Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Związek a uzależnienie.

Polecane posty

Gość gość

Mój chłopak ma 28 lat i problem z alkoholem i narkotykami. Teoretycznie zdaje sobie z tego sprawę, mówi, że z tym walczy, chodzi do psychoterapeuty. Teoretycznie. Wciąż nie może skończyć studiów, nie podoba mu się żadna praca, więc pieniądze bierze od rodziców. Teoretycznie bardzo przeszkadza mu bycie na łasce rodziców, ale w trakcie wakacji nie poszedł do pracy, bo jak mówi "miał ciężki rok, musi odpocząć". Szkoda że nie odpoczywa od picia i cpania. Jest mi smutno, bo to dobry człowiek, ale jak mu wytłumaczyć że ma poważny problem? Że naprawdę musi przestać? Czasem wydaje mi się że on nie rozumie w jakiej sytuacji się znalazł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uciekaj od niego. Alkohol a tym bardziej narkotyki to najgorsze w co sie mozna wpakowac. Niewielu z tego wychodzi, a jesli tak to bardzo czesto wracaja do nalogu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o moim ex... też taki len smierdzacy, na utrzymaniu matki, narkoman, wieczny student, żadnych studiów nie mógł skończyć, trzy kierunki zaczynal, powtarzał semestry, w koncu dawał sobie spokój, uzależniony od dopalaczy, kodeiny, wieczna depresja, fobia, pracy nie szukal. I patrzył tylko skąd kase ciągnąć. Nawet do sadu poszedł walczyć o rente bo leniowi sie do pracy nie chcialo iść i uważał że renta mu sie należy!! Matka jego też chora psychicznie ale to inna historia. Meczylam sie w tym syfie wiele lat, też go tak idealizowalam, jakie to biedactwo, jaki on dobry, mądry, chory. W końcu mialam już dość narkomana, gdy nawet kase ode mnie ciągnął. Wzial kredyt w banku na kilka tysięcy i wydal wszystko na dopalacze i psychotropy. Oczywiście kredyt mamusia splacala. Kopnelam go w d.. w koncu, bo juz rzygalam nim. Długo nie dawal mi spokoju, nekal mnie ale w koncu sobie odpuscil. Nie mam z nim juz zadnego kontaktu i ciesze sie ze sie od gowna uwolnilam. Szkoda tylko tych zmarnowanych lat... a taki to dobry chlopak byl, tez mi sie tak wydawało. A prawda taka że to kompletne zero i egoista. Dlatego Autorko tego tematu radze Tobie zebys tego swojego tez zostawila bo tylko czas marnujesz na palanta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odpowiedzi :( oczywiście ciężko jest po prostu powiedzieć komuś, kogo się kocha, że nie warto tracić czasu na niego. Wydawałoby się, że jak rodzina w porządku, rodzice lekarze (psychiatrzy w dodatku), nie mają większych problemów, to i dzieci powinny być szczęśliwe i zdrowe, a tu coś takiego. Szkoda, że ludzie tak lubią komplikować sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie dzieci lekarzy, prawników i innych bogaczy często mają duże problemy ze soba. Brak czasu, rodzice ciagle w pracy, dziecko samo, porzucone emocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zupełnie nie ten przypadek. Rodzice wydają się idealni, naprawdę, jak oglądałam jakieś zdjęcia z dzieciństwa, słuchałam historii itd to aż zżerala mnie zazdrość, bo u mnie w domu było zupełnie inaczej. Ale może faktycznie coś jest na rzeczy, bo kiedyś powiedział, że ma dziwna relacje z matką, jak gdyby sprawdzał "granice" ile może zrobić i kiedy ona "przestanie go kochać"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nigdy nie wiemy, co dzieje sie za zamknietymi drzwiami. Coś idealnego dla obcych osob moze okazac sie pieklem dla osób które z czyms zyja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem matką ćpuna...uciekaj od niego, nie wierz w żadne bzdury, terapie...UCIEKAJ, ZMIEŃ NR TELEFONU, ZNIKNIJ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam jednego narkomana. Tez długo się leczył , terapie, niby było coraz lepiej. A tu jednego dnia wisi klepsydra, że zmarł w wieku 30 lat.. To nie jest łatwe z tego wyjść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest to, że nie mam się komu wygadać. Przyjaciółka, rodzice od razu nie pochwalali tego związku (jestem 8 lat młodsza od niego) a innym osobom, które znam nie do końca ufam, a nie chcę jeszcze bardziej namieszać i narobić plotek itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrobisz, jak bedziesz chciala. To jest Twoje życie. Tylko pomyśl, jakiej przuszłości chcesz dla siebie i czy warto narażać się na cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli chcesz wiedziec czy on jest w stanie leczyc się, czy kiedys przerwie branie, napisz do mojej wrózki Sofii, jest świetna i na pewno Ci pomoże . Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwazajcie, ta oszustka za jedno glupie krótkie pytanko chce 30 zl :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za swiat?! czy wyludzacza i oszusci nie powinni siedziec w wiezieniach a oni dzialaja sobie legalnie i sa promowani w najwiekszych stacjach tv? Statysyki mowia ze niewielu uzaleznionych wychodzi z nalogu czesto wracaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko naprawdę dobrze Tobie radzę, daj sobie z nim spokój. A z tym kochaniem to wiesz, ja też tego swojego kochałam, a dzisiaj się zastanawiam co ja w nim widziałam. Tak więc uczucie Ci przejdzie, o to się nie martw. Miłość jest ślepa. Jak zakończysz ten chory związek, to za jakiś czas spadną Ci klapki z oczu. Nic dobrego nie będzie z tego narkomana. On ma jakieś zaburzenia psychiczne i dziwne relacje z matką. Ten mój miał tak samo. I jego ojciec też był lekarzem (ale nie żył już). Niby ojciec lekarz, zaradny, pracowity, dużo w życiu osiągnął, a synalek leń śmierdzący patrzył tylko skąd kasę brać na ćpanie. Nawet od swojego psychiatry do którego chodził, kasę ciągnął. Tak więc UCIEKAJ!!! Jak najszybciej bo po takim ćpunie to wszystkiego można się spodziewać, może Ci nawet krzywdę zrobić jak dostanie jakiegoś szału po narkotykach. Ja tego swojego też kochałam, 3 lata z nim byłam, nie wyobrażałam sobie życia bez niego. A jednak jakoś zakończyłam ten związek i już 2 lata minęły i się cieszę i tylko szkoda tych lat zmarnowanych i nie wiem naprawdę co ja w nim widziałam. Nie rób z siebie matki teresy, masz dopiero 20 lat, po co Ci 8 lat starszy leń, nieudacznik narkoman z problemami psychicznymi? To właśnie taki koleś powinien się cieszyć, że ma rodziców lekarzy, więc pewnie bogaty jest, dobrze ustawiony, pewnie rodzice mu wszystko finansują, mieszkanie kupią, pracę też by załatwili. A taki leń śmierdzący zamiast to docenić że tak dobrze się urodził, to ćpa... Nie szanuje, nie umie docenić, szkoda czasu na takie KOMPLETNE ZERO!!! Kiedyś to zrozumiesz jak zmądrzejesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko, Byłam 5 lat z osobą, która kiedyś brała narkotyki, piła i miała mnóstwo innych problemów, w tym nieukończoną szkołę. Rozstałam się może w sposób niekulturalny i w taki, którego nigdy nie popierałam - nie spotkałam się, nie chciałam już żadnych wyjaśnień. Do rozstania doszło w styczniu, a ja nie miałam z kim o tym porozmawiać. W lutym zamieściłam swój problem na Kafeterii i brzmiał on tak: "Witam, proszę jeszcze raz o szczere odpowiedzi. Potrzebuję pomocy, porady, chociażby mailowej. To zawsze lepsze niż nic, a poza tym nie mam za bardzo komu się wygadać. Podałam też ten temat w zakładce życia uczuciowego, lecz nie uzyskałam wielu odpowiedzi, a bardzo mi na nich zależy. Temat będzie dosyć długi, ale może ktoś zechce przeczytać i napisać chociaż kilka słów. Jakiś czas temu rozwalił się mój pięcioletni związek. Nigdy nie oceniałam kogoś po wykształceniu, dlatego nie obchodziło mnie, że ja mam wykształcenie wyższe, a mój wybranek dopiero będzie kończył liceum. U niego stało się tak przez błędy z przeszłości - rozwalona rodzina, brak zainteresowania ze strony rodziców. Jako nastolatek popadł w alkoholizm, narkotyki, potem doszło też do pobicia się z osoba ówczesnego pokroju, za co został ukarany na 9 miesięcy. Gdy go poznałam, już dawno nie miał tych kłopotów, był po terapii, chodził na mitingi grup AA. Moja rodzina też mu w pełni zaufała, chociaż obawiała się o mnie,o mój los. Nigdy nie zostałam przez niego uderzona czy upokorzona, pomagał mi i wspierał na duchu, a jest w czym, gdyż jestem epileptykiem. Mimo to podjęłam naukę na wymarzonych studiach, piszę różne rzeczy i przygotowuję maturzystów do egzaminów. Z tego po prostu żyję. Zaraz ktoś powie, że uczepiłam się go przez chorobę, ale to nieprawda. Dlaczego zakończył się mój związek? Bo on ciągle czegoś odmawiał - co miesiąc zmieniał pracę (bo tu jest nie taka