Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Lubicie swoje dorosłe rodzeństwo?

Polecane posty

Gość gość

Jak w temacie. Ile Was jest? Jaka jest między wami różnica wieku? Jeśli nie lubicie się z siostrą czy bratem to dlaczego? Przez nierówne traktowanie przez rodziców w okresie dzieciństwa czy może to sprawa różnicy charakteru? Ja nie dogaduje się ze swoim rodzeństwem. Każde z nas ma swój świat. Aktualnie mam jedno dziecko i tak się zastanawiam czy fundować mu rodzeństwo. Kierując się własnym doświadczeniem uważam, że lepiej by mi było jako jedynaczce. Rodzice mogliby mi zagwarantować lepszy start. Większe możliwości. A teraz nie miałabym problemu z gęstą atmosferą na święta.. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmm neutralnie w sumie. Moj maz za to ma brata ktory gdyby tylko mogł to by mu nóż w plecy wbił bez mrugnięcia okiem. Myśle ze jemu akurat lepiej by było jako jednakowi. Dzieci nie powinno sie płodzić po to aby miały rodzeństwo a raczej dla checi Dania zycia i stanięcia na wysokości zadania zeby zapewnić mu wszystko. Mam córkę i bedzie jedynakiem. Nie uwazam ze cos ja omija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam brata, rok starszy, nie okazujemy sobie tego, ale jestesmy zwiazani ze soba i mozemy na siebie bardzo polegac, lubie tez bardzo swoja bratowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię swojej siostry a ona mnie jesteśmy z swóch różnych bajek, od 4 lat nie mamy ze sobą kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie to przykre nie lubić rodzeństwa. Zdarza się to bardzo często..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo kocham siostrę, 6 lat roznicy, nie wyobrażam sobie zycia bez niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam brata jednego ale mam taką samą sytuację. Brat jak byliśmy mali to jeszcze jakieś tam dialogi odbywały sie między nami i tak jakby czasem zabawa, choć już wtedy wykazywał predyspozycje czasem do wyśmiewania i tworzenia swojego świata rówieśniczego, z czasem to przyrastało i przyrastało. Nadszedł wczesny okres dorastania. On wybudował między nami wtedy już gruby mentalny mur otoczony kolczatką. Miał już swój bardzo szeroki świat towarzyski który mi był obcy. Z czasem zaczęły padać przykre słowa pod moim adresem, czasem bardzo okrutne i wyśmiewanie, a generalnie na co dzień milczenie, zlewanie. Myślę że gdybym była jedynaczką miałabym mniej przykrości w życiu. Niestety jednak nie potrafię ci odpowiedzieć na twoje pytanie końcowe. Mam dziecko i myślę o rodzeństwie dla niego mimo wszystko. Nie dowierzam po prostu, nie chce nawet o czymś takim myśleć. Mam nadzieję że ja po prostu miałam pecha i że ta historia z rodzeństwem nie zdarza sie aż tak często. Dziś mam z bratem relacje chłodno uprzejme. Nie padają złośliwości ale przyjaźni nigdy między nami nie będzie ani nie będzie rozmów. Jest poprawność polityczna. W imię tej poprawności czasem może któreś z nas poprosić o pomoc drugiego i ją otrzymać w miarę możliwości. Zawsze to coś. Jednak ja staram się go nie prosić o pomoc chyba że naprawdę sytuacja mnie do tego zmusi. Jednak ogólnie jest taki ból w sercu cały czas że on ma w duchu na zawsze wyrobione o mnie zdanie jako o kimś gorszym i to mi nie pozwala do niego nigdy dołączać jak siedzi w jakimś towarzystwie. Jak jest jakieś spotkanie rodzinne z większą grupą to ja zawsze orbituje przy kimś innym niż on bo duma mi nie pozwoli nigdy siedzieć z kimś kto mnie tak naprawdę do towarzystwa nigdy nie potrzebował i nie potrzebuje. Czasami sie zdarza wspólne siedzenie przy stole jakaś sporadyczna i pourywana wymiana suchych zdań