Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutnamamaa

Mama mnie ciagle krytykuje

Polecane posty

Gość Smutnamamaa

Mam problem z mama. Bardzo ja kocham, jestesmy blisko, mamy fajny kontakt, ale przez nia czuje sie beznadziejna matka. I nie chodzi o to, ze powiedziala to wprost. Nie. Ale non stop slysze jakies uwagi, wtracenia. Mam dwoch synkow. Starszy jest czasem niegrzeczny jak to trzylatek. Kiedy tylko cos nabroi mama nie skupia sie na danym problemie tylko robi wywody, ze go rozpieszczam itd. co wcale nie jest prawda. Zreszta jak go ukarze i placze to wtedy tez jest zle. Babcia go zaraz pociesza. Czasami mam wrazenie ze podswiadomie w kazdej sytuacji wyszukuje moich bledow. Juz kilka razy wytknelam jej,ze krytykuje mnie niezaleznie od tego jak postapie. Np. jak pilnowalam synka z jedzeniem to slyszalam, ze go przekarmiam itd. Po jakims czasie jak widziala,ze zjadl tyle ile sam chcial to mowila ze powinnam go karmic. Po prostu nawet jakbym chciala postepowac wg jej rad to nie jestem w stanie. Mieszkamy w blizniaku i widujemy sie codziennie. Nie wiem jak mam sobie z tym radzic skoro ciagle slysze jakies uwagi i kryyke. Powoli wpadam wjakas depresje,mam o sobie najgorsze zdanie.No i drecza mnie wyrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamamaa
Zadnej z Was mamy nie krytykuja? Jesli tak to jak sobie z tym radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja mama Cię nie krytykuje tylko pi*rdoli glupoty:). Tak jak moja. Jak to znoszę? Mieszkam na tyle daleko, że nie widzę jej codziennie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja niestety nie moge sie wyprowadzic. Nie zostawie mamy samej. Jestesmy jej najblizsza rodzina. Niby wiem, ze to ja jestem matka i powinnam ignorowac to co mowi. A jednak ciagle sie doluje. Tak jakby to wlasnie od opinii mamy zalezalo to czy jest dobra matka. Ostatnio np. trzymalam synka i idac z nim zahaczylam jego nozka o futryne. Troche zaplakal to mama juz do mnie z tekstem`co mu ZNOWU zrobilas?`To znowu strasznie mnie ubodlo. Mam wrazenie ze mama mysli,ze stanowie zagrozenie dla wlasnego dziecka, jestem zla matka i ona musi wszystkiego sama pilnowac... Ale kiedy powoedzialam jej co czuje to sie na mnie obrazila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu jej nie zostawisz? Jest chora, zniedołężniała, wymaga opieki? Nawet jeśli tak, i faktycznie macie powody żeby zostać (oprócz tego że tak wygodnie), to zaznacz że twój dom, twoja sprawa. Odgrodź normalnie podwórko, zamykaj drzwi, bo mam wrażenie jakbyście w jednym domu żyli- czemu mama w ogóle ma stale wgląd w to co i jak twoje dziecko zjada? Albo w końcu się postaw, pokłócicie się porządnie, powiesz jej co myślisz, wyraźnie zaznaczysz że jesteś u siebie i sobie nie życzysz, a jak jej nie pasuje to w tył zwrot i do własnego domu. Albo dotrze, albo strzeli focha i jakiś czas nie będzie przychodzić, a potem przynajmniej przy tobie będzie się gryźć w język. Mieszkałam z moją, wprawdzie tylko chwilowo, też ją kocham, przepada za wnukami ale już kręćka dostawałam, serio. Nie dość że podważanie naszych zasad (słodycze przed posiłkiem, pocieszanie kiedy ma karę, włączanie głupich bajek, chwiejne zasady), to często gęsto krytykowanie nas wprost przy dziecku, albo komentowanie przy nim jego zachowania- jakby