Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pomocy...

Polecane posty

Gość gość

Witam Nie wiem już, co mam robić. Szukam pomocy wszędzie - w książkach, w ludziach, niestety pomimo tego czuję się bezsilna. O wiele ciężej zdiagnozować mi mój problem, ponieważ nie pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, więc nie mam pojęcia, gdzie spoczywa źródło moich problemów. Chodzę do psychiatry, przyjmuję leki. Byłam w związku ponad 2 lata. Mój związek przypominał roller coaster. Winą o każdą kłótnię byłam obarczana wyłącznie ja. Poniżałam się przed nim, błagałam go, pomimo tego, że mnie ignorował, ubliżał mi, aby mi wybaczył, bo się zmienię i mnie nie zostawiał. Zresztą, zostawiał mnie setki razy... Odwołaliśmy również dwa zaplanowane śluby w ubiegłym roku. Ciągle mamił mnie wizją pierścionka, wspólnego mieszkania i wspólnego życia i nigdy to nie doczekało się realizacji, bo zawsze byłam "niegrzeczna" i "nieposłuchana". W maju obiecał, że on się przeprowadzi do mnie (bo po rozstaniu zmieniłam pracę i miejsce zamieszkania). Znów obiecywał to przez 2 miesiące, po czym gdy był u mnie, zaczął sprawdzać mój komputer i odkrył, że pisałam z innymi mężczyznami. Przyznałam się również do tego, że przespałam się z innym na początku naszej znajomości. Dlaczego to robiłam? On mnie zostawiał, nie odzywał się do mnie np. przez tydzień, a ja panicznie bałam się być sama i chciałam poczuć, że nie jestem aż tak beznadziejna, głupia i niewystarczająca. Dlaczego poszłam z kimś do łóżka? Bo gdy się poznaliśmy on sam miał niezamknięte sprawy ze swoją byłą i masę wymówek, dlaczego tego nie zakończy - "bo znajomi ze studiów się od niego odwrócą". Chyba zrobiłam to na złość, gdy po raz kolejny rozmowy z nim nie przynosiły efektu. Czuję się wszystkiemu winna. Nie umiem o nim nie myśleć, choć nie ma szans, żebyśmy byli razem. Ja chcę żyć w Warszawie i tutaj też wróciłam z powrotem (wcześniej po ukończeniu studiów rzuciłam wszystko dla niego i przeprowadziłam się rodziców, bo nie chciałam żyć na odległość), a on, w naszym rodzinnym mieście ma pracę, własne mieszkanie, w perspektywie kupno samochodu i na pewno tego nie zostawi (choć mnie tak zapewniał w maju...). Ja niestety chcąc wykonywać zawód prawnika, w naszym rodzinnym mieście nie mam szans na rozwój ani perspektywy, zresztą przez rok szukałam tam pracy i znalazłam, owszem, ale w dziale handlowym, a ja ze sprzedażą nie mam i nie będę mieć nic wspólnego. Szukam pomocy, bo nie umiem żyć bez niego. Nie umiem się odciąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, że on sam, gdy nie byliśmy razem w kwietniu, poszedł do łóżka z inną i kazał mi się po prostu z tym pogodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyczna relacja i uzależnienie. Poszukaj dobrego terapeuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie stać mnie na prywatną terapię, a na nfz nie ma miejsc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszędzie? A do Boga się zwracałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, zgadzam się z powyższą opinią, że w pierwszej kolejności powinnaś poszukać pomocy u specjalisty. Z tego co piszesz, spotykasz się z psychiatrą. Jak on określa twój problem? Na co ukierunkowane są leki które przyjmujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×