w ramach konwersacji ogólnej ale nie można tego nazwać rozmową. Rozmowa to może być z przyjaciółką która dzwoni bo chce ze mną szczerze pogadać. To jest rozmowa, a nie siedzenie z kimś bo sytuacja to wymusiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem dorosła, mój brat nastolatkiem. Dzieli nas 10lat. Gdy miał ok 8-9 lat nasz kontakt osłabł. Wcześniej było ok, tyle, że ja też wcześnie z domu wyszłam. Nie wiem czy to przełoży się na dalsze życie, ale wydaje mi się, że różnimy się osobowościowo. I, że raczej zbyt dużego kontaktu mieć nie będziemy. Z tego co obserwuje po znajomych, rodzinie to super kontakt między rodzeństwem to raczej rzadkość. Sporo osób ma stosunki poprawne - czyli jak jest jakaś potrzeba to się pomaga, raz na jakiś czas spotka, ale żeby jakaś wielka miłość i spędzanie ze sobą czasu to nie. Część osób też autentycznie prowadzi wojny z rodzeństwem - nie ma ich dużo, ale tak czy owak więcej niż tych którzy naprawdę się lubią. Przynajmniej w moim otoczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, i nie widze by różnica wieku miała jakiekolwiek znaczenie przy utrzymywaniu kontaktu. raczej osobowość i charakter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 5 lat starsza siostre i 4 lata mlodszego brata. Wiadomo ze jak bylismy dziecmi i mieszkalismy wszyscy razem to byly lepsze i gorsze dni ale im starsi jestesmy tym bardziej doceniamy siebie nawzajem. Nawet moj brat i moja siostr gdzie jest 9 lat roznicy maja dobry kontakt i zawsze moga na siebie liczyc, ja lepiej z bratem sie dogaduje ale to kwestia charakteru nie wieku akurat. Nie wyobrazam sobie zycia bez rodzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubię swoje rodzeństwo - mam dwie siostry i brata. Mogłabym za nimi w ogień skoczyć. Może przez to, że jest nas tak dużo rodzice nie mogli nam zapewnić dobrego startu w życiu w sensie finansowym, ale nie zamieniłabym mojego rodzeństwa na pieniądze. Żadne. Przyjaciele się wykruszają, tylko rodzina zostaje i pomoże w razie potrzeby. Moi rodzice mimo, że są po 60-tce też cały czas utrzymują kontakty ze swoim rodzeństwem. I to nie najgorsze kontakty. Może to kwestia wychowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam starszą 9 lat siostrę. Kocham ją, ale jej nie lubię - mamy kompletnie inne charaktery, kompletnie inne spojrzenie na świat i priorytety. Nie kłócimy się czy coś, ale nie jesteśmy filmowym rodzeństwem, zżytym ze sobą jak dwie psiapsiółki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię mojej siostry i nie mamy żadnego kontaktu. Spotykamy się tylko i wyłącznie u rodziców jak zaproszą na obiad (siostra cały czas z nimi mieszka, gdyby nie to, nie widywałysbymy się wcale). A tak to nie mam nawet jej numeru telefonu. Myślę, że wynika to z nierównego traktowania właśnie- ja jako starsza zawsze musiałam ustąpić, oddać jej co chciała, itd. Ona nadmiernie rozpieszczana, dla mnie na podstawowe rzeczy nie było (dosłownie, w dziurawych skarpetkach do szkoły chodziłam). No i ja wcześnie wybyłam z domu, tym lepiej było dla niej, bo dostała nawet tę cząstkę uwagi i pieniędzy, która wcześniej przypadała w ochłapach mi. Chciałam się z nią kiedyś dogadać, ale nie da się, za duża różnica wychowania, doświadczeń i poglądów. Dla mnie siostra to raczej tylko irytujący akcent na rodzinnych spotkaniach (i ja dla nie j też).