czterolatek był niedorozwinięty i nie słyszał co babcia mówi. Takie sytuacje i babcine zasady mogą być dorywczo, jak wnuczek babcię odwiedza raz na dwa tygodnie, ale mieszkać w takich warunkach i konsekwentnie wychowywać dziecka się po prostu nie da. Też mam wrażenie że czego bym nie robiła, to powód żeby się przyczepić- albo za surowo, albo zbyt pobłażliwie... wyprowadzilam się i jest znowu świetnie, ale wtedy miałam gorszą sytuację, jednak byłam u rodziców tylko gościem, skoro jesteś u siebie to to wyraźnie zaznacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd ja to wszystko znam. Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama jest taka sama, byłam teraz 2tyg na urlopie u rodzicow i modlilam się zeby jak najszybciej się urlop skończył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja tak samo. Boże, jak ja mam strasznie dość tych wszystkich przytyków, pretensji. Tak jak ją kocham, to tak samo mam jej dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja wczoraj napisałam, że Twoja mama Cię nie krytykuje, ale pie*przy głupoty. Mam dokładnie taką samą matkę i bardzo Ci się dziwię. A wiesz dlaczego? Piszesz o swojej mamie: "Bardzo ja kocham, jestesmy blisko, mamy fajny kontakt, ale przez nia czuje sie beznadziejna matka." A jedno drugiemu przeczy. Bo jak można być blisko i mieć fajny kontakt z kimś kto Cię ciągle krytykuje i wpędza w kompleksy? Odpowiedz sobie szczerze: czy gdyby jakaś Twoja koleżanka ciągle doszukiwała się błędów w Twoim zachowaniu to mogłaby zostać Twoją bliską przyjaciółką? Raczej wątpię... Moim zdaniem Twoja matka jest mega toksyczna a Wasze relacje są po prostu chore. Jest na to rozwiązanie, ale musiałabyś naprawdę chcieć coś z tym zrobić i zacząć działać. 1. Idziesz do psychologa, który poprowadzi z Tobą terapię i wyjaśni Ci, że Twoja matka nie jest guru, a Ty nie jesteś zależna od jej opinii. Poprawi Ci tym samym samoocenę, do tego nauczy asertywności (której Ci zdecydowanie brak), dzięki temu też będziesz pewniejszą siebie i lepszą matką. 2. Ograniczasz nieco relacje z matką. Ko to widział, żeby codziennie spędzać czas z rodzicami? Przecież nie jesteś już małym dzieckiem, które musi siedzieć przy cycusiu. To już lata temu powinnaś odciąć pępowinę i żyć bardziej niezależnie. Twoja matka nie musi (ba, nie powinna nawet) żyć Twoim życiem. Powinnaś więcej czasu spędzać sama, z dziećmi, z mężem z innymi znajomymi, mieć SWOJE zajęcia, swój czas, a nie ciągle mamusia i mamusia. Bliźniak bliźniakiem, fakt mieszkacie za blisko, ale od czego są klucze do mieszkania? A kolejna rzecz: więcej asertywności, naucz się odmawiać mamie kolejnego "przyjścia na kawkę", "wspólnego spacerku/zakupów" czy co tam innego jest powodem spotkań, to powiedz, że masz inne plany. Grzecznie, spokojnie odmów. Na spacer idziesz dziś z koleżanką, albo sama, zakupy zrobisz później, a na kawkę nie masz ochoty, bo czytasz jakąś książkę. Nawet jeśli byś miała nakłamać to nakłam, ale ogranicz te codzienne wizyty, bez żadnych wyrzutów sumienia. 