Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

17letni przegryw życiowy

Polecane posty

Gość gość

Mam 17 lat i chodzę do liceum. Zacznę może od pierwszej strony problemu, a mianowicie mojej brzydoty. Jestem niska, chuda jak patyk, i mam paskudną gębę. Gdzie nie spojrzę krosty, blizny po pryszczach i ropa. W dodatku w moim otoczeniu przeważają osoby o nieskazitelnej cerze, nikt nie ma z nią problemu tylko ja. Ilekroć z kimś rozmawiam zawsze się wstydzę, że ten ktoś musi mój ryj oglądać z bliska. Mam ogromne kompleksy z tego powodu, ale to- niestety- nie wszystko. Moje włosy również są tragedią, cienkie, rzadkie, połamane, rozdwojone, zawsze przetłuszczone. Nie wiem co mi ostatnio do d**y strzeliło i poszłam się obciąć, bo myślałam, że odrosną ładniejsze. Teraz mam włosy na chłopaka i nie cierpię patrzeć w lustro. W dodatku przez tą krótką fryzurę, jeszcze bardziej się wyróżniam moją brzydotą. Nie wiem co zrobić, żeby odrosły. Powinnam czekać ok. półtora roku! Załamka totalna. Jeśli chodzi jeszcze o twarz, to mam ogromne cienie pod oczami, jakbym nie wychodziła z remizy przez tydzień, sięgają prawie do połowy policzka. Poza tym mam bardzo małe usta, a także tzw "suczy wyraz twarzy", jak ktoś to kiedyś określił. Cycków prawie nie mam, ale z tym się idzie pogodzić. Teraz przechodzę do drugiej części problemu, która jest znacznie gorsza i bardziej rozbudowana- dziwne relacje z ludźmi. Nie mam przyjaciół, jestem dość małomówna i nieśmiała. Moja klasa stanowi jedną fajną zgraną drużynę. Nie ma "grupek", czy obgadywania się za plecami. Jednym słowem raj. Oczywiście dla każdego, tylko nie dla mnie. Jestem p*********m odludkiem i chyba za cel honoru obrałam sobie izolowanie się od tych ludzi. Zupełnie nie wiem dlaczego na początku liceum tak bardzo się zamknęłam. Pewnie bałam się aż takiej ilości ludzi (30 osób, znacznie więcej niż w gimnazjum). Rok temu pojechaliśmy na wycieczkę integracyjną, było nawet fajnie, wydawało mi się, że zaczynam się otwierać. Potem oczywiście to samo- izolowanie się. Kiedy na przerwach wszyscy razem gadali, ja stałam z boku i czytałam coś, albo wlepiałam się w smartfona (w sumie do dziś tak jest i przez to nabawiłam się wady wzroku). Nie wiem jakim cudem znalazłam sobie jedną koleżankę, żeby z nią usiąść, albo odpisać lekcje. Było mi trochę raźniej, ale nadal czułam się źle. Przerwy często spędzam na siedzeniu w toalecie, albo snuciu się po szkole, tylko po to, żeby cały czas nie tkwić pod klasą. Jeszcze dodam, że chodzenie do szkoły to dla mnie katorga, inni chociaż chodzą tam po to, żeby się spotkać z przyjaciółmi. A ja? Zawsze się boję, że dadzą jakieś zadanie w grupach, albo martwię się o tym podobne pierdoły. Jak chodzę po korytarzach to mam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą. Natomiast w domu, zamiast się uczyć, czytać coś, czy mieć jakieś hobby, ja leżę i siedzę w komórce. Jeszcze bardziej przytłaczająco działa na mnie fakt, że moja starsza siostra jest popularna i ma dużo przyjaciół. Co chwilę gdzieś wychodzi, a ja w domu zamulam. Jestem beznadziejna. Bardzo bym się chciała zaprzyjaźnić z dziewczynami z mojej klasy, ale nie umiem. Za bardzo nawet nie wiem jak. Przecież przez cały rok się izolowałam, byłoby dziwnie, gdybym nagle do nich podeszła i zaczęła