Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kasiurek86

Gyncentrum i nie tylko, nowy wątek 1

Polecane posty

Sil to faktycznie nie za dobrze :/..a twój mąż szuka obecnie pracy tak? Czemu też cię cie nie chcieli zameldowac?:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mozna myślec, ze adoptowane dzieci sa gorsze. Moj sąsiad adoptował 2 dzieci, rok po adopcji zmarła mu nagle żona. Cały dom, 2 adoptowanych dzieci, wszystko zostało na jego głowie. Dla niego te dzieciaki, to najlepsze, co może mieć. Tak go życie doświadczyło okrutnie, ze gdyby nie te dzieci, to by sie załamał, a tak ma dla kogo żyć i walczyć. Trafiły im sie super dzieciaki, dziewczynka miała 5 lat, chłopczyk 2, sa rodzeństwem biologicznym. Dziewczynka jest najlepsza uczennica w klasie i ma świadectwo z paskiem, jest taka udana, ze wszyscy sąsiedzi ja uwielbiają. Chłopczyk jest trochę nadpobudliwy, ale zdrowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Decyzja jest trudna i trzeba ja dobrze przemyslec. Kryteria sa podobne w osrodkach i zobaczcie czy je bedziecie spelniac. Nie ma co koloryzowac w osrodku odnosnie dziecka bo ty Wy wiecie ile udzwigniecie. Przyznam ze ciaza nas mile zaskoczyla bo juz jej sie niespodziewalismy. Poki co decyzja o adopcji jest otwarta. Musimy odchowac nieco nasze blizniaki. Wrocimy do temtu adopcyjnego. Czeka na nas tez jeszcze jeden blastus i po niego wrocimy takze zobaczymy co nam zycie przyniesie. Kolezanka adoptowala core w wieku 7mcy. Matka ja porzucila i zostawila babci 80 lat. Babcia zaniosla ja do szpitala i to szpital powiadomil sad. Ona porzucil tez wczesniej starsze dziecko. Mala mial problem ze ssaniem, podejrzenie hypotyreozy i byla strasznie mala. Nie wiadomo czy pila i palila w ciazy.Kolezanka miala ogtomne watpliwosci przed adopcja tej malej. Duzo rozmawilysmy, dla mnie ona byla tylko zabiedzona. Do tego radzila sie specjlistow. Adopowala ja. Duzo ja kosztowalo wysilku by mala wygladala jak rowiesnicy. Teraz niczym sie nie rozni. Jest bardzo zywiolowym dzieckiem i madrym. Tola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jeszcze raz dziękuję za wszystkie słowa wsparcia -tym razem nie mam sily do dalszej walki- czuję się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce, ta kolejna próba uświadomiła mi, ze mój organizm robi wszystko, żeby pozbyć się zarodka i choć mam tym razem zamrożone 2 blastki, to nawet boję się pomyśleć, ze znowu we mnie zginą :( i nigdy nie będę mamą- bo cos ewidentnie ze mna jest nie tak , tylko nie wiadomo co :( To moja 4 procedura, ostatnia , bo na więcej mnie już nie stać. Uwierzcie mi inaczej podchodzi się do porażek na początku drogi- nigdy nie zakladalam, ze uda się za 1 czy 2 razem, przy 3 podejsciu juz bardzo się nastawilam, a teraz przy 4 procedurze bylam pewna, ze to jest wreszcie mój czas :( bo wszystko super się układało :( teraz jak jestem pod koniec prób , to żyć się odechciewa :( jakby była instytucja surogatki i jakas kobieta urodzila moje dziecko, to chyba byloby to najlepsze rozwiazanie :( o adopcji myślę często jak Ty Aniu, ale przeraża mnie ta cala procedura i myśl, ze ktos wybierze mi dziecko, a ja lub moj mąż nie pokochamy go tak, jak na to zasługuje. Powinnam zmienić Nick na Załamana83, bo nadziei juz zabraklo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hope, tak mi przykro, ale czas leczy rany. Popatrz na Viki ile przeszła, a dopięła swego, wywalczyła sobie 3 dzieci. Jak poznałam jej historie, to ona była moja inspiracja, popatrzcie ile my jesteśmy w stanie znieść, zeby tylko mieć dziecko. Ja wierze, ze zostaniesz mama. Masz cholernie pod górkę, ale jak juz tam dojdziesz, to z duma powiesz, ze warto było walczyc! Masz mrozaczki, masz teraz dobrego lekarza. Potraktuj to jak 1 podejście, a nie 4. Ja wierze, ze ten dr wam pomoże! Czasami dopiero 7 ivf sie udaje. Nie poddawaj sie!!! Tyle przeszłaś juz, byc