Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy dac mężowi po raz kolejny kolejna szansę pomimo tyle cierpienia?

Polecane posty

Gość gość
On cały czas mnie prosi :-( i mówi ze zrobi wszystko. A ja jeste. Rozbita

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idż do psychologa, i to jak najszybciej, to jest klasyczny przypadek współuzależnienia. Pozwalasz mu tkwić w tym dalej i dalej, pakujesz w to bagno siebie i córkę na dodatek, dziewczynkę która od urodzenia będzie oglądała taki chory wzorzec związku, o jej poczuciu bezpieczeństwa nie mówiąc. To jest jego problem, a nie twój, wbij to sobie do głowy. Nie robisz mu żadnej krzywdy odchodząc, wprost przeciwnie, może to będzie impuls żeby stanąć na nogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to weź separacje a nie rozwód i powiedz niech udowodni ze sie zmienił. wyjdzie mu to możecie separację anulowac, nie wyjdzie to z marszu dostaniecie potem rozwód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psycholog może powiedzieć , ze skoro on chce iść się leczyć to warto spróbować. A ja na jej miejscu bym odeszła i zaczęła żyć normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Psycholog może powiedzieć , ze skoro on chce iść się leczyć to warto spróbować."- nie, żaden psycholog, specjalista od uzależnień, nie powie czegoś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie rowniez jest problem z alkoholem. Moj maz jest uzalezniony. Po kolejnym "ciagu" zlozylam papiery rozwodowe o czym ON wiedzial. Zaczal prosic, blaagac, pojechal na detoks. ja natomiast nie przestalam go kochac. Bilam sie z myslami bo z jednej strony mam dosc a z drugiej moj maz to czzlowiek dobry ale chory. (jest bardzo spokojny, nigdy sie nie awanturowal itd.) Dalam szanse, na rozprawie pow ze doszlismy do poroozumieniem. Na chwile obecna maz nie pije praawie rok, uczeszcza na spotkania Aa. Narazie nie zaluje ale co bedzie czas pokarze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze od siebie jako zony alkoholika ze zeby moc uratowac to malzenstwo musisz jak najwiecej o tej chorobie wiedziec., o tym jak postepowac z takim czlowiekiem,. Ostrzegam ze to dluga i ciezka droga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiem Ci bo jestem w sytuacji Twojego męża, mnie zostawiła dziewczyna z tego powodu cholernie żałuje ale czasu nie cofnę, postanowiłem iść na leczenie bo wiem kogo straciłem . Po pierwsze ja chce tego nikt mnie nie zmusił po drugie wiem jakie konsekwencje poniosłem. Wszystko zależy od jego determinacji ale pod warunkiem całkowitej abstynencji bo tylko taka ma sens. Ja postanowiłem rok nie pić. Minął tydzień dam rade i życze powodzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On już wiele razy obiecywał. Teraz nawet jak sie zaszyje to na rok a co potem? to wszysyko jest dla mnie trudne. I nie wiem czy chce walczyć już o to. Po trzezwemu też ma ciężki charakter a jak wypije to już już ogóle. Uderzył was mąż kiedyś po pijanemu w obecności znajomych? Nie wiem czy dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On już wiele razy obiecywał. Teraz nawet jak sie zaszyje to na rok a co potem? to wszysyko jest dla mnie trudne. I nie wiem czy chce walczyć już o to. Po trzezwemu też ma ciężki charakter a jak wypije to już już ogóle. Uderzył was mąż kiedyś po pijanemu w obecności znajomych? Nie wiem czy dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dałabym mu szanse na zasadzie: jedno piwo, jeden kieliszek=pozew. I nie ma potem, że boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja pochodze z rodziny (ojciec) alkoholowej, nie raz widziałem jak uderzył moja mame , odeszła od niego a on w nałogu został. Ja nie uderzyłem swojej kobiety nigdy ,zdarzyło mi sie podniesc głos ale mimo to odeszła. Wszywka na rok to zawsze coś po roku nastepna, Wszystko zalezy jak on po tym roku bedzie funkcjonował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby mąż chociaż raz podniósł na mnie albo na dziecko rękę, to wyleciałby w podskokach, a swoje graty zbierał z podwórka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PO CO? zamiast myśleć o kolejnej szansie na zmarnowanie ci kolejnych lat - idź na terapię dla współuzależnionych. Jeśli się z nim nie rozstaniesz, kiedyś