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Ja mam troje rodzeństwa. Dwie siostry i brata. Wszyscy młodsi. Dwie siostry (maturzystka i niedawno obroniona mgr) jeszcze mieszkają z rodzicami. Nigdy nie było biedy u nas w domu. Ale fakt. Ojciec musiał harować aby zapewnić nam godne warunki. Zawsze była zazdrość. Oczywiście z uwagi na moją pierworodność musiałam ustępować. Mam mówiła coś w rodzaju: Kinga musi dostać nowe buty bo jej noga szybko rośnie a Twoje są jeszcze dobre, Bartek dostał nowe spodnie bo ma za krótkie nogawki w starych. Zosia jest niejadkiem więc nie patrz się tak krzywo, że je serek waniliowy a reszta dostanie bo nie zrozumie dlaczego tylko ona ma dostać,ale Ty zrób sobie kanapkę. Ty ją zjesz ze smakiem, oni nie. (imiona zmyślone jakby co). Oczywiście jako najstarsza doskonale rozumiałam potrzeby młodszego rodzeństwa. Doskonale rozumiałam sytuacje rodziców. Nie czułam żalu ani niczego podobnego. Prawdziwy problem się zaczął kiedy mój ojciec przekwalifikował się i dostał o wiele lepiej płatną pracę. Miałam wówczas 18 lat. I nagle równorzędnie otrzymywałam rzeczy i wsparcie finansowe od rodziców pomimo tego, że pracowałam dorywczo po szkole i w weekendy aby mieć na swoje wydatki. Nagle młodsze rodzeństwo naskakiwało na mnie i robiło wyrzuty rodzicom dlaczego dają mi pieniądze na imprezy (np. na prezent na urodziny dla koleżanki) albo kupują ubrania skoro pracuję i mam swoje pieniądze. Nie potrafili zaakceptować tego. Byli strasznie rozliczający ze wszystkiego i zawistni. Mój brat (notabene młodszy ode mnie tylko 1,5 roku), wpadł nawet na taki pomysł, że nasi rodzice powinni dawać mu tyle pieniędzy ile mam ja (czyli moja wypłata plus pieniądze od nich) aby było sprawiedliwie. Nic nie zmieniło się do dnia dzisiejszego. Doszli tylko jeszcze ich partnerzy/partnerka, którzy są systematycznie buntowani przez moje rodzeństwo przeciwko mnie. Teraz mam prawie trzydzieche na karku i jest tak samo. Zawiść. Zazdrość. Rozliczanie. I tak mam mniejszą pomoc od rodziców niż oni. Generalnie niczego nie oczekuje od rodziców. Ciesze się, że w końcu stanęli na nogi i mogą cieszyć się życiem. Ale rodzeństwo zbrzydło mi do tego stopnia, że dostaje palpitacji serca na myśl o każdych wspólnych świętach. Swoją drogą nawet nie wiem czy oni siebie nawzajem też tak ze wszystkiego rozliczają co dostają od rodziców, bo z nimi nie rozmawiam. Nie zmienia to faktu, że trzymają sztamę przeciwko mnie. Razem się spotykają. Nigdy mnie nie informują o żadnych wyjazdach. Czuje się z tego powodu rozżalona i jest mi bardzo smutno. Nie mam pojęcia w którym momencie coś poszło nie tak. Na prawdę wierzę w to z całego serca, że lepiej bym się czuła jako jedynaczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam brata 8 lat starszego. Nie uważam by nasze relacje były jakieś super, ale w ogień bym za nim wskoczyła i on za mną tak samo. W domu nie mieliśmy luksusów, mieszkalismy w jednym pokoju. Wyprowadził się dopiero, gdy miałam 17. Były dni gorsze, były lepsze. Widujemy się co najmniej raz na dwa tygodnie, czasem częściej. Nasze relacje są dobre i nie chciałabym być jedynaczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam trzech braci. Jeden starszy 3 lata, dwoch mlodszych o 2 i o 4 lata. Wszyscy na studia wyjechalismy z domu i w sumie od tamtej pory nikt juz nie jest na utrzymaniu rodzicow. Teraz mamy 29-36 lat. Kazdy brat jest inny ale z kazdym jestem baardzo zzyta, czesto do siebie dzwonimy i odwiedzamy w miare mozliwosci. Wszystkie trzy bratowe tez bardzo lubie, uwazam ze jestesmy zgrana rodzina. Rodzicom nigdy sie nie przelewalo, nikt nie byl faworyzowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię rodzeństwa. Mam jedynaczkę. Nie zrobię jej tego co rodzice nam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam starszego 3 lata brata, drugiego bliźniaka i siostrę młodszą 1,5 roku. W dzieciństwie