może i mam taka nadzieje, ze jesteście juz na końcu tej długiej, krętej drogi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sil, ty tez nie masz lekko. Mam nadzieje, ze przynajmniej masz super męża, który cie w tym wszystkim wspiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hope wiem co czujesz życie jest ciężkie tez boję się adopcji..narazie jest to tylko rozmowa chce mieć poczucie ze jak się nie uda nosić pod własnym sercem dziecka to i tak na mnie czeka gdzieś tam jakąś mała istotka o która będziemy mogli się troszczyć i kochać bezgranicznie..kiedyś jak byłam jeszcze taka guwniarom powiedziałam sobie ze adoptuje kiedyś w życiu dorosłym dziecko mimo że będę miała swoje własne..zapisałam to w katechizmie..nie dawno mama znalazła ten katechizm i mi to pokazała. .poryczalam się ..pomyślałam w tedy czy to jest jakaś próba od Boga ..miałam metlik w glowie..nie chodzę do kościoła bo zwatpilam..wkurzaja mnie księża. .jak mówią tak o in vitro. .życie jest niesprawiedliwe i dla tych biednych dzieci którzy nie mają rodziców i dla nas kobiet które chcemy być matkami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny polecicie mi jakiegoś lekarza w gyn Co fajnie przygotowuje co cro mam przyjechać w piątek ale pasują mi tylko wieczorne godziny a dr.M jest rano..:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesołku widzialam, super brzusio. Odeslalam maila. Milo Cię poznać :) Dziewczyny my o adopcji z mezem tez rozmawialismy po tej drugiej procedurze nieudanej. Ale trzecia przyniosla nam tak piekna niespodziankę. Początkowo byl to szok, ale teraz taka radosc i szczescie. Od dnia transweru mowilam do moich kropek, spiewałam kolysanki i czytalam bajki. Tanczyłam z usmiechem a nie wiedzialam, czy sie powiodlo. Teraz drżę żeby wszystko bylo z moimi dziecmi dobrze. Gdy wchodzilam sama teraz na prenatalne balam sie tak bardzo, że nie ma męża obok. Ale widok moich dzieci sprawily że jestem najszczesliwsza na swiecie. Wiem, ze latwo nie bedzie, ale nasze najwieksze marzenie jest juz tak blisko nas. Co do kosciola- chodze od swięta, na ksiezy nie zwracam uwagi. Ja Boga mam w sercu i modle sie gdzie chcę i kiedy chcę. Hope, wierze że bedziesz mamą życzę Ci tego z calego serca, tak jak i wszystkim dziewczynom z tego forum starającym sie i walczacym. Sa chwile zwątpienia, beznadziei ale jezeli wierzysz to uda sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To może tak dr. Serafin, Piekarz, Gajewska, Grettka kogo polecacie w przygotowaniach do crio?jutro muszę zadzwonić i się umowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam myśle, ze surogatka jest do ogarnięcia. W Polsce pewnie było by cieżko zeby transferować zarodek pary obcej kobiecie, może za granicą tak można, nie wiem. W każdym razie wydaje mi sie, ze zeby adoptować cudze dziecko, to przy porodzie surogatka musiałaby podać nazwisko ojca, a potem zrzec się praw rodzicielskich na rzecz "ojca", którego nazwisko zostało podane w akcie urodzenia. Oczywiście trzeba wybrać odpowiednią kobietę, ale suma sumarum może sie okazać, ze jest to tańsze od invitro. W każdym razie, która z nas by sie na to zdecydowała be spróbowania wszystkich innych możliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, ja polecam wszystkich z twojej listy. Nawet dr Grettke :) w końcu u mnie miał sie postarał i dzięki niemu beta rośnie. Byłam u niego na wizycie w piątek i nie mogę powiedzieć złego słowa na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sunshine_111
Hope, :(:(:( Strasznie mi przykro :( Ja też już miałam chwile załamki, jak my wszystkie... Generalnie ja mam tak, że czuję się gorsza od reszty społeczeństwa :( ale staram się o tym nie myśleć za dużo, nie nakręcać się... Peonia ma rację, potraktuj to jako pierwsze podejście - pierwsza idealna próba :) Ja na prawdę wierzę, że w końcu się uda :) Wierzę w Twoje mrozaczki! Porozmawiaj z Dr Ch, co jeszcze mógłby włączyć przy criotransferze... Jesteś młodsza ode mnie, dasz jeszcze radę, na pewno! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sunshine_111
