Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wiecznie marudna, jęcząca dwulatka, help

Polecane posty

Gość gość

Czy któraś z Was przechodziła coś takiego ze swoim dzieckiem? Powoli już nie daję rady psychicznie. Dodam, że przez 80% czasu jestem sama z dzieckiem, bo mąż pracuje do późnych godzin wieczornych a na dziadków nie mogę liczyć. Córka ma nieco ponad dwa lata. Od samego rana jak tylko otworzy oczy to zaczyna się jęczenie i płacz (w większości nie wiadomo o co, o jakąś pierdołę przeważnie). Kiedy rano próbuję dobrze zacząć dzień, przytulić ją i dać buziaka to jak słyszę te jęki to mi się odechciewa wszystkiego. Potem jest tylko gorzej. Przygotowanie dla niej śniadania (a potem dla siebie) to istna męka bo córka dosłownie wisi mi na nogach, wspina się po mnie, ciągle jęczy "mamaaaaa, mamaaaaaa". Próby zajęcia jej czymkolwiek są skazane na porażkę. Każdą rzeczą zajmie się góra 1-2 min, zostawia to i znów przychodzi do mnie i się wiesza. Na pewno nie brak jej czułosci i bliskości bo od zawsze sporo ją przytulaliśmy i tak jest do dziś. Całuję ją setkę razy dziennie i tak samo przytulam, więc nie sądzę że to z braku czułości. Nie umiem niczego w domu zrobić np posprzątać i ugotować. Nawet najbardziej wymyślne zajęcie np zrobiona masa plastyczna i akcesoria zapewniają jej rozrywkę na kilka min a potem i tak domaga się żebym bawiła się z nią. Przysięgam Wam, że miałam 90% mniej nerwów i problemów jak była niemowlakiem. Była tak pogodna wtedy, nigdy nie płakała, można było zostawić ją w bujaku i spokojnie coś zrobić a teraz masakra. Marzę żeby potrafiła się zająć sobą przez 20 min bez ciągnięcia mnie za koszulkę i jęczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Puść jej bajkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak coś gotujesz, to daj małej kilka garnków, łyżke drewnianą, fasolę, groch, ryż suchy i niech "gotuje" razem z tobą swoje dziecięce potrawy. Jak jesteś w łazience i pierzesz, daj małej miskę, nalej troche wody, płynu, daj jej szmatkę i tez niech pierze. To co robisz sama, dawaj tez zrobić dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak właśnie robię. Codziennie na 45 min wlaczam jej ulubioną bajke albo piosenki na YT bo bym nie ogarnęła domu. To jedyne co ją zajmuje. I mam w związku z tym wyrzuty sumienia jak stąd do księżyca bo to nie rozwiązuje problemu tylko doraźnie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś bez przesady! niech ogląda tą bajke i 1,5h, jeśli w tym czasie możesz coś zrobić w domu. To media i ludzie wykreowali durny obraz matki, która musi cały czas 24 na dobę się zajmować dzieckiem i dostarczać mu 150 bodźców na godzine, bo inaczej wyrośnie na niemotę :O Puść te bajki i daj spokój z wyrzutami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspólczuję. Nie wiem co bym zrobiła. Mój syn chociaż starszy ponad 3 lata czyli była już bardzo swobodna komunikacja miewałał takie epizody że marudzenie mimo długiego głaskania i ciumciania sie z nim nie przechodziło i wybacz ale ja mam swoje granice i jak miałam coś zrobić to mówiłam ty sie tu baw a ja muszę posprzątać albo w ogóle traciłam nerwy i zostawiałam go w bardziej niemiłej atmosferze płaczącego. On wtedy albo to łapał i sie bawił choć troche obrażony albo wpadał w jeszcze większy ryk i widząc że nawet nie patrze w jego stronę zaczynał... być miły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A spróbuj tak: jak wstanie, to olej śniadanie, tylko pobaw się z nią 20 min. Ale tak wiesz, bez rozpraszania się np robieniem kawy, czy zerkaniem w tv. Później powiedz, że idziesz zrobić śniadanie, jak chce niech idzie z Tobą i pomaga. Jak