3. Naucz się odpowiadać na tą wredną, ukrytą krytykę. Jak mama powie "Co mu znowu zrobiłaś" odpowiadaj "A co się mama znowu czepia?". Prosto z mostu. Mama jeździ po Tobie jak po burej suce, bo sobie na to pozwalasz moja droga. Traktuje Cię jak niedorozwinięte dziecko, które trzeba ciągle strofować i ciągle to robi, bo jej się nie postawiłaś. Zacznij w końcu się jej stawiać. Odpowiadaj jej. "Czemu mnie mama ciągle strofuje?", "Nie mam 5 lat, żeby mnie mama tak traktowała", "Jestem dorosła i nie widzę powodu, żeby mama traktowała mnie jak małe dziecko", "nie lubię jak mnie mamo tak pouczasz, nie jestem głupia, żeby słuchać ciągle takich uwag". A jak się mama obrazi, że jej odpowiadasz to dobrze, niech się obraża. Ani myśl do niej latać jak się obrazi, i tłumaczyć czy przepraszać. Odpowiedź na wredne zaczepki to nie powód do obrażania, jak się mama obrazi to niech sobie posiedzi trochę sama, może przemyśli co nieco i zmądrzeje. Jakbyś nie daj boże zaczęła ją przepraszać, to ją tylko utwierdzisz w przekonaniu, że to ona ma rację, że ona może Cię obrażać, a Ty nie masz prawa nic mówić. I na bank będzie to robić dalej. Z obrażania się jest jedna zaleta: chwila spokoju dla Ciebie:) I tak to powinnaś potraktować;) Jak już pisałam moja mama jest identyczna jak Twoja. Tylko, że ja zupełnie inaczej swoja matkę traktuje. Oczywiście, że ją kocham - to matka. Mimo tego nie pozwalam sobie wchodzić na głowę i nie nazwałabym jej moją przyjaciółką, bo nią nie jest. Nie oszukujmy się, ale toksyczna matka to żaden materiał na przyjaciela. Ja już dawno temu przestałam się przejmować jej komentarzami i docinkami. Mieszkamy teraz też na tyle daleko, że codzienny kontakt nie jest możliwy, ale nawet gdybym mieszkała blisko to nie pozwoliłabym sobie na takie pseudo bliską relację, która upoważnia matkę do wchodzenia z butami w życie, o nie. Jestem dorosła, mam swoje życie, swoje pasje, swoich znajomych, swoje zdanie i nie muszę się ze wszystkiego tłumaczyć mamie, ani wszystkim z nią dzielić. Zacznij myśleć podobnie, będziesz zdrowsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też jest to samo, i to samo pytanie: "Co ty mu robisz!? "- normalnie mnie trzęsie jak to słyszę. Myślę że moja mama robi to trochę nieświadomie, nie zdaje sobie sprawy ze jej słowa są wieczną krytyką, jak jej zwróciłam na to uwagę to się bardzo zdziwiła (i potem oczywiście się obraziła) Teraz dziecko jest malutkie i nie rozumie, ale nie wiem co będzie jak synek podrośnie a mama nie zmieni podejścia... Niestety jest już w takim wieku ze nie wierzę że coś w sobie zmieni i zrozumie, jest już niereformowalna, wiec to raczej my musimy jakoś psychicznie uniezależnić od tego co matka mówi Gosc powyżej ma rację, terapia to tez dobry pomysł, do tego trzeba mamie uzmysławiać ze jej słowa są krzywdzące (może naprawdę sobie sprawy nie zdaje z tego...?) i nie godzić się na takie odzywki. To co mnie zastanawia: skąd to się bierze? Przecież raczej nie ze złej woli naszych matek, które na pewno przecież w końcu nas kochają.. A z tego co widzę to ten problem jest powszechny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama też jest bardzo toksyczna. Do tego uwielbia szantażować mnie emocjonalnie. Nie wiem czy zdaje sobie z tego sprawę, ale bywa naprawdę bardzo ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnamamaa
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Nie sądziłam, że to jest tak powszechny problem... Jeśli chodzi o moją mamę to trudno mi określić ją jako toksyczną. Bardzo mnie kocha, zawsze się o mnie troszczyła, mogłam i nadal mogę na nią liczyć. Nasz kontakt jest bardzo dobry, jesteśmy ze sobą mocno związane. Mama nie ma żadnych przyjaciółek, ja zresztą też nie, więc to jakoś naturalnie wychodzi, że widujemy się codziennie. I wszystko byłoby ok, gdyby nie te uwagi z jej strony. Coraz częściej się łapię na tym, że gdy mama jest w pobliżu to nie postępuję z dziećmi tak jak ja chcę, tylko tak jak mi się wydaje, że mama by poradziła. Chociaż i tak nie zawsze trafiam w sedno, bo mama często zmienia zdanie, o czym już zresztą wspominałam. Dodatkowo te wyrzuty sumienia... Do tej pory pamiętam, że jak urodziłam pierwsze dziecko to nie podobało jej się, że karmię je na leżąco, bo ona gdy ja byłam mała to zawsze trzymała mnie w ramionach. A mi po prostu było tak wygodniej, dziecko też się mniej wierciło i spokojnie zasypiało. Zresztą leżąc też je przecież przytulałam. Przykłady można mnożyć. Zastanawia mnie jednak to o czym jedna z Was wspomniała... Dlaczego to jest tak częsty problem? Nie wierzę, że mama robi to z premedytacją. Jednak cały czas robi. A kiedy raz próbowałam z nią o tym porozmawiać to udawała, że nie wie o co chodzi. Twierdziła, że nigdy nie powiedziała że jestem złą matką i że próbuję jej coś wmówić. No, a na koniec się obraziła... Wiecie o czym marzę? Chciałabym kiedyś usłyszeć od niej, że jej zdaniem jestem dobrą matką. Ale to chyba nierealne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnamamaa
Często wydaje mi się, że mama uważa siebie za wspaniałą matkę i może to wg niej daje jej prawo do ciągłych uwag. Jestem jedynaczką, mam bardzo spokojny charakter. Nie przechodziłam większych buntów, skończyłam dobre studia, wyszłam za mąż, urodziłam dzieci. Jako dziecko byłam bardzo cicha, grzeczna i świetnie się uczyłam. Nieraz odnoszę wrażenie, że mama sobie przypisuje to wszystko. Jak moj starszy synek się buntuje to zaraz słyszę "ja z tobą nie miałam takich problemów", albo "ja nie wiedziałam co to znaczy płacz dziecka w sklepie" itd. Nieraz próbowałam mamie tłumaczyć, że wiele zależy od indywidualnego temperamentu dziecka, może też od płci. Mama jednak mam wrażenie winę za wszystkie kiepskie zachowania moich dzieci zrzuca na mnie. A tymczasem ja wcale nie czuję się dobrze wychowana... Tzn w ogólnym znaczeniu tak. Jestem dla innych uprzejma, mam poukładane życie itd. Ale bardzo trudno mi być szczęśliwą. Ciągle mam jakieś wyrzuty sumienia, o coś się obwiniam, no i jestem w jakimś stopniu uzależniona od opinii mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie usłyszysz od niej tego, ona uważa ze to ona jest idealna matka, a ty dziewczynka co się bawi w dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajdź sobie znajomych, koleżanki w Twoim wieku, bo ta Wasza relacja z mamą jest niestety chora. I poczytaj Język niemowląt. To, że dziecko płacze, to nie Twoja wina, choć matka Ci to wmawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 14:10 ma całkowitą racje! Przypadek mojej matki jest roche lżejszy. Ale gdyby nie kilka awantur to byłoby tak samo. Moja mama natomiast ma tak samo ze swoją matką ale nie tupie nogą tak jak ja. Strasznie boi sie, że jej mamie może odbić się to na zdrowiu. Mają totalnie chory układ. Zauważyłam, że to jest niejako dziedziczne. Ratunek to odzyskać własne życie. Nikogo nie chce mi się widywać codziennie. Matka