Też słyszałam o tym sposobie, co Kasiurek opisała. Podobno najprostszy i najszybszy. Tylko ja jeszcze nie dojrzałam do adopcji. Prędzej myślimy o dawcy nasienia lub komórki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiurek ale jak ..ta kobieta nosiła by wasze dziecko bo to była by twoja komórka zapłodnienia nasieniem męża tak?czy jej komurka i nasienie Twojego męża?a co jakby się potem nie chciała zrzec prawa do dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martusia1983
Tola a co się stało ze leżałas w szpitalu? Jakie były objawy przedwczesnego porodu? Ja sie tego bardzo boje, jutro mam ost dzień 31 tc tez bliźniaki tez syn i córka i tez mamy już córeczkę :)) Cesarkę mam zaplanowana na 24.10 We wtorek mam 3 prenatalne Szyjka trochę sie Skróciła i 2 tyg temu na wizycie miała 34 mm. A jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasiurek nie wiem na ile jestes w temacie surogactwa, ale ja sie kiedys tematem interesowalam. Po pierwsze to w PL nielegalne. Po drugie mocno ryzykowne. Kosztuje grubo wiecej niz ivf. Poza tym te kobiety robia to wylacznie dla zysku. Niejednokrotnie potem maja coraz wieksze roszczenia i strasza ze dziecka nie odddza. Wiele par sie na tym przejechalo, niestety z dramatem w tle bo dziecka pary nie dostaly. Surogactwo w PL to nie to co zagranica... Podobnie sprawa sie ma z adopcja w internecie. To tez grubymi nicmi szyte i osrodki adopcyjne sa mocno na to wyczulone. Tola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martusia mialam mocno stresujacy tydzien. Do tego stopnia ze wystapily u mnie skorcze. Probowalam poczatkowo w domu z nospa i magnezem, ale to nic nie dalo. Dzwonilam do Dr i kazala jechac do szpitala. Naszczescie szyjka trzymala. Dlugosci nie badali. Po 2 dniach kroplowek przeszlo. Potem pojawil sie problem z przeplywami u dziecka i siedzialam tam na obserwacji jeszcze. U mnie bedzie cc bo po cc jestem. Jeszcze dokladnego terminu nie mam. Moze w czw sie dowiem. Tola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, nie mam porównania, bo miałam tylko 1 crio i 1 usg przed crio u dr M. Jednak znam juz wszystkich lekarzy z GC, wszystkim ufam oprócz dr Cz. Dr P jest bardzo dokładna i dr G tez zrobiła na mnie dobre wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chodzę tylko do dr P. Jak pójdzie na l4 to nie wiem co zrobię... Nigdy sie nie umawiam do innego lekarza i tylko tej pani ufam. Kiedyś, zanim trafiłam na dr P, bywało ze miałam wizyty u innych, ale dla mnie duże znaczenie ma pierwsze wrażenie. Tylko dr P zdała :) nie wiem nic na temat surogatek bo nigdy sie tym nie interesowałam. Myśle, ze gdybym miała tylko taką opcję, to prędzej bym z tego skorzystała niż z formalnej adopcji. Nawet gdybym miała lecieć na koniec świata, a to dlatego ze chciałabym adoptować tylko zdrowego noworodka, a obawiam sie ze szybciej bym została zapylona niż doczekała sie na noworodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkasia
Dr Piekarz i Gajewska nie przyjmuja popoludniu :-/ jutro popoludniu ide do dr Cz....bo mam 10dc i musze podglad zrobic a dr M nie ma w poniedzialki w Kato...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorciak1805 ja zasadniczo nie mam z nimi problemu. Nie wiem czemu się wtedy nie zgodzili, bardzo mnie tym urazili i do teraz (to już 7 lat – jutro mamy rocznicę ślubu nomen omen…) mi z tego powodu przykro. Myślę, że im tez głupio że tak wtedy postąpili, ale powiedziałam, że nigdy więcej ich o to nie poproszę. Teraz nam dość mocno kibicują, chcieli by mieć wnuki tu na miejscu, nie daleko (bo mają wnuki, ale w Hiszpanii). Ale też trudno im uwierzyć, że można tyle zapłacić za posiadanie dzieci. Jakoś to akceptowali póki płaciło