zjecie, to zajmij sie tym co musisz, a ona niech idzie się bawić. Powiedz, ze pobawisz sie z nią jak skonczysz. Jak jęczy to nie zwracaj uwagi.Rob swoje. Ale max godzinę a później znów sie z nia pobaw, skupiając uwagę tylko na tej zabawie. Ogólnie chodzi o to, by mała zrozumiała, że będziesz z nią się bawić, jak będziesz miała czas. A marudzenie, płacz musisz konsekwentnie ignorować. Zobaczysz, że po kilku dniach sytuacja się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie gość dziś , regularnie takich sposobów używam, także to nie jest tak, że puszczam dziecku tv żeby mieć je z głowy i tyle. Tak naprawdę to TV używam w ostateczności, jak dziecko niczym się nie zajmie, łazi za mną godzinę i wtedy w ostateczności puszczam jej bajkę a sama migiem ogarniam dom i szykuję się żebyśmy mogły wyjść na dwór. Ostatnio (póki jest gorąco) rozłożyłam jej kocyk na balkonie, dałam kilka misek, plastikowych kubków etc i wysypałam jej kaszę pęczak do zabawy. Fakt, zajęła się trochę, potem już drugiego dnia jej to nie bawiło. W momencie kiedy np gotuję i daję jej coś do zabawy w kuchni to najbardziej frustruje mnie to, że ja staję na rzęsach, wymyślam coś a ona zrobi aferę o byle pierdołę i i tak kończy się płaczem. Np chcę jej dać trochę słonecznika do miseczki żeby sobie przesypywała ale ona chce całą paczkę i płacze o to. Albo chcę jej dać trochę pomieszać w misce ale w momencie kiedy mówię koniec to jest płacz bo ona by chciała wsadzić tam ręce i rozpaćkać ciasto na całą kuchnię. To odbiera mi motywację bo obojętnie jakbym się nie starała to dziecko konczy niezadowolone. I też często tracę cierpliwość i zostawiam ją z tym płaczem. I tak przychodzi do mnie i co mam zrobić? Przcież jej nie odepchnę tylko przytulam i tak trylion razy dziennie. Zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko z tobą ok. Tak po prostu bywa z dziećmi. Ja też to znam. Wracamy np. samochodem od babci, a mały marudzi że nie chce jechać do domu to my chcąc zrobić mu dobrze i żeby nie marudził wstępujemy jeszcze na godzinke do galerii. Cieszy sie, wszystko fajnie dopóki nie mija ta godzina i wtedy sie okazuje że jest już nie marudzenie tylko w ogóle darcie i ryk. Wtedy sie człowiek zastanawia po co w ogóle wstępował do tej galerii, było jechać prosto do domu. To jest częste zjawisko z dziećmi, dlatego sie mówi że macierzyństwo wymaga benedyktyńskiej cierpliwości. Sama pamiętam jak byłam mała że też wpadałam w ryk i matka znosiła to w sumie w ciszy, choć na pewno w duchu zaciskała zęby. Jak troche urosłam i zaczęłam mieć większą świadomość tego co robię to sie skończyło. W sumie to sie zastanawiam ile lat bedzie miało moje dziecko jak zacznie też być świadome.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po cholerę przytulasz? Robisz dziecku wodę z mózgu. Najpierw zostawiasz, a później wracasz przytulasz i dajesz sygnał: głupia mama, nie powinna zostawiac i pozwalać na płacz. Musisz być konsekwentna. Jeżeli odchodzisz, mówisz "jak skonczysz płakać, to przyjdź do mnie". I tak robisz, nie tulisz, nie pocieszasz. Rozpiescilas córkę, ale to wszystko jest do ogarnięcia. Musisz tylko mądrze do tego podejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakaś upośledzona :O Pewnie po matce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedynaczka1
Moja starsza córeczka za 2 miesiące skończy 2 lata, ale takich problemow nie mam.Często bawi się sama w swoim pokoju,(teraz częściej z siedząca już siostrą:D) wspólnie układamy puzle, czy klocki.Potem idziemy na spacer.Czytając te sytuacje z humorzastymi 2 latkami, aż mam dreszcze na sama myśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×