Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kreator1994

Czy na tym polega miłość rodzica do dziecka?

Polecane posty

Gość Kreator1994

W moim domu przekazano mi ważną prawdę-miłość to tylko zakazy, nakazy, wymagania. Prawda jest zawsze straszna i brutalna. Każde miłe słowo, pogłaskanie, uprzejmość-to przejaw słabości, "rozmiękczanie" i demoralizowanie dziecka. Jeżeli ktoś jest miły i uprzejmy, to zawsze chce podstępnie wykorzystać, a jeżeli ktoś jest chłodny i szorstki, to zawsze kocha, bo właśnie taka jest miłość. Kiedyś mama (nie była to jednorazowa sytuacja, takie się często zdarzały) doprowadziła mnie do płaczu, gdyż mówiła o mnie same okropne rzeczy (były one jednak nieprawdziwe, ale zgodne z jej wewnętrznymi przekonaniami). Kiedy zobaczyła moje łzy, wcale jej to nie ruszyło, nie przestała, przeciwnie-powiedziała, iż to świadczy o mojej podłości, gdyż żyję w zakłamaniu, a gdy tylko ona mi powie prawdę i obnaży moje "gierki", to wybucham płaczem, wystarczy mnie przycisnąć do ściany. Wiem, że są tacy ludzie, po których uwagi rodziców spływają jak woda po kaczce, ale ja od zawsze byłam taka (i nadal jestem), że wszystkim się przejmowałam. Wszystkie uwagi dogłębnie analizuję, czasami doprowadza mnie to do szaleństwa. Mama zawsze powtarzała mi (jest lekarzem), że miłe słowa, uprzejmość, to stary lekarski podstęp-to najlepsza droga do tego, żeby kupić dziecko-pacjenta, żeby w czasie wizyty grzecznie się zachowywało i wykonywało polecenia lekarza. Za wzór stawiała znajomą lekarkę-pediatrę, która była wybitnym naukowcem, wybitnym fachowcem, miała ogromną wiedzę. Jednak krzyczała na te dzieci w czasie wizyty, kazała im stawać na baczność. Dzieci się jej bały, przed wizytą u niej się moczyły i wymiotowały. Ale to była jej zaleta-według mojej mamy-gdyż potrafiła wyleczyć dzieci z chorób, a dzięki krzykom i rozkazom miała posłuch. Kiedy mama zobaczyła na ulicy, jak jakaś inna matka tuli dziecko, stwierdziła, że to "idiotka". Kiedy polubiłam moją nauczycielkę z liceum (była starą panną), bo życzliwie odnosiła się do uczniów, była w szkole powszechnie lubiana, to mama stwierdziła, że "ona nie ma własnych dzieci. Nie wie, ile wysiłku i zachodu wymaga wychowanie dziecka. Przyjemnie być taką liberalną ciocią, rodzice są bardziej konserwatywni." Jestem już skołowana. Kiedy jakiś nauczyciel mnie lubił i był dla mnie miły i uprzejmy, twierdziła, że jest on niekompetentny, kiedy jakiś nauczyciel był dla mnie nieprzyjemny, to twierdziła, że jest wybitnym nauczycielem i poznał się na mnie. Już nie wiem, czy mam prawo kogoś lubić, czy nie lubić. Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli to prawda to bardzo Ci współczuję. Pewnie Twoja mama też miała nieciekawą sytuację w dzieciństwie. Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić tego co przeżywałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kreator1994
Jestem skołowana-czy naprawdę pogłaskanie dziecka czy nastolatka po głowie i dobre słowo to jest równoznaczne z jego demoralizacją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogromnie Ci współczuję, musiałaś/musisz mieć cięzkie życie z taką matką. Matka jak z horroru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawikzewsi
Nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wygarnin swojej matce ze jest szmata itd. zobacz jak zareaguje. Jak sie odezwie to powiedz jej co ty taka slaba jestes ogarnij sie kobieto ! I ostentacyjnie wyjdz z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×