państwo, a jak skończyło się dofinansowanie to nawet nie wzięli pod uwagę, że mogliby nam pomóc. I zdziwili się, że mamy zamiar próbować dalej i tyle płacić. Cóż, za marzenia się płaci nie? Mój mąż to taki Piotruś Pan. Nie chce do pracy, nie chce być uwiązany. Chcę robić to co mu się podoba, a nie to co mu się mówi że ma robić. Od półtorej roku zakłada firmę i założyć jej nie potrafi. Brakuje mu chyba 2 punktów w planie, który musi złożyć do urzędu pracy by starać się o dofinansowanie. I tak to się ciągnie, niekończąca się opowieść. Obiecał, że nim wyjedziemy do Białegostoku złoży te papiery. Dziś sobie uświadomiłam, że to chyba myślenie życzeniowe. Nic nie złoży. Zaś przeprosi że się nie udało i będzie udawał że nie ma sprawy. Jasne, mogę powiedzieć że mam super życie. Ja zarabiam, on ogarnia dom, gotuje, posprząta. Tak jakby zamieniły się u nas role. Ale mnie to bardzo męczy, nie takiego życia chciałam. Nie chciałam ciągnąć całego wozu, mieć wszystkiego na głowie, martwić się co będzie dalej, jak będziemy żyć itp… Rozmawiamy – głównie o tym, o czym on chce. O psie – jego oczku w głowie. O zdjęciach – jego pasji. O samochodzie – jeden z odwiecznych problemów. O nowym psie – jego największe marzenie… Tia, rozmawiamy… Przepraszam za jęczenie, chyba hormony mi dają do wiwatu. Jeszcze jutro ta rocznica. Rozwala mnie to, 7 lat starań i nic... Ale też mam jakieś takie wrażenie, że skoro było 7 lat "głodu" teraz przyjdzie 7 lat "urodzaju"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha 5 latka z paskiem czerwonym?,kogos tu fantazja poniosla,peonia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sil powiem Ci że podziwiam Cię za to jakim jesteś człowiekiem. .ja nie wyobrażam sobie żeby mój mąż siedział w domu..dlaczego ja mam tylko pracować..musisz być chyba bardziej stanowcze..a co do rodziców nic się nie martw moi też mają nas w du..wola wydawać kasę na coś niepotrzebnego...Tak żeby nazywało się mam to w domu..chore..nie proszę o nic ...mój kontakt z rodzicami jest coraz gorszy...trudno ich wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny dziękuję za odpowiedz ..a jak w piątek będzie dr.Serafin i dr.Grettka to co którego wybieramy?:p ...dobra już ta godzina jutro do pracy ..:/ dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu Peonia napisała, że dziewczynka miała 5 lat jak była adoptowana, rok później zmarła jej adopcyjna matka, a ojciec dał radę dlatego że miał te dzieci. Myślę, że Peonia raczej nie opowiada o historii sprzed roku... a sprzed wielu lat. Czytaj ze zrozumieniem. Ania - ja jestem stanowcza. Serio. Codziennie go męczę, cisnę, ale to nic nie daje. Ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Wam że najgorsze w tym forum jest to ze pisza tu ludzie- goście i sie nie podpisują. Masz odwagę jeden czy jedna z drugim to sie podpisz. Sil, powiem Ci, że podziwiam Cię, ze masz siłę na słowa męża i na to, że utrzymujesz dom i wiążesz to jakoś, jak tylko możesz. Mnie na poczatku tez trudno bylo z mężem rozmawiać. Po prostu nie umiałam, wszystko do płaczu się sprowadzało. Ale był zawsze przy mnie, nie miał oporu gdy trzeba było oddać nasienie do badań, gdy trzeba bylo isc na wizyte, kolejne badania, kolejne tłumaczenia. Pamiętam, jak kiedyś przeczytałam na ovu tekst kilku dziewczyn że jak to tak mozna oddawać nasienie, że jak to mąż ma zrobić, że tak sam z gazetą z filmem, itd. Nie rozumialam ich i ich dziwnego podejscia. Ktoś, kto bardzo chce dziecka zrobi wszystko. A tu widocznie u nich bylo przekonanie, ze pojda do kliniki i bedą od razu w ciąży. Dlatego byłam wdzięczna i jestem za męża, bo jest wyjątkowy mimo swoich kilku wad. A dziś najlepsze, aż się uśmiałam, był wczoraj sam na weselu i podobno jak tańczył z jakąś nową dziewczyną, to mówił - " tylko żeby nie bylo jestem żonaty i dwojka dzieci w drodze". Hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×