przypalę garnek, czy gdy zbiję coś w kuchni. Stosuję się do zasad panujących w domu i zawsze staram się zrobić to o co mnie teściowie poproszą, ale mam serdecznie dość życia pod czyjeś dyktando, według czyichś zasad, a nie swoich. Mam wrażenie , że żyjemy z mężem nie jak małżeństwo, które kreuje swoja rzeczywistość tylko jak dzieci jego rodziców. Wiem ,że teściowa chce dobrze, ale nie wiem czy to dobrze gdy zmienia dorosłym ludziom pościel, czy wybiera ciuchy z naszego kosza na pranie, który mamy w pokoju i pierze nam rzeczy. Nie mówię już, że czasem znikają drobne przedmioty np jedna z dużych świec, których kilka kupiłam, czy że ubywa wina z butelki w barku;p. Zauważyłam, że czasem nie mogę zdecydować o sobie w tak podstawowych sprawach jak np, kiedy mam coś zjeść. Według teściowej mam zjeść obiad teraz , a jak mówię, że później bo nie jestem głodna to słychać w jej głosie zdenerwowanie i nacisk. Jestem bardzo zmęczona. Mamy z mężem 30 stkę prawie na karku i dla mnie to trochę absurdalne. Powiedzcie ludzie czy ja przesadzam? Dobrze , że się wyprowadzamy za chwilę, bo całe życie bym tak nie dała rady. Już teraz wysiadam po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każde młode małżeństwo powinno mieszkać w osobnym domu a już na pewno mieć do tego domu osobne wejścia i ścianę między rodzicami. wiem co piszę mieszkam z teściami w jednym domu 20 lat i nawet pierdnąć głośniej nie można już o swobodnym poprztykaniu się z mężem bez osób trzecich nie wspominając. wyprowadźcie się w lokatorne choćby do kawalerki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co myślałaś, że będziesz rządzić w cudzym domu i wszyscy będą koło ciebie skakać? Bo jaśnie księżniczka łaskawie zgodziła się zamieszkać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co tak się żalisz jak się za chwile wyprowadzasz ? Z drugiej strony warto mieć różne doświadczenia chociażby po to , żeby przestrzec innych i docenić to co się ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skakać? chyba mówisz o sobie że tak emocjonalnie cię poniosło. w takich relacjach liczy się choćby na podstawowe minimum kultury typu nie przeszukiwanie mieszkania podczas twojej nieobecności czy nie podbieraniu kasy z kupki. tak wiele? nie sądzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cloeff
oczywiście, ze tak nie myślałam, że ktoś ma koło mnie skakać. Jak napisałam wcześniej uważam, ze jak się wchodzi do czyjegoś domu to należy przyjmować zasady tego domu, co też robię. Na razie to ja skaczę koło nich, ustępuję, pomagam, staram się. Chcę tylko zauważyć, jakie to jest meczące mieszkać u kogoś i jeśli ktoś się waha czy zamieszkać u teściów to niech tego nie robi. Dla teściów też pewnie to nie jest łatwe. Więc dla wspólnego dobra- skromnie ale osobno.Mimo , że relacje będą dobre to nigdy nie będziecie u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmisia
Witam autorke,mlodosc to sprawa dyskusyjna,wiec niektore pary cy tez malzenstwa,wola od razu na tzw.gleboka wode majac po te20lat,inne po prostu wiekowo starsi wola tzw.przeczekac kilka lat u jego lub jej mamy,oszczedzajac kase na tzw.swoje,pewna para siedza u rodzicow jego juz osiem lat,nie placa zadnych rachunkow,nie robia podstawowych nawet rachunkow,nic,a ich sposob na rodzicow,to ignorancja,obojetnosc,zyja dla siebie,owszem oboje pracuja,ale kasa cala ich,a rodzice placa i utrzymuja ich,qiem,ze ciezkie jest zycie jak tu opisala autorka tematu,osmiele sie doradzic,a idzcie na swoje na wynajete mieszkanie,inaczej powinno sie rozmawiac z domownikami o problemach,czasem ustapic swojej racji,pogadac otwarcie,bedzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo jak autorka. Tylko, że my mamy osobne mieszkanie (załatwione przez jego rodziców...), ale kiedy by nie była wolna chwila, albo jakies corobowe to on od razu