nikt nie był faworyzowany, rodzice ciężko pracowali w gospodarstwie, jak podrośliśmy to my też. Z dzieciństwa pamiętam głównie wspaniałe zabawy, budowanie szałasów w lesie, kąpiele w rzeczce, byliśmy naprawdę zgraną paczką, w dorosłym życiu również mamy świetne kontakty, również nasze dzieci bardzo się lubią. Tak sobie teraz myślę, że to dzięki rodzicom mamy tak dobre stosunki, ponieważ od małego musieliśmy być drużyną żeby ogarnąć obowiązki no i nie bez znaczenia pozostaje fakt, że każde z nas dostało po równo od rodziców, nikt nie został pokrzywdzony ani wyróżniony. No i mała różnica wieku też była tu korzystna. Każdemu życzę takiej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.58:) jedna optymistyczna historia ! Dobrze że są takie familie Jak tak jest to nawet bieda nie doskwiera. Aha jedynactwo nie równa sie sukces ,gąski... to wasze fantazje . Dwoje znajomych -jedno zamiast na medycynę poszło w niwecz bo tatuś jedynaczki poszedł w świat razem z kasą a mamusia niezaradna życiowo nic nie potrafiła pomóc ani poradzić . Drugi -rozpeszczony synalek -gej , dziś dorosły , żyje latami żerując na rodzinie "bo taki biedny i niezrozumiany" . Akurat rodzeństwo by im może pomogło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siostra 9 lat starsza brat 8 lat starszy. Siostry nie lubię bo jesteśmy zupełnie inne brat mnie właśnie ostatnio wkurzył ;-) Mamy po 33-41-42 lata. Mimo wszystko nie kłócimy sie i zawsze bym im pomogła jak by tej pomocy potrzebowali. Oni sa ze sobą bardziej zżyci ale to juz zbyt rozległy temat by o tym pisać. Natomiast mój maz ma siostrę z która potrafią bardzo ostro dyskutować a i tak jedno za drugim by w ogień skoczyło. Nigdy nie chciałam mieć jedynaka. Na szczęście mam bliźniaki kocham obydwu tak samo mocno i cieszę sie ze maja siebie na wzajem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie tak myślę o tym jedynactwie. Jak rodzice odchodzą to wtedy robi sie dziwnie. Dobrze czuć że ktoś tam jest w zasięgu potem choćby z charakteru był nawet zbyt różny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem jedynaczką i jestem z tego powodu bardzo zadowolona...uważam, ze więcej na tym wygrałam niż przegrałam (lepszy start życiowy, duża uwaga i miłość rodziców, zawsze były środki na moją edukacje czy wakacje bo byłam jedna itd.). niestety znam większość rodzeństw między którymi nie ma takiej wielkiej miłości jak w filmach tylko raczej poprawność polityczna, albo nawet niechęć. znam też zżyte rodzeństwa, ale jest ich mniej. aktualnie spodziewam się pierwszego dziecka i ciągle mam dylemat czy jest sens fundować mu rodzeństwo skoro sama uważam, ze na jedynactwie dobrze wyszłam...dużo o tym myslę. a co do bycia samotnym...ja tam się nigdy samotna nie czułam i nie czuje, mysle że jak ktoś jest po prostu fajnym człowiekiem to nigdy nie będzie sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 2 siostry i brata,również w ogień bym za nimi wskoczyła, mieszkamy w jednym mieście spotykamy się prawie codziennie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a poczekajcie jeszcze trochę, będziecie starsi jak będziecie się darli o majątek po rodzicach jak umrą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem jedynaczką. Z plusów: zawsze były środki na moją edukację, dodatkowe korepetycje, dostałam też mieszkanie od rodziców na start, jak również pomóc w nauce, i każda inna wszelaka. Minusy: w razie śmierci rodziców nie będę miała na kim polegać (o ile moje stosunki z rodzeństwem by było wzorcowe), problem z wyborem chrzestnego dla córki, może gdybym miała rodzeństwo byłabym mniej przewrażliwiona na swoim punkcie i bardziej umiała walczyć o swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda323232