twoja córka cię za to znienawidzi. Masz córkę - jesteś odpowiedzialna za jej życie i szczęście. NIE RÓB DZIECKU PIEKŁA, daj jej przeżyć normalne, szczęśliwe i spokojne dzieciństwo. Niech nie nasiąka takimi wzorcami, bo inaczej w dorosłym życiu powtórzy twój los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszywka nic nie da, jeśli nie będzie chodzł systematycznie na terapię. Mąż koleżanki to tzw. wysokofunkcjonujący alkoholik, z dobrymi zarobkami, bez agresji itd - nie pije od 4 lat, ale na terapię nadal chodzi i to co najmniej raz na 2 tygodnie. Nie da się bez tego wygrać. Wszycie tylko osłabia motywację, bo facet wierzy, że da się sztucznie i bez wysiłku rozwiązać problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem mezowi w chorobie sie pomaga a nie ucieka. Ale... gdy jest dziecko ktore patrzy na awantury tatusia to juz nie jest tak latwo. Byc moze powinnas mu dac szanse ale na wlasnych warunkach (jak on sie zmieni to twoj stosunek do niego tez). 1. Skladasz pozew o separacje (gdy jest dziecko i jedna strona nie zgadza sie na rozwod to sad i tak najpierw zasadza separacje na kilka miesiecy do max roku, gdyby znowu nic z jego obietnic nie wyszlo to zaoszczedzisz ten czas a i on poczuje ze nie zartujesz) 2. Maz idzie na terapie uzaleznien i panowania nad gniewem 3. Ja na twoim miejscu bym chciala zeby na pewny czas sie wyprowadzil - to by pozwolilo wam ochlonac, uspokoic emocje i na trzezwo ocenic czego chcecie. Nie byloby tez awantur. Oczywiscie widywalby dziecko. Jesli terapia nie wypali to wtedy rozwod. Ale bedziesz miala czyste sumienie ze dalas szanse, a jednoczesnie ochronilas swoje dziecko przed kolejnymi awanturami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Ci jak to jest u mnie,tylko że ja jestem tą złą. Jak zrobię coś na prawdę paskudnego, to przed sobą, przed rodziną, przed mężem deklaruję chęć zmiany,zgadzam się na wszystko,błagam żeby mnie ratowali, itd.Po czym mp.przez 2-3 tygodnie żyję jak idealna matka i żona, jestem tak.szczęśliwa, że czuję się wyłączona,myślę sobie wtedy że nic mnie nie złamie więc żaden lekarz mi nie potrzebny. Po czym wystarczy,że ktoś mnie wkurzy czy mam gorszy dzień i znowu się zaczyna,a wtedy już mam w doopie wszystkich!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktoś tu już napisał, że nałóg mimo iż jest straszny to jedno, ale przemoc jest to sprawa KRYMINALNA. Musi się spotkać z odpowiedzią znacznie bardziej stanowczą niż terapia, separacja czy rozwód. Jest bardzo ważne aby takie rzeczy zawsze zgłaszać i dążyć do ukarania sprawcy. Sama jestem córką nałogowca, który walczył latami i wyszedł z nałogu. Jednak tato przenigdy nie uderzył mamy, mimo kłótni i kłopotów i łez z powodu jego picia. Sama widzisz Autorko jak bardzo to kryminalne zachowanie męża w tobie siedzi i sprawia Ci ból. To gorsze niż sam nałóg. Nie mówię Ci rozwiedź się itp. ale uświadom mu, że zmiana to za mało. Że musi ponieść konsekwencje tego czego się dopuścił. Inaczej żaden psycholog, terapia itp. Ci nie pomoże. Dla niego zaś to będzie najlepsza terapia. Brak reakcji samych kobiet na przemoc jest przerażająca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudny temat :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że jednak warto dać szansę. Znam przypadki że ludzie z gorszego g****a wychodzili. Ale trzeba chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech sam wychodzi z nalogu a potem wroci,ty poczekasz. Inaczej nic z tego nie bedzie,wieczne wspomaganie alkoholika to wspoluzaleznienie i kolejne szanse to wiekjsze dno i upadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym odeszla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za zwyczaje ze rozwodu wziąć nie można bo męża w chorobie zostawia. Chore!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może warto pomyśleć o separacji. Czasem to dobre rozwiązanie... zawsze można skonsultować się z biurem adwokackim. Ja korzystałam z usług kancelarii adwokackiej www.adwokat-babilas.pl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21 lat i już mężatka i mając 29 lat rozwódka, ja pieprzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a masz wsparcie np. w rodzeństwie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×