umawia się bez mojej zgody na wyjazd do jego rodziców. Są to ludzie spoko, ale męczące jest siedzenie u jak by nie patrzeć obcych ludzi. Oni wszystko robią, pierą, gotują, pracują, a mnie nie dopuszczają do niczego i tak siedzę w 4 ścianach przed kompem bo wyjść też nawet nie można bez prozenia się o klucze do furtki (6 lat związku i nikt mi jeszcze nie sprawił, a żyjemy w tym domu jak w swoim...) i naprawdę czuję się jak ptaszek zamknięty w klatce. Do pracy nawet z teściem jeździłam i też nijako skrępowana bo wolałabym się wyspać w godzinnej podróży, ale nie wypada ;x na szczęście mój już po operacji wyzdrowiał, ale przeraża mnie perspektywa jazdy tak co chwile do nich i życie na ich koszt. Ani seksu, nai swobody, a ciągłe wyrzuty sumienia, że 5te koło u wozu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmisia
Ja gdybym dostala chate,to juz jest moja,a moj facet jak sam umawia odwiedziny u tesciow,to sam niech sobie tam jedzie,a na drugi raz niech mi mowi,bo ze mna zyje a nie z rodzicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmisia
Jezeli nie ma sie innego wyjscia,to musi tak byc ja mieszkalam ze swoja apidyktyczna stara matkanie dala mi samej o niczym decydowac,zylam tylko z alimentow z funduszu w malym miasteczku,za 500zlotych musialo mi starczyc na pieluchy i mleko,jako bezdomna musialam,na miejsce w domu samotnej matki czekac na miejsce,napisalam podanie o mieszkanie 4lata czekalam,dostalam potem moje zycie sie zmienilo,ale docencie co macie,szukajcie rozwiazan,zycie to nie kwiatki i bajki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi z Twojego powodu, że miałaś takie, a nie inne życie tylko, że nasz problem polega na tym, że my to doceniamy, ale taka sytuacja nas krępuje. Ja np. mogłabym mieszkać w klitce 5x5 metrów i biednie byle swobodnie u siebie niż w wielopokoleniowym domu, gdzie trzeba gnieździć się po kątach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obdarowany szczęśliwą godziną
Wasz błąd polega na tym,że żenicie się/wychodzicie za mąż, a nie dbacie o to, by mieć własne mieszkanie. Stąd bierze się niezadowolenie. To przecież wasze decyzje. Zanim weźmiecie ślub, zastanówcie się, gdzie będziecie mieszkać, to na pewno mniej będzie bolało :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość USA USA USA
Otóz to. Po co brać ślub jak sie nie ma gdzie mieszkać? Nic się nie zmieniło w głowach od PRLu. Czy wam przeżarło mózgi? Nadal odkładacie do skarpety na FSO Poloneza albo starego Golfa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "A co myślałaś, że będziesz rządzić w cudzym domu i wszyscy będą koło ciebie skakać? Bo jaśnie księżniczka łaskawie zgodziła się zamieszkać?" Oho Teściowa! Już jest. Zjawia sie blyskawicznie jak świst noża szyyyyt.. grrrrrr.. jak tylko o niej mowa, wszystko musi wiedziec i wszystko wie najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmisia
Czesc,dziekuje,ze komuś jest przykro z powodu tego,co mnie spotkało,tak to ja sama jestem temu winna,ale fakt jesli kogos krepuje mieszkanie z rodzicami lub tesciami niech wynajmie pokoj 5x5i juz bedzie lepiej sie czuł,ja musialam miec tak a nie inaczej,przezylam,wiec i ktos tez moze,ale jekos dazylam aby wyjsc z tego,co uważałam za zle,kazdy moze starac sie o mieszkanie chocby z przydzialu,predzej malzenstwo ma szanse dostac niz samotna matka jak ja kiedys,a co do slubow to ja sie nie zgadzam bo zeby kazdy mial najpierw miec to czy tamto,mieszkanie,to prawie nikt by nie bral slubu,a prl jest nadal te pisiory nam to zgotowaly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćmisia,trzeba być niesamowitym pustakiem,brać ślub nie mając pojęcia gdzie się podziejcie po nim.No cóz nie każda ma to coś co myśli czyli łeb na karku i odrobinę taktu by nie wchodzić rodzicom na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×