atmosfera, bo tu mi się nie podoba, itp.) ze szkołą tez było ciężko, kilkukrotnie przesuwał termin jej rozpoczęcia, a większość prac zaliczeniowych pisałam mu ja. Pomagałam mu też w domu, z rodziną, upokarzałam się nawet przed jego ojcem, który zawsze miał go gdzieś. W listopadzie pracę załatwiła mu moja rodzina, gdyż nie chciał pracy fizycznej, a oni mieli możliwość załatwienia pracy biurowej. Po dwóch tygodniach, bez poinformowania mnie o tym, odszedł z pracy, bo.... mu się nie podobała,a przecież nie dostanie pracy nie wiadomo gdzie z wykształceniem gimnazjalnym... Uznał też, że woli jednak pracować fizycznie, czego już kompletnie nie rozumiem. Zawsze też zrzuca winę na rodzinę, że mu nie pomagała i dlatego on teraz za to wszystko płaci...Wtedy pokłóciliśmy się, jednak obiecał mi, że wróci do tej pracy i zostanie tam na okres szkoły. Niestety, po miesiącu zrobił ten sam numer i wtedy już nie wytrzymałam. Nie chciałam nawet rozmawiać, tylko po prostu go zostawiłam. Nie mogłam już dłużej tak żyć, zastanawiać się, co wymyśli następnego dnia, nie spałam przez to po nocach, a jeśli już, to bardzo niespokojnie, co przekładało się na moją chorobę. Czy dobrze zrobiłam? Co miałam jeszcze zrobić, żeby jemu wreszcie się podobało? Pomagałam mu w szkole, pracy, w domu, więc co jeszcze? Czy zrobiłybyście podobnie? Nie wiem, ale ja spaliłabym się ze wstydu, gdybym była facetem i kobieta wręcz błagała mnie z płaczem, żebym podjęła jakąkolwiek robotę, nie mówiąc o szkole. Dodam, że on niedługo skończy 30 lat, ja mam lat 27. Na koniec dostałam maila, że to moim wymogom nie można było sprostać i że to ja jestem winna. Właśnie dlatego zaczynam doszukiwać się winy w sobie, tylko...czy słusznie? Sądziłam, że doceni to, że ma normalną kobietę, która lubi poukładany dom, nie w głowie jej wieczne balangi, a przede wszystkim nie sprowadzi go znowu na złą drogę, tylko zaprowadzi na lepszą... Ale nie można przecież rzucać pracy co miesiąc...Ja znowu wściekam się, bo do pracy pójść nie mogę i tylko robię to, o czym wcześniej napisałam. Jemu znowu nie podoba się żadna praca... Twierdzi, że praca załatwiona przez rodzinę wiąże mu ręce, ale mimo wszystkich informacji o nim każdy chciał mu pomócsmutas.gif co sądzicie o sposobie, w jaki to się niestety stało? Po drugim okłamaniu mnie po prostu już nie miałam siły na rozmowę w cztery oczy. Tym bardziej, że zarzekał się w moim domu przy wszystkich, że do końca szkoły na pewno nie porzuci tej pracy. A była ona przyjemna, gdyż ma elastyczny grafik, nie wracałby zmachany po robicie, tylko siedziałby w cieplutkim pomieszczeniu, gdzie na dodatek pomagałby mu mój brat... Jeśli jednak po pięciu latach ktoś nadal postępuje tak samo... Ja pomagałam mu też finansowo, dawałam pieniądze na prawo jazdy, ale też go nie zdał... Dobrze chociaż, że był dobry pod innymi względami - nie bił mnie, nie krzyczał, ale na kłamstwach i ciągłym wybrzydzaniu nie potrafię żyć. Wtedy, gdy byliśmy razem, cieszyłam się, że jest osobą skromną, miłą, nigdy mnie nie uderzył, ale...co z tego, jak odwrócił kota ogonem? Po rozstaniu pisał i dzwonił, że zostanę sama, że przeze mnie wrócił do picia i ćpania. Pisał znajomym, że to ja mam za mało pieniędzy, żeby móc się wyprowadzić... tylko wtedy co by z tego było? Ja opłacałabym dom i jedzenie? A on co tydzień by się zwalniał? Wiem, że robi to w dalszym ciągu, non stop zmienia zatrudnienie i nie wiem, czy dokończy szkołę. Ja już tak dłużej nie mogłam - codziennie chodziłam niemal przypięta do telefonu, bo co wymyśli, co powie? I te jego snucie planu o prywatnym biznesie, itp. Kto by za to zapłacił? Ja? Niech sobie dobrze żyje, jeśli chce, ale beze mnie. Było dobrze, ale do momentu, gdy się nie czepiałam. Dla mnie obietnica jest czymś ważnym, a jak można jednego dnia obiecywać, a drugiego nie przychodzić do roboty??? Myślałam, że spalę się ze wstydu przez niego. " Jak widzisz, zaufałam mu, zresztą nie tylko ja, bo cała moja rodzina. Nic mi dobrego z tego nie przyszło, bo przecież to ja mam za mało i to ja za mało robię. Nie pakuj się w to, bo potem i tak będziesz winna. Ja mam 5 lat wycięte z życiorysu i nie mam ochoty na nowe związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×