nie jest wyjątkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To co mi pomaga w takich sytuacjach z krytykującą mamą to mieć swoją wiedzę na dany temat i tym odpierać jej "porady". Jak coś wiesz na pewno i jesteś oczytana to łatwiej nie stracić pewności siebie i stać mocno przy swoim stanowisku np: za każdym razem jak moje 3 miesięczne dziecko kichnie, mama od razu wpada w lament ze pewnie się przeziębił, że za zimno go ubieram, ze go przewiało, etc. Czyli moja wina, ja zaniedbuje biedne dziecko i doprowadzam go do wyniszczenia:) Na to ja spokojnie mamie odpowiadam że u niemowlaków kichanie jest normalne bo oczyszczają sobie drogi oddechowe i tyle, koniec tematu (dodam ze dziecko jest oczywiście zdrowe;) Mama widząc moją pewność i stanowczość trochę spuszcza z tonu:) To nie odpowiada jednak na pytanie skąd u mamy takie odruchy, czasem mam wrażenie ze od kiedy urodził się jej wnuczek, ja się stałam jakimś czarnym charakterem próbującym wykończyć biedne dziecko (zresztą ciągle zwraca się do niego per "biedulek" co też mnie doprowadza do szału;) Aż strach pomyśleć co będzie jak kiedyś mały naprawdę się rozchoruje.. P.S. Ja tez karmię na leżąco, szczególnie w nocy, tak mi jest po prostu wygodnie, dziecko łatwiej zasypia. Jakby mama mi to komentowała to bym powiedziała że ja robię tak i tak jest dobrze kropka. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie, ale rzadziej to dotyczy mojej opieki nad synem, a czesciej mnie, mojego zachowania, tuszy, ubioru. Potrafi mi zwrocic uwage zebym wstala i powiedziala LADNIE do widzenia (bo nie poderwalam sie z miejsca, bo rozmawialam z kim innym i nie zauwazylam itd) i nie widzi w tym niczego dziwnego, mimo ze ja mam 27 lat, meza, dziecko i nie mieszkam z nia od 8 lat, jak spedzimy razem kilka dni to jej sie znowu wydaje ze bedzie mna sterowac. Wojny prowadzilam jako nastolatka, a teraz czuje juz po prostu zazenowanie. Do tego komplement w jej wykonaniu to najwyzej: 'o schudlas trochę, to dobrze bo juz taka bylas napuchnieta ze sie patrzec nie dalo'. :) no i standardy typu nie garb sie, nie skub sie itd slysze do dzis, a nastepnie zdziwienie czemu rzadko dzwonie i czemu nie przyjezdzam. Na co dzien sie nie widujemy wiec i czesto po mnie splywa co mi tam gada do telefonu czy na zywo, ale jak musimy spedzic ze soba wiecej czasu to jest dramat. Teraz mamy za soba dwie wieksze awantury, podczas ktorych wygarnelam wszystko co mi sie nazbieralo przez lata i cos zrozumiala, widze ze sie stara, raz nawet przeprosila jak znowu zaczela mi zwracac uwage przy ludziach (a ja sie wtedy wrecz zapowietrzam albo stawiam i to JA przeciez wychodzę na gbura). Poza tym jest fajna babka, duzo mi pomaga, moge na nia liczyc, mozemy pogadac czasem normalnie (jesli akurat slucha co mowie, bo ja temat zainteresuje, wczoraj np wyszla na taras w polowie mojego zdania bo stwierdzila, ze jej duszno...). Ale jest to ciezki czlowiek, to na pewno. No ale potrafi tez krytycznie spojrzec na siebie, to jest plus, sama nie zdaje sobie po prostu sprawy ze w kolko mnie krytykuje, ona chce dobrze, czyli zebym byla taka jak ona:) I sama mowi ze ona malo pamieta z opieki nad maluchem wiec w tej kwestii mam malo zrzedzenia, jedynie mu poblaza czasem, no ale jak to babcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×