Ja jestem jedynaczką. Z plusów: zawsze były środki na moją edukację, dodatkowe korepetycje, dostałam też mieszkanie od rodziców na start, jak również pomóc w nauce, i każda inna wszelaka. Minusy: w razie śmierci rodziców nie będę miała na kim polegać (o ile moje stosunki z rodzeństwem by było wzorcowe), problem z wyborem chrzestnego dla córki, może gdybym miała rodzeństwo byłabym mniej przewrażliwiona na swoim punkcie i bardziej umiała walczyć o swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem jedynaczka, moi kuzyni rownież, mam jedynaka i nigdy nie żałowałam ze nie jest inaczej. Nie myśle już o sobie bo mimo, ze rodzice sie rozwiedli, miałam dostatnie życie ale pamietam swoje macierzyństwo jako poważna orkę . Syn jest dzisiaj na studiach , prawie sam daje radę w utrzymaniu siebie. Mogliśmy kupić mu mieszkanie ( na bank nie moglibyśmy kupić dwóch w przypadku rodzeństwa ) . Nie musiałam rezygnować ze swoich potrzeb na rzecz dziecka ale kiedy był mały macierzyństwo mnie uwstecznialo, te problemy , rozmowy, zabawy - było wszystko jak trzeba ale raczej z poczucia obowiązku i wiedzy ze jak sie mowi "a" to trzeba powiedzieć "b" . Nawet nie wiem czy podziwiam kobiety ktore decydują sie na więcej dzieci (?) raczej jest mi ich zal. Żałuje ich jako ludzi wiem ile one musza dźwignąć. Dzieci chowamy dla świata dlatego warto pomysleć o sobie. Nie żałuje ze jestem jedynaczka i nie żałuje ze mam jedno dziecko ( jak sie ożeni będę miała dwójkę -:) ) u męża jest trojka rodzeństwa , no cóż , słabo sie ułożyło a teściowej po prostu szkoda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam brata starszego o dziewięć lat. Mamy niezbyt ciekawe relacje. Ogólnie on izoluje się od wszystkich w rodzinie i denerwuje mnie jego sposób bycia. Nie pomaga rodzicom w domu, nie rozmawia z nimi, nie dokłada się do nich, chociaż mieszka z nimi, ciągle tylko narzeka. Ma już prawie trzydzieści lat i nawet nie myśli o odkładaniu oszczędności na cokolwiek. No ale to nie moja sprawa, jak sobie będzie radzić w przyszłości. Tylko przykro mi z powodu rodziców, bo nie mogą na nim kompletnie polegać. Sama widuję go rzadko, bo studiuję w innym mieście, a on wraca do domu późno i siedzi zawsze w pokoju u siebie. Nie żałuję tego, że nie jestem jedynaczką jednak wiem, że prędzej czy później stracę z nim całkowicie kontakt. Za to z moim kuzynostwem świetnie się dogaduję i uwielbiam spędzać z nimi czas, więc to mi rekompensuje dzikiego brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też się izoluję od wszystkich w rodzinie, a dlaczego? A bo zbyt wiele razy słyszałam, jak to zniszczyłam rodzicom życie (byłam wczesną wpadką), kim by to nie byli gdyby nie ja, babcia wygarnęła mi kiedyś, że mam się cieszyć że żyję bo mogli mnie w kiblu spuścić, itd. Ojciec rzucał mną po ścianach jak mu się coś nie spodobało, bił, wyzywał. Za to młodsza 6 lat siostra- dla nich chodzący ideał. To już nie ta, co zniszczyła im życie, więc kochana. Nie mam z nią żadnego porozumienia, jak mogłabym mieć, skoro ona miała wszystko pod nos podane, otrzymywała tylko i wyłącznie miłość, uwagę i opiekę, ja co najwyżej opiernicz za to, że w ogóle żyję? Uważam, że dużo w tym winy rodziców, że siostra jest dla mnie obcą osobą- a teraz, jak obie jesteśmy dorosłe, też nie raczy się odezwać, bo uważa, że to ja jestem dziwna i izoluję się. Cóż, miałyśmy zupełnie różnych rodziców i różne domy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
WSPOLCZUJE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×