gadać. Chyba mam fobię społeczną. Albo inny przykład: codziennie czekając na autobus do szkoły, siedzę na przystanku z jedną, tą samą dziewczyną, która chodzi też do mojej szkoły. Przez tyle czasu normalny człowiek już dawno by spóbował zagadać. Ale nie ja. Ja twardo siedzę na tyłku i udaję, że jej nie znam. Tak samo jest z wracaniem autobusem do domu. Jadę wraz z dziewczynami z klasy, które gadają może metr ode mnie, a ja stoję odwrócona plecami, udaję, że mnie nie ma. Na dodatek wysiadamy na tym samym przystanku. Jestem żałosna. Nie potrafię podjąć jakiejkolwiek formy kontaktu z tymi ludźmi, wiecznie jestem przybita i chyba łapię depresję. Osiemnastki nie zrobię, bo kogo bym zaprosiła? Na studniówkę raczej też nie pójdę. Nigdy nie byłam na żadnej imprezie, nie piłam, nie paliłam, nie miałam chłopaka ani nawet się nie całowałam. Całe wakacje spędziłam w domu. Nieśmiałość odbiera mi młodość... Już się martwię, co będzie na studiach, gdzie na jednym kierunku jest po sto kilka osób. Chociaż w sumie nie mam się co martwić, bo i tak się nie dostanę. Mam jeszcze jeden problem: nie umiem prowadzić rozmowy. To chyba dlatego boję się zagadywać. Zawsze jak idę coś załatwić, albo zadzwonić przez telefon układam sobie co mam powiedzieć. Orócz tego panicznie boję sie "niezręcznej ciszy", oraz że jak raz zacznę zagadywać, to spadnie na mnie "obowiązek" rozmawania z tą osobą za każdym razem, gdy znajdzie się ona w pobliżu. Wiem, że dla Was moje zachowanie i rozumowanie to jakaś abstrakcja, albo choroba psychiczna- pewnie macie rację. Bo ja zdecydowanie normalna nie jestem. Aha i zapisywałam się na: zbiórki harcerskie, duszpasterstwa, kluby taneczne, wolontariaty i inne takie. W większości przypadków kończyło się na 1. razie i uciekaniu w popłochu przed ludźmi. Dlaczego nie umiem być taka jak inni??? Czuję się jak kosmitka. A ostatnio nawet b. nieśmiała dziewczyna, podobna do mnie (też się izolowała) weszła do "grupy" klasowej. A ja nadal w lesie. I chyba w nim już zostanę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem problemem jest trądzik który cię ogranicza. Wpadłaś w mega kompleksy i jesteś bardzo niepewna w kontaktach z ludźmi. Widziałam na bodajże TVN tego lekarza od medycyny estetycznej Gojdź czy jakoś tak. Ostatnio jednej lasce nakłuwali twarz i coś tam majstrowali chyba laserem. Pomogło jej i cera się poprawiła. Na pewno jak się z nią rozprawisz twoje poczucie własnej wartości wzrośnie i otworzysz się na ludzi. A tak poza tym trądzik nie robi na nikim wrażenia bo wiele osób go ma i nie jest niczym niezwykłym żeby taką osobe wytykać palcami czy coś. Wmawiasz sobie i stawiasz bariery których tak naprawdę nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za jakąś radę :( spróbuję wyleczyć te pryszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw się, masz jeszcze sporo czasu do pierwszego semestru na studiach :) Jeżeli jesteś chuda jak patyk, powinnaś lepiej zbilansować swoją dietę.Ogólnie powinnaś zasięgnąć opinii dietetyka. Na trądzik mogę polecić Ci bardzo prosty, a zarazem niezwykle skuteczny krem, linotormentialae a+e, jest z tormentiolem, który normalizuje pracę gruczołów łojowych. Ma prosty skład, nie zapycha, jak niektóre inne kosmetyki. Mi pomógł :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×